niedziela, 31 lipca 2016

Falubaz- Górnik 2:2

Całe życie na wirażu - takie hasło można przeczytać na jednym z wielu zielonogórskich murali utworzonych przez kibiców Falubazu. O ile piłka nożna w Grodzie Bachusa wychodzi na prostą, to w Wałbrzychu znalazła się na niebezpiecznym zakręcie. Założony przez kibiców klub piłkarski Falubaz zaczął piąć się w górę ligowej hierarchii, by w ubiegłym roku połączyć się z największym piłkarskim klubem miasta - UKP. Działacze zrezygnowali jednak z miejsca w 3.lidze budując spokojnie zespół poziom niżej. Z prezentu skorzystali Budowlani Lubsko, a Falubaz spokojnie wygrał lubuską IV ligę. Majstersztyk zielonogórskich działaczy sprawił, że to zespół Falubazu jako jedyny przedstawiciel województwa lubuskiego rozpoczął rywalizację w trzeciej lidze.
Jaka jest obecnie różnica między Falubazem a Górnikiem? Złośliwi stwierdzą, że 800 tysięcy, czyli kwotę zadłużenia wałbrzyszan. Piłkarsko to przede wszystkim juniorzy - zielonogórzanie to etatowi uczestnicy Centralnej Ligi Juniorów, do której wałbrzyskiej młodzieży jeszcze się nie udało dostać. Trzeba jednak tu zauważyć, że Górnik musi rywalizować z Zagłębiem,Śląskiem, Miedzią czy FC Academy, gronem ekip nieporównywalnie mocniejszych niż potencjalni lubuscy rywale zielonogórzan. Jeśli chodzi o seniorów to w chwili obecnej beniaminek z Zielonej Górze zatwierdził 10 nowych nazwisk, a Górnik... Nie dość, że odeszło pół drużyny, luki kadrowe zapchano byłymi juniorami i powracającymi wychowankami, to wciąż nie wiadomo czy zespół nie wycofa się z rozgrywek 3.ligi. Biorąc pod uwagę obecną sytuację w obu klubach faworytem dla mnie był beniaminek, który zawsze na inaugurację gra z polotem, entuzjazmem po awansie. Dodatkowo wspierało miejscowych kilkuset widzów, których, wg miejscowych, przybyło więcej niż na ubiegłoroczną inaugurację.
Trener Robert Bubnowicz postawił na następującą jedenastkę:
                                                           Jarosiński
Rytko                          D. Michalak                          G.Michalak                     Surmaj
                                                         Morawski
Tobiasz                            Pierzga                               Gawlik                    Krzymiński
                                                        Migalski
Nowym kapitanem został Jan Rytko, co jest swojego rodzaju niespodzianką. Czy naprawdę ma taką charyzmę, by zostać przywódcą na boisku czy może opaska kapitańska ma być sposobem na zdyscyplinowanie Janka, który w ubiegłym sezonie kolekcjonował jedynie żółte kartki? Mecz w Zielonej Górze pokazał, że nic w tej materii się nie zmieniło. Również niektórzy piłkarze zmienili numery na koszulkach - Marcin Morawski porzucił 10 na rzecz 6, 14 przejął Krzymiński, 7 Tobiasz, 15 Gawlik a 16 Pierzga.
Ostrowski otwiera wynik meczu
[foto: gazetalubuska.pl]
Gospodarze mecz rozpoczęli ze zbytnim respektem dla Górnika, z którego mocna została jedynie nazwa. Inicjatywę oddali dość łatwo, piłka głównie krążyła pomiędzy wałbrzyskimi graczami. Taki stan rzeczy trwał niezbyt długo, bowiem do pierwszej ofensywnej akcji Falubazu. Po rzucie rożnym dość niezdarnie główkował Rafał Ostrowski, ale piłka wylądowała w bramce. Winę zdecydowanie ponosi Kamil Jarosiński, który nie wyszedł do dośrodkowania, pozwalając oddać strzał głową z trzeciego, czwartego metra! Cztery ostatnie mecze Górnika o stawkę to cztery stracone bramki po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Czemu Karaś nie wyciąga wniosków? Obecnie wałbrzyska wyjściowa jedenastka jest bodaj najniższą w lidze. Bramkarz musi być przy dośrodkowaniach główną ostoją w kasowaniu takich dośrodkowań. Jarosiński,niestety nie był pewnym punktem zespołu gości. Gdyby nie fura szczęścia to wałbrzyszanie mogli schodzić na przerwę ze stratą trzech, czterech bramek. Jednym z nielicznych plusów Jarosińskiego było piękna parada przy strzale Łukasza Ziętka.
Gospodarze byli szybsi, zwłaszcza na skrzydłach. Gdyby naprzeciw wałbrzyszanom grała bardziej doświadczona drużyna posiadająca mądrze dystrybuującego podania rozgrywającego czy napastnika z zimną krwią potrafiącego uderzyć na bramkę rywala - to mielibyśmy do czynienia ze zdecydowana wygraną Falubazu. Sporo emocji na boisku wywołała żółta kartka dla Jana Rytko. Najpierw ucierpiał na lewej stronie Krzymiński, który nie podnosił się z murawy. Piłka została przerzucona na przeciwległą stronę i mimo pokrzykiwań wałbrzyszan gospodarze nie zrewanżowali się biało-niebieskim przerwaniem gry (co miało miejsce kilka minut wcześniej) i zdezorientowany atakiem gospodarzy Rytko ratował się zapaśniczym chwytem. Arbiter mógł jedynie przerwać grę i pokazać żółtą kartkę nowemu kapitanowi Górnika. Więcej empatii wykazali gracze Falubazu, którzy niekonwencjonalnie wykonali rzut wolny oddając piłkę rywalom.
Wałbrzyszanie grali do przerwy bardzo słabo. Osamotniony z przodu Migalski przegrywał każdy pojedynek z rosłym Ostrowskim, słabo wyglądała współpraca na skrzydłach, środka praktycznie nie było. Na pierwszy strzał w kierunku bramki zielonogórzan przyszło czekać do 37 minuty. Najpierw Marcin Morawski zapoznał się z bliska z podeszwą buta pomocnika Falubazu, co było podstawą do podyktowania rzutu wolnego pośredniego z około 35 metrów. Z rzutu wolnego pośredniego nie można bezpośrednio zdobyć bramki, więc Morawski krótko rozegrał do Grzegorza Michalaka, który uderzył prosto i niespodziewanie zaskoczył Przemysława Krajewskiego. Przed sezonem do zespołu dołączył Arkadiusz Fabiański, brat naszego kadrowicza, ale póki co trener Jarosław Miś zaufał 18-letniemu Krajewskiemu. Statystykę strzałów ze strony Górnika wyśrubował do dwóch Marcin Gawlik, niezbyt precyzyjnym uderzeniem po ziemi.
Debiutanci w Górniku - od lewej Rojek, z prawej Pierzga
[foto:sport.zgora.pl]
Po przerwie oglądaliśmy już innego, lepszego Górnika. W ciągu pierwszych 5 minut Krajewski broni dwa groźne strzały z ostrego kąta Migalskiego. Z dystansu zaskoczyć bramkarza próbowali Morawski ze starszym Michalakiem. Niestety, brak wysokich zawodników powoduje, że jedynym sensownym rozwiązaniem przy rzutach rożnych jest zagęszczenie w okolicach pola bramkowego, rozegranie piłki po ziemi do wybiegającego do tyłu lub nabiegającego z tyłu zawodnika,który mocnym strzałem spróbuje zaskoczyć bramkarza. Wszelkie warianty tego rozegrania mogły się podobać i naprawdę było blisko bramki dla gości. Niestety, po jednym z rozegraniu zablokowanie strzału z dystansu stało się okazją do szybkiej kontry dla gospodarzy. Jedynym ratunkiem okazał się faul Jana Rytko, który jak najbardziej słusznie zobaczył żółtą kartkę, choć zielonogórzanie domagali się od razu czerwonej. Rytko i tak musiał opuścić przedwcześnie boisko i jego miejsce na prawej obronie zajął Gawlik, natomiast opaskę kapitańską przejął Dariusz Michalak. Sprawy w obozie gości mocniej się skomplikowały, gdy kontuzji doznał Grzegorz Michalak, którego zastąpił kolejny debiutant Piotr Rojek. Niespodziewanie grający w osłabieniu Górnicy objęli prowadzenie, dośrodkowanie w końcu bezproblemowo wyłapał Jarosiński szybko wprowadzając piłkę do gry do Krzymińskiego, który puścił w bój Migalskiego. Nuno wygrywa pojedynek biegowy i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wyprowadza gości na prowadzenie.
Im bliżej końca meczu wydawać się będzie, że bardziej zdeterminowani będą gospodarze. Mądrze kierowani przez Marcina Morawskiego - na którego większość wałbrzyszan krzyczało trener - nie dopuszczali do niebezpiecznej sytuacji. Taki przebieg meczu nieco uśpił grający na lewej stronie duet Surmaj - Krzymiński, który najpierw głupio stracił piłkę, a potem ten pierwszy spowodował upadek (czy był faul?) rezerwowego Kobusińskiego dając pretekst sędziemu do podyktowania rzutu karnego. Pewny strzał Piotra Andrzejczaka z 11 metrów i remis. Pod koniec meczu sędziemu wyczerpał się limit cierpliwości do mającego od dłuższego czasu pretensje Morawskiego i również jemu pokazał żółtą kartkę.
Poniżej skrót meczu z oficjalnej strony Falubazu:

Kończący w dziesięciu wałbrzyszanie wywożą z Zielonej Góry jeden punkt. Oba zespoły po części mogą być zadowolone, jak i ... rozczarowane. Falubaz zagrał za bardzo zachowawczo, zwłaszcza w I połowie jak i w końcówce meczu, gdy grał w przewadze. Nie wykorzystał w pełni swoich atutów i zwłaszcza w I połowie zabrakło skuteczności (szczęścia?) pod bramką rywala. Górnik prowadził w meczu i strata bramki w samej końcówce, zwłaszcza z rzutu karnego musi rozczarować.
Jak zagrał nowy Górnik? Dramatycznie to nie wyglądało, ofensywa będzie opierać się głównie na atakach skrzydłami. Za dużo jednak długich przerzutów, które łatwo były kasowane przez obrońców rywali. Niski wzrost powoduje skromny repertuar przy stałych fragmentach gry.Dopiero po pojawieniu się na murawie wysokich Rojka i Woźniaka można śmiało zaryzykować dośrodkowanie i liczenie na finalizację uderzeniem głową. Niezbyt pewnie wygląda duet braci Michalaków na środku obrony, być może Grzegorz wypadnie jeszcze wypadnie z powodu kontuzji.
Jak wypadli nowi zawodnicy? Co najmniej poprawnie wypadł Marcin Gawlik harujący w środku pola, a potem na boku obrony. Paweł Tobiasz nie wytrzymał meczu kondycyjnie, sam poprosił o zmianę - jego współpraca z Rytko nie wyglądała na idealną. Norbert Pierzga - niestety, wyglądał na najbardziej zagubionego zawodnika na boisku. Najczęściej Bubnowicz do niego miał uwagi, zwłaszcza do gry w destrukcji. Po Piotrze Rojku widać było dużą tremę, co raz kosztowało Górnika rzut rożny, ale czas pracuje na jego korzyść i być może stanie się solidnym wysokim obrońcą.
W ostatniej dekadzie była to trzecia wizyta wałbrzyszan w Zielonej Górze. Dwa poprzednie spotkania rozegrane zostały na stadionie lekkoatletycznym tego samego kompleksu przy ul. Sulechowskiej. W przeciwieństwie do Lechii czy UKP Falubaz rozgrywa mecze na nie gorszej płycie zwanej przez miejscowych "na dołku". Atmosfera przypomina bardziej zawody niższych klas rozgrywkowych. (Za)głośna muzyka z jedynego głośnika na obiekcie, grill, piwo,sporo kobiet i dzieci wpuszczanych na mecz za darmo. Ogólnie widownia dopisała, w przeciwieństwie do kibiców gości - klatka pozostała pusta.

piątek, 29 lipca 2016

Ligowcy na start

O ligowe punkty od dwóch tygodni walczą piłkarze ekstraklasy, a w najbliższy weekend wyjdą na boiska przedstawiciele trzech niższych lig - od pierwszej do trzeciej.
Dolnośląscy kibice póki co mają powody do zadowolenia. W ekstraklasie liderem jest Zagłębie Lubin z kompletem punktów, a dodatkowo udanie poczyna(ło) sobie w eliminacjach Ligi Europy. Drugi przedstawiciel województwa, Śląsk Wrocław ma na swoim koncie dwa bezbramkowe remisy z Lechem i Legią, czyli dyżurnymi faworytami do tytułu mistrzowskiego. Zespół Mariusza Rumaka ma problem ze zdobywaniem bramek, ale antidotum na to ma być pozytywne załatwienie kolejnego wypożyczenia węgierskiego napastnika Bence Mervo.
Uhonorowany Jarosław Krzyżanowski
Wracając do lubinian to niespodziewanym, wręcz sensacyjnym wyeliminowaniu Partizana Belgrad i ograniu Lecha w Poznaniu w Polsce zaczęło się mówić o Zagłębiu w kontekście walki o ... tytuł mistrzowski. Wiadomo, że u nas w kraju dziennikarze, fachowcy lubią popadać ze skrajności w skrajność. Gdy murowani faworyci, naszpikowani kadrowiczami zawodzą zarówno w pucharach jak i w lidze to solidna gra podopiecznych Piotra Stokowca nagle zaczęła być gloryfikowana aż ponad miarę. Uważni obserwatorzy ligowych meczów nie zauważą nagłego postępu w grze Miedziowych, bowiem oni równie dobrze prezentowali się już w kampanii 2015/16! Na bazie tej nowomody lubińskiej mistrz Polski myślący o poważnym zaistnieniu w Europie uruchomił klauzulę odstępnego i za 300 tysięcy euro wykupił Macieja Dąbrowskiego. Cena za 29-letniego obrońcę bez reprezentacyjnego czy pucharowego doświadczenia dla wielu jest niezrozumiała. Ale kto bogatemu zabroni? Zwłaszcza, gdy ma się pieniądze za Dudę, a lada chwila może zespół opuścić Pazdan?
Zagłębie w spotkaniu z duńskim SønderjyskE rozczarowało - kiepska I połowa, błędy indywidualne w kryciu sprawiły, że goście łatwo objęli dwubramkowe prowadzenie. W doliczonym czasie gry lubinianie wywalczyli rzut rożny - prawdę mówiąc wielokrotnie w polskiej lidze, gdy minął już czas doliczony rozjemca nie pozwalał wykonać stałego fragmentu gry. W pucharach panują inne zwyczaje i po zamieszaniu po rożnym jeden z najsłabszych na boisku zawodników, czyli Janoszka strzelił kontaktową bramkę. Po przerwie w Lubinie mogliśmy oglądać uczestnika Euro Filipa Starzyńskiego. Ten niedbale poruszający się po boisku rozgrywający pokazał, że potrafi zrobić różnicę szybkim odegraniem, niekonwencjonalnym podaniem. Paradoksalnie w tej nieporównywalnie lepszej połowie meczu właśnie Starzyński najbardziej zawiódł, gdy nie strzelił rzutu karnego. Gra w drugiej połowie jednak pozwala mieć nadzieje, że w duńskim rewanżu Zagłębie może powalczyć o awans.
W przerwie meczu w ramach jubileuszowej tradycji uhonorowania zasłużonych piłkarzy w historii Zagłębia okolicznościową koszulkę otrzymał wychowanek Victorii Świebodzice Jarosław Krzyżanowski. Tak dla przypomnienia, popularny Krzyżak debiutował w zespole seniorów Victorii w wieku ... 15 lat! W Wałbrzychu nie znaleziono chęci, argumentów, by ściągnąć go pod Chełmiec, a łatwo przekonano Jarosława do gry w Lechii Dzierżoniów, skąd trafił ostatecznie do Lubina. Tam oprócz wielu lat w ekstraklasie najbardziej zapamiętany został z bramki strzelonej wielkiemu AC Milan. Dziś jest trenerem AKS Strzegom.
M.Bartkowiak
Ostatni weekend lipca to start I, II i III ligi. Już w piątek w świetle kamer telewizyjnych legnicka Miedź spotka się ze spadkowiczem Górnikiem Zabrze. Oczywiście wielokrotnie zostanie przypomniany największy sukces legniczan, czyli Puchar Polski zdobyty po wygranym finale z ... zabrzanami. Wówczas grał w Miedzi Piotr Przerywacz, od wielu lat związany obecnie z Górnikiem, a teraz szansę na występ ma wałbrzyszanin Michał Bartkowiak, który zamienił latem Śląsk na Miedź. Grający ze statusem młodzieżowca udanie zaprezentował się już w Pucharze Polski, a w lidze będzie rywalizował z Damianem Rasakiem, który zaliczył udaną rundę wiosenną w I lidze. Innym młodzieżowcem w Miedzi jest Karol Gardzielewicz - 17-latek, który w barwach Piasta Karnin rywalizował w minionym sezonie m.in. z piłkarzami Górnikiem Wałbrzych.
Drugi dolnośląski pierwszoligowiec, Chrobry Głogów znów przed sezonem zaliczył więcej ubytków niż wzmocnień. Maciej Górski już strzelił gola w ekstraklasie w barwach Jagiellonii, Szymon Drewniak zagrał dla Górnika Łęczna, a Haitańczyk Kevin Lafrance po Copa America nie wrócił już do Polski.Czy grupa młodych zawodników jest w stanie zapewnić jakość pozwalającą podopiecznym Ireneusza Mamrota na utrzymanie miejsce w czołówce tabeli?
O ile Bartkowiak jest wałbrzyskim jedynakiem na zapleczu ekstraklasy, to w drugiej lidze będziemy mogli śledzić poczynania większej ilości byłych graczy wałbrzyskiego Górnika.
Kapitanem beniaminka Odry Opole jest 29-letni Tomasz Wepa, którego trener Jan Furlepa wzorem wałbrzyskich kolegów próbował Wepkę również na środku defensywy. Olimpia Elbląg wraca po dwuletniej banicji do II ligi, a najstarszym i zarazem najsolidniejszym ogniwem linii obronnej jest 28-letni Dawid Kubowicz. Absencja na tym szczeblu elblążan mogła być krótsza, gdyby przed 12 miesiącami nie musieli uznać wyższości Olimpii Zambrów. W tym sezonie w Zambrowie grać będzie Bartosz Biel (22 lata), który jest również jednym z najniższych graczy ligi (169 cm).
W odradzającej się stołecznej Polonii zagra Michał Oświęcimka - o centymetr niższy od Biela. Co ciekawe wg skarbów kibica najniższym drugoligowcem jest młodzieżowiec Błękitnych Stargard Szczeciński Filip Karmański, który latem przyszedł z Bałtyku Koszalin, mierzący 161 cm.
Do niepołomickiej Puszczy trafili Dominik Radziemski i Marcin Orłowski. Na skuteczność tego drugiego bardzo liczą w Małopolsce - o czym wszem wobec mówił dyrektor sportowy klubu Roman Koroza. Dominika czeka ciężka rywalizacja w II linii, a Orzeł o miejsce w ataku rywalizować głównie będzie z Dominikiem Malugą (w ub.sezonie zaledwie 4 trafienia) i 19-letnim nabytkiem z Zawiszy Arkadiuszem Gajewskim, któremu w ub.sezonie nie udało się trafić do bramki rywala.
Pod Jasną Górą nie ukrywają aspiracji awansowych. Trener Rakowa Marek Paszpun wciąż liczy na kreatywność w II linii Rafała Figla, natomiast drugi z wałbrzyszan Dominik Bronisławski dochodzi do pełni sprawności po ciężkiej kontuzji w końcówce ubiegłego sezonu.
Wreszcie III liga, gdzie kibiców Górnika Wałbrzych czeka jedna wielka niepewność. Zarówno co do dyspozycji piłkarzy jak i losów samego klubu. Na chwilę obecną nowe kluby znaleźli wymienieni wyżej zawodnicy oraz Sławomir Orzech (Bielawianka), z kolei na portalach społecznościowych o nowych barwach piszą (bez potwierdzenia na klubowych witrynach) Mateusz Krawiec (SpVgg Hankofen-Hailing w Bawarii) i Michał Tytman (CSV Sportfreunde Bochum). Na chwilę obecną nie grali w sparingach również Mateusz Sawicki i Bartosz Tyktor, którzy niewątpliwie byliby filarami odmłodzonego zespołu. Wydaje się, że większość nazwisk na zielonogórską inaugurację można podać w ciemno: w bramce Jarosiński, w obronie Rytko, bracia Michalakowie, Surmaj, w pomocy Krzymiński, Pierzga, Tobiasz, Gawlik lub Młodziński, a w ataku Migalski z Woźniakiem.
N.Pierzga i D.Michalak - rok temu rywale, dziś partnerzy
[foto: Dariusz Gdesz]
Niewykluczone, że znajdzie się miejsce dla Marcina Morawskiego czy Mateusza Sobiesierskiego. Największy ból głowy Robert Bubnowicz ma na środku obrony, gdzie brakuje wysokiego, dobrze grającego głową defensora. Szkoda, że nie udało się dogadać ani z Tyktorem lub choćby z Sudołem, który ostatecznie wybrał IV ligę w Strzegomiu. Niewiadomą jest dyspozycja Norberta Pierzgi, który na 24 lata i za sobą grę już w kilkunastu klubach. Czy będzie graczem podobnych do innego obieżyświata Bartosza Szepety? A może okaże się odkryciem na miarę Figla?
Drugim nabytkiem jest powracający po 5 latach 29-letni Paweł Tobiasz. Popularny Tobi w swojej przygodzie z piłką grał jeszcze w Lubinie, Prochowicach, Świdnicy i Dzierżoniowie. Tylko w ostatnim klubie - Lechii - nie grał przeciwko macierzystego klubowi. Na pewno jest to zawodnik doświadczony na tym szczeblu rozgrywek, występujący głównie na skrzydle, a pamiętając jego ostatni występ jego w Polonii-Stali Świdnica przeciwko Górnikowi, może w razie potrzeby wystąpić również na boku obrony.
Jak wyglądać będzie poskładany w atmosferze niepewności mistrz III ligi ubiegłego sezonu na boisku beniaminka przekonamy się jutro.

środa, 27 lipca 2016

Są chętni by pomóc Sobczakowi

Michał Guz, dolnośląski dziennikarz Przeglądu Sportowego, poinformował, że są chętni by pomóc Jackowi Sobczakowi. Oprócz pojedynczych odzewów konkretną pomoc zadeklarował m.in. prezydent Roman Szełemej.
W artykule Michała Guza czytamy, że chęć pomocy byłemu zawodnikowi wyraził m.in. Wiesław Żurek, prezes Fundacji Wspierania Sportu "Łączy nas football". To znany na Dolnym Śląsku organizator akcji charytatywnych i turniejów piłkarskich, z których dochód jest przekazywany na cele dobroczynne.
Prezes fundacji Wiesław Żurek
Pomóc może każdy, kto wpłaci pieniądze na rzecz fundacji "Łączy nas football". Numer konta to: 41 1240 1978 1111 0010 4722 0145 (z dopiskiem "pomoc dla Jacka Sobczaka").
 - Całość pozyskanej kwoty przeznaczymy na leczenie Jacka oraz na zakup wyposażenia do mieszkania, które prawdopodobnie otrzyma od władz Wałbrzycha. Prezydent miasta Roman Szełemej zna już sprawę. Otrzymaliśmy zapewnienie, że zrobi co w jego mocy, aby takie lokum Jackowi Sobczakowi przekazać - mówi Wiesław Żurek.
Wyżej wymieniony Wiesław Żurek to nie tylko radny miasta Świdnica, ale i prezes fundacji, która organizuje pikniki sportowe, charytatywne turnieje piłkarskie, podczas których zbierane są pieniądze, jak i również licytowane pamiątki futbolowe. Mottem fundacji "Łączy nas football" jest hasło "wygrywaj bez pychy, przegrywaj bez nienawiści". 

wtorek, 26 lipca 2016

3.liga tuż przed startem

W najbliższy weekend rusza trzecioligowy sezon 2016/17. Po kolejnej reformie zafundowanej przez PZPN po ośmiu latach wracamy do czterech grup i rywalizacji drużyn 4 województw - od lubuskiego poprzez dolnośląskie i opolskie po śląskie. Taki układ ostatni raz był w sezonie 2007/08 z tą różnicą, że trzecia liga była trzecim poziomem rozgrywkowym, a nie czwartym jak obecnie.
Przed sezonem naprawdę trudno o prognozy kto jest faworytem do awansu, a kto będzie walczył o utrzymanie. Obecna trzecia grupa powstała z połączenia dwóch grup, ale trudno wyrokować czy najlepsze ekipy z ub.sezonu będą się liczyć ponownie w nowym zestawieniu.
Z grupy dolnośląsko-lubuskiej wielką niewiadomą jest mistrz z Wałbrzycha. Jeśli weźmie się pod uwagę brak tylko Orłowskiego, Krawca, Radziemskiego, Sawickiego, Oświęcimki to mamy nie tylko prawie całą formację ofensywną, ale i strzelców 49 bramek z 74 strzelonych przez cały zespół! A nie liczymy jeszcze asyst, których wspomniany kwintet nazbierał łącznie co najmniej kilkanaście.
O wiele lepiej wygląda wielki przegrany z Polkowic. Zespół Jarosława Pedryca praktycznie nie zmienił składu, nie licząc pożegnania z kilkoma mniej znaczącymi zawodnikami, w tym z Patrykiem Bobkiewiczem, który zimą rzekomo miał trafić z KP Brzeg Dolny do Wałbrzycha, a wiosną głównie grzał ławę w Polkowicach. KS, a raczej KGHM ZANAM, sparował głównie z wielkopolskimi zespołami strzelając 12 bramek w 3 meczach i moim zdaniem można śmiało na nich stawiać jako jednego z czołowych zespołów w nadchodzącym sezonie. Rezerwy Miedzi i Śląska przeszły personalny lifting polegający na odmłodzeniu kadr, pożegnaniu się z kilkoma zawodnikami. Niewiadomą jest w jaki sposób zasilane będą zawodnikami z I zespołu, choć tutaj pewnie częściej Mariusz Rumak będzie desygnował graczy ze swojego zaplecza. Wydaje się, że bardziej ucierpią legniczanie, których opuścił m.in. skuteczny Adam Wasilewski, który zasilił AKS Strzegom.
Podobną do wałbrzyskiej, małą kadrową rewolucję przeprowadzono w Ślęzie Wrocław, gdzie część naprawdę solidnych, jak na ten poziom rozgrywkowy, zawodników wybrało grę w ... A klasie! Do Orła Prusice przeprowadzili się Rajter, Bergier czy Mądrzejewski, Znany w Wałbrzychu bramkarz Patryk Janiczak wybrał Sokoła Wielka Lipa (4.liga). Wśród nabytków z kolei jest Maciej Firlej z Karkonoszy, który brał udział w testach klubów ekstraklasy i 1.ligi. Lechia Dzierżoniów również pożegnała się z kilkoma podstawowymi zawodnikami, w tym na czele kapitanem Pawłem Ochotą, który grać będzie (być może ze Sławomirem Orzechem) w Bielawiance. Niektórzy (Kamil Juraszek) wciąż krążą po testach szukając lepszych pracodawców. Póki co wyniki sparingów nie powalają na kolana - jedyny triumf to ogrania mocno odmłodzonych świdniczan.
Piast Żmigród pożegnał doświadczonego i niezwykle skutecznego Fedynę (do Widzewa Łódź) oraz ukraińskiego napastnika Furtę. Do trenera Podstawka dołączy Marek Nowicki, którego starsi kibice w Wałbrzychu mogą kojarzyć z gry w Ravii Rawicz. Dyspozycja świętujących 70-lecie żmigrodzian jest również wielką niewiadomą.
A co z rywalami ze wschodniej grupy? Odry Opole nie był w stanie dogonić duet z Bielska-Białej. Mimo wszystko zarówno BKS Stal jak i Rekord na papierze wyglądają naprawdę solidnie. BKS to głównie doświadczeni gracze z przeszłością ekstraklasową w Podbeskidziu. Bramkarz Kozik grał nawet w europejskich pucharach z GKS Bełchatów, podobnie jak Krzysztof Chrapek - mistrz Polski z Lechem. Kocur, Zdolski, Dancik czy Szczęsny to nazwiska,moim zdaniem gwarantujące miejsce w górnej części tabeli. Rekord to z kolei potęga w futsalu, która również znakomicie radzi sobie w odmianie na zielonej murawie. Najbardziej znanym zawodnikiem jest Mieczysław Sikora, mający za sobą ponad 20 występów w ekstraklasie w Odrze Wodzisław i ŁKS Łódź. Śmiało wprowadzani młodzi zawodnicy wspomagani doświadczeniem ogranych na Śląsku zawodników - to przepis na sukces Rekordu.
Zdzieszowice jesień 2012 i obroniony karny Jaroszewskiego.
Oby w tym sezonie równie dobre wspomnienia towarzyszyły
wałbrzyszanom.
Rezerwy Górnika Zabrze to wielka niewiadoma po spadku I zespołu do 1.ligi - trener Marcin Brosz nie skompletował ligowej kadry i trudno dociec w jakim stopniu rezerwy będą wspomagane przez ligowców. O nieobliczalności Skry Częstochowa Górnik Wałbrzych przekonał się w 2013 kiedy to z tamtejszymi rezerwami przegrał w Pucharze Polski. Częstochowianie obecnie korzystają głównie z byłych graczy Rakowa, a historia pokazuje, że zespół od lat plasował się w czołówce tabeli. Były trener Skry Jan Woś prowadzi Pniówek Pawłowice, gdzie wałbrzyszanie spotkają dawnych rywali z ROW Rybnik (Szary, Kostecki) czy mającego przeszłość w ekstraklasie Marcina Sobczaka. Latem z kolei przybył były junior Górnika, wciąż grający ze statusem młodzieżowca Kamil Popowicz, który wiosną spadł ze Startem Warlubie z 3.ligi. Doskonale drogę do Zdzieszowic z czasów jeszcze drugiej ligi pamiętać będą bracia Michalakowie czy Damian Jaroszewski, który swego czasu obronił tam rzut karny. Piękną kartę historii Ruchu napisał trener Andrzej Polak, którego z kolei miło nie wspominają pod Chełmcem...
Rewelacją w bieżącej edycji Pucharu Polski jest GKS 1962 Jastrzębie Zdrój, który może pochwalić się bodaj największą szerzą szalikowców, których obecność na trybunach na pewno doda kolorytu. Po wyeliminowaniu pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, wolnym losie w I rundzie, w 1/16 rywalem będzie Raków Częstochowa.
Tyle o zespołach, które kontynuować będą grę w trzeciej lidze. Warto dodać, że obecnie najdłuższy staż na tym poziomie ma BKS Stal i Pniówek Pawłowice zaliczający 9.sezon od 2008/09.
Jeśli chodzi o kwartet beniaminków to ... najmniejsze szanse przypadają dolnośląskiej Olimpii Kowary. Zespół Ołeksieja Tiereszczenki, który po perturbacjach związanych m.in. z zatrzymaniem za atak nożem zimą tego roku wrócił do Kowar, pewnie będzie uzupełniany przez najbliższe tygodnie. Na pewno pewniakami do wyjściowego składu są wałbrzyszanie Smoczyk i Chajewski. Na pewno zabraknie Macieja Udoda, który nie dość, że dawno nie był widziany na boisku to wybrał grę w A klasie w Miłkowie. O wiele lepiej zapowiadają się inni beniaminkowie, którzy nawet mogą być rewelacjami w skali całego sezonu.
O potencjale lubuskiego futbolu przekonaliśmy się właśnie w zakończonej edycji 2015/16 kiedy to żadnej z drużyn z tamtejszego regionu nie udało się utrzymać. Jedynym lubuskim przedstawicielem jest więc nuworysz z Zielonej Góry - Falubaz, który powstał w wyniku fuzji Falubazu (piłkarskim odłamie żużlowego giganta) oraz UKP. Na przykładach fuzji futbolowych w Grodzie Bachusa można napisać pracę doktorską, bowiem były mariaże Lechii z młodzieżowym Zrywem, Lechem Sulechów, Uczniowskim Klubem Piłkarskim, by wspomnieć te najbardziej znane. Jak obecnie prezentuje się seniorski Falubaz oparty na zdolnych juniorach lubuskich i kilku ogranych w UKP zawodnikach wałbrzyscy kibice przekonają się w sobotę. Hitem miał się okazać powrót snajpera Wojciecha Okińczyca do Zielonej Góry, ale wzorem choćby niektórych wałbrzyszan wybrał grę w niższych ligach za zachodnią granicą.
Z Opolskiego awansowała Stal Brzeg, która naprawdę imponuje w przedsezonowych sparingach (3:3 ze Śląskiem II, 3:0 ze Ślęzą, 5:0 z Małą Panwią Ozimek i 3:1 z Lechią Dzierżoniów). Zespół wzmocnił Marcin Nowacki - jedyny były reprezentant kraju. Oprócz niego grają byli gracze MKS Oława, a w ostatnim czasie testowany był Armin Stitou doskonale pamiętany w Wałbrzychu były bramkarz Polonii-Stali Świdnica. Jeden z najładniejszych obiektów w 3.lidze wałbrzyszanie pamiętają z niezbyt miłej wizyty w ub. sezonie (2:3 z Foto-Higieną Gać).
Śląskim beniaminkiem jest Unia z Turzy Śląskiej, czyli ze wsi mającej nieco ponad 3 tysiące mieszkańców. Ale biorąc pod uwagę fakt, że latem przyszli ograni w ekstraklasie Pawlusiński i Radler (obaj z Rakowa) czy młodzieżowiec Glenc ograny na tym szczeblu, można spodziewać się, że Unia nie będzie przysłowiowym chłopcem do bicia.
Jeśli chodzi o szkoleniowców to w ekstraklasie pracowali Józef Dankowski (Górnik Zabrze, GKS Bełchatów), Grzegorz Kowalski (w Śląsku, dziś Ślęza), a asystenturą może się pochwalić Jan Adamczyk (Odra Wodzisław, dziś Unia). Ten ostatni wprowadził do 3.ligi Unię, a objął ją 3 lata temu, gdy ta grała w ... A klasie! Wcześniej m.in. doprowadził juniorów z Wodzisławia do mistrzostwa Polski w 1998, kiedy to wałbrzyszanie z Marcinem Morawskim zdobyli 4.miejsce. W 1.lidze,oprócz wspomnianych wcześniej Dankowskiego i Kowalskiego, pracowali Rafał Górak (GKS Katowice, dziś BKS Stal), Jarosław Skrobacz (Odra Wodzisław, dziś Jastrzębie). Posturą z kolei może imponować najwyższy wśród szkoleniowców Jakub Dziółka (Skra) mierzący ponad 200 cm! A najmłodszym Wojciech Gumola (rocznik 1984), prowadzący z sukcesami bialski Rekord. Starszymi od niego są choćby D.Jaroszewski czy G.Michalak.
Mimo, że wciąż zapewne będą przeprowadzane transfery na chwilę obecną stawiam na KS Polkowice i BKS Stal jako drużyny, które będą bić się o drugą ligę. Oczywiście życie zweryfikuje wszelkie prognozy.

poniedziałek, 25 lipca 2016

60.urodziny Krzysztofa Truszczyńskiego

Dziś- 25 lipca - sześćdziesiąte urodziny obchodzi Krzysztof Truszczyński.
Gdyby w Wałbrzychu powstawała futbolowa hall of fame, to jego postać musiałaby być w niej uhonorowana. Pan Krzysztof to mistrz Polski juniorów z Górnikiem Wałbrzych w 1973 i najlepszy strzelec złotej drużyny Józefa Jasińskiego, następnie od stycznia 1974 do czerwca 1988 w seniorach biało-niebieskich rozegrał 238 meczów, podczas których strzelił 35 bramek. Bilans byłby o wiele okazalszy, gdyby nie trzyletni pobyt w Stoczniowcu Gdańsk, czołowym wówczas zespole drugoligowym (wtedy zaplecze ekstraklasy) i, niestety, kontuzje.
Truszczyński grał w Górniku w trzeciej, drugiej i pierwszej lidze, do której wprowadził zespół w roli kapitana w 1983 roku. Kapitalna gra jesienią w ekstraklasie, wtedy zwanej po prostu pierwszą ligą, to nie tylko liderowanie wałbrzyszan po rundzie jesiennej, ale i docenienie bohaterów ówczesnych sukcesów. Pana Krzysztofa docenili m.in. czytelnicy katowickiego Sportu i znalazł się on w czołowej dziesiątce najlepszych piłkarzy 1983! Zimą z kolei trener reprezentacji olimpijskiej śp. Waldemar Obrębski zaprosił go na zgrupowanie drużyny, która miała walczyć o awans na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles. W premierowym pierwszoligowym sezonie Truszczyński wraz z Ryszardem Walusiakiem zaliczyli wszystkie mecze ligowe w pełnym wymiarze czasowym. Również korona króla strzelców dla Włodzimierza Ciołka to spora zasługa pana Krzysztofa, który za lidera Górnika harował w defensywie.
Truszczyński zakończył czynną karierę piłkarską w wieku 32 lat, gdy jego Górnik grał jeszcze w pierwszej lidze.
 Mimo, że przez lata nie był widywany na meczach seniorów zawsze chętnie służył pomocą, rozmową, wspomnieniami złotego okresu w historii klubu. Do w głównej mierze dzięki współpracy z panem Krzysztofem pięć lat temu napisał Tomasz Piasecki napisał monografię piłkarskiego Górnika.
Od pewnego czasu pana Truszczyńskiego możemy oglądać nie tylko podczas spotkań wałbrzyskich oldbojów, ale i meczów przy ul. Ratuszowej, które dokumentował na swoim blogu. W ogóle strona blog piłkarza to unikatowa witryna w skali ogólnokrajowej - zbiór historycznych zdjęć, informacji, kopalnia wiedzy i wspomnień dla każdego sympatyka wałbrzyskiego futbolu.
Panie Krzysztofie 1946 lat!

niedziela, 24 lipca 2016

Udane debiuty Bartkowiaka i Radziemskiego

W I rundzie Pucharu Polski szczebla centralnego sezonu 2016/17 rozegrano 13 spotkań. Spotkania ubiegłorocznych pierwszoligowców, obecnie beniaminków ekstraklasy Arki Gdynia i Wisły Płock, rozegrane zostaną we wtorek i środę. Z kolei ligowy trzecioligowy rywal Górnika Wałbrzych, GKS 1962 Jastrzębie Zdrój, miał wolny los i ze spokojem oczekuje poniedziałkowego losowania.
Podobnie jak w poprzedniej serii spotkań emocji nie brakowało.W dwóch przypadkach o awansie decydowały serie rzutów karnych, trzy razy rozstrzygała dogrywka, a w dwóch innych gol w doliczonym czasie gry. Mamy więc aż 7 emocjonujących rozstrzygnięć na 13 meczów i co ciekawe w tej siódemce bohaterami byli piłkarze, którzy w przeszłości grali w Wałbrzychu!
Bartosz Biel w meczu z Tychami
Bartosz Biel po wygaśnięciu umowy z pierwszoligowymi Wigrami Suwałki zdecydował się na kontynuować w północno-wschodniej części kraju. Olimpia Zambrów już praktycznie od czasu ubiegłorocznego awansu do 2.ligi ma organizacyjne kłopoty, ale pomimo tego zespół utrzymał się w lidze, a w tegorocznej edycji pucharowej wyrasta na jedną z rewelacji. Co prawda tydzień temu czwartoligową Chelmiankę pokonała dopiero po dogrywce, ale pokonanie GKS Tychy już musi wzbudzić szacunek. W przeciwieństwie do meczu w Chełmie Olimpia dysponowała szerszą kadrą niż 12 zawodników. Tyszanie,beniaminek 1.ligi nie ukrywający aspiracji awansowych, byli zdecydowanym faworytem meczu, a tymczasem ambitnie grający gospodarze wygrali 2:1. Zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry zdobył głową jeden z najmniejszych na boisku Bartosz Biel. Dla wałbrzyskiego pomocnika to już drugi gol w tegorocznej pucharowej edycji. Biorąc pod uwagę fakt, że szkoleniowcem Olimpii został Zbigniew Kaczmarek, z którym Bartek współpracował w Suwałkach,można domniemać, że w Zambrowie będzie jednym z kluczowych zawodników drugoligowca.
Bartkowiak w meczu z Bełchatowem.
[foto:gksbelchatow.com]
Michał Bartkowiak kilka tygodni temu opuścił wrocławski Śląsk. O ile był zdrowy, zaliczył kilka występów w ekstraklasie, po których był w zdecydowanej większości chwalony. Podczas przedsezonowego zgrupowania Śląska trener Rumak odesłał Michała do domu. Były już rzecznik klubu Krzysztof Świercz jako powód podał kolejną kontuzję kolana, ale bardziej wtajemniczeni tłumaczyli ...końcem ważności kontraktu. Po 30 czerwca Bartkowiak pożegnał się z wrocławskim klubem, a zapytany w mediach społecznościowych Świercz skomentował, że "nie nadawał się mentalnie i fizycznie na poziom ekstraklasy". Biorąc pod uwagę, że nie pełni już roli rzecznika klubu można domyślać się, że powodem zwolnienia było m.in. takie prowadzenie dialogów, które do niczego dobrego dla klubu czy zawodnika nie prowadzi. Tymczasem, rzekomo "kontuzjowany", Bartkowiak rozpoczął treningi w legnickiej Miedzi, zagrał zaledwie w jednym sparingu i to nie w pełnym wymiarze i gdy przyszedł czas grania o stawkę, trener Ryszard Tarasiewicz niespodziewanie na niego postawił. GKS Bełchatów w poprzedniej rundzie ograła w Legnicy rezerwy Miedzi i w kolejnej rundzie był bliski wyeliminowania pierwszej drużyny. Po golu doświadczonego Rachwała GKS prowadził 1:0, w walce o wyrównanie spory udział miał Bartkowiak, który pod koniec regulaminowego czasu gry ostemplował poprzeczkę, a nie mogący sobie z nim poradzić miejscowi defensorzy po faulach na nim złapali dwie żółte kartki. W doliczonym czasie gry wyrównał Stasiak,a po bezbramkowej dogrywce doszło do rzutów karnych. Do niej desygnowany został również Michał, który w czwartej serii pewnym strzałem pokonał Pawła Lenarcika. Ostatecznie dopiero w 7.serii zanotowano pierwsze, jedyne pudło, co zadecydowało o zwycięstwie gości z Legnicy 7-6.
Również konkurs rzutów karnych, w których były wałbrzyski pomocnik wpisał się na listę strzelców oglądano w Częstochowie. Drugoligowy Raków podejmował pierwszoligowego Chrobrego. Głogowianie prowadzili do przerwy 1:0, po przerwie trener miejscowych dokonuje dwóch zmian i właśnie zmiennicy wyprowadzają częstochowian na prowadzenie 2:1! Współudział przy wyrównującej bramce ma Rafał Figiel, gdy po jego rzucie wolnym wybito piłkę, która wylądowała pod nogami strzelca bramki Dawida Kamińskiego. W doliczonym czasie gry nabytek Chrobrego, Damian Kowalczyk, znany ze znokautowania piłkarza Stilonu podczas jego gry w Zagłębiu II Lubin, doprowadza do remisu i dogrywki. Gdy ta nie przyniosła rozstrzygnięcia przyszło wykonywać rzuty karne, które lepiej wykonywali miejscowi. Figiel wykonywał w drugiej serii i pokonał Sławomira Janickiego. Po 5 seriach bez pudła nerwy wzięły górę - w szóstej obie jedenastki zostały obronione, a w siódmej Bonecki posłał piłkę nad bramką co spowodowało ogromną radość pod Jasną Górą.
Piłkarze Puszczy przed dogrywką, pierwszy od lewej
Orłowski, a pierwszy z prawej Radziemski.
[foto:pomorska.pl]
Podobnie jak w przypadku Bartkowiaka, debiut Dominika Radziemskiego w nowych barwach przypadł na pucharowy mecz I rundy. Puszcza Niepołomice wciąż jest na etapie kompletowania kadry na zbliżający się sezon drugoligowy. W dalekim Świeciu przeciwko miejscowej Wdzie zadebiutował m.in. doświadczony Stawarczyk. Dominik wszedł dopiero w 72 minucie za Daniela Barbusa, który w I połowie zdobył prowadzenie dla gości z Małopolski. W bramce swój współudział miał były kapitan Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski, który zagrał cały mecz. Niepołomiczanie stracili pod koniec meczu jednak bramkę i doszło do dogrywki, w której udało im się szybko zdobyć bramkę i utrzymać prowadzenie do ostatniego gwizdka arbitra.
Wciąż piękną pucharową przygodę kontynuują drużyny z niższych lig - KKS 1925 Kalisz, KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Kto wie czy do tego grona nie dołączy Rominta Gołdap, która zagra we wtorek z Arką Gdynia.

piątek, 22 lipca 2016

Łukasz Jarosiński odpada z Ligi Europy

Po kompromitacji Cracovii i Piasta Gliwice polscy kibice w czwartkowy wieczór mieli swoje chwile radości. Zagłębie Lubin wyeliminowało Partizana Belgrad - drużynę bez porównania bardziej renomowaną, znaną na kontynencie. Serbowie grają w europejskich pucharach corocznie, a ostatnie dwie edycje zakończyli w fazie grupowej Ligi Europy. W minionym sezonie zresztą bardzo frajersko odpadli z rywalizacji przegrywając u siebie w ostatniej serii spotkań z niemieckim Augsburgiem 1:3 tracąc bramkę w 89 minucie, choć niższa przegrana ich premiowała...
Po pierwszym meczu (0:0) panowało przekonanie, że lepiej prezentujący się Partizan rozstrzygnie dwumecz na swoją korzyść właśnie w Lubinie. Tymczasem licznie, jak na lubińskie warunki, zgromadzeni kibice na stadionie (w tym sympatycy futbolu z innych miast, również z Wałbrzycha) oglądali wyrównany bój z lekką przewagą gospodarzy. Indywidualne umiejętności techniczne poszczególnych piłkarzy Zagłębia może są gorsze od graczy z Belgradu, ale znakomite ustawienie taktyczne zespołu, przygotowanie fizyczne oraz konsekwencja w grze spowodowały, że oglądaliśmy w końcu pucharowy mecz z udziałem polskiej drużyny i nie musieliśmy się wstydzić za jej występ.
Po ponad 180 minutach bez bramki, rozstrzygnięcia nie przyniosła dogrywka i o awansie decydował konkurs jedenastek. Fatalnie rozpoczęli je goście (pudło kapitana Partizana Darko Brašanaca), ale szanse się wyrównały, gdy Bojan Šaranov broni strzał Aleksandara Todorovskiego. Gdy pesymiści przepowiadali niepowodzenie lubinian, bowiem Martin Poláček nie wyglądał na pewnego pogromcę jedenastek, broni strzał jednej z największych nadziei serbskiego futbolu Nemanji Mihajlovića! Słowak został bohaterem meczu, ale nie sposób docenić znakomitej pracy trenera Piotra Stokowca.
Przeciwnikiem Zagłębia będzie duński zespół SønderjyskE, który w równie dramatycznych okolicznościach wywalczył awans. Po skromnej wygranej 2:1 u siebie zespól Jakoba Michelsena pojechał do norweskiego Drammen na rewanż z Strømsgodset IF. W zespole gospodarzy  cały mecz na ławce rezerwowych spędził wałbrzyszanin Łukasz Jarosiński. W pierwszej połowie dwa gole zdobył Strømsgodset po celnych strzałach Mohammeda Keity, byłego skrzydłowego Lecha Poznań, który zapamiętany został głównie z oskarżeń o rasizm w wywiadach prasowych po opuszczeniu Wielkopolski. Gol Uhre spowodował, że oba zespoły musiały rozstrzygnąć pojedynek w dogrywce. Jedyny gol decydujący o awansie padł w ... ostatniej minucie. Głównego rywala Jarosińskiego do miejsca w bramce Strømsgodset, czyli Pettersena pokonuje w 120 minucie Troels Klove i to Duńczycy będą rywalami Zagłębia Lubin w III rundzie kwalifikacji Ligi Europy.
6 lat temu przedstawiłem listę wałbrzyszan, którzy grali w europejskich pucharach. Od tamtej pory praktycznie wykaz należy zaktualizować o nazwisko Michała Bartkowiaka, który w ubiegłym roku zadebiutował w el.LE (Śląsk - NK Celje 3:1). W tym roku mogły zostać dodane dwa nazwiska. Łukasz Jarosiński dwukrotnie był rezerwowym Strømsgodset w pojedynkach z SønderjyskE (1:2, 2:2 po dogrywce).  Drugim był, a właściwie jest wciąż Paweł Żyra. 18-latek debiutował w meczowej kadrze Zagłębia Lubin w meczu z Slavią Sofia. Był to, niestety, jedyny w tym sezonie moment, gdy Paweł był bliski gry w I zespole lubinian. Jego sytuacja może się pogorszyć, bowiem zakontraktowano Filipa Starzyńskiego, co zwiększy rywalizację w drugiej linii. Póki co Żyra na początku sierpnia wyleci z kadrą Rafała Janasa (U-19) na turniej do Japonii. Jesienią, w przypadku dalszych awansów Zagłębia, większej ilości meczów być może Piotr Stokowiec da więcej szans wałbrzyskiemu pomocnikowi do gry.

Bezdomny Jacek

Jako pierwszy problemy Jacka Sobczaka zasygnalizował Bartłomiej Nowak. W październiku 2015 w Tygodniku Wałbrzyskim ukazuje się artykuł pt."Najważniejszy mecz Jacka Sobczaka". Miesiąc później popularny Sopel podjął pracę. Czy miało to związek z artykułem? Było przedstawienie sytuacji i apel, by osoby zainteresowane pomocą dla Jacka skontaktowały się z redakcją. Być może dlatego sytuacja wychowanka Górnika Wałbrzych nieco poprawiła się...
Wiosna 2016 - stulecie stołecznej Legii zbiega się z okrągłą rocznicą ostatniego sukcesu polskiej drużyny w europejskich pucharach. W najlepszej czwórce Pucharu Zdobywców Pucharów edycji sezonu 1990/91 znaleźli się legioniści z Sobczakiem w składzie. Canal plus w zapowiedzi dokumentu "O krok od pucharu" w poniedziałkowym magazynie "Ekstraklasa po godzinach emituje wywiad z Jackiem Sobczakiem, który jest jednym z bohaterów wspomnianego filmu.
Lipie 2016 - Bartłomiej Nowak ponownie przypomina o dramatycznej sytuacji życiowej Jacka.
Postanowiłem nagłośnić sprawę na twitterze. Nie spodziewałem się odzewu, a tymczasem:
 
W dzisiejszym numerze Przeglądu Sportowym gorzki, do bólu prawdziwy wywiad Izy Koprowiak z Jackiem Sobczakiem. Stałym czytelnikom wywiadów pani Izy jej pracy nie trzeba reklamować.
Oprócz trudnych rozmów, które możemy przeczytać w Przeglądzie Sportowym jest współautorką takich książek jak "Fucking Polak" biografii Arkadiusza Onyszko czy "W kadrze" przedstawiających naszych kadrowiczów na Euro 2016 w całkiem innym świetle niż dotychczas ich kojarzyliśmy.
Z kolei tematem Sobczaka zainteresowało się kilkadziesiąt osób związanych głównie z Warszawą i Legią (mniej lub bardziej oficjalnie). Mimo mojego rozpowszechnienia informacji wśród wałbrzyskich "mediów" - cisza...
Nie chcę komentować, oceniać, jako wałbrzyszaninowi jest mi po ludzku smutno.
Dla tych co nie zdołali kupić piątkowego numeru Przeglądu Sportowego wywiad można jeszcze przeczytać na stronie internetowej dziennika.
Osoby, które chcą pomóc Jackowi Sobczakowi proszone są o kontakt z Agnieszką Zarębą - Żykowicz (tel. 609 359 173).

niedziela, 17 lipca 2016

Ruszył Puchar Polski

Każdy bramkarz chciałby zaliczyć taki spektakularny występ, który zostanie zapamiętany przez obserwatorów na długie lata. W Wałbrzychu dokładnie rok temu taki mecz zanotował Kamil Jarosiński. Pucharowy mecz Górnika z Okocimskim Brzesko nie był wielkim widowiskiem, co więcej, można by napisać, że przypominał bardziej nudne towarzyskie spotkanie do odfajkowania przez szkoleniowców jako jednostkę treningową. O awansie decydował konkurs rzutów karnych, które gospodarze wygrali w niecodziennych okolicznościach. 3:0 po trzech obronionych jedenastkach przez Jarosińskiego zostało odnotowane nie tylko przez lokalne media. Życie dopisało do tego meczu okrutny scenariusz, bowiem kłopoty finansowe brutalnie zweryfikowało zarówno Piwoszy jak i Górników. Okocimski wycofał się z rozgrywek II ligi i obecnie ma rozpocząć grę od klasy okręgowej, a kłopoty wałbrzyszan są powszechnie znane.
W tym roku w Wałbrzychu nikt nie oczekuje na przyjazd lepszego rywala, pucharową przygodę przeżywają inni. Pod Chełmcem pozostaje przyglądanie się grze byłych graczy Górnika.
Już w piątek, w pierwszym meczu rundy wstępnej Pucharu Polski dochodzi do niespodzianki, gdy Raków Częstochowa pokonuje po dogrywce beniaminka I ligi Wisłę Puławy 2:1. Pełne 120 minut zalicza Rafał Figiel,którego ominęła letnie przewietrzenie częstochowskiej szatni. Figo był wyróżniającym się zawodnikiem, zwłaszcza do przerwy, kiedy to asystował przy wyrównującej bramce Malinowskiego.
Tuż przed serią pucharowych spotkań do Olimpii Zambrów zatwierdzony został Bartosz Biel. Organizacyjny bałagan w drugoligowcu z Zambrowa wydawał się być większy niż w Wałbrzychu. Miasta nie stać na utrzymanie zespołu na takim poziomie, ratunek miał nadejść ze stolicy, gdzie dobrodziejem miała się okazać grupa firmowana przez Sławomira Majaka. Póki co na pucharowy mecz do spadkowicza z III ligi, dość sensacyjnego triumfatora PP Lubelskiego ZPN Chełmianki, Olimpia pojechała w ... dwunastu! W tym dwóch bramkarzy... Olimpia doprowadziła do dogrywki, w której strzeliły dwie decydujące bramki. Miejscowi byli rozczarowani decyzjami arbitra, który aż trzech graczy z Chełma wyrzucił z boiska. Jedną z bramek dla Olimpii zdobył Bartosz Biel, który w setnej minucie z rzutu karnego pokonał Kijańczuka strzelając na 2:1. W końcówce tego dramatycznego meczu pokazał się rezerwowy bramkarz Olimpii kończąc mecz na lewej pomocy...
Podobnie jak Biel, zwycięski debiut w nowym klubie, zaliczył Marcin Orłowski. Niedawny kapitan Górnika gościł z Puszczą Niepołomice w Krakowie, gdzie zdobywca PP Małopolskiego ZPN, Garbarnia uległa 0:1. Orzeł zagrał 68 minut zmieniony przez Dawida Kuligę. Dominik Radziemski nie podpisał jeszcze kontraktu z niepołomickim klubem.
Tomasz Wepa w meczu Odry z Siarką.
[foto: sportoweopole.pl]
W Opolu, świeżo upieczony beniaminek II ligi na własnej skórze przekonał się o tym, że po awansie nie będzie o punkty tak łatwo jak w III lidze. Siarka Tarnobrzeg ograła łatwo gospodarzy 3:0. Odrę na boisko w roli kapitana wyprowadził wałbrzyszanin Tomasz Wepa, który niestety, z powodu urazu, nie wyszedł już na drugą połowę.
Największą sensację w tej rundzie sprawił ligowy rywal Górnika Wałbrzych (o ile ten wystartuje w III lidze). GKS 1962 Jastrzębie niespodziewanie ogrywa pierwszoligową Olimpię Grudziądz 1:0. Futbolowy rollercoaster w Kaliszu, gdzie tamtejszy KKS (III liga) ogrywa MKS Kluczbork w hokejowym rozmiarze 5:4 - po 60 minutach było 1:4, w 90 minucie 2:4, by w doliczonym czasie pierwszoligowiec traci dwa gole, w tym po samobóju w 94'! W dogrywce gola na wagę awansu zdobył Rafał Jankowski, którego wałbrzyscy kibice mogą pamiętać z drugoligowych występów w Zagłębiu Sosnowiec czy Stali Mielec.
Pięć rozstrzygnięć w dogrywce, jedno po konkursie jedenastek, osiem goli w 90 minucie lub doliczonym czasie gry - emocji na pewno nie brakowało. Przykładem może być odpadnięcie kolejnego pierwszoligowca Zniczu Pruszków w Nowym Dworze Mazowieckim. Goście wyrównują w 91 minucie, by jeszcze stracić gola z 11 metrów przed końcowym gwizdkiem sędziego.
Dolnośląski reprezentant, Miedź II mimo prowadzenia uległa gładko spadkowiczowi z I ligi, GKS Bełchatów aż 1:4. Inny spadkowicz - Rozwój Katowice uległ w Świeciu trzecioligowej Wdzie gładko 0:3, ale na uwagę zasługuje, że bramki katowiczan bronił niejaki Dawid Witek - rocznik 2000!
Ł.Jarosiński w czerwonej bluzie na ławce rezerwowych
O ile Kamilowi Jarosińskiemu pozostaje wspominać mecz pucharowy z ubiegłego sezonu, to jego starszy brat Łukasz w obecnym sezonie może zaliczyć pucharowy debiut w eliminacjach Ligi Europy. Co ciekawe, jeśli jego zespół, wicemistrz Norwegii Strømsgodset IF odrobi stratę z pierwszego meczu (1:2) z duńskim SønderjyskE, a Zagłębiu Lubin uda się wyeliminować Partizan Belgrad, to może Jarosiński przyleci na mecz do ojczyzny. W czwartkowym meczu w Haderslev Łukasz całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych - pozycja 36-letniego Espena Bugge Pettersena w Strømsgodset jest nadal niepodważalna.

Czy ktoś pomoże Jackowi Sobczakowi?

Koniec kariery dla większości zawodników profesjonalnie grających w futbol oznacza nie tylko koniec pewnego etapu, ale i początek zmierzenia się z ... normalnym życiem. Koniec zainteresowania mediów, zdecydowanie mniejsze pieniądze, proza życia codziennego, problemy, praca, rodzina. Nie każdy sobie z tym potrafi sobie poradzić. Te zjawisko najtrafniej opisuje w swojej ostatniej książce Krzysztof Stanowski "Stan futbolu", który od lat porusza się w środowisku piłkarskim. Na naszej futbolowej prowincji ten problem również istnieje, choć zapewne nie mamy do czynienia z sumami, które przedstawione zostały w książce.
Dramat ludzki występuje pod każdą szerokością i długością geograficzną.
O Jacku Sobczaku, wychowanku wałbrzyskiego Górnika, piłkarska Polska przypomniała sobie trzy miesiące temu. Canal plus wyemitował znakomity dokument z cyklu"O krok od pucharu" związany z przygodą stołecznej Legii w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów w sezonie 1990/91. Jednym z bohaterów był właśnie popularny Sopel. Młodsze pokolenie kojarzące w miarę nazwiska Kowalczyka, Szczęsnego czy Pisza, pewnie dopiero poznało nazwisko wałbrzyskiego pomocnika. Starsi mogli sobie przypomnieć, że z Wałbrzycha pochodził jeden z bohaterów ostatniego sukcesu polskiej drużyny w europejskich pucharach. Sam Jacek przed kamerami gorzko podsumował swoje życie mówiąc o pracy w ochronie w Starej Kopalni, chęci pracy z dziećmi oraz znieczulicy jaka spotkała go ze strony macierzystego klubu.
Paradoksalnie, w dniu, gdy radni miejscy mieli decydować o ewentualnym ratunku największego klubu miasta, Bartłomiej Nowak w gazecie 30 minut przybliżył dramatyczną obecnie sytuację Sobczaka.  Sam tytuł "Kiedyś Legia, dziś noclegownia" jest na tyle wymowny, że nie potrzebuje rozszerzenia.
Czy znajdą się ludzie dobrej woli, którzy wyciągną pomocną dłoń byłemu piłkarzowi Górnika Wałbrzych?

piątek, 15 lipca 2016

Radni bezradni?

15 lipca, posiedzenie rady miasta - takie wydarzenie rzadko elektryzowało wałbrzyszan. Tym razem było głównym tematem miała być przyszłość wałbrzyskiego Górnika. Dramatyczna sytuacja finansowa w roku jubileuszu klubu jak i wałbrzyskiego sportu spowodowała, że właśnie miasto jest w tej chwili jedynym ratunkiem dla klubu.
O obradach pisały prawie wszystkie portale lokalne. W końcu swoje zdanie zaprezentował były już prezes Tomasz Jakacki, który przedstawił sytuację finansową, którą  oprócz zwiększających się wydatków pogorszyło odejście sponsorów (Zakłady Koksownicze Victoria, Wojak). Jego expose nie przekonała większości słuchaczy, w tym i niżej podpisanego. Pan Jakacki, jak sam zaznaczył, objął funkcję prezesa, bo chciał postawić na nogi klub w kwestiach finansowych. Tutaj oczywiście były podstawy (doświadczenie zawodowe), by wierzyć w powodzenie misji Jakackiego, tymczasem rzeczywistość okazała niezbyt różowa. W tym tygodniu na stronie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej pojawiły się aktualne sprawozdania finansowego Klubu Piłkarskiego Górnik Wałbrzych. Dla ekonomistów pewnie ciekawa lektura, dla laików tylko liczby przy pozycjach, których większość nie potrafi przypisać do rzeczywistości. W załączniku "informacje uzupełniające do bilansu" możemy się dowiedzieć, że koszty klubu zamknęły się w sumie ponad miliona stu tysięcy złotych. Blisko 1/3 tej kwoty zabiera wynagrodzenie ... trenerów. Tu należy postawić pytanie - czy tak dużo pobierał z kasy Jerzy Cyrak ze swoimi asystentami, czy po prostu W KOŃCU są dobrze opłacani szkoleniowcy, którzy zajmują się najmłodszymi. Ponad 326 000 przy niecałych 200 000 dla zawodników naprawdę musi zastanawiać.
Tomasz Jakacki nie tylko nie postawił na nogi klubu, ale jeszcze zostawił go w gorszej sytuacji finansowej. O ile zmieniły się realia (wycofanie się sponsorów, zwłaszcza po degradacji - jak najbardziej zrozumiałe), to sam niewiele zrobił, by pozyskać dobroczyńców z WSSE. Na chwilę obecną nie ma nowego zarządu i nawet jakby była dobra wola radnych by ratować klub, to nie ma z kim rozmawiać.
Generalnie wśród radnych, którzy są "zainteresowani" tematem, panuje opinia, że Górnik musi szkolić młodzież. Nie jest to odkrywcze, tyle, że młodzi adepci muszą również mieć magnes. I nie chodzi tu o nazwę, ale i drużynę seniorów rywalizującą ze znanymi, rozpoznawalnymi markami a nie lokalnymi przeciwnikami. Ponadto skoro klub jest zadłużony wobec Aqua Zdroju, czyli właścicielowi boisk, to istnieje ryzyko, że nie będą mieli gdzie trenować. Oczywiście jest to przerysowanie sytuacji.
O ile media dopiero w piątek na dobre przebudziły się w temacie sytuacji klubu, to na bieżąco starał się informować czytelników redaktor Bogdan Skiba. O ile wiele informacji wysyła rozmijających się z rzeczywistością, to trzeba mu oddać ogromny szacunek w zaangażowanie się w ostatnich dniach w sprawę ratunku klubu. I chyba najtrafniej to on podsumował piątkowe posiedzenie.
Wałbrzych nie ma takich możliwości jak inne miasta, które przelewają miliony na ligowe kluby, które nie są stowarzyszeniami, a spółkami, w których udziały ma miasto. W mieście powstała swego czasu rada sportu przy urzędzie miasta, ale w kwestii futbolu na poziomie seniorów nie zauważyłem, jakiejkolwiek aktywności. Spoglądając kilkanaście lat wstecz to praktycznie na każdej dzielnicy mogliśmy oglądać zmagania piłkarzy. Podzamcze miało Juventur, Piaskowa Góra Czarnych, Poniatów Budrol, Śródmieście Gwarek, Podgórze - wiadomo, na Nowym Mieście Górnik, a po latach reaktywowało się Zagłębie. No i mieliśmy odradzający się klub z Ratuszowej - Górnik/Zagłębie, potem Górnik PWSZ, aż w końcu Górnik. Co dziś mamy? Dogorywającego Górnika, Czarnych w A klasie grających na Białym Kamieniu, no i duet Podgórze - Zagłębie w B klasie. Redaktor Skiba pytał również, czy Wałbrzych to grajdoł. W temacie futbolu - niestety, odpowiedź jest twierdząca. Klub, który bardziej przypominającego kolosa na glinianych nogach, a potem przepaść, niezrozumiała w ponad stutysięcznym mieście. O ile młodzież ma gdzie trenować jeśli chodzi o kluby, to po prawdzie nawet nie mamy obiektu, który byłby godny przyjmować ligowych rywali. Jedynym ratunkiem ma być budowa stadionu na Nowym Mieście. Podpięci pod lekkoatletów piłkarze być może będą mieli wreszcie warunki do gry, a kibice do oglądania, takie jakie im się należą.
Czy rada sportu zauważa ten problem? Co mają robić dziesiątki młodych piłkarzy, którzy skończą wiek juniora?
Obecna sytuacja w Górniku pokazuje również inny problem - brak działaczy z prawdziwego zdarzenia. I nie chodzi tu o sytuację, że niewiadomo z kim rozmawiać na temat obecnej sytuacji w klubie. Podczas posiedzenia głos zabrał Włodzimierz Michalak, który swego czasu prezesował klubowi z Ratuszowej i wie doskonale ile to kosztuje nie tylko pieniędzy, ale i zdrowia, trudu organizacyjnego. A dla przypomnienia - działał on już w czasach, gdy kurek z pieniędzmi nie płynął z kopalń. I wie to nie tylko przez pryzmat synów, którzy stali się z czasem symbolami klubu. Nie ma jednak obecnie w klubie działaczy takich jak choćby ... Mieczysław Osiecki z Sudetów Dziećmorowice. Porównanie może na pierwszy rzut oka dla wielu śmieszne, ale Osiecki przed laty piłkarz tego LZS-owskiego klubu przez lata doprowadził do tego, że zespół stał się solidnym A-klasowcem, by w końcu świętować awans do klasy okręgowej, a w międzyczasie w Dziećmorowicach w miejsce klepiska powstał schludny stadionik. Ile wydeptał ścieżek po urzędach, związkach, stowarzyszeniach - wie tylko on sam. Oczywiście w tak dużym klubie jak Górnik potrzeba więcej niż jeden pasjonatów, ale działaczy z krwi i kości. Sprawy organizacyjne, finansowe, a także sportowe - te elementy trudno połączyć, gdy ma się do ogarnięcia kilkanaście grup. Ile razy w ciągu ostatniego 20-lecia przy Ratuszowej reaktywowano a potem likwidowano drużynę rezerw? Jak poprawiono współpracę w okolicznymi klubami? Dobra praca działaczy to również zatrzymanie w klubie byłych piłkarzy, którzy mogą być magnesem dla młodszych. Włodzimierz Ciołek na Nowym Mieście, Ryszard Walusiak w Jedlinie, a czy nie dałoby się znaleźć potencjału w innych nazwiskach rozpoznawalnych przez kibiców? Aż chce się tu przytoczyć przykład Piotra Włodarczyka, wałbrzyszanina, który po zakończeniu kariery piłkarskiej nie zajął się trenerką, czy nie został menedżerem. Póki co w roli zarządzającego klubem Ożarowianka to jeszcze dostał się do zarządu Mazowieckiego OZPN. Czy w Wałbrzychu wykorzystano doświadczenie osób, które coś więcej widziały w futbolowym świecie?
Również mądre słowa padły z ust poprzedniego prezesa klubu - Czesława Grzesiaka. Odbudowanie pozycji Górnika, po ewentualnym wycofaniu, to nie tylko czas, ale również i pieniądze, które i tak muszą być wydane na funkcjonowanie.
Reasumując - obowiązkiem radnych jest reprezentować głos wyborców. Z jednej strony jest ciśnienie, by pomóc klubowi. Z drugiej - klimat okołopiłkarski w mieście nie jest najlepszy. Chciałoby się mieć w mieście drużynę na szczeblu centralnym, a tu nie dość, że III liga, to jeszcze spore długi i bliżej wizyt rywali z byłego województwa wałbrzyskiego niż firmowych drużyn. Dużym argumentem na TAK jest rok jubileuszu, bowiem nikt nie pozwoli sobie na wizerunkowy strzał w stopę w postaci upadku sztandarowego futbolowego klubu miasta. W mieście w ostatnim czasie zrobiono bardzo wiele, w większości ten jakościowy, widoczny dla każdego, krok do przodu firmowany jest osobą prezydenta Romana Szełemeja, którego również zapewne wielu związanych z Górnikiem widziałoby w roli męża opatrznościowego. Nie jest jednak jego rolą ratowanie klubu. Również związane ręce mają radni, chcący zadecydować o pomocy klubowi. Bogdan Skiba pisał o rzekomym kandydacie z miasta, który by objął stery przy Ratuszowej. Na dzień dzisiejszy nazwiska takiej osoby nie znamy.
Na dzień dzisiejszy mamy pat. Zespół trenuje, ba w końcu nawet rozegrał mecz sparingowy. Wciąż niewiadomą jest czy za dwa tygodnie zespół pojedzie do Zielonej Góry, czy będzie sposobił się do gry w niższych ligach.
D.Radziemski w koszulce Puszczy
Jeśli chodzi o personalia. To wiadomo, że Marcin Orlowski grać będzie w niepołomickiej Puszczy. Ciekawe czy brał udział w hucznym powitaniu w tamtejszym zamku Michała Pazdana? W sparingach brał udział również Dominik Radziemski, ale póki co Puszcza oficjalnie nie potwierdza to co pisze Bogdan Skiba o podpisaniu kontraktów z wałbrzyskim duetem.Zresztą Skiba wywołał małe zamieszanie z Dominikiem, którego prawie wytransferował do stołecznej Polonii. Barażowy rywal Górnika zakontraktował Michała Oświęcimkę, z którego trener Igor Gołaszewski w dotychczasowych sparingach był bardzo zadowolony. Natomiast strona kibiców Czarnych Koszul sama się zdziwiła, że niektóre media łączyły z Polonią Radziemskiego. Geneza tego newsa jest prosta: portal 90minut.pl często informacje opierał ze strony skibasport.pl (wielokrotnie później musiał poprawiać) i stąd też ujął Dominika w rubryce "przychodzą". Przy Konwiktorskiej zdziwili się, że 90minut.pl łączy zawodnika z klubem.

poniedziałek, 11 lipca 2016

I po EURO

W finale EURO 2016 Francuzi przegrali z Portugalią 0:1. Większość fachowców obstawiała triumf gospodarzy, a gdy największa gwiazda rywali Ronaldo opuścił z powodu kontuzji boisko, to chyba już myślami byli przy pomeczowej fecie. Podobnie jak w wielu poprzednich meczach tego przeciętnego turnieju przedmeczowe typy nie sprawdziły się. Co z tego, że nie do zatrzymania był Sissoko, dwie setki miał MVP turnieju Griezmann, rywali w doliczonym czasie ratuje słupek. Gol rezerwowego Edera zadecydował o triumfie Portugalii,o której póki co pisze się i mówi, że prześlizgnęła się do finału- najpierw trzecie miejsce w grupie, potem nudy w meczu z Chorwacją, szczęście w karnych z Polską, wreszcie jedyne zwycięstwo w regulaminowym czasie gry z Walią. Jakie to ma znaczenie? W piłce liczą się bramki,zwycięstwa, a nie styl.
Finał zapamiętany zostanie przez chmarę atakujących ciem,kontuzję Ronaldo i jego łzy - przy zejściu, po bramce Edera i po zakończeniu meczu.
W Polsce oczywiście takie końcowe rozstrzygnięcie turnieju przyjęto z ... trudno znaleźć właściwe określenie. Wspomina się, że Portugalia była gorsza w ćwierćfinale, gdyby Błaszczykowski trafił to pewnie rozwalilibyśmy Walię i to my gralibyśmy w finale. Polska jako jedyna w turnieju nigdy nie przegrywała, nie goniła wyniku, a pokonana zeszła właśnie z późniejszymi mistrzami.
Opada powoli euforia w Polsce, bo nie dość,że już zaczęło się granie (Cracovia zdołała się skompromitować i odpaść), to na tapetę wejdą transfery. Oczywiście nadszedł czas podsumowań,które nie są w większości tak optymistyczne jak w krajowych mediach.
Najlepszym piłkarzem turnieju w zgodnej opinii został jednocześnie najskuteczniejszy - Antoine Griezmann. Francuz z Atletico Madryt nie zdołał pociągnąć ekipy Les Bleus do tytułu mistrzowskiego tak jak to w poprzednich francuskich turniejach zrobili Michel Platini czy Zinedine Zidane.
UEFA ogłosiła DRUŻYNĘ TURNIEJU:
Zabrakło w niej Polaków, ale i co poniektóre wybory mogą wzbudzać kontrowersje, na przykład brak Włochów, zwłaszcza w bloku defensywnym.
Większość tego zestawień została ogłoszona przed finałem. W sumie trudno spodziewać się, że ten jeden najważniejszy mecz zadecydowałby o ocenie indywidualnej zawodnika. Zresztą nikt się nie wyróżnił w niedzielny wieczór w taki sposób,by trafić do Jedenastki EURO 2016.
Przegląd Sportowy ogłosił swoją Drużynę Marzeń, w której znalazło się miejsce dla Michała Pazdana. Obok niego Neuer, Boateng, Bonucci, Ramsey, Renato Sanches,Pogba,Griezmann, Payet, Bale i Cristiano Ronaldo.
A oto poniżej grafiki z drużynami turniejów zagranicznych portali, gazet:
BBC
whoscored.com
The Guardian
Opta
EA Sports









































Miłe dla oka polskiego kibica jest zestawienie Guardiana, gdzie doceniono aż dwóch podopiecznych Adama Nawałki: Łukasza Fabiańskiego i Grzegorza Krychowiaka. Ten drugi znalazł się w podobnym zestawieniu francuskiego magazynu France Football oraz hiszpańskiej agencji dziennikarskiej EFE.
Obok nie jedenastka, ale szeroka kadra Drużyny Turnieju przygotowana przez znaną firmę EA Sports producenta znanych gier komputerowych z legendarną FIFA na czele. Wśród kilkunastu nazwisk znajdziemy Krychowiaka oraz Jakuba Błaszczykowskiego,który z kolei według czytelników Przeglądu Sportowego został uznany najlepszym polskim zawodnikiem podczas turnieju.
Zapewne powstaną,niczym grzyby po deszczu, kolejne zestawienia, czy to młodych zawodników, czy też rozczarowań. W tych ostatnich być może znajdzie się miejsce również dla Polaka, bowiem nie tylko za grę w fazie grupowej, ale i po dwóch kolejnych meczach Robert Lewandowski nie zdobył sympatii większości bezstronnych obserwatorów.

piątek, 8 lipca 2016

Górnik w terminarzu 3.ligi - żal Stilonu.

Bieżący tydzień to prawdziwa huśtawka nastrojów dla kibiców wałbrzyskiego Górnika. Jak się okazało nie tylko dla nich.
Sawicki, Radziemski, Krawiec, Morawski, Orłowski
ostatni taki trening ...
[foto:Bartłomiej Nowak -walbrzych24.com]
04.07.2016  - poniedziałek zapowiadał się ciekawie, bowiem w dniu rozpocząć miała przygotowania drużyna Górnika Wałbrzych. Dla postronnego obserwatora widok większości zawodników, nawet z Grzegorzem Michalakiem, który zapowiedział rozstanie z zespołem, mógł przysporzyć jedynie optymizm. Niestety, piłkarze byli po spotkaniu z zarządem, gdzie usłyszeli hiobową wieść o stanie finansowym klubu. Działacze zaproponowali śmieszne pieniądze, które prawdę powiedziawszy są mniejsze niż w kilku klubach dwie, trzy klasy niżej (tak, tak, suma premii za zwycięstwa w niektórych klubach są wyższe niż zaoferowane 750 brutto) .Od razu kilku zawodników zadeklarowało odmowę warunków, co oznacza odejście z zespołu. Orłowski, Oświęcimka, Radziemski i Orzech dołączyli do Tyktora, który już wiosną mówił o skupieniu się na pracy zawodowej we Wrocławiu.
Tymczasem ciekawe info z Torunia - tam radość po nieszczęściu innych. Elana zajęła pierwsze spadkowe miejsce w 3.lidze kujawsko - pomorsko - wielkopolskiej o punkcik za KKS 1925 Kalisz. Tymczasem, rewelacyjny beniaminek Pelikan Niechanowo, który walkę o pierwsze miejsce z Wartą Poznań przegrał gorszym bilansem dwumeczu, ze względu na brak dotacji z gminy ... wycofał się z rozgrywek! Trenerem Pelikana był Jerzy Cyrak, dla którego drugie miejsce w 3.lidze to dotychczas największy sukces w samodzielnej pracy z seniorami. Cyrak szybko znalazł nowego pracodawcę w ... Toruniu! Ma on odbudować dawny blask miejscowej Elany. Już zapowiada sprowadzenie kilku byłych podopiecznych z Niechanowa. Ciekawe czy w tym gronie znajdzie się Damian Lenkiewicz, którego Cyrak prowadził również w Wałbrzychu.
05.07.2016  - frekwencja na treningu Górnika zmalała bardzo drastycznie. Do grona opuszczających zespół dołączają Jarosiński, Sawicki, Krawiec i bracia Michalakowie. Na wałbrzyskich stronach internetowych bez owijania w bawełnę - dramatyczna sytuacja klubu, straszenie klasą okręgową. Bardzo aktywny jest Bogdan Skiba, który jako jedyny na bieżąco informuje co w klubie się dzieje. Oprócz opcji wygrana w lotto, to kolejne wyciągnięcie pomocnej dłoni przez prezydenta miasta.
Tymczasem w mediach społecznościowych swoim kibicom nadzieje w serca wlewa ... Stilon Gorzów. Stilon będzie występował w sezonie 2016/17 w trzeciej lidze. Więcej informacji niebawem. Taki komunikat pojawił się na facebooku i twitterze. Gazeta Lubuska nazajutrz wyjaśnia - Górnik nie zagra w nowej 3.lidze, Formacja Port 2000 Mostki,która zajęła pierwsze spadkowe miejsce, nie jest zainteresowana grą na tym poziomie rozgrywkowym, więc szansa otwiera się przed solidnym organizacyjnie Stilonem.
Legnicka Miedź ogłasza kadrę na zgrupowanie do Szamotuł. Brakuje w niej nazwiska ...Michała Bartkowiaka, który według kilku źródeł (nie tylko skibasport.pl) ma już wkrótce dołączyć do zespołu Ryszarda Tarasiewicza.
Patryk Parol
06.07.2016  - środa to oczekiwanie na powrót prezydenta Szełemeja. Marcin Folc, trener drużyn młodzieżowych opuszcza Górnika, obejmując rezerwy kobiecej drużyny AZS PWSZ Wałbrzych. Oszczędności w Górniku więc dosięgają również szkoleniowców najmłodszych adeptów futbolu...
W mazowieckiej Komornicy w sparingu drugoligowych Legionovii i stołecznej Polonii pada remis 1:1. W drugiej połowie Czarnych Koszul występuje Michał Oświęcimka. Tuż po barażach w Polonii pojawiło się zainteresowanie Orłowskim, a tymczasem inny wałbrzyszanin jest na testach w Warszawie. Do dnia dzisiejszego nie zapadła jeszcze decyzja o ewentualnym zatrudnieniu Cimka. W Tarnobrzegu Siarka przegrywa z występującą w ekstraklasie Koroną 1:3. Tu z kolei gospodarze testują wałbrzyszanina Patryka Parola. Były kadrowicz U-17, jesienią grał we włoskiej Novarze, a zimą bezskutecznie próbował załapać się do Pogoni Siedlce. Czy 20-letniemu, wysokiemu (193 cm) napastnikowi uda się w końcu załapać na szczebel centralny?
07.07.2016 - Paweł Żyra w kadrze meczowej Zagłębia Lubin na mecz el. Ligi Europy ze Slavią Sofia (3:0). Wciąż brak decyzji z wałbrzyskiego ratusza co do przyszłości klubu.
Spadkowicz z 1.ligi GKS Bełchatów rozwiązuje kontrakty z kolejnymi zawodnikami. Tym razem z Krystianem Stolarczykiem, który wiosną był wypożyczony do trzecioligowej Warty Działoszyn. Stolarczyk nigdy nie zadebiutował w pierwszym zespole GKS, a najwyższym poziomem rozgrywkowym, na którym się pojawił na boisku to druga liga w barwach Górnika Wałbrzych.
08.07.2016 - wałbrzyskie media wciąż milczą na temat ewentualnego losu klubu. Czy będzie finansowa kroplówka z miejskiej kasy? Kto zostanie w klubie? Gdzie trafią ewentualnie wałbrzyscy trzecioligowcy? Częściowo wątpliwości zostają rozwiane w ... Opolu. Tamtejszy ZPN prowadzić będzie rozgrywki noworeformowanej 3.ligi. Wiadomo, że zabraknie spadkowicza Nadwiślana Góra, którego zastąpi Ruch Zdzieszowice, wątpliwości co do startu dotyczyły nie tylko Górnika, ale i innej dolnośląskiej drużyny - beniaminka Olimpii Kowary.Według terminarza w ostatni weekend lipca wałbrzyszanie jadą do Zielonej Góry na mecz z beniaminkiem Falubazem. Na chwilę obecną dla fanów Górnika zapowiada się ciekawy wyjazd pod względem kibicowskim, ale pod względem sportowym... Na dzień dzisiejszy nie wiadomo w jakim składzie pojedzie Górnik do Zielonej Góry, ba nawet nie wiadomo czy w ogóle Górnik pojedzie...

Żyra blisko Europy

Po Michale Bartkowiaku, który dokładnie rok temu zadebiutował w eliminacjach Ligi Europy w meczu z NK Celje, kolejny wałbrzyszanin mógł posmakować europejskich pucharów. Mowa o Pawle Żyrze, który gra w Zagłębiu Lubin.
Paweł Żyra
[foto:elegnickie.pl]
Osiemnastolatek w minionym sezonie głównie grywał w trzecioligowych rezerwach, a w ekstraklasie wystąpił raptem czterokrotnie i to jesienią 2015 roku. Latem brał udział w przygotowaniach z I zespołem, z którego odeszli jego koledzy Adrian Błąd (Arka), Sebastian Bonecki (Chrobry) i Eryk Sobków (GKS Katowice). Całe wypożyczone trio mogliśmy jesienią minionego sezonu oglądać w spotkaniu przeciwko Górnikowi Wałbrzych.
Paweł znalazł się w kadrze meczowej na rewanżowy mecz I rundy eliminacji Ligi Europy ze Slavią Sofia, która przyjechała do Lubina bronić przewagi z pierwszego spotkania.  Zagłębie przegrało 0:1, ale nie było gorsze i można było spodziewać się korzystnego wyniku.
Na czwartkowe spotkanie przybyły blisko sześć tysięcy widzów, co ciekawe od bieżącego sezonu bilety na mecze w Lubinie można kupić również w Wałbrzychu: w STS-sie przy Broniewskiego i w EMPiK-u w Galerii Victoria. Biorąc pod uwagę niezbyt dużą odległość wielu fanów futbolu mogłoby rozważyć zobaczenie na żywo ciekawych europejskich zespołów. Kolejnym przeciwnikiem Zagłębia będzie Partizan Belgrad, co na pewno spowoduje większe zainteresowanie widzów.
Mecz ze Slavią nie dostarczył wielu emocji, senne tempo, mało emocji i pewne nie zagrożone zwycięstwo gospodarzy 3:0. Piłkarzy z Sofii dopingowała grupa fanów z Bułgarii, których doping został zagłuszony przez miejscowych. Uratowali jednak jedną z flag, którą chcieli zdobyć miejscowi.
Paweł Żyra zaliczył jedynie etap rozgrzewki, z której zszedł jako ostatni, bowiem jako najmłodszy wśród gospodarzy odpowiedzialny był za zebranie piłek. Podczas meczu, niestety, nie pojawił się na murawie ładnego lubińskiego stadionu. Warto dodać, że swój były klub odwiedził Mariusz Lewandowski, były reprezentant kraju.