poniedziałek, 30 stycznia 2017

Jerzy Cyrak doceniony przez toruńskich internautów

Początek roku to czas plebiscytów. Miło przeczytać o popularności, sukcesach ludzi futbolu związanych wcześniej z Wałbrzychem.
Rafał Figiel, pomocnik częstochowskiego Rakowa został wybrany przez piłkarzy drugiej ligi do Jedenastki 2016 Roku w plebiscycie organizowanym przez Polski Związek Piłkarzy. W tej zabawie, o tyle prestiżowej, że nominacje i głosy pochodzą od samych ligowców, zauważony został również Tomasz Wepa, nominowany wśród 9 pomocników. Były kapitan Górnika Wałbrzych, a obecnie noszący opaskę kapitańską Odry Opole został z kolei wybrany do Jedenastki 2016 roku przez dziennikarzy Nowej Trybuny Opolskiej.
Jerzy Cyrak
[foto:wyborcza.pl]
Jerzy Cyrak, były piłkarz oraz szkoleniowiec wałbrzyskiego Górnika, został wybrany Trenerem Roku przez toruński portal chillitorun.pl. Jest to zaskakujące biorąc pod uwagę konkurencję, a w niej byli m.in. trener rewelacji ligi koszykarzy Jacek Winnicki (Polski Cukier Toruń), trener czołowej drużyny hokeja na trawie Pomorzanina - Piotr Żółtowski czy menedżer żużlowców Jacek Gajewski. W tej zabawie internautów wygrał niespodziewanie Cyrak, który zgromadził 67% głosów.
Dla przypomnienia Jerzy Cyrak w 2016 roku, po zwolnieniu z Górnika Zabrze, gdzie pełnił rolę asystenta Leszka Ojrzyńskiego, wrócił do Niechanowa. Zespół z ponad 5-tysięcznej wsi do samego końca bił się z poznańską Wartą o 1.miejsce. Pelikan, beniaminek 3.ligi, przegrał gorszym bilansem dwumeczu. Niestety, brak wsparcia gminy spowodował wycofanie się niechanowskiego klubu z rozgrywek. Pelikan piłkarską jesień rozpoczął od klasy okręgowej, którą zakończył ze wstydliwym bilansem jednego punktu w 14 meczach. Na nieszczęściu Pelikana zyskała Elana Toruń, która mimo zajęcia dopiero 9.miejsca utrzymała się w nowej 3.lidze. W mieście pierników doszło do rewolucji, zmiana zarządu, sztabu szkoleniowego na czele którego stanął właśnie Jerzy Cyrak. Wśród grupy siedmiu byłych podopiecznych z Niechanowa, który ściągnął do Elany jest Damian Lenkiewicz, z którym szkoleniowiec pracował już w Wałbrzychu. Popularny Leny jesienią zagrał w 7 meczach i strzelił dwie bramki. Po mocnym początku Elana ostatecznie finiszowała jesienią na 4.miejscu, ale strata do prowadzącego Sokoła Kleczew to zaledwie dwa punkty. Zimą doszło do kolejnych zmian w klubie (nowy współwłaściciel, sponsor), które dają nadzieje toruńskim fanom futbolu, że wiosną zespół poważnie powalczy o awans do drugiej ligi.
Również w trzeciej lidze, tyle, że w grupie I z powodzeniem bronił Michał Nowak. 20-letni bramkarz to wychowanek wałbrzyskiego Górnika, który trafił via Zagłębie Lubin do Pelikana Łowicz. Po zdaniu matury wiosną 2016, nie mając większych perspektyw na grę wyżej niż rezerwy lubinian, podjął wyzwanie przenosząc się do Łowicza. Niestety,podczas pierwszych treningów doznał groźnej kontuzji,która wyłączyła go na kilka tygodni. Po powrocie szybko doszedł do formy i gdy w końcu zadebiutował stał się rewelacją rozgrywek - 5 meczy i puszczone zaledwie dwa gole. Dało to Pelikanowi łącznie 13 punktów. W plebiscycie Dziennika Łódzkiego Michał Nowak w głosowaniu na Sportowca Roku 2016 Powiatu Łowickiego zajął trzecie miejsce za duetem koszykarzy Księżaka Łowicz.

czwartek, 26 stycznia 2017

Success story po wałbrzysku

Wiele powiedzeń czy przysłów zaadaptowanych, zmienionych przez ludzi futbolu często jest powtarzane i cytowane w mediach, na meczach. Obserwatorzy ligowych zmagań wiedzą, że wynik 2:0 to niebezpieczny wynik (autor trener Czesław Michniewicz), albo, że liga będzie ciekawsza (Maciej Skorża). Kibice kojarzą asystę drugiego stopnia (Remigiusz Jezierski) czy centrostrzał (Marek Sokołowski). Od blisko trzech lat kibice również kojarzą termin, głównie znany wcześniej ekonomistom, biznesmenom - chodzi o success story, który w wywiadach używał chętnie prezes Legii Bogusław Leśnodorski. W 2014 roku w kilku rozmowach podkreślał, że stołeczny klub potrzebuje właśnie wspomnianego success story w kwestii przeprowadzanych transferów - aby kolejni transferowani z klubu zawodnicy nie przesiadywali w nowym miejscu na ławce rezerwowych lub trybunach, by grali, stali się symbolem wizerunku Legii jako miejsca, gdzie można się wypromować i trafić do lepszego klubu.
Czy w okręgu wałbrzyskim możemy znaleźć miejsce, które można podpiąć się pod termin futbolowego success story?
W latach 70-tych ubiegłego stulecia panowała w całym kraju opinia, że w Wałbrzychu znakomicie pracuje się z młodzieżą, co skutkowało mistrzostwami kraju. Później część juniorów stanowiła o sile seniorów i po udanej grze na zapleczu I ligi byli podkupowani przez bogatsze kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej. Oprócz wychowanków w zespołach ligowych Górnika i Zagłębia byli wychowankowie klubów z Bielawy, Świdnicy czy nawet miast z innych województw dolnośląskich (Bolesławiec, Lubań). Przez lata można było się chwalić dobrym monitoringiem wśród uzdolnionej młodzieży - dziś nazwano by to skautingiem. Wiadomo, że z czasem upadły kopalnie, główni dobrodzieje wałbrzyskiego sportu, który pochylił się mocno ku upadkowi i to co było wypracowane przez lata legło w gruzach. Owszem, w wałbrzyskim klubie, który funkcjonował jako KP, potem Górnik SSA, Górnik/Zagłębie, aż po KP Górnik, zdarzały się utalentowane roczniki, które były zauważane przez fachowców z innych części kraju. Po powołaniach do kadry młodszych roczników przychodziły oferty z ośrodków słynących ze znakomitej pracy z młodzieżą - dlatego najzdolniejsi trafiali do Lubina, Wronek/Poznania czy Krakowa. Zdecydowana większość wałbrzyskich talentów nie przebiła się w seniorach, są wyjątki w osobach Mrowca, Oleksego, ale trudno ująć ich w kategorii success story. Może będzie można powiedzieć tak o Igorze Łasickim, pod warunkiem, że zaistnieje w Serie A lub w ogóle w seniorach. Tak jak Ząbkowice mogą się pochwalić jego kolegą klubowym z Napoli, kadrowiczem Zielińskim, tak miejmy nadzieję, że stanie się udziałem Wałbrzycha czy Boguszowa Gorce w przypadku Igora.
Aktualnie najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem w regionie, pochodzącym z miasta pod Chełmcem jest Michał Bartkowiak, zbierający pozytywne opinie w pierwszoligowej Miedzi Legnica. Jednak najczęściej powtarzaną opinią o jego wałbrzyskim etapie kariery jest nadmierne eksploatowanie. Michał łączył przy Ratuszowej grę w drugoligowych seniorach z walką juniorów o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Młody organizm nie wytrzymywał obciążeń treningowych o czym wspominano już po przejściu Bartkowiaka do Śląska Wrocław. Indywidualne podejście do zawodnika przynosi efekty dopiero w Legnicy, a w piłkarską Polskę wyszedł z Dolnego Śląska komunikat, że w Wałbrzychu nie potrafią odpowiednio oszlifować futbolowego diamentu.
Radosław Cielemęcki
[foto:gorniknowemiasto.
futbolowo.pl]
Nie mniej, o ile nie bardziej utalentowanym piłkarzem z Wałbrzycha jest przedstawiciel rocznika 2003 Radosław Cielemęcki. Tutaj jedni znajdą minusy w postaci konfliktu w Górniku Wałbrzych działaczy z trenerem Włodzimierzem Ciołkiem przez co młodzian szybko opuścił Ratuszową, a drudzy znajdą plusy w rozwoju Radka zarówno w Górniku Nowe Miasto, debiucie w kadrze U-12 oraz przejściu do Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa. W stolicy swego czasu terminował wspomniany wcześniej Bartkowiak, który z różnych względów szybko opuścił Legię. Cielemęcki nie tylko regularnie gra i jest chwalony w rozgrywkach swego rocznika, a nawet został dostrzeżony przez związkowego selekcjonera otrzymując powołanie do kadry U-14 jesienią ub.roku.  Może to właśnie Cielemęcki stanie się symbolem uzdolnionej wałbrzyskiej młodzieży, która osiąga sukcesy w seniorach?
Obecnie, gdyby rodzice utalentowanego juniora szukali klubu w okręgu wałbrzyskim celem wypromowania zawodnika, najprawdopodobniej obraliby kierunek na Dzierżoniów. Tamtejsza Lechia już w przeszłości miała swoje success stories. W Dzierżoniowie nie bali się postawić na młokosów w osobach Jarosława Krzyżanowskiego (Victoria Świebodzice) czy Jarosława Lato (nieistniejąca już Stal ŚFUP Świdnica). Wspomnieni zawodnicy pokazali się w II lidze (dziś I liga), by po przejściu do lepszych drużyn pokazać się nawet w europejskich pucharach. Lechia od tamtego czasu nawet nie zbliżyła się do gry na tak wysokim szczeblu, ale współpraca z lepszymi klubami procentuje transferami piłkarzy, którzy są rozpoznawalni przez szanujących się obserwatorów ligowych rozgrywek.  Nikt zapewne nie spodziewał się, że strzelec 9 trzecioligowych bramek dla Lechii w sezonie 2010/11 Michał Masłowski wypatrzony w Strzelinie za kilka lat zadebiutuje w reprezentacji Polski, wzniesie w geście triumfu krajowy puchar i założy na szyję złoty medal mistrzostw Polski. Udane występy w Dzierżoniowie stały się przepustką do Zawiszy, gdzie w pełni rozwinął się talent Masłowskiego,który obecnie przeżywa gorszy okres w Gliwicach.
Krzysztof Piątek i Jarosław Jach
[foto:lechia.dzierzoniow.pl]
W następnym sezonie (2011/12) w seniorach debiutuje w wieku 18 lat Jarosław Jach, który po zaledwie 12 miesiącach gry w III lidze przeniesie się do Lubina. W Zagłębiu najpierw gra w Młodej Ekstraklasie, w rezerwach, w końcu w I zespole oraz powołanie do kadru U-21. Na dzień dzisiejszy Jach jest największym transferowym kąskiem z Dolnego Śląska. Pisze się o zainteresowaniu zagranicznych klubów z największych lig, a kwota ewentualnego transferu przekracza milion euro. Z pewnością po zagranicznym transferze część środków trafiłoby do Pieszyc czy Dzierżoniowa w ramach solidarity payment.
Jeszcze krócej trwała przygoda z seniorami Lechii Krzysztofa Piątka (rocznik 1995), wychowanka popularnego w Dzierżoniowie MKS Dziewiątka. Po jednej rundzie w III lidze (6 niepełnych meczów) przeszedł pomyślnie testy z Jachem w Lubinie. Tam przeszedł podobną drogę, z ta różnicą, że gra więcej i jesienią ubiegłego roku został kupiony przez Cracovię. Tu ciekawostka - przed testami w lubińskim gigancie Piątek gościł na treningach w Wałbrzychu, ale do zmian barw klubowych nie doszło. Partnerował mu rówieśnik Adam Tyc, który obecnie reprezentuje barwy czwartoligowej Bielawianki.  Mniej szczęścia mieli choćby Piotr Pietkiewicz (Arka Gdynia), Sławosz Stencel (Lech Poznań), Jakub Bolisęga (Zagłębie Lubin), Seweryn Derbisz, Daniel Tracz (Ruch Chorzów), którzy już powrócili w rodzinne strony. Ale za to można prorokować, że śladem Piątka i Jacha może pójść Patryk Klimala (rocznik 1998). Urodzony w Świdnicy napastnik do Lechii trafił ze Zjednoczonych Żarów, terminował w juniorach Legii Warszawa, a od jesieni trenuje w Jagiellonii Białystok. Udane występy w Centralnej Lidze Juniorów stały się przepustką do debiutu w ekstraklasie - do tej pory Klimala pokazał się na najwyższym szczeblu rozgrywek trzykrotnie i po tym krótkim 22-minutowym łącznie epizodzie pozostawił pozytywne wrażenie. Dodatkowo pokazał się w trzecioligowych rezerwach.
Po tej krótkiej analizie łatwo można zauważyć, że Lechia Dzierżoniów w okręgu wałbrzyskim zapracowała na miano wiarygodnego partnera jeśli chodzi o utalentowanych zawodników. Jest to duży pstryczek w wałbrzyski nos - raczej trudno stwierdzić jednoznacznie, że w Lechii lepiej pracuje się z juniorami. Biorąc jednak pod uwagę ilość zaproszeń na testy nadsyłanych do Dzierżoniowa (bo oprócz wyżej wymienionych byli inni), ilość młodych piłkarzy sukcesywnie wprowadzanych do trzecioligowych seniorów i radzących sobie na tym szczeblu (za wyjątkiem obecnego sezonu) - można zaryzykować stwierdzenie, że temat młodych zawodników lepiej "ogarniają" w Lechii. Nie bez znaczenia jest otwarta postawa na współpracę z innymi, możniejszymi klubami, na której zyskują obie strony.

środa, 25 stycznia 2017

Kamil Sadowski bliżej Górnika?

Z zimowego snu budzą się kolejne zespoły, które treningi halowe, czy na otwartych boiskach, zaczynają urozmaicać meczami sparingowymi. W Wałbrzychu w Centrum Sportowo-Rekreacyjnym goszczą nie tylko młodzi adepci futbolu z Górnika Zabrze i Rozwoju Katowice, ale i lider II ligi Raków Częstochowa, wśród których można zauważyć byłych piłkarzy Górnika Wałbrzych Rafała Figla i Kamila Czaplę. Niestety, dla wałbrzyskich kibiców, popularne Medaliki podczas tygodniowego wałbrzyskiego "ładowania akumulatorów" nie przewidzieli sprawdzenia się z sparingu z miejscowymi piłkarzami, a zagrają z pierwszoligowym Chrobrym Głogów.
Górnik Wałbrzych wciąż jest wielką niewiadomą. Organizacyjną i sportową. W grudniu nadzieje wlał ... Opolski ZPN, prowadzący rozgrywki trzecioligowe. Uchwała powoduje, że degradacja dotknie trzy ostatnie zespoły, pod warunkiem, że z drugiej ligi nie spadnie żaden zespół do grupy 3 III ligi. Tu z kolei coraz bardziej dramatycznie wygląda sytuacja Polonii Bytom, która nie dość, że sportowo uplasowała się po jesieni w strefie spadkowej, to PZPN za niespełnienie wymogów licencyjnych odjął bytomianom 8 punktów. Obecnie Polonia ma zaledwie 10 punktów i 15 wiosennych spotkań, by odrobić 9 punktów do bezpiecznej (14) lokaty. Towarzyszami niedoli w czerwonej spadkowej strefie są ponadto Rozwój Katowice i ROW Rybnik - gdyby tym drużynom nie udało się uratować przed degradacją, to trzecią ligę opuszczałby aż 6 zespołów. Jednym słowem bezpieczne miejsce to najlepiej 12, do którego obecnie wałbrzyszanie tracą 9 punktów.
Ryzyko nie przystąpienia przez wałbrzyszan do wiosennych trzecioligowych rozgrywek zostało oddalone, w klubie wciąż brakuje prezesa, ale za to jest plan naprawczy, a piłkarze w miarę spokojnie przygotowują się do rundy wiosennej. Pojawiły się plotki, że znajdą się również środki na ewentualne transfery. Oczywiście trudno oczekiwać, że wśród nowych graczy będą piłkarze spoza regionu, z przeszłością gry na szczeblu centralnym. Każdy test-mecz oczekiwany jest pod kątem zobaczenia nowych twarzy w koszulce Górnika. Pierwszy z Victorią Świebodzice mógłby śmiało uchodzić za pojedynek dwóch ekip będących na organizacyjnym ostrym wirażu. W Świebodzicach podsumowano zadłużenie w klubie, prezes doszedł do wniosku, że obowiązujące finansowe zasady współpracy z piłkarzami i trenerami (głównie z Wałbrzycha) nie pasują do obecnych realiów budżetu i doszło do mocnego tąpnięcia. Pojawiło się widmo wycofania się zespołu z rozgrywek IV ligi, ale powoli Victoria wychodzi na prostą. Pożegnano się z trenerskim trio z Wałbrzycha (Maciej Jaworski, Ryszard Mordak, Wojciech Wierzbicki), a zatrudniono Krzysztofa Wierzbickiego, który ostatnio pracował w III lidze, ale na północno-wschodniej rubieży Polski, gdzie zresztą jest dość popularny, choć mieszka w Wodzisławiu Śląskim. Skoro znaleziono środki na umowę ze szkoleniowcem spoza regionu, to może finanse klubu ze Świebodzic nie wyglądają tak tragicznie?
Kamil Sadowski
[foto: walbrzych24.com]
Przeciwko Górnikowi w Victorii zobaczyć można było głównie młodych zawodników, ale i również urodzonych w latach 80-tych ubiegłego stulecia. Jednym z nich jest wałbrzyszanin Marcin Traczykowski, który zresztą wpisał się na listę strzelców. Traku jest jednym z nielicznych ze starszych zawodników, którzy pozostali w klubie. Próżno bowiem było szukać na boisku Błażyńskiego, Szyszkę, Błaszczaka, Niemczyka czy Rosickiego. Na liście nieobecnych był Kamil Sadowski, który ... wystąpił w koszulce Górnika. 20-letni napastnik jesienią strzelił 9 goli w IV lidze, a w przeszłości (2014 rok) gościł na testach w Arce Gdynia i Śląsku Wrocław. W zespole Roberta Bubnowicza po półrocznej przerwie znów wystąpił Michał Tytman, rówieśnik Sadowskiego, kapitan zespołu juniorów Górnika w ub. sezonie. Wg portalu Łączy nas piłka Tytek zgłoszony został do rozgrywek sezonu 2016/17 przez Victorię Świebodzice, ale w żadnym meczu ligowym nie znalazł się nawet w protokole meczowym. Jeśli Michał odbuduje się, będzie prezentował taką formę, jaką błyszczał w drużynie juniorów, na pewno wzmocni rywalizację na lewej stronie. Trzecią nową twarzą w Górniku był młody bramkarz Marcin Malczewski, ale trudno spodziewać się, żeby stał się pierwszym wyborem do miejsca w bramce podczas ligowego meczu. Ogólnie można śmiało stwierdzić, że szkoleniowcy gospodarzy wystawili młodzieżowy skład. Tobiasz, Michalak, Pierzga i Rytko - to kwartet zawodników, którzy pojawili się na murawie i nie posiadają statusu młodzieżowca. Lista nieobecnych w pierwszym sparingu z jesiennej kadry jest dłuższa - Jarosiński, Jaroszewski, Rojek, Gawlik, Krzymiński, Morawski, Woźniak i oczywiście Grzegorz Michalak, który chyba nie określił się ostatecznie czy będzie grał, czy zakończył ostatecznie karierę.
Z pewnością w najbliższych meczach trener Bubnowicz będzie korzystał z innych zawodników, niż ci, którzy pokazali się w niedzielnym meczu. Inne drużyny kompletują swoje kadry i zapewne ci, którzy nie zdobędą uznania w wyższych ligach rozgrywkowych będą mogli kandydować do gry również w Górniku. Z pewnością ogranie ekswałbrzyszan w osobach Dominika Bronisławskiego czy Kamila Popowicza mogłoby się przydać wiosną. Póki co wspomniany duet jest na etapie poszukiwań nowego pracodawcy.
Takiego problemu nie mają choćby Łukasz Jarosiński i Bartosz Biel, którzy wydawało się w pewnym momencie, mogą zagrać w jednym klubie. Portal 90minut.pl w pewnym momencie podał, że obaj są łączeni z kielecką Koroną. O ile Biel faktycznie brał udział w treningach Korony, to trudno znaleźć potwierdzenie jakiegokolwiek związku Łukasza z kielczanami. Jarosiński ostatecznie podpisał dwuletnią umowę z trzecioligowym zespołem Hamarkameratene, znanym bardziej jako HamKam. Wałbrzyszanin wiele sobie obiecuje po nadchodzącym sezonie i po transferach w klubie zanosi się, że zapowiedzi walki o awans należy traktować jak najbardziej poważnie. Z kolei Biel zamiast 10.miejsce w II lidze zamienić na ekstraklasę lub I ligę, wybrał ofertę Kotwicy Kołobrzeg, obecnie oglądającą plecy poprzedniego klubu Bartka. Jednak po ostatnich ruchach kadrowych, gdzie Olimpię Zambrów opuszczają kolejni zawodnicy, a nad Bałtyk przyjeżdżają nowi zawodnicy - różnica 5 punktów szybko może zostać zniwelowana.
W obu przypadkach zmiany barw klubowych można podsumować znanym hasłem - zrobić krok w tył, by następnie wykonać dwa do przodu.
Za granicą, wałbrzyski napastnik Patryk Parol, rocznik 1996, były kadrowicz U-17, który mocno odbił się od polskiej ściany odpalony swego czasu na testach w Pogoni Siedlce czy Siarce Tarnobrzeg, został wypożyczony z włoskiej Novara Calcio do hiszpańskiego CD Eldense.  Wypożyczony do końca czerwca tego roku będzie miał okazję zagrać przeciwko rezerwom słynnej Barcelony (2 kwietnia). Póki co nowy klub Parola zajmuje ostatnie, dwudzieste miejsce w 3.lidze hiszpańskiej (Division B), w 22 dotychczasowych meczach zdobył zaledwie 12 punktów po 3 zwycięstwach i tyleż samo remisach.

Szansa Trojaka

Miłosz Trojak trenuje w chorzowskim Ruchu od 2010 roku i wciąż czeka na debiut w oficjalnym meczu I drużyny. 23 letni już zawodnik imponuje przede wszystkim wzrostem (191 cm), ale do tej pory głośniej było o jego urazach niż grze. Do tej pory największym osiągnięciem był awans do finałów mistrzostw Polski juniorów w 2013, kiedy to popularni Niebiescy musieli uznać wyższość Legii, Arki i Cracovii. Wspomniany finałowy turniej Ruch zaczął od bramki ... Miłosza Trojaka w meczu z Cracovią,który ostatecznie zakończył się klęską 1:5 z ekipą, w której grał m.in. Bartosz Kapustka. Chorzowianie ostatecznie zdobyli zaledwie punkt. Latem 2013 został zaproszony na pierwsze zajęcia z ekstraklasowymi zawodnikami, by we wrześniu zostać zgłoszonym do rozgrywek, gdzie od razu słowacki trener Jan Kocian desygnuje go do meczowej kadry (mecz z Wisłą Kraków 1:1). Niestety, na tym się skończyło i pozostała mu regularna gra w trzecioligowych rezerwach. Waldemar Fornalik z kolei w sezonie 2015/16 posadził go czterokrotnie na ławce podczas meczów ligowych I drużyny. W bieżącym sezonie start w ligowe boje zaprzepaściła kolejna kontuzja, a tych, niestety, Trojaka nie omijały - w przeszłości walczył z bakteriami, przyplątał się również uraz mięśnia przywodziciela.
Miłosz Trojak
foto:niebiescy.pl]
W międzyczasie zdążył spaść z rezerwami do IV ligi.
Nazwisko Miłosza można było przeczytać jedynie na liście szerokiej kadry Ruchu na zimowe zgrupowania - regularnie od 2014 roku.  Obecną zimą po raz czwarty przygotowuje się pod okiem szkoleniowców I zespołu. Sztab trenerski oraz zawodnicy stoją przed ogromnym wyzwaniem - Ruch po meczach rozegranych w 2016 zajmowali przedostatnie miejsce, a gdy przyszły kary regulaminowe za zaległości finansowe odjęto 4 punkty, co spowodowało obsunięcie w tabeli na ostatnie. Jeśli do końca stycznia klub nie ureguluje zaległości, zostaną odjęte kolejne punkty. Jedynym ratunkiem okazać się może podział punktów po 30.kolejce. Jakby było mało kłopotów, na klubie ciąży zakaz transferów, od którego chorzowscy działacze będą się odwoływać. W takich niezbyt optymistycznych warunkach Ruch przygotowuje się do wiosny - jest już po pierwszym zgrupowaniu w Rybniku-Kamieniu, a obecnie przebywa w Hiszpanii. Na obu obozach występy zaliczył Trojak, czyli popularny Miły. Biorąc pod uwagę nadmiar środkowych pomocników, a także kontuzje stoperów Grodzickiego, Koja, trener Fornalik próbuje Miłosza na pozycji środkowego obrońcy. Nie jest oczywiście pierwszym wyborem, ale kto wie, czy po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym w końcu zaliczy ligowy debiut. Zaledwie 5 meczów w charakterze rezerwowego w ekstraklasie to naprawdę nie jest bilans, którym można pochwalić się w piłkarskim CV.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Początek przygotowań

Połowa stycznia to okres, w którym większość drużyn jest po rozpoczęciu przygotowań do wiosennych zmagań. W trzeciej lidze rozegrano już pierwsze sparingi, a w dwóch klubach doszło do zmian szkoleniowców. W Brzegu Sebastiana Sobczaka zastąpił Krystian Pikaus, a w Polkowicach Albańczyk Enkeleid Dobi zmienił Adama Buczka, który objął pierwszoligową Wisłę Puławy. Na dzień dzisiejszy więcej pada nazwisk w kontekście ubytków. Zespół lidera opuścił znany obieżyświat Bartosz Szepeta. Były pomocnik m.in. wałbrzyskiego Górnika, w lidze zaliczył 3 epizody gromadząc 20 minut ligowej gry oraz pełny mecz w ćwierćfinale Pucharu Polski przeciwko Wigrom Suwałki.  Skrę Częstochowa opuścili Bartosz Włodarczyk (do Ruchu Zdzieszowice) oraz Hubert Tylec - strzelec 4 bramek, BKS Stal Bielsko-Biała pożegnała doświadczonego Damiana Furczyka, Unia Turza Śląska Błażeja Radlera oraz niejakiego Jana Sitko, który ma wylecieć do dalekich Chin. Ponadto Grzegorz Mazurek (Piast Żmigród) testowany jest przez Górnika Zabrze, Kotwica Kołobrzeg testuje Piotra Azikiewicza (Polkowice) oraz Piotra Smołucha (Olimpia Kowary),a grupa zdolnych piłkarzy Ślęzy trenowała w legnickiej Miedzi, Legii i Zabrzu. Z czasem na tej liście może przybywać nazwisk. Po stronie nabytków póki co pojawiają się albo piłkarze powracający z wypożyczeń lub z niższych klas rozgrywkowych. O Górniku Wałbrzych póki co cisza. Jedynie Bartłomiej Nowak sugeruje ewentualne pożegnanie się z Norbertem Pierzgą i kłopoty zdrowotne Marcina Gawlika. W najbliższy weekend zaplanowano pierwszy test - mecz z czwartoligowcem ze Świebodzic, który może nie dojść do skutku. Powodem są problemy organizacyjne Victorii, gdzie po zebraniu zarządu pod koniec ubiegłego roku doszło do rozkładu I drużyny seniorów. Nie zaproponowano warunków współpracy wałbrzyskim trenerom Ryszardowi Mordakowi i Wojciechowi Wierzbickiemu, z kolei Maciej Jaworski oraz piłkarze nie zaakceptowali propozycji prezesa Euzebiusza Wojdata. Skutkowało to również złożeniem dymisji przez innych członków zarządu. Wg miejscowych mediów drużynę ma pożegnać aż 14 zawodników. Pytanie, czy klub pójdzie im na rękę wydając im karty zawodnicze? W jakim składzie i czy w ogóle wystąpi Victoria w IV lidze? Po rezygnacji administratora klubowej strony - cisza w eterze.
Na cudzym nieszczęściu w teorii może skorzystać Górnik Wałbrzych. Wspomniany wyżej Marcin Gawlik mający za sobą udaną rundę w III lidze latem właśnie wrócił z wypożyczenia do Świebodzic. Może teraz nadszedł czas, by Robert Bubnowicz przyjrzał się duetowi z rocznika 1997 Marcinowi Bałutowi i Kamilowi Sadowskiemu, którzy swego czasu byli sprawdzani przez Śląsk Wrocław czy Arkę Gdynia.
Analizując sparingpartnerów Górnika oraz jego ligowych rywali, to można dojść do wniosku, że w okręgu wałbrzyskim chcą grać jedynie ze słabszymi teoretycznie rywalami. Oprócz Soły Oświęcim oraz Olympii Hradec Kralove przeciwnikami biało-niebieskich będą czwartoligowcy lub przedstawiciele klasy okręgowej. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda z Lechią Dzierżoniów, która na dzień dzisiejszy nie zakontraktowała żadnego meczu z rywalem powyżej IV ligi. W podobnej sytuacji jest Falubaz Zielona Góra, który co prawda awizował mecz z niemieckim Energie Cottbus, ale jak się okazało drużyna z Chociebuża wystawiła ekipę U-19. Największy wybór mają na Górnym Śląsku, gdzie sporo jest drużyn pierwszo- i drugoligowych. Jedynym "szczęściarzem", który sparować będzie z ekstraklasowcem jest KS Polkowice, który zagra 18 lutego z Zagłębiem Lubin - tyle, że sąsiad zza miedzy będzie już po ligowej inauguracji i ciężko spodziewać się, by dwa dni przed meczem z Arką Gdynia Piotr Stokowiec desygnował do gry pierwszy garnitur. Z pierwszoligowcami zimą grać będzie GKS 1962 Jastrzębie Zdrój (z GKS Katowice i Zagłębiem Sosnowiec) oraz Ślęza Wrocław (z Miedzią Legnica).
Z wałbrzyskiej perspektywy hitem piłkarskiej zimy może być transfer Bartosza Biela z drugoligowej Olimpii Zambrów do Korony Kielce. Mający za sobą znakomitą rundę jesienną dołączył do zespołu Macieja Bartoszka przebywającego na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Zagrał w sparingu z Wartą Poznań, który popularne Scyzory zremisowały 0:0. Mecz podzielony był na tercje 30-minutowe, a wałbrzyszanin wystąpił w ostatniej i pokazał się z dobrej strony wypracowując sytuację Michałowi Przybyle. Póki co Bartosz wciąż przebywa w drużynie i nie zapadła jeszcze decyzja o jego ewentualnej przyszłości w kieleckim zespole.
Wcześniej najgłośniej było o testach Łukasza Jarosińskiego w SK Lillestroem. Dla przypomnienia wałbrzyski bramkarz nie zaliczył ligowego debiutu w zespole Stromsgodset, który nie obronił miejsca na podium, finiszując ostatecznie na siódmym miejscu. Zimą próbuje załapać się do kadry Lillestroem SK (w 2016 - 12.miejsce) o miejsce w bramce rywalizować będzie z Danielem Fernandesem. Póki co obaj pokazali się w sobotnim sparingu rozgrywanym w hali przeciwko Floro (3:2), gdzie Polak wystąpił po przerwie i przepuścił oba strzały rywala.
Za granicą wciąż nie może przebić się Igor Łasicki. Defensor, który jest poważnym kandydatem do szerokiej kadry polskiej młodzieżówki na zbliżający się europejski czempionat na polskich boiskach w bieżącym sezonie może się pochwalić jedynie 5-krotną obecnością w meczowej kadrze SSC Napoli w Serie A, w tym dwukrotnie w styczniu. Cztery razy zagrał za to we włoskiej lidze młodzieżowej Primavera. Głośno się zrobiło o ewentualnym wypożyczeniu do Capri FC - spadkowicza z Serie A, obecnie szóstej drużynie Serie B.
Po nieudanej przygodzie na Cyprze wraca do ojczyzny Mateusz Piątkowski, który ma już 32 lata. Wychowanek Orła Piława Dolna podpisał umowę z Wisłą Płock do czerwca, która zostanie przedłużona automatycznie o rok, gdy płocczanie utrzymają się w ekstraklasie. Grający głównie w niższych ligach Piątkowski błysnął podczas swego dwuletniego pobytu w Białymstoku (21 goli w 54 meczach), co skutkowało transferem do APOEL-u Nikozja. W pierwszym sezonie zagrał zaledwie 14 razy (1 gol), ale mógł sobie wpisać do CV mistrzostwo kraju. Jesienią nie grał, a mimo to cieszył się zainteresowaniem klubów narzekających na brak napastników. Wydawało się, że trafi do niezbyt oddalonego od rodzinnej miejscowości Śląska Wrocław, ale ostatecznie wybrał Wisłę, która namawiała go już latem.
W Rakowie Częstochowa niepodważalną pozycję ma Rafał Figiel, tymczasem za porozumieniem stron umowę rozwiązał wałbrzyszanin Dominik Bronisławski. Popularny Deco nie zaliczy pobytu pod Jasną Górą do udanych, zwłaszcza, że kilka miesięcy stracił ze względu na groźną kontuzję. W zespole pozostaje Kamil Czapla, który jesienią musiał uznać wyższość innego młodzieżowca w bramce Rakowa Tomasza Loski. Gdy o Loskę upomniał się Górnik Zabrze pod Jasną Górę trafił z kolei Mateusz Lis z Podbeskidzia Bielsko-Biała. O rok młodszy od Czapli, również terminował w poznańskim Lechu. Jak twierdzi szkoleniowiec bramkarzy Medalików Maciej Sikorski obaj byli bramkarze Kolejorza mają rywalizację o miejsce w bramce rozstrzygnąć podczas okresu przygotowawczego.
Oprócz Bronisławskiego dotychczasowy klub opuszcza również Kamil Popowicz, który jesienią terminował w trzecioligowym Pelikanie Łowicz - 6.miejsce w grupie I. W łowickim zespole Popowicz nie zagrał ani razu, kilkakrotnie będąc rezerwowym, częściej grając w rezerwach grających w skierniewickiej klasie okręgowej.

sobota, 7 stycznia 2017

Trudny powrót Zinke

Gdyby zrobić plebiscyt na Najlepszego Obcokrajowca w wałbrzyskich klubach zapewne zwycięzcą zostałby Daniel Zinke. Czeski skrzydłowy w latach 2010-2014 w Górniku Wałbrzych rozegrał 143 mecze (w tym 137 ligowe), w których strzelił 30 bramek (27 w lidze). Latem 2014 odchodząc z klubu zapowiedział koniec kariery, ale długo nie pozostał w swoim postanowieniu. Przez kolejne dwa sezony grał w austriackiej SV Weitra osiągając naprawdę godny szacunku bilans - 50 bramek w 50 meczach ligowych! W czerwcu jego 28 trafienia dały mu koronę króla strzelców ligi 1.klasse gr. Waldviertel i wymiernie pomogły drużynie uzyskać awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Latem Daniel postanowił grać w ojczyźnie i obecnie reprezentuje barwy FK Nachod, skąd zresztą przyszedł do Wałbrzycha. Obecnie klub Zinke gra w czeskiej Divize C,czyli czwartym poziomie rozgrywkowym. FK Nachod rundę jesienną nie może zaliczyć do udanych, bowiem po 15 meczach, w których zdobył 12 punktów, zajmuje ostatnią 16.lokatę. Daniel wystąpił we wszystkich meczach, w których zdobył zaledwie dwie bramki. FK Nachod to beniaminek Divize C, który powrócił na ten poziom rozgrywkowy po jednorocznej przerwie. W swoim składzie ma m.in. dwóch Nigeryjczyków oraz Amerykanina.
Co ciekawe tuż nad zespołem Daniela plasuje się MFK Trutnov, który ma być niebawem sparingpartnerem wałbrzyskiego Górnika. O wiele lepiej wiedzie zespołowi TJ Dvur Kralove nad Łabą, który gościł przy Ratuszowej we wrześniu 2005 roku, będąc jednym z pierwszych przeciwników zza południowej granicy wałbrzyskiej drużyny. Obecnie TJ zajmuje 8.miejsce mając 24 punkty, czyli dwa razy więcej niż ostatni FK Nachod i 11 pkt niż MFK Trutnov.