wtorek, 5 lipca 2022

Górnik Wałbrzych wraca po 3 latach do 4.ligi - cz. I

 Przełom czerwca i lipca 2019 roku w środowisku piłkarskim Wałbrzycha był niezwykle gorący. Górnik Wałbrzych sezon 2018/19 w 4.lidze zakończył na drugim miejscu, za plecami jedynie rezerw Śląska Wrocław. Już w ostatnich kolejkach sezonu było słychać o kłopotach organizacyjnych klubu i groźbą wycofania się biało-niebieskich z rozgrywek. Niestety, lipiec przyniósł potwierdzenie tych
hiobowych wieści. Nie pomogło nagłośnienie sprawy w mediach, protesty kibiców przed ratuszem, wystąpienia podczas posiedzenia rady miasta. Wałbrzyski Górnik
  musiał odbudowywać się od poziomu A klasy.
Po 3 latach wraca wałbrzyski Górnik na poziom 4.ligi. Co się zmieniło podczas tych długich trzech lat? Dla niektórych kibiców 2019 rok, jeszcze przed pandemią, to inne czasy. Najpierw temat piłkarzy.
 
DRUŻYNA

 Górnik Wałbrzych w 30 spotkaniach sezonu 2018/19 grupy wschodniej dolnośląskiej 4.ligi odniósł 21 zwycięstw, 7 remisów i tylko dwukrotnie przegrał. Mistrz grupy wschodniej z Wrocławia również doznał 2 porażek, ale za to zaliczył sezon bez remisu. O osiągnięcie podobnego bilansu wałbrzyszanom będzie ogromnie trudno. Obecna drużyna jest całkiem inna nie tylko personalnie, ale inaczej budowana, całkowicie w innej rzeczywistości. Trener Marcin Domagała nie miał do dyspozycji aż tylu zawodników, a ci należeli do kadry musieli często godzić treningi z obowiązkami zawodowymi bądź szkolnymi. Trzy lata temu dodatkowo funkcjonowała drużyna rezerw, która pozwalała wielu zachować dyspozycję meczową. Jak potoczyły się losy biało-niebieskich bohaterów sezonu 18/19?
Zespół prowadził Jacek Fojna, któremu pomagał Marek Stepnowski. Ten duet znakomicie się uzupełniał. Nic dziwnego, że chętnych na ich usługi po udanym sezonie nie brakowało. Wybrali pracę w trzecioligowej Foto-Higienie Gać i zakończyli sezon 2019/20 na 12.miejscu. Sezon był niezwykle specyficzny, bowiem przez pandemię zakończył się po rundzie jesiennej. Przed nowym sezonem w Gaci podziękowano za współpracę i Fojna po krótkim okresie bezrobocia trafia do beniaminka 4.ligi Orła Lubawka, który wówczas zajmował 12.miejsce.
Marek Stepnowski i Jacek Fojna
Sezon Orzeł kończy na 16.miejscu oznaczającym spadek z ligi. Jackowi działacze podziękowali za pracę, a kilkanaście dni później zdecydowali o nieprzystępowaniu do rozgrywek klasy okręgowej. Kolejnym miejscem pracy był Witków, gdzie Fojna trafia przed rundą wiosenną sezonu 2021/22. Grom w klasie okręgowej zajmował 14.miejsce, ale do 11.miejsca dzieliło 5 punktów. Wiosna nie była udana, ostatecznie witkowianie sklasyfikowani zostali na spadkowym miejscu, ale ostatnie wieści o wycofaniu się z rozgrywek okręgówki MKS Szczawno Zdrój mogą uratować jeszcze Grom przed degradacją. 
Po opuszczeniu Wałbrzycha Fojna trafił do 3.ligi, a kolejne miejsca pracy zakończyły się spadkami. Mimo to wciąż jego warsztat jest ceniony w regionie, stąd propozycja pracy z Piasta Nowa Ruda.
O wiele lepiej poszło Markowi Stepnowskiemu. Po zakończeniu pracy w Gaci trafił do Miedzi Legnica, gdzie pod jego wodzą juniorzy starsi wygrali 1.Wojewódzką Ligę Juniorów. Latem 2021 roku wraz z Marcinem Płuską przeniósł się do spadkowicza z 2.ligi Olimpii Grudziądz. Płuska, dotychczasowy opiekun rezerw Miedzi pełnił rolę I szkoleniowca Olimpii, Marek był jego asystentem. W Grudziądzu byli oni współautorami największego w historii klubu rezultatu – awans do półfinału Pucharu Polski, gdzie przegrali z późniejszym mistrzem kraju Lechem Polski. Gorzej poszło w lidze, bowiem w ostatniej kolejce po niespodziewanej porażce w Szczecinie dali się wyprzedzić Kotwicy Kołobrzeg, która mogła się cieszyć z awansu do 2.ligi. 
Reasumując duet Fojna-Stepnowski w Wałbrzychu osiągnęli znakomity wynik, który był przepustką dla nich na wyższy szczebel. A jak potoczyły się losy ich podopiecznych sprzed trzech lat?

Jacek Fojna do meczowej kadry powoływał w ciągu sezonu 18/19 czterech bramkarzy, z których zaledwie 2 dostąpiło możliwości pokazania swoich umiejętności na murawie. Damian Jaroszewski był podstawowym bramkarzem i zarazem jednym z czołowych w lidze. Fojna ciągnął go za sobą zarówno do Gaci jak i Lubawki. Ponownie spotkają się teraz najprawdopodobniej w Nowej Rudzie, gdzie popularny Jogi zaliczył udany sezon wielokrotnie ratując Piasta przed stratą punktów. Minusem Jaroszewskiego jest niewątpliwie wiek, bo trudno oczekiwać od 40-latka postępów. 3 występy w czwartoligowym Górniku Wałbrzych za kadencji Fojny zaliczył Szymon Stec, który później zaliczył niezbyt udany pobyt w trzecioligowym LZS Starowice oraz grę w czwartoligowym Piaście Nowa Ruda. W minionym sezonie był podstawowym bramkarzem Górnika Wałbrzych. Patryk Bińkowski i Kamil Reczulski w seniorach Górnika debiutowali w A klasie, ale nie zaistnieli w drużynie z różnych powodów. Reczulski wiosną pojawił się w Unii Bogaczowice, której nie pomógł w uratowaniu A klasy.

Trudno ocenić czy ktokolwiek rozwinął się ze wspomnianego kwartetu w ciągu 4 lat. Stec najprawdopodobniej będzie podstawowym zawodnikiem wałbrzyszan w nadchodzącym sezonie, ale tak naprawdę w okręgówce był bardzo rzadko wystawiony na poważniejszą próbę. Jego zmiennik Sebastian Kubiak nigdy nie grał na tak wysokim poziomie.
Jeśli chodzi o defensywę to ekipa Fojna w porównaniu z obecnym zespołem Marcina Domagały jest prawie identyczna. Trzy lata temu najczęściej grał kwartet Dariusz Michalak – Sławomir Orzech – Marcin Smoczyk – Mateusz Krzymiński. Awans w zakończonym sezonie wywalczyła pierwsza trójka. Krzymiński po wycofaniu Górnika dołączył do AKS Strzegom, skąd zaliczył rundę w trzecioligowej Foto-Higienie Gać, bezskutecznie ratował 4.ligę w Lubawce, a ostatni sezon, tak na marginesie bardzo udany, zaliczył w beniaminku tego
Last Dance Górnika Wałbrzych w 4.lidze, czyli wygrana
w meczu 30.kolejki z Piastem Nowa Ruda 2:0.
Od tamtego meczu już nie zagrali w koszulce Górnika - od lewej:
Allan, Michał Oświęcimka, Mateusz Sawicki, Jan Rytko i Mateusz Krzymiński.
[foto: walbrzyszek.com]
poziomu, czyli Słowianinie Wolibórz. Michalak po 2-letnim pobycie w WKS Wierzbice (awans do 4.ligi) wrócił do Górnika, 32 lata na karku i widoczne trochę więcej kilogramów niż dawniej. W ostatnim meczu sezonu z Włókniarzem Kudowa Zdrój bardzo boleśnie o tym przekonywał się w pojedynkach szybkościowych z mobilnym Myrdaczem. Smoku za rok skończy 40 lat i nie ma co się oszukiwać, że będzie coraz lepszy. Najmłodszy z obecnej trójki, czyli Orzech raczej tracił czas na poziomach A klasy i okręgówki, bo umiejętnościami przerastał te ligi. Trener Fojna dał szansę gry Pawłowi Tobiaszowi, który doznał kontuzji, a później przeszedł do MKS Szczawno Zdrój, gdzie gra do dziś. Młodego Michała Zarembę mogliśmy oglądać w A klasowym Górniku, a potem przyplątały się kontuzje.
Jeśli chodzi o drugą linię, to obecny Górnik nie ma takiego potencjału, co pomocnicy AD 2019. Z tamtej ekipy obecnie występuje przy Ratuszowej jedynie dwóch zawodników. Damian Chajewski już 3 lata temu był najskuteczniejszym graczem biało-niebieskich. W 4.lidze ten status dało mu 13 trafień. Później z Orzechem przeniósł się wraz do Świdnicy, gdzie awansował do 3.ligi, by niespodziewanie wrócić do Wałbrzycha i strzelić w ciągu 2 sezonów 54 bramki! Drugim pomocnikiem, który zresztą nieprzerwanie broni barw wałbrzyszan jest Piotr Krawczyk. Łysy mimo zaliczenia kompletu meczów w okręgówce raczej nie może być zaliczony do kluczowych zawodników Górnika. Za dużo przestojów w grze, wahań formy, za mało bramek czy asyst. A kogo miał wówczas jeszcze do dyspozycji Jacek Fojna i co z nimi się działo w trakcie 3 lat?
Daniel Borowiec – najpierw przeprowadzka do AKS Strzegom, a rok temu powrót do macierzystej Victorii Świebodzice, gdzie był najlepszym graczem zespołu w okręgówce.
Damian Bogacz – 3 lata w czwartoligowym AKS Strzegom.
Jan Jakacki -  jeszcze wiosną’19 trafił do 3-ligowej Gaci, w 2020 kilka epizodów w A klasowym Górniku, postawił na karierę pozasportową.
Kamil Młodziński – najpierw niezbyt udany pobyt w AKS Strzegom, przeprowadzka do Karkonoszy Jelenia Góra, gdzie wywalczył awans do 3.ligi, by zimą tego roku ponownie trafić do AKS. W Jeleniej Górze po spadku nikt nie wiąże z nim przyszłości, w Strzegomiu zmiana trenera, więc nie wiadomo, gdzie Kamil zagra.
Michał Oświęcimka – grę w Austrii (UFC Hoeze Mariazell i ASKÖ Lunz/See) urozmaicił sobie rundą w Olimpii Kamienna Góra mając tym samym na sumieniu spadek z okręgówki w 2021. W Wałbrzychu można było go oglądać rozgrywkach RetroLigi. Nazwisko Cimka przewijało się w kontekście wzmocnień Górnika parę razy, czy 31-letni waleczny pomocnik trafi ponownie na Ratuszową?
Patryk Rękawek – filigranowy 21-letni dziś pomocnik został w Górniku, a jego wykupienie z Legnicy opłacili kibice. Wiele się nie nagrał w Górniku, w ostatnim sezonie już w Sudetach Dziećmorowice, gdzie zaliczył 5 epizodów.
Jan Rytko – po wycofaniu 2,5 sezonu w AKS Strzegom, gdzie grywał w defensywie. Zimą przeszedł do Lechii Dzierżoniów, z którą przegrał baraże o 3.ligę.
Mateusz Sawicki – najpierw niezbyt udana runda w Foto-Higienie Gać, a potem od wiosny’20 AKS Strzegom.
Szymon Tragarz – niezwykle udany sezon w Górniku zaowocował powołaniem na turniej Regions Cup, skąd przywiózł złoty medal. Jesienią trzecioligowa Ślęza Wrocław i powrót do rodzinnej Świdnicy. O ile w 3.lidze w sezonie 2020/21 nie błyszczał (zero bramek), to w minionym, szczebel niżej był wyróżniającym się zawodnikiem w całej lidze.
Tomasz Wepa – cały czas grał w austriackim ASKÖ Lunz/See. W listopadzie skończy co prawda 35 lat, ale wydaje się, że wciąż wiele mógłby dać Górnikowi.
Spośród tej dziewiątki pomocników praktycznie każdy z nich mógłby się przydać obecnemu Górnikowi. Nie ma co liczyć na Rękawka czy Jakackiego, trudno oczekiwać na przyjście Tragarza.
Wśród nominalnych napastników sezonów 2018/19 byli tacy gracze jak:
Allan Cristian de Paula – najlepszy od czasów Daniela Zinke obcokrajowiec w Górniku. Strzelił 9 goli w 14 meczach. W Polsce na krótko pojawił się w ubiegłym roku w Piaście Nowa Ruda, gdzie nie był już tak błyskotliwy.
Denis Dec – trafił na krótko do … wojska, pobawił się piłką w Twardym Świętoszów, potem niby wrócił do Górnika Wałbrzych, ale trener Domagała nie mógł na niego regularnie liczyć w A klasowym sezonie.
Adam Niedźwiedzki – u Fojny debiutował, a u Domagały rozwinął skrzydła. Jedyną bolączką są urazy. Wyleczył nogę to niefortunnie upadł na rękę i nie wiadomo, kiedy wróci do gry. Za dużo kontuzji jak na 21 lat.
Miłosz Rodziewicz – rocznik 2000 i chyba koniec kariery. Grywał jedynie jesienią’19, a potem jakby futbol przestał go interesować.
Mateusz Sobiesierski – jeden z nielicznych, który został w Górniku na dobre i na złe. Popularnego Sopla obecnie można oglądać w drugiej linii. Pewniak w składzie, pod warunkiem, że nie trapią go kontuzje.
Dominik Woźniak – rosły Zibi nie mógł się przebić w Górniku, więc wiosnę’19 spędził na wypożyczeniu w Świebodzicach, gdzie w A klasie w ciągu 3 rund strzelił 40 bramek. Ubiegły sezon rozpoczął w Wratislavii Wrocław (kl.O), a zakończył w Jedlinie Zdrój, gdzie wywalczył awans do okręgówki.

OBECNY GÓRNIK

Jak łatwo zauważyć defensywa obecnego Górnika personalnie jest bardzo podobna do tego sprzed wycofania się. Praktycznie z bloku obronnego brakuje tylko lewego obrońcy, zamiast Krzymińskiego oglądaliśmy Rosickiego, Grudzińskiego, czasem Michalaka. Trudno byłoby znaleźć osobę, która by zaryzykowała stwierdzenie, że obecna defensywa jest lepsza od

Na pierwszym planie Tomasz Wepa, piłkarz którego
brakuje w obecnym Górniku. Z tyłu Marcin Smoczyk, a po
prawej Damian Chajewski - obaj mieli spory wkład w powrót
z A klasy do 4.ligi.
[foto: swidnica24.pl]
czasów trenera Fojny. Zawodnicy postarzeli się, nieco obrośli i klasa okręgowa nieco też ich rozleniwiła, bowiem poważniejszych sprawdzianów mieli jak na lekarstwo. Rosicki daje wiele argumentów w ofensywie przy stałych fragmentach gry, ale zdarzają mu się proste błędy.  Marcel Grudziński potrafi z Niedźwiedzkim zamknąć rywalom lewy korytarz, ale często wkrada się w jego poczynania chaos. Nadzieja Górnika jest jeszcze  w wałbrzyskiej młodzieży. Oskar Pawłowski co prawda trzykrotnie zaledwie zagrał, ale zaprezentował się niezwykle obiecująco. Być może w Wałbrzychu doczekaliśmy się godnego defensora na miarę najlepszych w historii klubu jak Zenon Zaczyński, Sławomir Majewski czy Ryszard Spaczyński, Oskar póki co głównie grał w drużynach juniorów, ale prawdopodobnie coraz częściej będziemy go oglądać w seniorach. 
Druga linia ery trenera Domagały opierała się głównie na Kobylańskim, Sobiesierskim czy młodych Korbie, Gorczycy w środku pola, a na skrzydłach hasali Krawczyk z Niedźwiedzkim. Oczywiście jeśli pozwalało na to zdrowie zawodników. Podobnie sprawy miały się z napastnikami Kopernickim, Chajewskim czy Bartkowiakiem, którzy nie należą do graczy typowo grających na szpicy, czekających na podanie. Szukali zarówno gry w środku pola, często schodzili na boki, albo sami napędzali akcję ze strefy środkowej. Damian Chajewski grał za kadencji Fojny, ale częściej był widoczny w drugiej linii. Teraz gra o wiele wyżej. Można się spierać czy warto zwracać uwagę na jego rekordy strzeleckie w niższych ligach, z teoretycznie słabszymi rywalami. Gol jest golem, a ponad setki trafień niejeden z piłkarzy mu szczerze pozazdrości. Niby każdy wie, że Chajo to tylko lewa noga, ale ilu defensorów potrafiło go powstrzymać? Z drugiej strony zdarzały się mecze z naprawdę niskim procentem skuteczności Damiana, który kompletuje cztery czy pięć goli w meczu, a tak naprawdę powinien o wiele więcej. Michała Bartkowiaka wyhamowały kontuzje, gdyby nie one to wałbrzyscy kibice jego szarże mogli oglądać jedynie w telewizji. Potencjał i umiejętności nadal posiada, musi na pewno pilnować regularnych treningów i modlić się o brak kontuzji.
Mateusz Kopernicki niebawem skończy 36 lat, kibice na pewno liczyli na więcej niż 5 goli w okręgówce. Niby jest dynamika, doświadczenie, ale brakowało przede wszystkim skuteczności. W nadchodzącym sezonie, gdzie każdy punkt będzie na wagę utrzymania, brak goli nominalnych napastników może być tragiczny w skutkach. Adam Niedźwiedzki mimo młodego wieku ma spory bagaż... kontuzji. Niestety, bowiem, gdy jest zdrowy to mamy do czynienia z szybkim, dobrze dryblującym skrzydłowym, który potrafi również uderzyć ze stałego fragmentu gry. 
Edwin Valencia Rodriguez, czyli pierwszy Meksykanin w Górniku rozczarował. O ile widać potencjał techniczny, potrafi panować nad piłką, to fizycznie nie pasował do klasy okręgowej. Trudno oczekiwać przełamania klasę wyżej. 

Sezon 2022/23 będzie na Dolnym Śląsku dla 4.ligi ostatnim z podziałem na grupy. Za rok będzie jedna grupa, a w czerwcu istna rzeź, jeśli chodzi o degradacje do klas okręgowych. Spadną z każdej grupy drużyny, które zajmą odpowiednio 9.miejsce i dalsze w końcowej tabeli, a także jedna z drużyn z 8.miejsca z niższą średnią, obliczoną jako stosunek liczby zdobytych punktów do rozegranych meczów.

Chcesz się utrzymać? Walcz o awans!

W grupie wschodniej faworytem wciąż pozostaje Lechia Dzierżoniów, najlepsza drużyna tej grupy przez ostatnie dwa lata. Ambitne plany mają w Woliborzu, gdzie można spodziewać się zapewne kolejnych transferów z głośnymi, jak na ten poziom rozgrywkowy, nazwiskami. Nie można zapominać o Polonii-Stali Świdnica, zespole ogranym, wprowadzającym odważnie młodzież. Górnik Wałbrzych miał okazję rywalizować w Pucharze Polski w ciągu ostatnich 2 sezonów i dwukrotnie przegrał. Z podokręgu wrocławskiego niewiadome są póki co cele spadkowiczów z 3.ligi: Piasta Żmigród i Foto-Higieny Gać Być może pod wodzą Zbigniewa Smółki odrodzony wiosną Moto-Jelcz Oława z klanem Garncarczyków będzie kontynuował wiosenną zwycięską passę? Być może atak na 3.ligę przeprowadzi najlepsza drużyna w ostatnich sezonach z podokręgu Wrocław, czyli Polonia Trzebnica z supersnajperem Grzegorzem Rajterem.

W obecnym składzie personalnym biało-niebieskim będzie niezwykle trudno walczyć o prymat w grupie wschodnim. Tak naprawdę to każda formacja potrzebuje wzmocnienia. Począwszy od zwiększenia rywalizacji lub zapewnienia spokoju w bramce, poprzez alternatywę dla coraz bardziej wiekowych defensorów, kreatywnych pomocników, szybkich skrzydłowych, po skutecznego napastnika. Tylko czy stać na to klub?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz