poniedziałek, 15 maja 2023

Ku pokrzepieniu serc: 40 lat temu Górnik awansował do 1.ligi - część 2

Za trzy lata Górnik Wałbrzych będzie obchodził 80-te urodziny. Gdyby historycy, działacze, piłkarze, ludzie związani z biało-niebieskimi zdecydowali się dokonać wyboru najważniejszych w historii spotkań, zapewne znalazłoby się miejsce do rywalizacji z 15 maja 1983 roku. 
Zagłębie Lubin wówczas podejmowało biało-niebieskich w meczu drugoligowym, który miał niebagatelne znaczenie w walce o awans.
Obecnie nie ma co porównywać obu klubów – całkiem inny poziom nie tylko sportowy, ale i organizacyjny. Infrastruktura, sposób zarządzania, finansowania, szkolenia – te obszary dziś dla Górnika pozostają obecnie w sferze marzeń. Różnice sportowe obecnie są wręcz kosmiczne, wystarczy zauważyć, że rezerwy lubińskiego klubu grają na poziomie drugoligowym, który był szczytem możliwości sportowych i organizacyjnych wałbrzyszan obecnie pikujących w kierunku klasy okręgowej…

Ale 40 lat temu sytuacja była nieco inna.

Górnikowi Wałbrzych na początku lat 80-tych ubiegłego stulecia Zagłębie mogło pozazdrościć tradycji, potencjału, pracy z młodzieżą, zainteresowania. W tabeli wszechczasów 2.ligi, czyli zaplecza dzisiejszej ekstraklasy, Górnik plasował się w ścisłej czołówce, podczas, gdy Zagłębie w sezonie 1982/83 rozgrywało dopiero trzeci sezon na tym szczeblu.

W sezonie 1974/75 Zagłębie Lubin wygrywa Lidze Wojewódzką, dwukrotnie zdecydowanie ogrywając wałbrzyskiego Górnika: 5:0 i 3:0. Trenerem był doskonale znany również w Wałbrzychu Alojzy Sitko. Po awansie w grupie południowej 2.ligi Zagłębie zajęło ostatnie miejsce i z hukiem spadło. Po dwóch sezonach lubinianie wrócili do drugiej ligi. Trenerem był Tadeusz Podhorodecki. Przygoda na tym szczeblu trwała również sezon, choć Zagłębie zajęło tym razem 14.miejsce. Wówczas doszło do rywalizacji z wałbrzyskimi ligowcami. Zagłębie Wałbrzych ograło imiennika 1:0 na Stadionie 1000-lecia po bramce Jerzego Drysia, a na wyjeździe padł remis 1:1, gdy na bramkę Andrzeja Dymka odpowiedział Antoni Galas. Natomiast Górnik u siebie zremisował 1:1 po bramkach Leszka Fajka oraz Marka Bieguna, a w Lubinie 0:0.
Na osłodę po degradacji pozostała przygoda pucharowa rezerw lubińskiego klubu. Zagłębie II w sezonie 1978/79 pokonało Odrę Wrocław 3:1, Małapanew Ozimek 3:0, po dogrywce Noteć Czarnków 2:1, w 1/16 GKS Katowice 2:1, w 1/8 Legię Warszawa 2:1, w ćwierćfinale lubinianie ogrywają Górnika II Zabrze 3:2, by ulec dopiero w półfinale Wiśle Kraków 0:3. Największym wygranym tej przygody był 21-letni skuteczny napastnik Marek Biegun, który za kilka lat trafi do GKS Katowice, zdobędzie Puchar Polski, zagra w europejskich pucharach oraz zadebiutuje w kadrze.
W 1982 roku Zagłębie Lubin po raz trzeci awansuje do drugiej ligi. W grupie 3 3.ligi najlepszą drużyną okazała się Odra Wodzisław, która w trakcie sezonu straciła tylko 8 punktów. Zagłębie zajęło druga lokatę, ze stratą 8 punktów do Odry, ale z przewagą 6 punktów nad Górnikiem 09 Mysłowice. W sezonie 82/83 drugie miejsce również dawało awans. Poza tym lubinianie legitymowali się rekordem dwóch lat bez domowej porażki.
Trenerem Zagłębia Lubin był Stanisław Świerk, doskonale znany w Wałbrzychu, gdzie z Górnikiem o mały włos nie awansował do 1.ligi. Z tamtych czasów w Górniku w Wałbrzychu wciąż grali Ryszard Walusiak, Benedykt Bylicki, Waldemar Sysiak, Roman Pełka. Z kolei już w Lubinie, ponownie jego podopiecznymi byli Jan Borsuk, a przede wszystkim supersnajper Ryszard Bożyczko. W Lubinie zainwestowano po awansie, nie przyjmując do wiadomości wariantu walki o utrzymanie.
Kogo wówczas z kadry Zagłębia mogli kojarzyć kibice?
W bramce grał Jacek Wiśniewski – już świętej pamięci, wtedy z pierwszoligową przeszłością (Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze), były kadrowicz U-18. Rywalizował m.in. z Mirosławem Maślejem, który w Zagłębiu był już od czasów pierwszego awansu. W obronie Czesław Juszkaluk pamiętający nie tylko ostatni sezon lubinian w 2.lidze, ale udaną pucharową przygodę zakończoną w półfinale. Były obrońca Zagłębia Wałbrzych Marek Gawryszewski niedługo dołączy do Górnika Wałbrzych, Zygmunt Stanowski po karierze zostanie masażystą klubowym, dziś rozgrywane są memoriały ku jego pamięci. Zenon Gurga wywalczy historyczny awans z Zagłębiem do ekstraklasy w 1985. Andrzej Turkowski, który dołączył latem 1982 z piechowickiej Lechii, będzie grać do czasów pierwszoligowych, a potem zostanie trenerem i poprowadzi juniorów Zagłębia do mistrzostwa Polski. Również przed sezonem dołączył ze Śląska Wrocław, już śp. Zenon Trzonkowski, wicemistrz Polski, kadrowicz U-21. W drugiej linii wyróżniał się Janusz Kubot, dziś bardziej znany jako ojciec tenisisty, bądź szkoleniowiec. Romuald Kujawa, wówczas 20 latek to legenda Zagłębia, Piłkarz 70-lecia, mistrz Polski z lubińskim klubem, kadrowicz. Przed sezonem dołączył z Odry Opole Mieczysław Olesiak, piłkarz z pierwszoligowym doświadczeniem, który świętował dublet i medale mistrzostw kraju w Śląsku Wrocław. W ataku wspomniani ex-wałbrzyszanie Borsuk i Bożyczko, a także Sławomir Kurant. Niestety, Bożyczko i Kurant strzelają bramki dla niebiańskiej drużyny…
Stanisław Świerk i Horst Panic (obok Stanisław Magiera i Henryk Zmoczyński) podczas wspólnej pracy w Górniku Wałbrzych w 1978 roku.
[foto:blogpilkarza.blogspot.com]

Zagłębie Lubin drugoligową kampanię 1982/83 rozpoczęło od meczu z Zagłębiem Wałbrzych. 5 000 widzów najpierw oglądnęło uroczyste rozpoczęcie sezonu, wręczenie upominków i kwiatów z okazji awansu, a później zwycięstwo 1:0, gdy Marian Kowalski pokonał Józefa Ciołka. Zdobywca bramki to wychowanek lubińskiego klubu (ur. 10.07.1956), często mylony ze swoim imiennikiem z Górnika Wałbrzych, wychowankiem Bielawianki z rocznika 1957. Zresztą kilka lat później dołączy do Zagłębia, gdzie zdobędzie nawet bramki na szczeblu ekstraklasy. Kowalski na początku sezonu imponował skutecznością po 4 kolejkach z 4 golami otwierał ranking najskuteczniejszych. Niestety, obu panów Marianów nie ma już wśród nas…

Po 8 kolejkach podopieczni Stanisława Świerka nie zaznali goryczy porażki – jeden mecz zaległy, a ponadto 3 wygrane i 4 remisy. Na początku października dawało to 4.miejsce, bowiem lepszym bilansem bramkowym legitymował się Piast Gliwice, punkt więcej miała Stal Stocznia Szczecin, a dwa liderujący Górnik Wałbrzych.
Spotkanie na Nowym Mieście zgromadziło wówczas spore zainteresowanie. Według prasy w sobotnie popołudnie 2 października zasiadło 12 000 widzów, choć w tamtej rundzie większym zainteresowaniem cieszyły się mecze Górnika z Olimpią Poznań czy pucharowy z Legią. Spodziewano się wyrównanego boju, a tymczasem po jednostronnym widowisku Górnik zmiótł beniaminka 5:1! Jacek Wiśniewski do przerwy sięgał do bramki po piłkę po strzałach Krzysztofa Truszczyńskiego i Leszka Kosowskiego. Po przerwie Kosa zdobywa trzeciego gola. Stanisław Świerk dokonuje ofensywnych zmian. Lubinianie są bezradni, aż trzech z nich otrzymuje żółte kartki, co wówczas było rzadkością i oznaką brutalnej gry. Często mecze kończyły się bez kar indywidualnych. Gerard Śpiewak i Ryszard Spaczyński dopełnili dzieła zniszczenia i na tablicy świetlnej było już 5:0, gdy honorowego gola zdobył niedawny idol wałbrzyskiej publiczności Ryszard Bożyczko.
Zagłębie do końca rundy przegrało jeszcze w Poznaniu z silną Olimpią 0:3 i zimę spędziło na drugim miejscu.
Katowicki Sport pisał: Wałbrzyszanom pokrzyżować szyki może rewelacyjny beniaminek z Lubina-Zagłębie. Wielu obserwatorów przedsezonowe opinie trenera Stanisława Świerka mówiące o tym, iż jego drużyna będzie walczyła o ekstraklasę, wzięła za buńczuczne przechwałki nie majce szans praktycznej realizacji. Okazało się, że opiekun lubinian miał wyjątkowo dobre rozeznanie wartości swojego zespołu, co znalazło pełne odbicie na boisku. Jeżeli Zagłębie poprawi grę na wyjazdach, to kto wie czy ostatnie słowo nie będzie należało do niego. W przeciwieństwie do Górnika spotkania z kontrkandydatami do awansu rozegra przed własną publicznością, przed którą już od ponad 2,5 roku nie przegrało meczu!
W Wałbrzychu również mieli świadomość o tym, że to Zagłębie Lubin jest najgroźniejszym rywalem w walce o awans. W wywiadach przewijał się temat finansowy, w Górniku z zazdrością spoglądali w stronę beniaminka, gdzie piłkarze mogli liczyć na wyższe apanaże.
Aspekt finansowy przewijał się w felietonie Krzysztofa Wągrodzkiego pt. Z nagonką w Sportowcu, gdzie wspominał o przeszłości piłkarzy Górnika, bezradności klubu w obliczu polityki możnych klubów wyciągających z Wałbrzycha co zdolniejszych graczy. Znajdziemy w artykule pomyłki w nazwiskach braci Garłowskich, Kosowskiego pisanego przez podwójne „s” czy opis Mariana Kowalskiego mierzącego 176 cm jako „chłopa na schwał liczącego prawie dwa metry”. Ale w kontekście rywalizacji z bogatym Zagłębiem frapujący jest poniższy fragment:
W Wałbrzychu nie boją się konfrontacji na boisku. Boją się czegoś innego i opowiadają taką oto smakowita anegdotkę. Otóż trzy dni przed meczem z Zagłębiem Lubin w wałbrzyskim hotelu „Sudety” pojawiło się dwóch panów rodem z Lubina. Zachowywali się spokojnie, jedli śniadanka i obiadki. Czekali. Pewna aktywność zaczęli wykazywać dopiero z chwila przyjazdów sędziów. Arbitrzy z Krakowa nic nie wiedzieli o zastawionych na nich sieciach, zjedli kolację w towarzystwie działaczy z Wałbrzycha i poszli na górę do pokoi. Tyle tylko, że do innych niż poprzednio dla nich zarezerwowano. Gospodarze zaś postanowili spędzić noc w tych, gdzie mieli mieszkać sędziowie. Gdy rano wstali zobaczyli przed swoimi drzwiami owych panów z Lubina. Uśmieli się z głupich min, zjedli z sędziami śniadanie i wysłali ich taksówką na stadion.
Niby śmieszne, ale nie całkiem. W Wałbrzychu dumni są ze swej czujności, jednak pełni niepokoju. I trudno się dziwić…”
W wywiadzie dla Trybuny Wałbrzyskiej kapitan Górnika zwracał uwagę na odmienny styl prezentowany przez oba zespoły: w Zagłębiu drużyna gra na Bożyczkę. Wystarczy go wyłączyć z gry i zespół traci na wartości.

 Jak w rundzie wiosennej wyglądał pościg Zagłębia Lubin za Górnikiem Wałbrzych?

16.kolejka – 1:0 w Wałbrzychu z Zagłębiem po główce Ryszarda Bożyczko. Trener Thoreza Werner Krauczyk na łamach Piłki Nożnej zapowiadał o wzajemnym wsparciu, że wygrane wałbrzyskich zespołów są korzyścią dla obu – przybliża ekstraklasę Górnikowi i utrzymanie Zagłębiu. Tymczasem mimo przewagi jedyny gol zdobywają goście i dwa punkty pojechały do Lubina. Wobec porażki Górnika w Gliwicach faworyci zrównali się punktami. Później podopieczni Stanisława Świerka przez 6 meczów nie doznają porażki, a mistrz jesieni z Wałbrzycha więcej remisuje niż wygrywa, więc na pierwsze miejsce wskakuje Zagłębie.
W 23.kolejce mający dwupunktową przewagę lubinianie wybrali się do Wodzisławia Śląskiego na mecz z Odrą, czyli rywalem o awans do 2.ligi z ubiegłego sezonu. Porażka 0:1 oznacza zmianę lidera, bowiem Górnik wygrywa z Gryfem (3:0) i również ma 33 punkty.

I tak 15 maja w Lubinie doszło do najważniejszego meczu w sezonie.

Z Wałbrzycha wyruszyło kilka tysięcy kibiców. Samochodami osobowymi, co wówczas stanowiło niejako luksus, zakłady pracy organizowały wycieczki autobusowe. Miejscowi kibice również nie zawiedli szczelnie wypełniając stadion przy ul. M.Curie Skłodowskiej. W prasie pojemność obiektu określana była pomiędzy 12 a 15 tysiącami widzów, w zależności do źródła. Komplet widzów zasiadał bardzo rzadko, oczywiście miało to miejsce w przypadku pucharowych meczów w latach 70-tych, gdy przyjeżdżał Górnik Zabrze, Legia Warszawa czy Wisła Kraków. W spotkaniu z Górnikiem Wałbrzych kibice widoczni byli również na ... drzewach okalających trybuny stadionu.

Trybuny stadionu w Lubinie szczelnie się wypełniły.
[foto:muzeum-lubin.pl]
Stanisław Świerk postawił na następującą jedenastkę:

                                                Jacek Wiśniewski

Czesław Juszkaluk – Zenon Gurga – Marek Gawryszewski – Zenon Trzonkowski

Mieczysław Olesiak – Romuald Kujawa – Marian Kowalski I – Janusz Kubot

                                    Sławomir Kurant – Ryszard Bożyczko

Górnik Wałbrzych:

                                                Ryszard Walusiak

Grzegorz Drygalski – Sławomir Majewski – Jerzy Jowik – Benedykt Bylicki

Andrzej Wójcik - Mirosław Rusiecki – Ryszard Spaczyński

Marian Kowalski II – Roman Pełka – Leszek Kosowski.

Sędzią spotkania był Aleksander Suchanek z Krakowa, jeden z najlepszych wówczas arbitrów kraju, sędzia międzynarodowy, laureat prestiżowej klasyfikacji Kryształowy Gwizdek na najlepszego sędziego ekstraklasy.

Przed samym spotkaniem z obu drużyn emanował optymizm, przekonanie o przekonującej wygranej definitywnie zamykającej sprawę prymatu w drugiej lidze. W Górniku zabrakło kapitana Krzysztofa Truszczyńskiego, w którego miejsce desygnowany został Roman Pełka. Mający za sobą grę w reprezentacji młodzieżowej wychowanek wałbrzyskiego klubu był partnerem Kosowskiego w ataku. Po raz kolejny trener Horst Panic postawił na ofensywny wariant, gdzie z przodu grał Marian Kowalski. Kibice przyzwyczaili się do gry pomocnika z nr 7 na prawym skrzydle, ale w ostatniej kolejce pełnił rolę trzeciego napastnika co przełożyło się na zdecydowaną wygraną ze słupskim Gryfem 3:0.

Tymczasem bohaterem meczu mógł zostać lubiński Marian Kowalski. W 2.minucie Sławomir Majewski, który pełnił rolę kapitana Górnika popełnia błąd. Kowalski zabiera mu piłkę, ale zamiast od razu strzelać na bramkę, próbował minąć Walusiaka i wjechać z piłką do bramki. Na posterunku był doświadczony Waluś i goście zachowali czyste konto.
Ta sytuacja była dowodem, że stawka meczu sparaliżowała poczynania zawodników obu drużyn. Było sporo nerwowych strat i w powszechnej opinii mecz toczył się na niższym niż się spodziewano poziomie. Co prawda inne zdanie miał obiecujący młody dziennikarz z Wałbrzycha Bogdan Skiba w swoim reportażu dla tygodnika Piłka Nożna (czytaj poniżej), ale do jego nieco odbiegających od faktów relacji wałbrzyscy czytelnicy się mogli przyzwyczaić z czasem.
Słoneczna pogoda, pełne trybuny, gdzie z ust do ust przekazywano sobie informację o przedstawicielach Widzewa Łódź, którzy mieli przyjechać obserwować Leszka Kosowskiego. Do przerwy lepiej prezentowali się gospodarze, którym Przegląd Sportowy wyliczył 4 groźne sytuacje przy jednej wałbrzyszan. Do przerwy był wynik bezbramkowy, który bardziej satysfakcjonował gości.
W przerwie dokonano jednej zmiany - trener Panic zostawił w szatni Mirosława Rusieckiego puszczając do boju jego imiennika Gniewka. Tym ruchem po raz kolejny pan Horst udowodnił swój szkoleniowy kunszt. Po pierwsze pokazał, że dla niego liczy się aktualna forma - Rusiecki był bohaterem ostatniego meczu, wybrany do Jedenastki Kolejki, w Lubinie prezentował się nieco słabiej i dość szybko zszedł. Gniewek z kolei w ostatnich dwóch meczach zaliczył zaledwie 5 minut gry, a po wejściu na boisko w meczu sezonu zaprezentował się bardzo dobrze. 
Po zmianie stron piłka głównie była rozgrywana na połowie wałbrzyszan, ale oni tak umiejętnie zaryglowali dostęp do pola karnego, że Walusiak nie wiele do roboty. Dość szybko doświadczonego Mieczysława Olesiaka, który doznał kontuzji zmienia Jan Borsuk, dla którego była to okazja by zagrać przeciwko niedawnym partnerom. Przewagę w środku, dzięki dyspozycji Gniewka zaczął mieć lider z Wałbrzycha, a konsekwencją tego był gol.
W 61.minucie miała miejsce decydująca akcja meczu. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Mariana Kowalskiego, precyzyjny strzał głową Leszka Kosowskiego ląduje tuż przy słupku w lewym górnym rogu. Jacek Wiśniewski był bez szans. Zagłębie - Górnik 0:1.
Fotografie z Trybuny Wałbrzyskiej.
Bramka podłamała gospodarzy, którzy nie potrafili się podnieść, przełamać defensywy wałbrzyszan. Nie pomogło wpuszczenie na plac kolejnego napastnika, czyli Jerzego Benke. Niewidoczny był Ryszard Bożyczko, którego wyłączył z gry Majewski. Starał się co prawda Kurant, ale kończyło się jedynie na dryblingach, bowiem nie udało mu się stworzyć strzeleckiej sytuacji. 
Sędzia Suchanek ukarał żółtymi kartkami Gawryszewskiego oraz Rusieckiego ze Spaczyńskim. Końcowy gwizdek to oczywiście eksplozja radości wśród wałbrzyszan, zarówno tych na zielonej murawie, jak i na trybunach. 
Warto podkreślić, że była to pierwsza od ponad 2,5 roku domowa ligowa porażka Zagłębia.
Trener Stanisław Świerk i Marek Gawryszewski po przegranym meczu z Górnikiem.
[foto: krzysztofkostka.wordpress.com]
Atmosferę pomeczową opisał dziennikarz Przeglądu Sportowego Tomasz Jagodziński, który po latach zostanie rzecznikiem prasowym PZPN, a także senatorem.
(...) po spotkaniu w szatni Zagłębia było smutno i cicho. I pewnie zakupiony wcześniej za ich własne pieniądze szampan (na okoliczność zwycięstwa) gorzko im smakował.
Na uznanie zasłużyli nie tylko piłkarze, ale również zgromadzeni na stadionie kibice. Przez całe spotkanie grze towarzyszył donośny, lecz kulturalny doping. Nie usłyszałem żadnego wulgarnego okrzyku ani zawołania. Mimo porażki swoich ulubieńców widzowie gromkimi brawami podziękowali zespołom za atrakcyjne widowisko. Do Lubina po naukę kultury na stadionie mogą więc przyjechać kibice wielu pierwszoligowych drużyn."
 Po meczu trener Horst Panic w wywiadzie dla katowickiego Sportu nie ukrywał radości: Cieszę się ze zwycięstwa, które przybliża nam upragniony awans, ale do pełni szczęścia droga jeszcze daleka.
Również Stanisław Świerk nie poddawał się: Będziemy nadal walczyć o awans do I ligi i dopiero 26 czerwca zobaczymy kto będzie się cieszył.
FINISZ SEZONU
6 kolejek do końca sezonu i dwupunktowa przewaga Górnika. To, że spotkanie w Lubinie o niczym nie zadecydowało kibice przekonali się już po tygodniu. Do Wałbrzycha przyjechała Celuloza Kostrzyn, która postawiła mocne warunki. Wygraną 2:1 dał dopiero rzut karny wykonany przez Jerzego Jowika na 4 minuty przed końcem. Zagłębie wygrało w Szczecinie z Arkonią 1:0 i oczekiwało rezultatu wizyty Górnika w Wodzisławiu Śląskim.
Nadzieje lubinian okazały się płonne, bowiem Górnik po karnym Rusieckiego na początku spotkania nie dał sobie wyrwać bezcennej wygranej, a że Zagłębie dzień wcześniej straciło punkt z spotkaniu kolejki z trzecią w tabeli Olimpią Poznań (1:1) przewaga lidera wzrosła do 3 punktów.
W 27.kolejce grający w zakłady sportowe w totalizatorze sportowym przeklinali faworytów drugiej ligi. Górnik pojechał do walczącego o utrzymanie w lidze ROW Rybnik, rozczarował grą przegrywając zasłużenie 0:2. Nie wykorzystuje tego Zagłębie, które w Elblągu przegrywa z Olimpią 1:2 nie wykorzystując przy tym rzutu karnego.
12 czerwca 1983 roku do Wałbrzycha przyjeżdża przedostatnia w tabeli Arkonia Szczecin. Na trybunach w niedzielne popołudnie zasiadło aż 20 000 widzów. Zagłębie Lubin przegrywa u siebie z Piastem Gliwice, także wygrana Górnika dawałaby 5 punktową przewagę i upragniony awans. Podopieczni Horsta Panica poważnie potraktowali mecz i już w 20 sekundzie objęli prowadzenie za sprawą Gerarda Śpiewaka. Skończyło się na wygranej 2:1, a po końcowym gwizdku sędziego Jerzego Ćwięka z Warszawy kibice wbiegli na murawę i razem z piłkarzami świętowali awans.
W ostatnim dwóch kolejkach nowo kreowany beniaminek ekstraklasy ... rozczarował. Porażka na boisku trzeciej Olimpii Poznań (0:1) katowicki sport spuentował: obaj rywale stworzyli żenująco słabe widowisko, zawiódł przede wszystkim Górnik, który nie zagrał na poziomie przyszłego I-ligowca. W ostatniej 30.kolejce do Wałbrzycha przyjechała Olimpia Elbląg - jedenasta drużyna w tabeli, zagrożona spadkiem. Władze miasta oraz klubu przed meczem wręczyły okolicznościowe puchary, kwiaty, dopisała publiczność, grała orkiestra, Zespół Pieśni i Tańca, ale na boisku emocji nie było. Były kontrowersje przy niektórych zagraniach piłkarzy gości we własnym polu karnym, a ostatecznie gol w końcówce dał wygraną gościom 1:0, co oznaczało utrzymanie w 2.lidze.
Zagłębie Lubin przegrało 3 ostatnie mecze i w tabeli wyprzedziła je Olimpia Poznań.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz