wtorek, 12 października 2010

Stany, Stany

Tak przy okazji meczu USA - Polska przyszły mi na myśl, że ten zestaw reprezentacji jest trochę symboliczny dla wałbrzyszan. Z Amerykanami reprezentacyjną karierę kończył wszakże Marian Szeja, choć statystycznie w tych pojedynkach pobił na głowę liczbą puszczonych bramek Jana Tomaszewskiego. To z USA swoją premierową w kadrze bramkę zdobył Piotr Włodarczyk. To przecież piękne kariery w Stanach mieli Dieter Zajdel, Henryk i Sebastian Janikowscy, Tadeusz Dolny, czy ostatnio Robert Rzeczycki z Piotrem Juraszkiem. Teraz na polonijnym polu ostał się jeno Janusz Jelonkowski grający w Polonii Mielec Chicago SC. Prawdziwym ambsadorem polskiego futbolu, obok powszechnie znanego Piotra Nowaka, jest Polish Rifle/polska strzelba, czyli Robert Warzycha. Na pewno jeden z niedocenionych przez wałbrzyskich działaczy (a swoją drogą jaki gracz Górnika czy Zagłębia jest doceniony w mieście pod Chełmcem?) zdobywał medale MP z Górnikiem Zabrze, podbił Anglię w barwach Evertonu, byl pierwszym Polakiem na Węgrzech a w barwach Columbus Crew w latach 1996-2002 w 160 meczach zdobył 19 bramek. W ubiegłym roku został pierwszym trenerem "Załogi" z Columbus. Ostatnio głośniej było o występku jego syna Konrada (gracza Akron University)
http://babol.pl/kat,1025465,title,Pilkarski-szczyt-chamstwa-i-to-Polak,wid,12735526,wiadomosc.html
Warzycha był blisko wygrania Pucharu USA! Prowadzony przez niego Columbus Crew w finale US Open przegrał 1:2 z Seattle Sounders FC. Co ciekawe ekipę z Seatlle prowadził niejaki Sigi Schmid, którego asystentem był Warzycha gdy Columbus zdobywało mistrzostwo MLS. Wyczyn p.Roberta odbił sie szerokim echem, bowiem dawno polski trener nie był tak blisko zdobycia trofeum zagranicą.Warzycha był blisko wyczynu, który można przyrównać z osiągnięciami najbardziej znanych polskich szkoleniowców. Po Puchar Francji z FC Metz sięgnął w 1984 roku Henryk Kasperczak, a sześć lat później z Racing Club de France był w finale tych rozgrywek. Puchar Cypru dla APOEL Nikozja wywalczył Jerzy Engel, a w Grecji drugie co do wagi trofeum wznosił Jacek Gmoch.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz