Wyświechtane powiedzenie o popularnym "wapnie", "jedenastce" czyli rzucie karnym. Bramkarz teoretycznie nie ma szans, ale gdy mu się uda obronić karnego staje się automatycznie bohaterem. Wielokrotnie obrona rzutów karnych wypromowała niezbyt utalentowanych bramkarzy, no bo np. kto dziś pamięta Argentyńczyka z mundialu w Italii AD 1990 o nazwisku Sergio Javier GOYCOCHEA? Obok Maradony i Caniggi był bohaterem przeciętniutkiej wówczas ekipy, która doczłapala się do finału, gdzie przegrała po karnym z Niemcami. Sam Goycochea w całej swojej reprezentacyjnej karierze obronił bodaj 10 karnych, ale w klubie nie szło mu tak dobrze i pozostał w pamięci jedynie argentyńskich kibiców.
Wojna nerwów dotyczy głownie wykonawcy rzutu karnego. W grudniu, nie tylko mnie, musiał zaimponować Frank LAMPARD, który w derby Londynu musiał trzykrotnie wykonywać a ściślej - powtarzać jedenastkę. I co lepsze ani razu się nie pomylił!! W meczu padł wynik 1:1.
Takiego szczęścia równo dekadę temu nie miał argentyński napastnik Martin "El Loco" /czyli szalony/ PALERMO, który miał 3 szanse podczas potyczki Argentyny z Kolumbią w Copa América 1999. Mecz wygrała Kolumbia 3:0 a dwa ostatnie gole padły w ostatnich 11 minutach po feralnych 3 pudłach Palermo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz