niedziela, 31 stycznia 2016

Wychowanek Baszty zagra w pierwszej lidze?

Uczniowski Klub Sportowy Baszta może pochwalić się wychowaniem trzech reprezentantów Polski. Co prawda w kategoriach juniorów, ale niewykluczone, że w przyszłości wałbrzyski klub będzie świętował debiut swego wychowanka w kadrze A.  W tej trójce są Jan Rytko, Bartosz Biel i Patryk Parol i żaden z nich nie otrzymał powołania grając w Baszcie. Dla Janka i Bartka przepustką do gry w białym orłem na piersi były przenosiny do UKS SMS Łódź. Z kolei Patryk wybrał nieco inną drogę. Po Baszcie był krótki epizod w Górniku Wałbrzych, a potem emigracja w wieku 10 lat na Półwysep Apeniński. 
Parol w rozgrywkach Primavera w meczu  Chievo-Milan
Po grze w drużynach juniorów PGS Concordii i AC Chievo przyszedł debiut w rozgrywkach Primavera, czyli rywalizacji młodzieżowców, która była wzorem dla pomysłodawców polskiej Młodej Ekstraklasy.
Tam został zauważony przez polskich związkowych skautów i do Werony przysłano dla Patryka powołanie do kadry U-17. W latach 2012-13 wystąpił sześciokrotnie strzelając jednego gola - w debiucie w Olecku przeciwko Litwie (5:0).
Wysoki środkowy napastnik mierzący ponad 190 cm był porównywany z tego powodu do Szweda Ibrahimovića.  W 2013 roku Chievo nie wyraziło zgody na wyjazd Patryka do Liverpoolu, na testy w Evertonie, a wcześniej ponoć odrzucało oferty Milanu i Juventusu. W styczniu 2014 roku Parol próbował swych sił na testach w Niemczech. Pierwotnie miały to być testy w drugoligowym Karslruhe SC, ale skończyło się na treningach w Bayerze Leverkusen.
Latem 2014 po 7 latach gry w Chievo opuszcza Parol Weronę przenosząc się do Novara Calcio grającej w grupie A Primavery (finiszującej na 10.miejscu na 14 drużyn).
W sierpniu 2015 Patryk miał wreszcie zadebiutować w rywalizacji seniorów. Miało mu pomóc wypożyczenie z Novary do Vigor Lamezia, grającego w trzeciej lidze (Lega Pro). Nowy klub Polaka miał pierwotnie startować do sezonu z debetem 5 punktów za udział w aferze korupcyjnej, ale ostatecznie Trybunał Apelacyjny ukarał klub degradacją.
Mimo powrotu do Novary próżno Patryka szukać w składzie drużyny grającej w Primavera.
13 stycznia Parol obchodził 20 urodziny, a kilka dni później mogliśmy przeczytać o rozpoczęciu przez niego wspólnych treningów w pierwszoligowej Pogoni Siedlce. Zespół prowadzony przez Marcina Sasala jesienią domowe mecze rozgrywał w Pruszkowie, brak oświetlenia, które ma już działać podczas wiosennych meczów, był głównym licencyjnym kłopotem przez co wielu skazywało siedlczan na spadek. Tymczasem 2015 rok Pogoń zakończyła na względnie bezpiecznym 13.miejscu (ale zaledwie 2 punkty nad Wigrami Suwałki zajmującymi spadkowe 16.miejsce). Bolączką zespołu jest skuteczność - zaledwie 19 bramek w 19 meczach, a najskuteczniejszymi zawodnikami byli Adam Duda z 7 i Mariusz Rybicki z 4 bramkami. Nic dziwnego, że wśród nowych zawodników najbardziej poszukiwany jest skuteczni napastnik, który by wspomógł Dudę.
Parol pojawił się na treningach Pogoni 22 stycznia, a dzień później wziął udział w trójmeczu (grano spotkania po 45 minut) Pogoń - Dolcan Ząbki -Ursus Warszawa, z którego siedlczanie wyszli zwycięsko. Jak informuje portal mazowieckapilka.pl występ Patryka Parola został doceniony przez sztab trenerski, wobec czego napastnik będzie sprawdzany w kolejnych dniach.
W sobotę Patryk ponownie wystąpił w sparingu Pogoni, w meczu z Motorem Lublin (2:0) zagrał całą drugą połowę.
Jeśli Marcin Sasal zdecyduje się na zaangażowanie Parola, Patryk stanie się drugim po Bartoszu Bielu wychowankiem Baszty Wałbrzych grającym na zapleczu ekstraklasy.

sobota, 30 stycznia 2016

Mirosław Sajewicz nie żyje

Są sytuacje, kiedy całkowicie zapominany jest pierwszy klub piłkarza, mimo, że ten jest kadrowiczem, medalistą mistrzostw Polski, uczestnikiem europejskich pucharów. Oczywiście sukcesy wychowanka są chlubą dla klubu, jego historii, mieszkańców miejscowości i okolic. I nie chodzi tu o klubach specjalizujących się w szkoleniu głównie młodzieży, jak Gwarek Zabrze, czy MSP Szamotuły - które z sukcesami wychowały przyszłych reprezentantów Polski.
Jeśli chodzi o byłe województwo wałbrzyskie, to takim przykładem jest osoba Ryszarda Komornickiego. Popularny Koko piłkarskie szlify pobierał w Krysztale Stronie Śląskie, ale dopiero po przeprowadzce na Górny Śląsk zaczął odnosić sukcesy z mistrzostwem Polski, grą w reprezentacji, na mistrzostwach świata na czele.
Duszniki Zdrój znane są bardziej ze sportów zimowych, piłkarze mają ogromny powód do dumny taki, że ich macierzysty obiekt ma patrona w osobie Trenera Tysiąclecia, czyli Kazimierza Górskiego. Sami futboliści wielkich sukcesów, nawet w skali województwa nigdy nie osiągnęli. Najbardziej znanym wychowankiem klubu jest zmarły w piątek 29 stycznia 2016 Mirosław SAJEWICZ.
Sajewicz urodził w 1956 w Przemyślu, ale dzieciństwo i młodość spędził we wspomnianych Dusznikach. W wieku 20 lat, skuteczny napastnik miejscowej Pogoni przenosi się do wrocławskiej Ślęzy, która grała na czwartym poziomie rozgrywkowym, bez większych szans na awans. Po dwóch latach trafił do PKS Odra Wrocław, gdzie również spędził dwa sezony. W pierwszym (1978/79) wygrał z kolegami rywalizację w 3.lidze uzyskując promocję na zaplecze ekstraklasy. Przygoda w drugiej lidze trwała sezon - Mirosław strzelił kilka goli, w tym m.in. zwycięską w jesiennym meczu z Górnikiem Wałbrzych (1:0), ale pierwsze skrzypce w Odrze grali Aleksander Socha (później Śląsk) i Tadeusz Bzunek (później Zagłębie Wałbrzych). Po degradacji wrocławian Sajewicz opuszcza Dolny Śląsk i przenosi się do Włókniarza Pabianice grającego w grupie drugiej 3.ligi. Po zaledwie jednej rundzie przechodzi do łódzkiego Widzewa. Trzy rundy, podczas których zagrał 32 razy i strzelił 4 bramki przyniosły aż dwa tytuły mistrzowskie! Wystąpił również w meczu Pucharu Mistrzów (dzisiejsza Liga Mistrzów) z Anderlechtem Bruksela (1:4).
 Nie był kluczowym graczem Widzewa, więc po drugim złotym medalu musiał opuścić Łódź i przeszedł do drugoligowego Motoru Lublin. Co ciekawe, połowę, bo dwa z czterech ligowych bramek z barwach Widzewa uzyskał właśnie w meczu z Motorem. Pobyt w Lublinie to wygrane w 1983 drugiej ligi, ale po zakończeniu sezonu kolejna przeprowadzka do Radomiaka Radom, gdzie po kolejnych 12 miesiącach kolejny awans do 1.ligi! Tym razem Mirosław Sajewicz nie opuścił zespołu, co więcej zapisał się w historii klubu zostając z 8 golami najskuteczniejszym strzelcem w ekstraklasie. Radomiak po jesieni zajmował niespodziewanie 5.miejsce, ale wiosną przyszły zaledwie 3 zwycięstwa (we wszystkich trafiał p.Mirosław). W ostatniej kolejce pogrom Górnika Wałbrzych 5:1 nie był wystarczający, by wyprzedzić i tym samym spuścić do drugiej ligi Śląsk Wrocław (radomianie finiszowali z bramkami minus trzy, a Śląsk - minus dwa). Po spadku Sajewicz zagrał tylko rundę w drugiej lidze i po rozegraniu łącznie 53 meczów i strzeleniu 17 bramek dla Radomiaka po raz kolejny zmienia klub. Stal Mielec miała być przystankiem do zadomowienia się w 1.lidze. Mimo seryjnie strzelanych goli w sparingach w lidze zaledwie 4 występy bez gola i latem'86 bez żalu pożegnano Sajewicza. Sezon 1986/87 Sajewicza w GKS Bełchatów to historyczny awans do drugiej ligi! W dodatku bełchatowianie stali się rewelacją Pucharu Polski, gdzie odpadli dopiero po dwumeczu z Wisłą Kraków (0:2, 2:1), a po drodze, przy wielkim udziale Sajewicza wyeliminowali m.in. dwa zespoły (Ślęza, Stal), w których Mirosław występował. Piłkarska Polska zwłaszcza przypomniała sobie o nim po meczu GKS - Gwardia Warszawa (2:1), kiedy dwukrotnie pokonał Macieja Szczęsnego odwracając losy meczu ze stanu 0:1.
Po czwartym awansie 31-letni Sajewicz wyjeżdża na piłkarskie saksy do Finlandii, gdzie trafia do OTP Oulu, kontynuując widzewską tradycję. Wcześniej w klubie występowali Władysław Dąbrowski i Jan Jeżewski, a po nim Wiesław Wraga i Krzysztof Surlit. W Oulu zagrał dwa sezony (22 gole w 44 meczach), a za 1988 był najskuteczniejszym polskim zawodnikiem grającym za granicą. Dwukrotnie zagrał, niestety bez sukcesu w finale krajowego pucharu, gdzie w 1987 strzelił aż 3 gole!
Kolejnym fińskim klubem Sajewicza był Mikkelin Palloilijat. W Skandynawii p.Mirosław próbował trenerki.
Po powrocie do ojczyzny dał się skusić do gry w Metalowcu Łódź, klubie szkolącym głównie młodzież, a bodaj najsłynniejszym wychowankiem jest późniejszy selekcjoner Wojciech Łazarek. Wiosnę'93 Sajewicz spędził w Polonii Kępno, a "poważne" granie zakończył w wieku 38 lat po rundzie jesiennej w Starcie Łódź.
Potem powrócił w rodzinne strony do Dusznik. 24 kwietnia obchodziłby 60.urodziny.

środa, 27 stycznia 2016

Talenty 2015 wg Piłki Nożnej

Jak co roku tygodnik Piłka Nożna klasyfikuje najzdolniejszych krajowych młodzieżowców. Ranking, pod którym podpisał się red. Kamil Sulej piszący również o drugiej lidze, jest zestawem oczywiście subiektywnym, ale jednocześnie realnie określającym sytuację polskich piłkarzy urodzonych po 1 stycznia 2015 roku.
"Oczekiwanie na szansę w ekstraklasie, regularna gra w niższej lidze lub szukanie szczęścia w zagranicznym klubie - to trzy drogi, którymi podążają polskie talenty. Każda ze ścieżek ma zwycięzców i przegranych."  Tak Piłka Nożna rozpoczęła swoją klasyfikację za miniony rok i nie sposób nie zgodzić się z nią. Jedenastka talentów 2015 przedstawia się następująco:
                                                     Bartłomiej Drągowski
                                                       (1997, Jagiellonia)
Sebastian Rudol                   Rafał Makowski   Paweł Dawidowicz     Patryk Stępiński
(1995, Pogoń Szczecin)                      (1996, Legia)             (1995, Benfica B)             (1995, Wisła Płock)
                                         Michał Nalepa           Krystian Bielik
                                       (1995, Arka Gdynia)     (1998, Arsenal Londyn)
          Przemysław Frankowski           Karol Linetty                        Bartosz Kapustka
                (1995, Jagiellonia)                             (1995, Lech)                                   (1996, Cracovia)
                                                 Mariusz Stępiński
                                              (1995, Wisła Kraków/Ruch)
Wśród najlepszych są nazwiska znane, które kibice kojarzyć mogą już z meczów reprezentacji A i to w perspektywie realnego występu na francuskim Euro.
Wśród 121 są najbardziej wyróżniający się młodzieżowcy, a dziennikarze nie ograniczali się co do liczby talentów na poszczególnych pozycjach. Stąd przykładowo w kategorii cofnięty pomocnik mamy aż 17 nazwisk.
Zabrakło w zestawieniu piłkarzy z Górnika Wałbrzych, którzy co prawda wiosną grali na szczeblu centralnym, ale nie posiadali w swoim składzie godnych uwagi młodzieżowców. Nie znaczy to, że zabrakło akcentów wałbrzyskim w rankingu.
Wśród środkowych obrońców na miejscu siódmym sklasyfikowany został Igor Łasicki grający w ubiegłym roku w barwach AS Gubbio Calcio oraz SS Maceratese 1922. Ciężko uznać występy na Półwyspie Apenińskim Igora za udane czy będące znaczącymi w nominacji do grona czołowych stoperów U-21.  Wychowanek Górnika Gorce od blisko 4 lat terminuje w SSC Napoli skąd jest ostatnio systematycznie wypożyczany do klubów z niższych lig. Z Gubbio spadł w maju z trzeciej ligi, jesienią w Maceratese zagrał zaledwie 6 razy, w tym 4 w lidze. Wiosnę spędzi również w trzeciej lidze, ale tym razem w AC Rimini. W sumie Łasicki został sklasyfikowany głównie za mecze w kadrze, gdzie w 2015 roku pojawił się czterokrotnie... Dziennikarze Piłki Nożnej za miniony rok wyżej ocenili dyspozycję wśród środkowych obrońców:
1. Pawła Dawidowicza (debiut w kadrze A, rezerwy Benfiki), 2. Rafała Makowskiego (debiut w ekstraklasie, Lidze Europy w barwach Legii, gra w kadrze U-21, mistrz Polski juniorów AD 2015), 3.Pawła Bochniewicza (wiosną w kadrze Udinese bez meczu w I drużynie, jesień w rezerwach hiszpańskiej Granady grającej w 3.lidze, kadra U-19 i U-21), 4. Michała Helika (wyróżniający się ligowiec z Ruchu, kadra), 5. Jana Bednarka (wicemistrz Polski z juniorami i mistrz Polski /2 mecze/ z Lechem Poznań, jesienią wypożyczony do Łęcznej, kadrowicz U-19 i U-21). 6. Przemysława Szarka (Sandecja, kadrowicz U-21, który sławny został po zdemolowaniu włoskiego auta podczas październikowego meczu kadry w Italii).
O ile dla Łasickiego jest to ostatnia obecność w rankingu, to dla dwóch pozostałych graczy z wałbrzyskim rodowodem jest to być może początek drogi ku szczytowi klasyfikacji. Tak się złożyło, że zarówno Michał Bartkowiak (1997) jak i Paweł Żyra (1998), czyli wałbrzyski ekstraklasowy duet młodzieżowców, został razem sklasyfikowany wśród lewoskrzydłowych. Czy powinni być wyżej? Oto dla porównania pełen zestaw młodzieżowców wśród lewoskrzydłowych:
1. Bartosz Kapustka (1996,Cracovia) - kadra A, ekstraklasa
2. Karol Świderski (1997, Jagiellonia) - ekstraklasa, kadra U-19
3. Arkadiusz Reca (1995, Wisła Płock) - wyróżniający się w 1.lidze, debiut w U-21
4. Dariusz Formella (1995, Lech Poznań) - mistrz Polski, ekstraklasa, gra w LE
5. Robert Bartczak (1996, Legia) - mistrz Polski juniorów, uczestnik eliminacji Młodzieżowej LM
6. Przemysław Płacheta (1998, Polonia Warszawa/RB Lipsk) - kadra U-18, półfinał MPJ, debiut w 3.lidze seniorów, od jesieni w Lipsku, generalnie uchodzi za wielki talent
7.Mikołaj Kwietniewski (1999, FC Fulham) - najmłodszy w całym zestawieniu talentów, kadra U-17, zbiera świetne recenzje za grę w akademii londyńskiego klubu
8. MICHAŁ BARTKOWIAK
9. Jakub Łukowski (1996, Zawisza) - wiosną tylko w juniorach Zawiszy, jesienią w 1.lidze 17/2, awans do 1/2 Pucharu Polski, debiut w U-21
10. Karol Żmijewski (1997, Zagłębie Lubin) -kadra U-18 i U-19, jesienią debiut w ekstraklasie
11. PAWEŁ ŻYRA
12. Michał Suchanek (1996, Legia II) -mistrz Polski juniorów.
Ciekawostką jest fakt, że w nie tak odległym czasie trójka najlepszych lewoskrzydłowych rywalizowała w sparingach z wałbrzyskim Górnikiem. W lipcu'14 Reca, jeszcze jako gracz Floty Świnoujście wygrał przy Ratuszowej 1:0, rok temu w Grodzisku Wlkp. Świderski zremisował z Jagiellonia 0:0, a nie tak dawno Kapustka uległ pod Chełmcem z Cracovią 2:3.
W rankingu talentów 2015 nie brak dolnośląskich piłkarzy, choć żadnemu nie udało się wskoczyć do najlepszej jedenastki. W drużynie dublerów znaleźli się: prawy obrońca Paweł Stolarski (1996,wiosną wypożyczony do Zagłębia, dziś Lechia), lewy obrońca Kamil Dankowski (1996, Śląsk) oraz prawoskrzydłowy Tomasz Zając (1995, wiosną w Chrobrym, dziś Korona). Całe trio sklasyfikowane zostało na drugich lokatach na swoich pozycjach. A jeśli chodzi o innych młodzieżowców z regionu to wśród bramkarzy Jakub Wrąbel (1996, Śląsk) jest trzeci za Drągowskim i Kuchtą (Zabrze/GKS Katowice). Na liście prawoskrzydłowych na 11.miejscu Dominik Kościelniak (1995, Chrobry). Kolega Łasickiego z brązowej drużyny ME U-17 z 2012 Adrian Cierpka dzięki udanej grze w Miedzi nie tylko wrócił do kadry (tym razem U-21), ale Piłka Nożna umieściła go na 5.miejscu wśród cofniętych pomocników. Filip Jagiełło (1997, Zagłębie) - nr 10 wśród ofensywnych pomocników. Wreszcie napastnicy - udany rok Krzysztofa Piątka (1995, Zagłębie) zaowocował trzecią lokatą tuż za Stępińskim i Kownackim! Na 12.miejscu ewenement, czyli Krzysztof Drzazga, dla którego przepustką do rankingu były gole w czwartej i trzeciej lidze. Zapewne pozostałoby to bez echa, gdyby nie transfer do Wisły Kraków, gdzie trener Tadeusz Pawłowski porównuje jego talent do legionisty Ondreja Dudy.
Każdy ranking do oczywiście zabawa, bez realnego przełożenia na ewentualne sukcesy, zainteresowanie innych klubów. Szkoda, że wśród talentów nie ma obecnych graczy wałbrzyskiego klubu, ale kto wie, czy za 12 miesięcy w przypadku powrotu seniorów na szczebel centralny, ewentualnej dobrej gry juniorów już w Centralnej Lidze Juniorów czy też powołania wałbrzyszanina do któreś z kadr, sytuacja się nie odmieni.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Zimowe przyśpieszenie

Zdecydowana większość zespołów ruszyła z przedwiosennymi przygotowaniami. Oprócz mocnych treningów, gier, drużyny żegnają się z niektórymi zawodnikami, a także sprawdzają ich następców.
W Wałbrzychu szybko opadła euforia po sensacyjnym ograniu w sparingu Cracovii. W drugim tegorocznym meczu towarzyskim Górnik zdecydowanie przegrał z Lechią Tomaszów Mazowiecki 1:3. Rywal dla większości dolnośląskich kibiców raczej anonimowy, a jakby nie patrzeć jest to wicelider swojej grupy 3.ligi, potencjalny rywal w ewentualnych barażach o drugą ligę. Wśród gości nie ma praktycznie głośnych nazwisk za wyjątkiem Pawła Magdonia, który raz wystąpił w kadrze (przeciwko ZEA i w dodatku strzelił gola), wicemistrz kraju, zdobywca Pucharu Polski i Superpucharu. Jedną z bramek wałbrzyszanom strzelił Paweł Baraniak, który skopiował swój wyczyn z drugoligowego meczu reprezentując 3 lata temu Ruch Zdzieszowice.
Marcin Orłowski w walce z Pawłem Magdoniem
(foto:walbrzych24.com)
Oczywiście nie ma co w chwili obecnej dramatyzować z powodu porażki. Lepiej wyciągnąć teraz wnioski niż rozczarować się w czerwcu. Swego czasu reprezentacja Polski w sparingu ograła gładko Ekwador 3:0, by na niemieckim mundialu przegrać 0:2 i praktycznie pożegnać się z turniejem. Można szukać usprawiedliwień do sobotniej przegranej w nieobecności kilku zawodników grających w akademickim futsalu, innym etapie przygotowań, ale przede wszystkim wszyscy przekonali się, że na Mazowszu i w Łódzkiem są drużyny, z którymi łatwo nie będzie w ewentualnych barażach.
Wałbrzyscy trenerzy wciąż testują 20-letniego Pawła Jastrzębskiego, a nową twarzą z kolei był o rok młodszy od niego Piotr Prokop. Pomocnik Bielawianki na szczeblu 3.ligi rozegrał ponad pół setki spotkań, a debiutował na nim w wieku 16 lat. Po meczu z Lechią trudno ocenić ich przydatność do zespołu seniorów, szkoleniowcy zapewne również nie podjęli jednoznacznej decyzji co do ich przyszłości w klubie.
Innym problemem Bubnowicza i spółki jest wykruszający się terminarz sparingów. Z pierwotnego kalendarza najpierw ubył lutowy pojedynek z Dolcanem Ząbki, który znalazł się z ogromnych tarapatach finansowych, a zaplanowany na środę mecz z Miedzią odwołali legniczanie, którzy zrezygnowali już z weekendowych meczów z Pelikanem Niechanowo i Eintrachtem Brunwszik. Niewiadomą jest również termin 6 lutego - wałbrzyszanie pierwotnie mieli grać z Sołą Oświęcim,a czy dojdzie to tej konfrontacji czy też będzie mecz z Sprotavią Szprotawa podczas żagańskiego zgrupowania?
Byli gracze wałbrzyskich klubów również nie mogą narzekać na zimową nudę. W ekstraklasie Michał Bartkowiak co prawda wyjechał ze Śląskiem na zgrupowanie do Zakopanego, ale szybko z niego wrócił, by usunąć z nogi metalowe elementy po wcześniejszym zabiegu. Za około 10 dni od czwartkowego zabiegu będzie gotów do treningów z pełnym obciążeniem.
Chorzowski Ruch formę będzie szlifować na Cyprze, gdzie na zgrupowanie wyjechali byli wałbrzyszanie Paweł Oleksy i Miłosz Trojak. W dotychczasowych sparingach więcej grał ten pierwszy, bowiem Trojak pokazał się jedynie w meczu z Opavą.
Regularnie gra w sparingach Zagłębia Lubin Paweł Żyra, który obecnie przebywa z zespołem na zgrupowaniu w Turcji.
W pierwszej lidze mamy rodzynka w osobie Bartosza Biela.
Bartosz Biel w meczu z Lechem Poznań (1:3)
(foto:sportowefakty.pl)
Jego Wigry Suwałki przygotowują się do ciężkiej walki o utrzymanie się w lidze. Po niespodziewanym pokonaniu w sparingu Jagiellonii i to w Białymstoku (2:1) zespół wyjechał na zgrupowanie do Bydgoszczy skąd w minioną sobotę zmierzył się w Poznaniu z mistrzem Polski. Lech okazał się lepszy w stosunku 3:1, ale wałbrzyski pomocnik pokazał się z niezłej strony. Bartek regularnie gra w sparingach i na chwilę obecną obiecująco wygląda jego pozycja w budowanym jeszcze zespole.
Krystian Stolarczyk, obrońca, który równo 12 miesięcy temu wzmocnił Górnika Wałbrzych, po powrocie do macierzystego GKS Bełchatów nie wywalczył sobie miejsca nawet w meczowej kadrze. W grudniu klub rozwiązał z nim umowę, a w chwili obecnej Stolar sprawdzany jest przez trzecioligową Broń Radom znajdującą się na spadkowym 12.miejscy 3.ligi łódzko-mazowieckiej.
Identycznie potoczyły się losy Damiana Lenkiewicza: po powrocie z wypożyczenia z Górnika, w Miedzi pozostała mu gra tylko w drużynie rezerw. Klub nie widząc perspektyw we współpracy z nim rozwiązał umowę i Leny opuścił Dolny Śląsk.
Rafał Figiel i Tomasz Wepa
(foto:wczestochowie.pl)
W drugiej lidze ambicji awansowych nie ukrywają w Częstochowie. W sobotę w sparingu z Odrą Opole doszło do ciekawego pojedynku byłych wałbrzyskich pomocników - Rafała Figla (Raków) i Tomasza Wepy (Odra). Wygrała ekipa tego pierwszego 2:1, a wśród partnerów tym razem zabrakło Dominika Bronisławskiego, którego czeka ciężka walka o miejsce w zespole.
O wiele gorzej obecnie przedstawia się sytuacja Kamila Mańkowskiego w bytomskiej Polonii. Nie dość, że zespół jest niepewny piłkarskiego jutra, to próżno go szukać w składzie polonistów. Bytomianie już zostali ukarani odjęciem punktu za niespełnienie wymogów licencyjnych, a w dodatku FIFA nakazała wypłacić zaległe pobory byłym piłkarzom z czasów, gdy Polonia grała w ekstraklasie. Brak uregulowania długów to najpierw ujemne punkty w lidze, a potem relegowanie z ligi. W klubie póki co budują zespół, który ma pozwolił wydostać z czerwonej, spadkowej strefy, w której obecnie Polonia się znajduje. Najczęściej wśród testowanych wymienia się nazwiska młodzieżowców, co niezbyt dobrze wróży Mańkowskiemu, który nie oszukujmy się, dzięki handicapowi wieku zaliczył 13 drugoligowych występów.

Warto dodać, że w obecnym tygodniu wystartowała ponownie, po długiej nieobecności, w końcu klubowa oficjalna strona Górnika Wałbrzych. Grafika, layout robi naprawdę duże, pozytywne wrażenie i oby poziom został utrzymany również w aktualizacji newsów oraz mediów.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Cracovia pokonana !

Dokładnie co do dnia - dwa lata temu, drugoligowy wówczas Górnik Wałbrzych, na bocznym boisku kompleksu przy ul.Ratuszowej zmierzył się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Sytuacja była bardzo podobna do tegorocznej - goście z ekstraklasy przebywali na zgrupowaniu w Aqua Zdroju i mecz z gospodarzami był jedynym sparingiem podczas pobytu pod Chełmcem. Wówczas piętnasta drużyna najwyższej ligi bezproblemowo rozgromiła wicelidera drugiej ligi 6:1. W sobotę wałbrzyszanie dysponowali słabszym kadrowo zestawieniem, a poza tym mierzyli się nie z przedostatnią drużyną, ale z trzecią, potencjalnym reprezentantem kraju w rozgrywkach europejskich. W składzie goszczącej od tygodnia Cracovii mogliśmy obserwować jedno z największych odkryć minionego roku 20-letniego Bartosza Kapustkę, który najprawdopodobniej w czerwcu będzie uczestniczyć we francuskim EURO. Uznaną markę mają Marcin Budziński, Mateusz Cetnarski (kadra, MP ze Śląskiem), Hubert Wołąkiewicz (kadra, MP z Lechem), Damian Dąbrowski czy bramkarz Grzegorz Sandomierski (kadra, Puchar Polski i Superpuchar z Jagiellonią, mistrz Chorwacji). O Łotysza Dennisa Rakelsa dopytuje Legia, Słowak Erik Jendrisek w ojczyźnie grał w kadrze, zdobył krajowy dublet, a w Niemczech dorzucił krajowy Puchar. Do tego dodamy byłych czy obecnych kadrowiczów A (Polczak, Rymaniak - tak, on też zaliczył debiut w kadrze) i drużyn młodzieżowych (Zejdler, Szewczyk, Wdowiak). A już w Wałbrzychu do ekipy Pasów dołączył z londyńskiej Chelsea Hubert Adamczyk.
Mimo obfitych opadów śniegów organizatorzy przygotowali boisko, na którym Cracovia w swoim pierwszym sparingu (nie licząc corocznego, tradycyjnego noworocznego meczu z rezerwami) miała podsumować udany pobyt przy Ratuszowej. Jacek Zieliński, który niedawno przedłużył kontrakt z klubem do czerwca 2019, w bój posłał teoretycznie najsilniejszą jedenastkę. Z kolei Robert Bubnowicz wystawił skład, którego nigdy nie zobaczymy w boju o punkty. Na boisku nie było bowiem żadnego młodzieżowca!
Bartosz Kapustka  formę na EURO zaczął budować w Wałbrzychu.
[foto: dami.walbrzych.pl]
Mecz toczył się w bardzo trudnych warunkach, bowiem zaczął padać śnieg, nawierzchnia nie sprzyjała do fajerwerków. Ale boisko było takie samo dla obu drużyn. Od początku meczu nie było widać różnicy w ligach, w których grają oba zespoły. Pesymiści mogli spodziewać się przepaści w umiejętnościach, powtórki wyniku z Podbeskidziem. Ale zarówno boisko, jak i gra gospodarzy sprawiła, że do pogromu nie doszło. O samym meczu już napisano praktycznie wszystko - uważna gra w obronie Górnika, bezlitosne wykorzystanie błędów krakowskiej defensywy spowodowało, że w  e szczęście uśmiechnęło się do wałbrzyszan, którzy zanotowali jeden z najlepszych wyników w sparingach od wielu, wielu lat!
Oczywiście goście nie przywiązują do tego spotkania większej wagi - ot kolejna jednostka treningowa jak stwierdził dla klubowej strony Mateusz Wdowiak.  Zresztą dziwne by było, gdyby trener Zieliński robił dramat z przegranej w sparingu. Oczywiście wiadomym jest, że piłkarze Cracovii właśnie w Wałbrzychu pracowali nad siłą, motoryką, brakować mogło pewnych elementów, które funkcjonować poprawnie będą dopiero podczas ligowych spotkań. Ale z drugiej strony wałbrzyszanie dopiero tydzień trenują i praktycznie weszli w mecz na świeżości. Poza tym renoma najwyższej ligi oraz samej Cracovii zobowiązuje. Widać było, że jest to drużyna z wyższej półki, ale z drugiej strony kibicom wałbrzyskim rosło serce, gdy miejscowi sobie radzili z faworytem. W tych trudnych warunkach Budziński, Kapustka i spółka nie mieli wiele miejsca na techniczną, typową krakowską grę. Ale nie sposób nie zauważyć dobrej gry gospodarzy, którzy nie ograniczali się do wybijania piłki. Bohaterem został Marcin Orłowski - autor hat-tricka. Złośliwi zauważą błędy Rymaniaka i spółki, ale prawdziwy lis, a raczej orzeł, pola karnego potrafił dojść do piłki i umieścić ją w siatce. W pomocy podobał się Dominik Radziemski, grający bez kompleksów naprzeciw renomowanym rywalom. Bubnowicz wystawił go na obu bokach drugiej linii i na żadnej pozycji nie zawiódł. Waleczność Oświęcimki, spokój Morawskiego, dobra gra pary stoperów Dariusz Michalak - Bartosz Tyktor, wreszcie solidna gra bramkarzy pod nieobecność Kamila Jarosińskiego - to wszystko musiało się podobać.
Robert Bubnowicz dopiero w końcowej fazie spotkania zaczął sukcesywnie wpuszczać młodzież, wśród której po raz pierwszy widzieliśmy juniorów z DLJ - Gracjana Błaszczyka i Radosława Brzezińskiego. Ciekawostką jest, że ten drugi w ubiegłym sezonie grał na wypożyczeniu w wałbrzyskim Zagłębiu. Po raz pierwszy od czasu powrotu po latach nieobecności na boisku widzieliśmy Mateusza Krawca. W końcówce meczu oglądaliśmy również Jastrzębskiego - jedynego z grona sprawdzanych podczas grudniowego sparingu z Brazylijczykami. Ten, o którym najgłośniej po wspomnianym teście było, czyli Krzysztof  Pieśkiewicz trenuje obecnie z Karkonoszami Jelenia Góra.
Wynik nie ma znaczenia, wnioski z gier pozostaną do analizy trenerom obu drużyn. Mimo wszystko pobyt Cracovii w Aqua Zdrój to bezsprzecznie ogromny pozytyw również dla Wałbrzycha, obiektu i również Górnika. Od mediów klubowych, poprzez małopolską prasę, aż po Przegląd Sportowy poszedł z obozu Pasów jednoznaczny przekaz o znakomitej organizacji, warunkach do pracy pod Chełmcem. W dodatku, gdyby nie zgrupowanie, to nie oszukujmy się - ekstraklasowa ekipa raczej nie skusiłaby się na sparing z trzecioligowcem. Wynik z krakowianami jest również sygnałem dla innych drużyn, że Górnik może być wymagającym, a więc pożytecznym sparingpartnerem.

piątek, 15 stycznia 2016

Polski tydzień w Anglii

W uważanej za najlepszą na świecie lidze angielskiej Polakom nigdy się dobrze nie wiodło. Chodzi głównie o graczy z pola, bowiem o rodzimą markę zadbali bramkarze od Dudka poprzez Szczęsnego, Boruca po Fabiańskiego. Obrońcy, pomocnicy czy napastnicy nie potrafili podbić angielskich boisk, choć przecież na wyspach grali m.in. Kazimierz Deyna, Piotr Świerczewski, Emmanuel Olisadebe czy Tomasz Frankowski. Byli też byli wałbrzyszanie - eks-piłkarz Zagłębia Wałbrzych, a potem Legii Tadeusz Nowak (24/1 gol w Boltonie) i Robert Warzycha (72/6 goli w Evertonie). W ostatnich latach w kluby angielskie pompowane są trudne do wyobrażenia pieniądze, które sprawiają, że sprowadza się największe gwiazdy i na palcach jednej ręki można policzyć kluby na kontynencie, które pod względem finansowym mogą konkurować z nimi. W tym elitarnym gronie znajduje się miejsce dla Polaków.
Tak gola zdobył M.Wasilewski[foto:dailymail]
Miniony tydzień stał pod znakiem ... bramek strzelonych przez Polaków! Co prawda byli specjaliści od strzelania bramek, którzy strzelali w niższych ligach (Rasiak -63, a w Premier League - zero), podobnie Marek Saganowski -19 goli dla Southampton. Ale legenda polskiej ligi Tomasz Frankowski nie podbił Premiership w barwach Wolverhampton zapracowując na pseudonim "the Pole without a goal", czyli Polak bez gola. Ostatni raz piłka po strzale Polaka wylądowała w siatce wiosną ubiegłego roku, gdy na listę strzelców wpisał się Wasilewski. Obecnie jego klub Leicester nie traci dystansu do prowadzącego Arsenalu ustępując Kanonierom jedynie gorszym bilansem bramek. W minionym tygodniu aż dwukrotnie Lisy gościły w Londynie na stadionie Tottenhamu. Najpierw w III rundzie Pucharu Anglii padł remis 2:2, który gospodarze zawdzięczają dzięki bramce dopiero w 89 minucie. Mecz zresztą przypominał rollercoaster, bowiem na początku meczu to Spurs zdobyli prowadzenie, by w drugiej połowie gonić wynik. Zasługa w tym była polskiego obrońcy. Wasyl w lidze zagrał dopiero raz, a po raz kolejny wyszedł i to w wyjściowym składzie, właśnie w meczu pucharowym. W 19 min. po zagraniu Demarai Gray'a ładną główką doprowadził do wyrównania.
Udany występ i gol nie okazały się przepustką do środowego ligowego występu. Trener Claudio Ranieri posadził go na ławce rezerwowych, a w końcówce meczu jedyną bramkę zdobył niemiecki obrońca Robert Huth i bezcenne trzy punkty pojechały do Leicester.
Zimą o transferze Michała Żyro z Legii Warszawa do Wolverhampton Wanderers mówiło się w kontekście nieszczerości piłkarza. Legioniście kontrakt z wicemistrzem Polski kończył się w czerwcu, z nowym klubem układać się i umowę mógł podpisać dopiero w styczniu tego roku, a plotki o porozumieniu z angielskim klubem słychać było już pod koniec listopada. Większość fachowców przepowiadało, że polski pomocnik podzieli los wspomnianego wyżej Frankowskiego i nie poradzi sobie w fizycznej lidze angielskiej.
Michał Żyro, podobnie jak Wasilewski, na długo zapamięta III rundę tegorocznej edycji Pucharu Anglii. W sobotę na londyńskim Boleyn Ground najpierw wysłuchał słynny hymn miejscowych kibiców, czyli "I'm forever blowing bubbles", a następnie zagrał w wyjściowym składzie Wilków przeciwko West Hamowi. Trener gości Kenny Jackett Polaka ściągnął w 81 minucie, a dwie minuty potem Chorwat Jelavić zdobył jedynego gola meczu. W przeciwieństwie do Wasilewskiego, którego czeka powtórka meczu z Tottenhamem, Michał żegna się z FA.
Żyro bohaterem Wolverhampton
We wtorek na Molineux Stadium w obecności 17 387 widzów w barwach gospodarzy i to w roli wysuniętego napastnika ligowy debiut zalicza nabytek z Polski. Przeciwnikiem był londyński Fulham, który okupuje miejsce blisko dołu tabeli. Jaki to był występ? Taki o jakim marzy każdy piłkarz:
8 min. - podanie z lewej strony holenderskiego pomocnika Rajiva van La Parra, a Żyro z ok. 8 metrów pokonuje Andy Lonergana - 1:0.
13 min. - indywidualna akcja lewą stroną zakończona celnym strzałem - 2:0!
Później londyńczycy jeszcze przed przerwą złapali kontakt (2:1), ale tuż po przerwie miejscowych kibiców uradował obrońca Doherty. Gol w 74 min. na 3:2 zapewnił emocje do końcowego gwizdka, ale ostatecznie Wolves wygrali 3:2. W tabeli po tym meczu Wilki są na 10.miejscu mając 37 punktów po 26 kolejkach (na 46 w sezonie), a do czwartego Burnley tracą osiem punktów.
Polak oprócz 2 bramek zanotował 7 strzałów, a także 3 kluczowe podania, po których partnerzy mogli zdobyć gole. Ogólnie zebrał znakomite recenzje, a gdy w 83 minucie schodził zmieniany przez Henry'ego otrzymał standing ovation a kibice na Molineux skandowali osławione przez media polskie hasło: No Żyro, no party.
Co ciekawe również cieszynka w wykonaniu Michała nie pozostała bez echa, choć mogło to skończyć się dla Polaka niezbyt szczęśliwie.
Jeśli w sobotę Żyro udanie zagra w domowym meczu przeciwko Cardiff to może będziemy mieli początek brytyjskiej Żyromanii ?

wtorek, 12 stycznia 2016

Zimą charytatywnie

Przerwa po zakończeniu rundy jesienną a przed rozpoczęciem przygotowań do rundy wiosennej to czas nie tylko odpoczynku i regeneracji, ale i wspaniałych charytatywnych akcji. Nie brak w nich piłkarzy w koszulkach Górnika Wałbrzych. Niektóre turnieje stały się coroczną tradycją, stałym punktem piłkarskiego kalendarza. Na początku grudnia oldboje Górnika rywalizowali w Dzierżoniowie w III Turnieju Oldbojów o Puchar Burmistrza Miasta. Starsi panowie rywalizowali po zmaganiach siedmiolatków. W grudniowej edycji Piotr Borek, Andrzej Dębski i spółka musieli uznać wyższość Pogoni Pieszyce, którą do triumfu doprowadzili bliźniacy Sebastian i Sławomir Gorządowie, którzy do poważniejszego grania zostali właśnie z Pieszyc wyciągnięci przez działaczy Zagłębia Wałbrzych.
W grudniu, jak co roku od 5 lat, kibice Górnika zorganizowali Biało-Niebieskiego Mikołaja, do którego tradycyjnie dołączyli piłkarze z Ratuszowej. Zbiórka pieniędzy, za które zakupiono artykuły dla dzieci i samotnych matek, zbiórka darów, a także rozdawanie słodyczy przez Biało-Niebieskiego Mikołaja została zauważona przez niektóre media, choć większe nagłośnienie mogło spowodować większe zainteresowanie potencjalnych darczyńców i większe prezenty dla potrzebujących.
Fundacja Łączy Nas Football zorganizowała w Świdnicy tydzień temu Charytatywny Halowy Turniej Piłki Nożnej, z którego dochód przeznaczony zostanie dla trójki dzieciaków chorujących z powiatu świdnickiego. Licytacje koszulek, pamiątek sportowych połączone z graniem nie tylko przedstawicieli futbolu, ale i sportów walki oraz siatkówki przyniosły blisko 30 tysięcy złotych na leczenie dzieci.
Górnik Wałbrzych na turnieju w Świdnicy
Na parkiecie pojawiła się drużyna Górnika Wałbrzych w składzie: Damian Jaroszewski, Dominik Radziemski, Marcin Morawski, Jan Rytko, Marcin Orlowski, Grzegorz Michalak, Michał Oświęcimka, Piotr Przerywacz, Jacek Fojna i Rafał Lewandowski. Jednym słowem mieszanka piłkarzy, trenerów oraz środowiska kibiców, bowiem Lewandowski to jeden z inicjatorów wielu akcji charytatywnych fanów, z Biało-Niebieskim Mikołajem na czele.
W Świdnicy wałbrzyscy kibice mogli zobaczyć znane twarze w innych ekipach. W drużynie triumfatorów, czyli Polonii-Stali zagrali m.in. Solarz, Tragarz czy Dariusz Filioczak, a w ekipie Fundacji bronił Sitou, a na parkiecie brylował Jarosław Lato z Remigiuszem Jezierskim. W Oldbojach Lechach zagrała jedna z klubowych legend Jarosław Araszkiewicz, z kolei w Zagłębiu Lubin, które przyjechało w ekstraklasowej obsadzie oglądać mogliśmy Pawła Żyrę.
Szkoda, że wałbrzyskie media tak mało piszą, nie tylko o zaangażowaniu klubu, ale i kibiców w charytatywne akcje, turnieje. Nagłośnienie tego typu inicjatyw na pewno spopularyzowałyby je bardziej wśród wałbrzyszan, a także pozytywnie wzmocniło wizerunek klubu.

niedziela, 10 stycznia 2016

Piłka Nożna Sportem Roku w 2015

Robert Lewandowski został wybrany Najlepszym Sportowcem 2015 roku przez czytelników Przeglądu Sportowego oraz telewidzów TVP. Adam Nawałka został Trenerem Roku. Oznacza to jedynie, że piłka nożna jest najpopularniejszym sportem w Polsce.
Naprawdę trudno porównać osiągnięcia przedstawicieli różnych dyscyplin sportowych. Czy bardziej wartościowy jest sukces lekkoatlety czy medal przykładowo narciarza. A gdzie pomiędzy indywidualne sukcesy wcisnąć przedstawiciela gier zespołowych? Oczywiście w wyborach kibiców, a do takich niewątpliwie należy plebiscyt Przeglądu Sportowego, decydują również, a nawet przede wszystkim sympatie. Dlatego nie może dziwić tegoroczny wybór, choć jest kontrowersyjny.
Robert Lewandowski, z całym szacunkiem dla jego talentu, osiągnięć z Bayernem i kadrą, strzelonych bramek, działalności charytatywnej itp., ale nie zdobył spektakularnego sukcesu w 2015 roku w skali europejskiej,nie mówiąc o światowej. A w pokonanym polu, zdaniem czytelników i telewidzów, pozostawił mistrzów i rekordzistów świata.
19 lat wcześniej Telewizja Polska w konkursie audiotele wybierała również Sportowca Roku, którym okazał się piłkarz Marek Citko. Sympatyczny pomocnik zdobył z Widzewem Łódź tytuł mistrza Polski, pokazał się z zespołem w Lidze Mistrzów, gdzie odpadł w fazie grupowej, a w reprezentacji zdobył bramkę na londyńskim Wembley, w przegranym meczu 1:2. Popularność futbolu, oczekiwanie na piłkarskiego idola spowodowała, że Citko okazał się bardziej popularniejszy od medalistów olimpijskich i to w roku olimpijskim! Szybko zaniechano takie plebiscyty, choć trzeba przyznać, że w zabawie Przeglądu Sportowego piłkarz Widzewa za 1996 wybrany został 10-tym sportowcem, a zwyciężczynią została Renata Maurer.
Robert Lewandowski jest trzecim piłkarzem, który triumfuje w plebiscycie PS. Przed wojną triumfował Wacław Kuchar - supertalent, który oprócz kapitalnej gry w Pogoni Lwów i reprezentacji Polski, był rekordzistą kraju w kilku dyscyplinach lekkiej atletyki, a ponadto był reprezentantem w łyżwiarstwie szybkim i hokeju na lodzie! Kuchar był zwycięzcą pierwszego plebiscytu w 1926 roku. Musiało minąć długie 56 lat, by znów triumfatorem okazał się przedstawiciel gier zespołowych. Zbigniew Boniek firmował niespodziewany sukces Polaków na hiszpańskim mundialu. Wcześniej nie udało się to nawet piłkarzom ze złotej ery Kazimierza Górskiego. Kazimierz Deyna systematycznie gościł w plebiscycie w latach 70-tych, a najbliżej triumfu był w roku niemieckiego mundialu, gdzie musiał uznać wyższość Ireny Szewińskiej, która zgromadziła prawie dwa razy tyle głosów, co kapitan biało-czerwonych. Mimo to najczęściej plasował się w pierwszej dziesiątce (1972 - 6, 1973-5, 1974 - 2, 1976 -9, 1977 -9), dwukrotnie Grzegorz Lato (1974 -4, 1977-5), a po razie - Jan Tomaszewski (1973 - 9), Lesław Ćmikiewicz (1973 - 10) i Robert Gadocha (1974 - 5).
W latach 80-tych to nie tylko medal w Hiszpanii, ale udane mecze Widzewa i polskich piłkarzy w zagranicznych już klubach w europejskich pucharach. Obecny prezes PZPN oprócz wyboru w 1982 uznanie zdobył w 1985 (triumf w Pucharze Mistrzów z Juventusem), gdzie uplasował się na szóstym miejscu. Kibice wybierali głosami do czołowej dziesiątki  trzykrotnie Józefa Młynarczyka (1983-6, 1985 -10, 1987-7), dwukrotnie Włodzimierza Smolarka (1981 - 4, 1984 -9),  ponownie jak we wcześniejszej dekadzie -Grzegorza Lato (1982 - 6), a także Andrzeja Buncola (1982 -7) i Dariusza Dziekanowskiego (1985 -7).
Późniejsze lata posuchy polskiego futbolu spowodowały coraz rzadszą obecność piłkarzy w plebiscycie Przeglądu Sportowego, gdzie z czasem rozrastały się kategorie nagród. Oto futbolowe zestawienie ostatniego ćwierćwiecza:
1992 - Andrzej Juskowiak (4), Wojciech Kowalczyk (9)
1996 - Marek Citko (10)
2001 - Emmanuel Olisadebe (4), Jerzy Dudek (5)
2002 - Najlepsza Polska Drużyna Roku - Wisła Kraków
2004 - Jacek Krzynówek (9)
2005 - Tomasz Frankowski (6), Jerzy Dudek (8), Maciej Żurawski (10)
2006 - Euzebiusz Smolarek (6), Artur Boruc (10)
2007 - Euzebiusz Smolarek (2), Trener Roku - Leo Beenhakker
2008 - Drużyna Roku - Lech Poznań
2011 - Robert Lewandowski (7)
2012 - Robert Lewandowski (7)
2013 - Robert Lewandowski (5)
2014 - Robert Lewandowski (9).
Biorąc pod uwagę ostatnie plebiscyty, widać, że popularność Lewandowskiego systematycznie rośnie. Jeśli chodzi natomiast o Adama Nawałkę, to sporo zawdzięcza nie tylko wywalczeniu awansu do francuskiego Euro, ale znakomitej polityce informacyjnej PZPN, współpracy z mediami. Nie bez znaczenia był również kapitalny cykl o selekcjonerze, który systematycznie gościł na łamach Przeglądu Sportowego, a jest o wiele ciekawszy niż nie jedna książka biograficzna o futbolistach, które ostatnimi czasy wręcz zalewają księgarnie.
Duża popularność to i duże oczekiwania. Jeśli te nie zostaną spełnione upadek dzisiejszych idoli może być bardzo bolesny. W 2007 sportowa Polska była chyba jeszcze bardziej zakochana w futbolu niż obecnie. Po latach posuchy przyszedł historyczny pierwszy awans do mistrzostw Europy, a selekcjonerem był Holender Beenhakker, o którym co nadgorliwi dziennikarze pisali nawet książki. Ebi Smolarek,bohater ówczesnych eliminacji, w plebiscycie wyprzedzony został przez Adama Małysza, ale czytelnicy bardziej cenili jego gole niż mistrzostwa świata czy Europy pływaków,lekkoatletów, szermierzy,szczypiornistów czy start w Formule Kubicy. A co się działo później? Ebi systematycznie obniżał loty, uwielbianego niedawno Leo prezes PZPN zwolnił ... przed telewizyjnymi kamerami, a atmosfera wokół kadry sprzed kilkunastu miesięcy poszła w niepamięć, by wystarczy przypomnieć opustoszałe trybuny podczas finiszu następnych eliminacji.
 Oby nie było teraz powtórki

sobota, 9 stycznia 2016

Sylwetka Grzegorza Krawca

Dawno nie mieliśmy w Wałbrzychu do czynienia z potwierdzeniem transferu jeszcze przed rozpoczęciem przygotowań. Pierwszym nabytkiem trzecioligowego Górnika Wałbrzych jest 23-letni Mateusz Krawiec, który po latach gry wraca pod Chełmiec. Tym samym stanie się kolejnym piłkarzem, którego ojciec wcześniej również reprezentował barwy Górnika. Po Kosowskich, Ciołkach, Walusiakach i kilku innych sztafetach rodzinnych, przyszła pora na Krawców. Przy okazji powrotu Mateusza warto przypomnieć postać jego ojca Grzegorza, który z powodzeniem grał w ligowym Górniku i KP w latach 80 i 90-tych ubiegłego wieku.
Grzegorz Krawiec należy do elitarnego grona zawodników Górnika, oprócz Krzysztofa Truszczyńskiego i Henryka Janikowskiego, którzy strzelali dla wałbrzyskiego klubu bramki w trzech najwyższych klasach rozgrywkowych. (Leszek Kosowski również trafiał w pierwszej, drugiej i trzeciej lidze - tyle, że wyniki trzecioligowe Górnika z jesieni'92 zostały anulowane).
Grzegorz Krawiec
Urodzony 18.05.1964 i jest wychowankiem Victorii Baryt, skąd z opinią zdolnego juniora trafił do drugoligowego wówczas Górnika trenowanego przez Horsta Panica. We wrześniu'82, osiemnastolatek debiutuje w I zespole w zwycięskim meczu z Gryfem w Słupsku, a wiosną zlicza jeszcze jeden epizod  - to jest cały wkład Grzegorza w historyczny awans wałbrzyszan do ekstraklasy.  W międzyczasie jest powoływany do kadry juniorów.  Po awansie Górnik dokonał niezbędnych transferów i młody napastnik musiał wrócić do Victorii. Powrót do macierzystego zespołu z Gorc przynosi znakomitą grę i minimalnie (4 punkty straty) przegraną walkę o awans do drugiej ligi z wrocławską Ślęzą. Nie uszło to uwadze Horsta Panica, który po raz drugi zaproponował Krawcowi współpracę. Tym razem było to Zagłębie Sosnowiec, gdzie oprócz szkoleniowca dobre recenzje zbierali inny wałbrzyscy podopieczni w osobach Leszka Rycka i Gerarda Śpiewaka. W drużynie ze Stadionu Ludowego zadebiutował w ekstraklasie, zdobywał nawet bramki, pojawiły się powołania no konsultacje kadry młodzieżowej. Z czasem jednak następowała stopniowy spadek formy zespołu, co zakończyło się degradacją. Po krótkiej wizycie w Victorii, wreszcie po pięciu latach powraca do Górnika. Nie był to udany sezon, słaby skład, przepychanki pomiędzy działaczami. Krawiec grał już nie jako typowy napastnik, łowca goli, lecz potrafił cofnąć się po piłkę rozegrać ją, dośrodkować, niekonwencjonalnym dryblingiem zgubić rywala. Po spadku do drugiej ligi grał czasami wręcz po profesorsku, aż miło było patrzeć na grę jakże wtedy niedocenianego gracza Górnika. Po sezonie widząc, że coraz źle się dzieje w klubie, który chyli się organizacyjnie ku upadkowi,  wyjeżdża do Belgii, gdzie spędza udane 4 lata w trzeciej, a później w drugiej lidze. Tam też przychodzi na świat Mateusz. 
Na skutek kontuzji łękotki wraca do kraju. Po powrocie w rodzinne strony trafia do najwyżej grającej drużyny z regionu wałbrzyskiego –  drugoligowej Lechii Dzierżoniów. Tam swoją grą pokazał, że stał się graczem dojrzałym świetnym technicznie i w dużej mierze dzięki niemu zespół zdobył kilkanaście punktów jesienią. Popisem był wyjazdowy pojedynek z Górnikiem Konin, gdzie Grzegorz zdobył dwa gole i walnie przyczynił się do zwycięstwa 4:0. Niestety, przyszła fatalna wiosna i nastąpił spadek Lechii. Po kolejnej degradacji wraca do Wałbrzycha, tym razem do Klubu Piłkarskiego Wałbrzych, gdzie głośno mówiono o awansie do drugiej ligi. Trener Zbigniew Górecki chcąc wykorzystać doświadczenie Krawca postanowił obdarzyć go eksperymentalnie funkcją ostatniego obrońcy, na której Grzegorz nigdy wcześniej jeszcze nie grał. Niestety, zamiast spodziewanych kompletów punktów KP przegrywa w Brzegu Dolnym, remisuje w Oleśnicy i trener Górecki musiał pożegnać się z posadą trenera. Zastąpił do Wiesław Pisarski, który widział Krawca w drugiej linii. Doświadczenie, cechy przywódcze, mobilizowanie kolegów, to wszystko spowodowało, że Krawiec stał się, nie tylko z racji wieku, kapitanem zespołu. Nic dziwnego, że przy Ratuszowej świętowano szybko upragniony awans do 2.ligi. Wymagania na zapleczu ekstraklasy stają się coraz większe, a Grzegorz mimo, że nie grywa pełnych 90 minut jest przydatnym graczem. W przerwie zimowej po sparingu z byłym swoim zespołem z Dzierżoniowa dochodzi do ostrej wymiany zdań pomiędzy Krawcem a Pisarskim, co kończy się zdaniem sprzętu i opuszczeniem zespołu przez tego pierwszego. W kwietniu’97 rozpoczyna swoje pierwsze trenerskie kroki obejmując grający w klasie okręgowej (V liga) zespół rezerw KP Wałbrzych. Dzięki udanej jesieni, kilku zakupów gwiazdek trzeciej ligi wałbrzyskim działaczom zamarzyła się ekstraklasa, ale rzeczywistość okazała się brutalna, bowiem po 11 wiosennych meczach na koncie zespół miał 1 zwycięstwo 10 porażek (w tym 7 kolejnych i 3 u siebie) i zamiast odliczać dystans od lidera nerwowo spoglądano w stronę strefy spadkowej, gdzie dzieliło jedynie 5 punktów!!! Trener Bogdan Przybyła, który przed rundą zastąpił Wiesława Pisarskiego, namówił do gry Grzegorza Krawca i w meczu o 6 punktów okazał się on bohaterem meczu, gdy wchodząc po przerwie w doliczonym czasie gry celnie egzekwował rzut wolny i dał zwycięstwo nad Elaną Toruń 1:0. Z dnia na dzień z syna martnotrawnego stał się bohaterem Wałbrzycha: celna „główka” w Bytomiu i 1:0 z Szombierkami, 2:4 w Legnicy i 1 gol Grześka, skutecznie egzekwowany rzut wolny w 88’ w meczu z Zawiszą daje remis 2:2 i wreszcie w ostatnim meczu w doliczonym czasie gry skutecznie egzekwuje rzut karny zapewniając zwycięstwo 2:1 nad Lechią Zielona Góra. Najskuteczniejszy w rundzie śmiało mógł się poczuć ojcem utrzymania się zespołu w drugiej lidze, również jako szkoleniowiec (wespół z Julianem Drohomireckim) osiągnął sukces awansując z rezerwami do IV ligi. Po przybyciu na Ratuszową Grzegorza Kowalskiego Krawiec grywał coraz rzadziej, najczęściej w roli dobrego zmiennika wnoszącego do zespołu nowego ducha walki... Jego wkład docenili czytelnicy Tygodnika Wałbrzyskiego głosując na niego w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca ziemi wałbrzyskiej'97 (zajął 6.miejsce). Zimą w rozgrywkach halowych doznaje kontuzji, przez co wypada ze składu drugoligowca. Jesienią przechodzi do AKS Strzegom gdzie łączy funkcję trenera z grającym liderem zespołu. 
Później przeszedł do Świdnicy, gdzie z powodzeniem trenował czwartoligową Spartę, z którą m.in. pokazał się w 2004 roku w Pucharze Polski dzielnie walcząc przeciwko Pogoni Szczecin (2:3).

Przebieg kariery Grzegorza Krawca:
do 1982 - Victora Baryt Wałbrzych
1982/83 - Górnik Wałbrzych (2.liga - 1 m. awans do 1.ligi) 2/0
1983/84 - Victoria Baryt Wałbrzych (3.liga - 2 m.)
1984/85 - Zagłębie Sosnowiec (1.liga - 5 m.) 19/3 gole
1985/86 - Zagłębie Sosnowiec (1.liga - 16 m.spadek) 15/0
1986/87 - Zagłębie Sosnowiec (2.liga - 6 m.) 12/1 gol
1987/88j - Victoria Wałbrzych (3.liga - 3 m.)
1987/88w - Zagłębie Sosnowiec (2.liga - 5 m.)
1988/89 - Górnik Wałbrzych (1.liga - 15 m. spadek) 21/2 gole
1989/90 - Górnik Wałbrzych (2.liga - 8 m.) 30/5 goli
1990/91 - Looi Sport Tessenderlo (3.liga belgijska) 4 gole
1991/92 - Looi Sport Tessenderlo (3.liga belgijska) 10 goli
1992/93 - KTH Diest (2.liga belgijska) 4 gole
1993/94 - KTH Diest (2.liga belgijska)
1994/95 - Lechia Dzierżoniów (2.liga - 15 m. spadek) 31/5 goli
1995/96 - KP Wałbrzych (3.liga - 1 m. awans) 33/7 goli
1996/97 - KP Wałbrzych (2.liga - 12 m.) 20/5 goli
1997/98 - Górnik Wałbrzych (2.liga - 7 m. wycofanie się) 8/0
1998/99 - AKS Strzegom (klasa okręgowa)

piątek, 8 stycznia 2016

Internauci wybrali Szeję do Jedenastki Marzeń AJ Auxerre

Wybrano Jedenastkę Marzeń w 110-letniej historii AJ Auxerre. Wyboru dokonali internauci i jak w takich przypadkach bywa, na pewno sporo kontrowersji wywołać mogą, co niektóre nazwiska. Zestawienie najlepszej jedenastki w historii klubu z Burgundii ma mocny akcent Polski, bowiem znalazło się w nim aż czterech Polaków.
Oto 11 de rêve (Jedenastka Marzeń) AJ Auxerre:

                                                        Marian SZEJA

         Bacary SAGNA           Basile BOLI      Paweł JANAS        Jean-Pascal MIGNOT      

             Benoit PEDRETTI             Waldemar MATYSIK               Enzo SCIFO

           Pascal VAHIRUA             Andrzej SZARMACH              Christophe COCARD

Polski kwartet i belgijski internacjonał tworzą prawie połowę składu. Jeśli wziąć procentowy udział wszystkich głosów to bezsprzecznie najmniej problemów internauci nie mieli z wyborem stopera - został nim Basile Boli (53,3%), grający w Auxerre w latach 1982-90, po czym grając w Marsylii zdobył bramkę w finale Ligi Mistrzów. Jeśli natomiast weźmie się pod uwagę liczbę głosów to prym wiedzie ... wałbrzyszanin. Marian Szeja otrzymał aż 880 głosów, w czym zasługa niewątpliwie internautów i kibiców z Wałbrzycha. Bruno Martiniego wyprzedził aż o ponad 530 głosów!
Najbardziej zaciekła walka trwała o miejsce na lewej obronie, gdzie Mignot wyprzedził Jauresa o 10 głosów.
W drużynie rezerwowej znalazło się miejsce z kolei dla Ireneusza Jelenia - jedynego obcokrajowca wśród zmienników. Oprócz niego mamy takie nazwiska jak Laurent Blanc, Sabri Lamouchi czy nie tak dawno grający w Koronie Kielce Olivier Kapo.
Jest to oczywiście zabawa, bowiem dziwić może nieobecność w obu jedenastkach nazwisk mistrzów świata czy Europy lub Cantony. Wybór polskich piłkarzy to nie tylko aktywność polskich internautów, ale docenienie gry biało-czerwonych dla AJA. W jaki sposób trafili, bowiem na listę kandydatów?
Na koniec osobista dygresja. Po tym jak napisałem o kandydaturze Szei, apel o głosowanie powieliło większość z wałbrzyskich witryn - walbrzych24.com jako jedyny wspomniał o źródle, inne zaś (walbrzyszek.com, dami.walbrzych.pl czy walbrzych,naszemiasto.pl) poprzestały na przepisaniu informacji. Szkoda, że zakończone już oraz ogłoszone 3 dni temu wyboru przeszły póki co bez żadnego echa w ww. mediach. Mam dziwne uczucie graniczące z pewnością, że po informacji na tej stronie ukażą się wyniki również na ww.stronach.
Dla nich oraz innych ciekawych link do strony lyonne.fr - organizatora konkursu.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Raport z Opolszczyzny

Opolskie to najmniejsze z polskich województw. Podczas reformy administracyjnej udało się utrzymać autonomię, choć wielu obserwatorów narzeka na niższy poziom od tego, który mógłby być, na przykład podczas wspólnego grania z zespołami z obecnego śląskiego województwa. Opolskie sportowo głównie kojarzy się z Odrą, która jest najpopularniejszym klubem w całym województwie, ale piłkarsko musi oglądać od wielu lat plecy MKS Kluczbork, który obecnie gra aż dwie klasy wyżej. Wśród juniorów znakomite wyniki osiąga z kolei Wojewódzki Ośrodek Szkolenia Młodzieży z Prószkowa. W drugiej lidze oraz Pucharze Polski swego czasu udanie prezentował się Ruch Zdzieszowice. Wyników, atmosfery, zaplecza (oświetlenie !) możemy w Wałbrzychu pozazdrościć czołowym klubom z województwa opolskiego. Swego czasu do podobnego wniosku doszli działacze Górnika, którzy postanowili ratować drugoligowy byt sięgając po opolską myśl szkoleniową. Na Ratuszową trafił trener Andrzej Polak, który ściągnął zawodników z rodzinnego regionu. Nie przyniosło to sukcesu, szybko pożegnano zarówno szkoleniowca, jak i zawodników, których namówił do gry pod Chełmcem.
Jak jesienią'15 potoczyły się losy zawodników związanych wcześniej z Wałbrzychem, a obecnie grających w województwie opolskim?
Kapitan Górnika Wałbrzych Tomasz Wepa postanowił zmienić klimat i przeniósł się do Odry Opole, gdzie obecnie prowadzi w trzeciej lidze. Trenerem jest tam Zbigniew Smółka, który w sezonie 2008/09 prowadził Polonię/Spartę Świdnica doprowadzając ją do baraży o 2.ligę. Trzecioligową tabelę zamyka z kolei LZS Piotrówka - największy przegrany wprowadzonego limitu dla obcokrajowców spoza UE. Przez lata grali tam zawodnicy z Afryki, Ameryki Południowej. Na tym ucierpiał m.in. pierwszy Brazylijczyk w Wałbrzychu, czyli 31-letni Filipe, który latem bezskutecznie próbował wrócić do Piotrówki. Ostatecznie obrońca wylądował w niemieckim Brandenburger SC Sud 05 grającą w oberlidze, czyli odpowiedniku naszej czwartej ligi (piąty poziom rozgrywek). Zespół Filipe zajmuje po jesieni 11.miejsce, a on wystąpił 7 razy.
P.Cichocki (po lewej)  w meczu z liderem Stalą Brzeg
O ile trzecioligowcy z opolskiego muszą mierzyć się z mocnymi ekipami z Śląskiego ZPN,to czwartoligowcy rywalizują tylko w ramach własnego województwa. Saltex IV liga jesienią przebiegała pod dyktando Stali Brzeg, która kadrowo mocno zyskała na wycofaniu się seniorów MKS Oława. Stal w 17 meczach 15 razy wygrywała i dwukrotnie remisując. Wałbrzyskim łącznikiem z tą ligą jest niespełna 22-letni Przemysław Cichocki, którego można oglądać było kilka tygodni temu w futsalowej drużynie PWSZ Wałbrzych. Cichy wrócił do rodzinnego Paczkowa po ośmioletniej tułaczce, podczas której piłkarskiego abecadła uczył się przez 6 lat w Gwarku Zabrze, a zaledwie roczna gra w Otmuchowie stała się przepustką do drugoligowego Górnika. Po degradacji Przemek wrócił do Sparty Paczków, gdzie jesienią rozegrał 15 z 17 meczów oglądając 3 żółte kartki (1 czerwoną za 2 żółte). Sparta w tabeli zajmuje odległe spadkowe 16.miejsce wyprzedzając jedynie Start Namysłów i Czarnych z Otmuchowa.
D.Zawalniak
Kolonia wałbrzyska w czwartej lidze byłaby większa, gdyby nie Olimpię Lewin Brzeski opuścili Michał Starczukowski oraz Łukasz Kiczuła, którzy przenieśli się do wrocławskiej okręgówki.
Opolski ZPN prowadzi dwie grupy klasy okręgowej. W grupie I nie było mocnych na Swornicę Czarnowąsy, która latem wycofała się z rozgrywek 3.ligi. Zdecydowała ekonomia, bowiem czysta kalkulacja wskazywała, że lepiej miejsce w czwartej lidze w sezonie 15/16 uzyskać poprzez awans z kl.O niż spadając z hukiem z 3.ligi utrzymując dodatkowo piłkarzy. Jesienią na 15 meczów bilans 13 zwycięstw i 2 domowe porażki przy średniej 4 bramki zdobyte na mecz. Tylko kataklizm nie pozwoli, by kolejny sukces do trenerskiego CV mógł wpisać Andrzej Polak, który pozostał w Czarnowąsach po letnim wycofaniu się. W tej samej grupie, tyle, że na odległym biegunie ligowej tabeli plasuje się Sokół Niemodlin - 10 punktów 13.miejsce. Trenerem jest Dariusz Zawalniak, który w sierpniu skończy 44 lata, a nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wciąż systematycznie pojawia się na boisku. W 11 występach zdobył jedną bramkę.
Warto przypomnieć, że wspomniany Dariusz Zawalniak trafił do Wałbrzycha z Moto-Jelcza Oława przed rundą wiosenną sezonu 1996/97, a wcześniej bronił barw Piasta Żmigród, Baryczy Sułów, Baryczy Milicz. Po udanej grze w 3.lidze i dobrej skuteczności w barwach Moto-Anny Oława, jak wówczas nazywał się główny konkurent wałbrzyszan w walce o awans do drugiej ligi, wzbudził zainteresowanie zespołów z wyższych lig. Przy Ratuszowej, po transferze Piotra Włodarczyka, w klubie pojawiły się poważniejsze pieniądze, za które sprowadzono właśnie Zawalniaka i Pawła Murawskiego. Pomyśleć, że były takie czasy, gdy wałbrzyski klub potrafił przekonać do występów zawodników kuszonych m.in. przez Pogoń Szczecin...

niedziela, 3 stycznia 2016

Lewandowski #5

Niektórzy już zakończyli podsumowanie 2015 roku, a są jeszcze media, stowarzyszenia, które zrobią to niebawem. W przypadku wyboru najlepszego futbolisty polskiego wybór mógł być tylko jeden. Robert Lewandowski wskoczył na poziom, którego od dawien nie oglądaliśmy. Polski piłkarz nie dość, że jest podstawowym zawodnikiem drużyny z absolutnego światowego topu, to mówi się o nim w kontekście rekordowego transferu do ligi angielskiej czy hiszpańskiej.
Wszelkie rankingi za miniony rok marka RL9 łączy z ... cyfrą 5. W Polsce najstarszym plebiscytem na Piłkarza Roku jest organizowany przez katowicki Sport. Napastnik Bayernu w grudniu wygrał go po raz piąty z rzędu, co nikomu wcześniej się nie udało. Blisko również piłkarskiego pokera jest w przypadku wyborów tygodnika Piłka Nożna, gdzie był najlepszy przez ostatnie 4 lata. Redakcja dopiero na początku roku ogłosi swoje wybory, ale trudno spodziewać się, by wyżej oceniono kogokolwiek innego.
49 bramek w kalendarzowym roku może by nie miały rozgłosu, gdyby nie wrześniowy wyczyn w Bundeslidze, kiedy w meczu z Wolfsburgiem pojawił się dopiero po przerwie i w ciągu 9 minut strzelił 5 bramek. Dzięki ligowym wyczynom otrzymał 4 certyfikaty Księgi Guinessa. To jeden z nielicznych odstępstw od cyfry 5.
Oczywiście malkontenci wypomną, że na dorobek Roberta, zwłaszcza w eliminacjach do ME, w których został najskuteczniejszym strzelcem, złożyły się głównie bramki strzelane najsłabszym drużynom. Ale na długo zapamiętane zostały bramki strzelone Szkotom, Niemcom czy Irlandczykom. Wszyscy oczekują, że podobnie będzie w czerwcowym turnieju we Francji.
Od czasów Zbigniewa Bońka nie mieliśmy piłkarza, na którego liczylibyśmy w indywidualnych podsumowaniach roku. Praktycznie przez ostatnie 30 lat znaczące sukcesy w Europie, z wygraniem Pucharu Europy/Ligi Mistrzów były udziałem bramkarzy. Ale ani Józef Młynarczyk, ani Jerzy Dudek nie byli brani pod uwagę w ostatecznym wyborze Piłkarza Roku. Teraz, mimo, że Lewandowski nie wygrał z monachijskim klubem Ligi Mistrzów miał sporo zwolenników.
Wybory piłkarza 2015 przez France Football, kapitanów i trenerów wszystkich reprezentacji zrzeszonych w FIFA oraz zapewne parę innych konkursów organizowanych przez światowe, europejskie media jeszcze nie osiągnęły finiszu. W tych zakończonych Lewandowski uplasował się na ... 5.miejscu.
Brytyjski The Guardian do wyboru najlepszego piłkarza zaprosił ponad 120 jurorów z 49 krajów z całego świata. Byli i obecni piłkarze, trenerzy oraz dziennikarze, wśród których polskim rodzynkiem był redaktor Michał Pol z Przeglądu Sportowego wybrali najlepszą setkę ubiegłego roku. 1.Messi, 2. Cristiano Ronaldo, 3. Neymar, 4. Luis Suarez, 5. Robert Lewandowski. Oczywiście może dziwić obecność niektórych nazwisk, które niejako z przyzwyczajenia pojawiają się w corocznych zestawieniach, choć osiągnięć klubowych czy reprezentacyjnych brak (Rooney, Nolito, Payet,Cazorla).
World Soccer
Po raz 33 miesięcznik World Soccer dokonał wyboru Piłkarza Roku. Wybór identyczny jak przeprowadzony przez Guardian.
Również fachowcy, którzy tworzą na Wyspach Brytyjskich niezwykle popularny magazyn telewizyjny Match of the Day, w swoim papierowym wydaniu pokusili się o wybór setki najlepszych futbolistów minionego roku. Detronizacja CR7, powrót na tron Messiego i najniższe miejsce na podium dla Neymara to ubiegłoroczny standard. Podobnie jak czwarte miejsce dla urugwajskiego żądła Barcelony, czyli Luisa Suareza. A dla kogo miejsce nr 5, czyli najlepszego gracza spoza ligi hiszpańskiej? Dla Lewandowskiego!
Po lewej stronie krótkie podsumowanie dotyczące kapitana polskiej reprezentacji w magazynie Match of the Day.
Francuski dziennik L'Equipe w setce najlepszych piłkarzy docenił dwóch Polaków. Doskonale znany nad Sekwaną Grzegorz Krychowiak sklasyfikowany został 86.miejscu, z kolei Robert Lewandowski na ... piątym. Zmieniła się jedynie kolejność pomiędzy Messim a Polakiem, bowiem podium okupują gracze Barcelony - Neymar przed Suarezem - a Ronaldo dopiero czwarty.
Inną kolejność zaproponował swoim czytelnikom magazyn FourFourTwo, gdzie tuż za podium znalazł się właśnie Polak! Messi przed Ronaldo i Neymarem, a Suarez dopiero na 5.miejscu. Grzegorz Krychowiak wg FFT również załapał się do najlepszej setki plasując się na 99.miejscu tuż przed Mohamedem Salahem z AS Roma.
Z kolei w dalekiej Azji portal india.com widzi nawet Lewandowskiego tuż za plecami Messiego i Ronaldo.
Każdy plebiscyt, ranking to czysta zabawa,do której niektórzy przywiązują większą lub mniejszą wagę. Owszem może podwyższyć wartość rynkową, marketingową, ale nie ma realnego przełożenia na wydarzenia boiskowe.
W bieżącym roku Robert z pewnością sięgnie po mistrzostwo Niemiec, powalczy z Bayernem o triumf w Lidze Mistrzów, choć o to może być piekielnie trudno. O koronę króla strzelców Bundesligi rywalizację póki co przegrywa, ale nie jest powiedziane, że zdystansuje ostatecznie Aubameyanga. My liczymy przede wszystkim na skuteczność Lewego podczas EURO 2016. Tegoroczny czempionat zapowiada się dla naszej kadry jako przełomowy w porównaniu z poprzednimi turniejami w XXI wieku, gdzie kończyliśmy przygodę po fazie grupowej. W systemie, gdzie awans z grupy może przypaść aż trzem ekipom grzechem byłoby nie wyjść z grupy. W tym niezwykle ważne okazać się mogą bramki kapitana naszej reprezentacji. W roku turniejowym właśnie sukces na nim będzie poważnym argumentem w późniejszych podsumowaniach, w których miejmy nadzieję, że Lewandowski co najmniej powtórzy miejsce z niezwykle udanego dla niego 2015 roku.

sobota, 2 stycznia 2016

Wałbrzyski futbolowy 2015 rok pod dyktando pań

Już 2014 rok był, delikatnie mówiąc, nie najlepszy dla wałbrzyskiego futbolu. Niestety, 2015 nie był nawet choć o odrobinę lepszy. Seniorzy Górnika Wałbrzych z hukiem zlecieli z drugiej strony i nawet udana runda jesienna zakończona ostatecznie w fotelu lidera 3.ligi dolnośląsko-lubuskiej, nie zmieni faktu, że Wałbrzych stał się piłkarskim zaściankiem. W samym mieście w kategorii seniorów działają jeszcze praktycznie trzy kluby, które również powodów do dumy zbytnio nie mają. Czarni Wałbrzych, solidny A-klasowiec, już na dobre zapomniały o swoim mateczniku przy ul. Wrocławskiej. Zagłębie jak i Podgórze grają w B klasie na swoich obiektach, ale im brakuje z kolei wyników sportowych. Nie reaktywowali się seniorzy Gwarka Wałbrzych, którzy chyba wzięli przykład z Juventuru i Górnika Nowe Miasto. Oba te osiedlowe kluby swego czasu zawiesili działalność w kategorii seniorów, a mimo zapowiedzi nie udało im się ponownie zacząć grę od B klasy. Na futbolowej wałbrzyskiej pustyni zyskały drużyny mające swoje siedziby poza administracyjnymi granicami Wałbrzycha. Sudety Dziećmorowice uzyskały historyczny awans do klasy okręgowej, ale wiosną, wraz m.in. ze Skalnikiem Czarny Bór, czeka ciężka walka o ligowy byt. Z kolei MKS Szczawno Zdrój pewnie kroczy po awans zarówno w A klasie, jak i szczebel niżej, gdzie dobrze radzą sobie rezerwy zespołu z uzdrowiska.
O wiele ciekawiej jest w kategorii juniorów, gdzie nie ma tylko drużyn praktycznie z jednego klubu, ale i widoczne są ekipy z innych ośrodków pokazujące się nie tylko w turniejach. Narybek rośnie, z czego powinny być efekty w przyszłości.
Dla kibiców Górnika o ciekawe podsumowanie minionego roku z duetem trenerskim Bubnowicz-Morawski pokusił się portal Jakuba Zimy sportowy-walbrzych.pl.
Ambasadorem wałbrzyskiego futbolu stała się kobieca drużyna AZS PWSZ Wałbrzych. Kobiety trenowane przez Marcina Grykę w czerwcu świętowały awans do ekstraklasy, tym samym po długich 26 latach mogliśmy oglądać mecze ligowe na najwyższym szczeblu piłkarskim w Polsce.
Agata Sobkowicz i historyczny pierwszy gol w ekstraklasie
Wałbrzyszanki w roli beniaminka spisały się nad wyraz dobrze. Co prawda, nie były rewelacją, jak w 1983 roku Górnik, ale podczas rozgrywek dostarczyły wielu pozytywnych emocji. Obecne piąte miejsce odzwierciedla aktualne możliwości zespołu. Przy Ratuszowej przegrały tylko z Medykiem Konin, eksportową, najlepszą drużyną w kraju, która na wyjazdach zdobyła komplet punktów. Przykro skończyła się wyprawa do Łęcznej (0:5), ale już wicemistrz Polski (przegrane mistrzostwo tylko gorszym bilansem dwumeczu) Zagłębie Lubin musiał uznać wyższość AZS PWSZ! Do lubinianek podopieczne Gryki tracą zaledwie dwa punkty, które np. w niezrozumiały sposób straciły w Szczecinie remisując z outsiderem Olimpią (2:2). Mecze na Stadionie 1000-lecia cieszyły się sporym zainteresowaniem jak na kobiecy futbol. Co prawda media przeszacowały liczbę frekwencji, choćby na inauguracyjnym meczu z AZS Biała Podlaska, ale przy ładnej pogodzie kopanie piłki przez kobiety oglądało więcej ludzi niż mecze panów. Atmosfera, loteria, inne atrakcje przyciągają nie tylko stałych bywalców wszystkich imprez sportowych w mieście, ale najmłodszych mieszkańców Wałbrzycha przyprowadzanych przez rodziców w sobotnie przedpołudnie na Ratuszową.
Ambasadorkami nie tylko AZS PWSZ, ale i całego Wałbrzycha stały się reprezentantki Polski. O Darii Antończyk, bramkarce głośno było nie tylko ze względu na przeszłość w Ajaksie Amsterdam. Jej galerię można było zobaczyć na oficjalnej stronie związkowej. Darię oraz Sofię Gonzalez i Annę Rędzię mogliśmy oglądać w Polsat Sporcie w dokumencie pt."Piłkarski są ... gorące!". Wreszcie podczas Świąt Bożego Narodzenia czytelnicy Przeglądu Sportowego mogli poznać historię AZS PWSZ, a przede wszystkim trenera Marcina Gryki w artykule Filipa Cieślińskiego "Pokonał raka i założył drużynę w gimnazjum. Teraz grają o Ligę Mistrzów".
W nowym 2016 roku należy życzyć oprócz tradycyjnego zdrowia i szczęścia, przede wszystkim sukcesów na boisku, europejskich pucharów dla AZS PWSZ, jak najwięcej powołań do reprezentacji Polski różnych roczników, awansu do wyższych lig, przede wszystkim seniorom i juniorom Górnika, korony króla strzelców dla Agaty Sobkowicz i Marcina Orłowskiego, rozbudowy infrastruktury i udanego,efektownego świętowania 70-lecia sportu wałbrzyskiego.

piątek, 1 stycznia 2016

Liczy się tylko to co w bramce

Liga angielska jest wyjątkowa. Gra się tam okrągły cały rok, tradycyjna jest kolejka w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, nie ma przerwy noworocznej, dzięki strumieniowi pieniędzy za prawa telewizyjne oraz innych sponsorów praktycznie w każdym okienku transferowym mamy do czynienia z rekordowymi transferami. Mimo, że nie ma w Anglii takiego procentu wypełnienia obiektów jak w Bundeslidze, to atmosfery zarówno z trybun, jak i murawy nie sposób porównać do żadnej innej ligi. Zwolennicy ligi angielskiej zwracają uwagę na boiskową walkę, a przede wszystkim na to, że najgorsza obecnie drużyna może pokonać lidera. W najlepszej lidze świata obecnie grają trzej Polacy: Artur Boruc, Łukasz Fabiański i Marcin Wasilewski. Oprócz nich w kadrach młodzieżowych, z których w każdym momencie mogą być teoretycznie dołączeni do meczowych kadr, terminują ponadto Hubert Adamczyk (Chelsea), Krystian Bielik (Arsenal). Mateusz Hewelt (Everton) i Maksymilian Stryjek (Sunderland). Jak łatwo zauważyć są to głównie zawodnicy zorientowani defensywnie.
Marcin Wasilewski
Jedyny gracz z pola spośród trójki występujących w Premiere League, Marcin Wasilewski od ponad dwóch lat przywdziewa trykot Leicester City. Z popularnymi Lisami  już w pierwszym sezonie gry wywalczył mistrzostwo Championship, czyli drugiego poziomu rozgrywek, co jednoznaczne było z powrotem na najwyższy szczebel rozgrywek w Anglii. Ubiegły sezon to długie kolejki, w których Leicester okupował miejsce spadkowe, ale dzięki udanemu finiszowi wiosną udało się zachować czyste konto. Swoją cegiełkę w postaci 25 meczów i jednej bramki, strzelonej zresztą nie byle komu, bo Manchesterowi United. W bieżącym sezonie najwięcej mówiło się początkowo o kryzysie mistrza z Londynu, czyli Chelsea, co skutkowało zwolnieniem Jose Mourinho, a niejako w cieniu odbywał się triumfalny marsz w górę tabeli drużyny Wasyla. Lisy, gdzie pierwsze skrzypce gra niesamowity Jamie Vardy po dołączeniu do czołówki tabeli nie tylko nie dali się zepchnąć w dół, ale i rozsiedli się w fotelu lidera. Wspomniany Vardy ustanowił rekord kolejnych meczów ze strzeloną bramką - 11, a rekord pobił w meczu z Manchesterem United, którego barwy bronił poprzedni rekordzista Holender Ruud van Nistelrooy. O wiele ważniejszym osiągnięciem Vardy'ego jest fakt, że od pierwszej aż do 17.kolejki miał współudział w bramkach dla Leicester jako strzelec bądź asystent. Biorąc pod uwagę fakt, że Lisy 12 miesięcy wcześniej okupowali ostatnią lokatę w tabeli, to mamy do czynienia z największym progresem 2015 roku!
Jaki udział w tym ma polski obrońca? Niestety, niewielki. Marcin Wasilewski jesienią'15 dopiero w grudniu po raz pierwszy pojawił się w ... kadrze meczowej, a jedyny do tej pory występ zaliczył 19.12. na Goodison Park w zwycięskim meczu z Evertonem 3:2, w którym zobaczył żółtą kartkę.
Angielscy statystycy tuż przed końcem roku przedstawili zestawienia indywidualne oraz drużynowe. Oprócz doskonale znanych powszechnie faktów możemy dowiedzieć się kilku ciekawostek. W tabeli snajperów przewodzą wspomniany Vardy i Lukaku (Everton) po 15 goli, a za ich plecami jest szerzej nieznany Nigeryjczyk Odion Ighalo (Watford) z 14 bramkami, który z kolei może się pochwalić największą ilością oddanych strzałów (54/32 celne). Z kolei najczęściej do obrony zmuszony był bramkarz Stoke Jack Butland (74 oraz 8 meczów bez puszczonej bramki), ale najskuteczniejszymi interwencjami popisywał się Alex McCarthy z QPR (81%, ale przy 29 skutecznych obronach).
Najciekawszym jednak zestawieniem jest statystyka podań:
Jak łatwo zauważyć przodownik, jak i zamykający te zestawienia na chwilę obecną otwierają ligową tabelę. Leicester City w porównaniu z innymi drużynami Premiership mogą uchodzić za najrzadziej podającą drużyną i to z najgorszą dokładnością, a mimo to wyprzedzają w tabeli o wiele bardziej uznane firmy. 
Jest to potwierdzenie reguły, że piłka nożna to nie łyżwiarstwo figurowe, gdzie przyznaje się punkty za styl - w futbolu liczą się bramki, punkty, a nie ilość podań, dośrodkowań czy efektowny styl.  
W Anglii pokutuje przeświadczenie, że mistrzostwo zdobywa się w marcu i kwietniu. Wielokrotnie drużyna otwierająca tabelę na Nowy Rok musiała obejść się ze smakiem w walce o mistrzowski tytuł. Niewykluczone, że Leicester z Arsenalem będą musiały na mecie sezonu oglądać plecy Manchesteru City czy United. Póki co piękny sen Lisów z Wasylem w kadrze trwa.