czwartek, 30 lipca 2015

Figiel, Tyktor - co poszło nie tak

Wśród zespołów goszczących w lipcu na zgrupowaniu w wałbrzyskim kompleksie przy ul. Ratuszowej byli piłkarze pierwszoligowego Dolcanu Ząbki. 
Z jednej strony szkoda, że nie doszło do zaplanowanego wcześniej sparingu Górnika Wałbrzych z drużyną Dariusza Dźwigały, bowiem futboliści z Mazowsza w większości spotkań sparingowych  imponowali skutecznością (10:0 z Polonią – Stalą Świdnica, 5:2 z Zagłębiem Lubin). Kibice nie mieli okazji zobaczyć w akcji m.in. Marcina Krzywickiego, wysokiego napastnika, który przyszedł z Wisły Płock, a w świecie mediów wirtualnym nazywany jest królem twittera. Na TT popularny Krzywy błyszczy humorem, dystansem do siebie. Swego czasu wrzucił skład z jednego z meczów kadry młodzieżowej (2:2  z Białorusią w 2008), w którym strzelił bramkę, w przeciwieństwie do ówczesnego partnera z ataku Roberta Lewandowskiego komentując: "od 6 lat budzę się z pytaniem „Krzywy, gdzie popełniłeś błąd?” Jutro Lewy będzie witał się z Riberym a ja z Burkhardtem ;)
Analizując składy reprezentacji Polski w kategorii juniorów znajdziemy wiele nazwisk, które po latach są dla kibiców wręcz anonimowe. Nie jeden z nich zadawał sobie pytanie takie jak Marcin Krzywicki, a może w tym gronie jest jeden z obecnych graczy wałbrzyskiego Górnika?
Bartosz Tyktor urodził się 23 czerwca 1991 w Skwierzynie, gdzie rozpoczął treningi w miejscowej Pogoni. Zauważony przez trenerów Lubuskiego Związku Piłki Nożnej szybko przeniósł się do zielonogórskiej Lechii, która potem połączyła się z UKP. Czynione postępy nie zostały bez echa wśród szkoleniowców PZPN. Jesienią 2005 kadrę U-15 organizował co prawda Andrzej Zamilski, ale oficjalne mecze, już w 2006 roku były prowadzone przez Michała Libicha. Wśród jego wybrańców centralną postacią był wysoki stoper z Grodu Bachusa, czyli Bartosz Tyktor, któremu powierzono opaskę kapitańską. Przez lata był jednym z niezastąpionych filarów tej kadry. Co ciekawe powołanie do Uczniowskiego Klubu Piłkarskiego przychodziły w pakiecie również dla Rafał Figla. Oto jak ten duet, który oprócz Zielonej Góry i kadry wspólnie grał w Górniku Wałbrzych, reprezentował się w biało-czerwonej koszulce z orzełkiem na piersi:
2006 U-15 Białoruś 6:0 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2006 U-15 Łotwa 2:0 - Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2006 U-15 Litwa 6:0 - Tyktor, Figiel
2006 U-15 Norwegia 0:0 – Tyktor, Figiel zmieniony po przerwie
2006 U-15 Norwegia 1:0 – Tyktor
2006 U-15 Rumunia 0:3 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2006 U-15 Rumunia 2:1 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2007 U-16 Francja 0:0 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2007 U-16 Francja 0:5– Tyktor, Figiel zmieniony po przerwie
2007 U-16 Portugalia 2:0 – Tyktor
2007 U-16 Portugalia 1:3 – Tyktor
2007 U-16 Słowacja 2:4 – Tyktor,
2007 U-16 Rosja 1:1 – Tyktor
2007 U-16 Turcja 1:3 – Tyktor
2007 U-16 Japonia 3:2 – Tyktor wszedł z ławki
2007 U-16 Ukraina 2:2 karne 2-4 – Tyktor
2007 U-16 Finlandia 2:1 – Tyktor
2007 U-16 Chorwacja 1:2 – Tyktor
2007 U-16 Mołdawia 3:2 – Tyktor, Figiel zmieniony po przerwie
2007 U-16 Mołdawia 1:1 – Tyktor, Figiel zmieniony po przerwie
2007 U-16 Macedonia 4:1 el.ME - Tyktor
2007 U-16 Norwegia 0:0 el.ME - Tyktor, Figiel zmieniony po przerwie
2007 U-16 Austria 0:1 el.ME- Tyktor, Figiel zmieniony po przerwie
2008 U-17 (trenerem Michał Globisz) Łotwa 1:0 - Figiel zmieniony po przerwie
2008 U-17 Łotwa 2:0 – Figiel zmieniony po przerwie
2008 U-17 Słowacja 0:0 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2008 U-17 Szwecja 3:0 - Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2008 U-17 Czechy 0:0 karne 0:3 – Tyktor
2008 U-17 Rosja 1:0 – Tyktor
2008 U-17 Rosja 2:0 – Tyktor
2008 U-17 Czechy 1:2 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2008 U-17 Czechy 0:3 – Tyktor, Figiel wszedł z ławki po przerwie i zmieniony przed końcem
2009 U-18 Portugalia (U-19) 0:2 - Tyktor, Figiel wszedł z ławki
2009 U-18 Szwecja (U-19) 2:3 – Figiel, Tyktor wszedł z ławki
2009 U-18 Norwegia (U-19) 0:1 - Tyktor, Figiel
2009 U-18 Portugalia 1:1 – Figiel
2009 U-18 Portugalia 0:1 – Figiel wszedł z ławki
2009 U-18 Belgia 1:1 – Figiel zmieniony po przerwie
2009 U-18 Belgia 0:2 - Figiel wszedł z ławki
2010 U-19 Szwajcaria 1:1 - Figiel wszedł z ławki
2010 U-19 Irlandia 2:4 – Figiel 1 GOL zmieniony po przerwie
2010 U-19 Irlandia 0:1 – Figiel zmieniony po przerwie
2010 U-19 Niemcy 1:4 el.ME - Figiel zmieniony po przerwie
2010 U-19 Holandia 0:2 el.ME - Figiel zmieniony po przerwie
2010 U-19 Słowacja 1:0 el.ME - Figiel wszedł z ławki.
Kadra U-18 przed meczem z Rosją w 2008.Tyktor z nr 5, 
Figiel w dolnym rzędzie pierwszy z lewej
Bartosz Tyktor skompletował ponad 30 występów w kadrze juniorów w przeciągu 3 lat, podczas których w zdecydowanej większości zakładał opaskę kapitańską. Z grupy rocznika 1991 największą karierę zrobił bodaj Ariel Borysiuk z TOP 54 Biała Podlaska, który później trafił do Legii Warszawa, a dziś gra w Lechii Gdańsk. Znane są nazwiska Bartosza Salomona, Mateusza Szczepaniaka, Marcina Kamińskiego, Pawła Oleksego, Tomasza Hołoty, Michała Kucharczyka. Z tego zacnego grona nie ma jednak osoby, która grałaby w kadrze przez tak długi okres co Tyktor. Rafał Figiel terminował w kadrze nieco dłużej, ale nie był powoływany tak regularnie i jego pozycja w drużynie nie była taka mocna co kolegi z defensywy.
Co więc poszło nie tak? Tyktor miał świadomość, że z UKP Zielona Góra wielkiej kariery ligowej nie zrobi. Od wielu lat bezskutecznie próbował załapać się do lepszego klubu. Niestety, nie dane mu było zahaczyć do ekstraklasowego klubu, choć najbliżej był Cracovii, w barwach której wystąpił wraz z Rafałem Figlem, w grudniowym meczu Młodej Ekstraklasy. W ubiegłym roku próbował sił na treningach Piasta Gliwice. Co więcej – nie udało się przekonać do siebie trenerów drużyn pierwszoligowych, a w drugiej lidze wystąpił jedynie w barwach macierzystego klubu z Zielonej Góry i Górniku Wałbrzych. Po tym względem lepiej prezentuje się CV Rafała Figla, który pokazał się w 1.lidze (Odra Wodzisław, GKS Katowice, Chrobry Głogów), a występy wiosną tego roku w ekipie Jerzego Cyraka odbiły się szerokim echem w piłkarskiej Polsce, co zaowocowało transferem do Rakowa Częstochowa.
Bartosz Tyktor w meczu z Czechami
Obserwując grę Bartosza Tyktora można się zastanawiać, gdzie tkwi problem. Wysoki, zwrotny, dobrze grający głową. Wiadomo, że ma problemy z szybkimi napastnikami i zdarza mu się popełnić prosty błąd techniczny czy w kryciu. Jednak czy w innych drużynach są idealni, bezbłędni defensorzy? Czy Bartek grając w lepszym towarzystwie, gdzie ewentualny błąd mógł naprawić partner z obrony czy bramkarz, zostałby zauważony przez trenerów z ekstraklasy czy jej zaplecza?

Przejście z wieku obiecującego juniora w wiek seniora jest bolesne, zwiększają się oczekiwania, którym nie każdy może sprostać. Poza tym sprawa doradców, menedżerów – ulokowanie zawodnika we właściwym klubie, który da możliwość gry, rozwoju. Wiele czynników decyduje o sukcesie. Cyrk obwoźny, czyli zaliczanie kolejnych testów w klubach z różnych zakątków kraju, niewiele przynosi korzyści. Jest stosunkowo mało drużyn, gdzie brylują młodzi stoperzy. 24 lata w przypadku Tyktora to spory bagaż doświadczeń, niestety niezbyt miłych, bowiem grywał do tej pory w drużynach walczących o utrzymanie, którego koniec końców nie udało się wywalczyć. Pobyt w Wałbrzychu z pewnością nie traktuje w myśl przysłowia „na bezrybiu i rak ryba”, ale szansę na ponowną grę na szczeblu centralnym. A czy uda mu się wrócić w barwach Górnika Wałbrzych? Oby tak się stało, ale przekonamy się o tym w czerwcu 2016.

niedziela, 26 lipca 2015

Górnik - Wigry 0:2

Dramatyczny, ale zakończony wygraną mecz pucharowy z Okocimskim Brzesko przyciągnął nie wielu więcej fanów futbolu w Wałbrzychu. Wigry Suwałki, ubiegłoroczny beniaminek 1.ligi nie ma takiej marki jeszcze jak inne zespoły zaplecza ekstraklasy. Różnica dwóch klas stawiała w roli faworyta drużynę Zbigniewa Kaczmarka, który wystawił od pierwszego gwizdka Bartosza Biela - wałbrzyszanina, byłego reprezentanta kraju w kategorii juniorów.
Trener Robert Bubnowicz z powodu wykluczeń nie mógł skorzystać z Jana Rytko, Sławomira Orzecha i Dariusza Michalaka. Sytuację w obronie poprawiło podpisanie nowej umowy z Bartoszem Tyktorem, natomiast na ławce rezerwowych pojawili się dawno nie widziani Damian Migalski oraz Michał Tytman. Górnik w defensywie zaprezentował się eksperymentalną parę środkowych obrońców - partnerem Tyktora był Grzegorz Michalak, który przez większość meczu był najpewniejszym ogniwem w kwartecie defensorów. Na lewej obronie biegał Sebastian Surmaj, który najprawdopodobniej będzie podstawowym młodzieżowcem. Mateusz Krzymiński, który słabo przed tygodniem zaprezentował się w meczu z OKS zagrał przed Surmajem.
Biało - niebiescy, mimo przegranej i to jak najbardziej zasłużonej, zagrali o wiele lepiej niż przed tygodniem. Pewniakiem był Kamil Jarosiński, który nie miał nic do powiedzenia przy bramkach, a i kilka razy uchronił zespół przed utratą bramki. Defensywa funkcjonowała nieźle, ale dramat nastąpił tuż przed przerwą, gdzie dośrodkowanie Jakuba Bartkowskiego źle obliczył Bartosz Tyktor, nie sięgnął piłki, która wylądowała pod nogami 20-letniego Gruzina Makaradze. Napastnik gości mógł zapytać Jarosińskiego, w który róg mu posłać piłkę i mocnym strzałem otworzył wynik. W drugiej połowie obrona wałbrzyszan nie stanowiła już takiego monolitu. Coraz goręcej było pod bramką, a emocje praktycznie zakończyły się w 53 minucie, kiedy Sebastian Surmaj zagapił się, uciekł mu Mateusz Żebrowski, który spokojnie przelobował Jarosińskiego. Ostatni kwadrans mógł przynieść jeszcze więcej bramek Wigrom, bowiem wałbrzyszanie tracili kolejnych graczy. Kolejne żółte kartki w wyniku których wylatują z boiska dwaj gracze gospodarzy - to pucharowa norma wałbrzyszan w tej edycji. W wykluczonym duecie musi figurować nazwisko Michalaka. Grzegorz miał szczęście, że  sędzia Tomasz Białek zamiast drugiej żółtej nie wyciągnął od razu czerwonej kartki, bowiem starcie, po którym gracz z Suwałk długo nie podnosił się z murawy było słychać na przeciwległej trybunie. Drugim nieszczęśnikiem był Mateusz Sawicki. W przeciwieństwie do ubiegłotygodniowych wykluczeń Górnicy nie mogli mieć żadnych pretensji. Arbiter od początku meczu pokazał, że nie będzie tolerował pewnych zachowań i konsekwentnie pokazywał kartki zawodnikom obu drużyn.
Po wykluczeniu Grzegorza Michalaka na środku obrony zadebiutował Dominik Radziemski. Wśród pomocników znów serducho pokazał Michał Oświęcimka, Marcin Morawski wyglądał lepiej niż w meczu z Brzeskiem, ale kilkakrotnie mógł lepiej się zachować (strzał w 87 minucie!!). Najsłabszym w tej formacji byli Mateusz Krzymiński i Kamil Śmiałowski. Ten pierwszy od dawna nie zagrał przyzwoitego meczu, teraz miał w I połowie okazję do pełnej rehabilitacji, ale jego sygnalizowane uderzenie łatwo wybił Karol Salik. Śmiały jest bez formy, gra w stylu jeźdźca bez głowy i nie mógł mieć najmniejszych pretensji, że w przerwie został w szatni. Marcin Orłowski tradycyjnie był wszędzie - przy rzutach rożnych wybijał piłkę spod bramki Jarosińskiego, toczył boje w środku pola i próbował coś ustrzelić. W drugiej połowie z największym trudem Salik sparował na boczną siatkę, co niektórzy widzieli nawet piłkę w siatce. Po przerwie zobaczyliśmy dwóch młodzieżowców.Damian Migalski grał najpierw na prawej stronie, by później przejść na lewą. Kilka udanych dryblingów, by za chwilę w prosty sposób stracić piłkę. Damian bryluje w juniorach, gdzie imponuje skutecznością, ale wśród seniorów...Cóż, to wciąż za wysoka półka. O ile przy ławce rezerwowych, mobilizowany przez kolegów potrafił coś ugrać, to po przeciwnej stronie zaprezentował się bladziutko. 25 minut w debiucie w zespole seniorów zaliczył Mateusz Sobiesierski. Kolejny "Sopel", po Jacku Sobczaku i Adrianie Sobczyku, kilka razy znalazł się przy piłce, ale głównie odbijał się niczym od ściany od rywali. Może nieco bolesna, ale bardzo pożyteczna lekcja dorosłego futbolu. Ale coś konkretnego na temat jego gry nie można na tę chwilę nic powiedzieć.
Dramat Bartosza Biela
Dla wielu wałbrzyszan najbardziej rozpoznawalną postacią zespołu z Suwałk był kapitan Wigier Tomasz Jarzębowski - mistrz Polski z Legią, reprezentant kraju,pięć lat temu grał w Miedzi Legnica wraz z Marcinem Orłowskim rywalizując z wałbrzyszanami w 2.lidze. Na trybunach Stadionu 1000-lecia nie brakowało tych co przypatrywali się grze filigranowemu skrzydłowemu z nr 14 na czerwonej koszulce. Bartosz Biel swego czasu już grał przeciwko Górnikowi przy Ratuszowej, gdy reprezentował barwy Tura Turek. Teraz chciał się pokazać z jak najlepszej strony w rodzinnym mieście. Kilka dynamicznych wejść i pierwszy celny strzał w meczu. W 6 minucie Kamil Jarosiński nie dał się zaskoczyć Bielowi. Bartkowi nie dał rozwinąć skrzydeł Sebastian Surmaj, któremu pomagał często Mateusz Krzymiński. Niestety, pod koniec I odsłony ostre wejście Krzymińskiego kończy się nie tylko faulem i żółtą kartką dla obrońcy, ale opuszczeniem murawy na noszach przez Bartosza Biela. Gracz Wigier nie wrócił z zespołem do Suwałk tylko udał się po meczu do szpitala - oby skończyło się szczęśliwie tylko na stłuczeniu.
I połowa sobotniego meczu mogła się podobać wałbrzyskim kibicom, bowiem trzecioligowiec nie pozwolił rozwinąć skrzydeł faworytowi. W drugiej zabrakło umiejętności, a potem również sił. Przewaga podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka nie podlegała dyskusji, goście nie forsowali tempa, wyraźnie oszczędzali się. Górnikowi po przerwie zabrakło atutów. Początek meczów trzecioligowych zbliża się dużymi krokami - wiadomo, że do dyspozycji Roberta Bubnowicza będą pucharowi kartkowicze, raczej nie zdąży wykurować się Adrian Mrowiec. Wciąż zagadką dla szkoleniowca jak i kibiców jest dyspozycja wałbrzyskich młodzieżowców. Na chwilę obecną trudno, za wyjątkiem chyba Surmaja, wytypować nazwisko kolejnych zawodników, którzy mają walczyć na ligowych murawach.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kamil Jarosiński show

Są spotkania, które zapadają w pamięć kibiców na lata. Fani futbolu pod Chełmcem pojedynek z Okocimskim wspominać będą z dwóch powodów - wyeliminowania przeciwnika mimo kończenia meczu z debetem dwóch graczy oraz kapitalnej formy przy rzutach karnych Kamila Jarosińskiego.
Ale po kolei...
Pucharowy mecz z Okocimskim Brzesko był pierwszym oficjalnym spotkaniem Górnika Wałbrzych w nowym sezonie. Nowy-stary szkoleniowiec Robert Bubnowicz do spotkania z niedawnym ligowym rywalem nie miał wielkiego pola manewru. W wyjściowej jedenastce wybiegł jeden młodzieżowiec - Mateusz Krzymiński, który okazał się najgorszym na boisku. Wolny, zagubiony, kryjący "na radar" i dość szybko piłkarze z Brzeska wyczuli najsłabsze ogniwo przeprowadzając co rusz akcje prawym skrzydłem. Zresztą po akcji z tego sektora padło dośrodkowanie Aleksandra Ślączki, przysnęli defensorzy Górnika i Arkadiusz Lewiński otworzył wynik meczu.  Kilka minut później Lewiński zagrał we własnym polu karnym ręką i arbiter wskazał na wapno. Marcin Orłowski, kapitan Górnika pewnie pokonał Waldemara Sotnickiego i był remis.
Mecz był słabiutkim "widowiskiem". Górnik nie miał argumentów by rozstrzygnąć mecz w regulaminowym czasie gry. Piwosze byli lepszą drużyną, stworzyli sobie wiele sytuacji, ale rozregulowane mieli celowniki albo brakowało szczęścia albo piłka padała łupem Kamila Jarosińskiego. Wałbrzyski bramkarz mecz z brzeskim OKS na pewno zapamięta do końca życia, a i wałbrzyscy kibice będą pamiętać tak spektakularny występ. Dla przypomnienia jego doświadczenie w wałbrzyskiej bramce jest skromne i nie ma czym specjalnie się chwalić:
2011/12 - 3 mecze 8 puszczonych bramek (1:2 w Żaganiu, gdzie debiut okupił problemami żołądkowymi, 0:5 w Legnicy i 4:1 z Rakowem)
2012/13 - 2 mecze 5 puszczonych bramek (0:0 z Elaną i 1:5 w Polkowicach).
Postrzegania Kamila nie zmienił epizod w Norwegii, ale mecz pucharowy może być przełomem. Jarosiński bronił nie tylko pewnie, ale brawurowo. Wychodził pewnie do dośrodkowań, gdzie piłkę bez problemów wyłapywał. W sytuacjach podbramkowych dopisywało mu niezbędne szczęście. Kilkakrotnie z pustej bramki wybijał Dariusz Michalak, który w identycznej sytuacji w sparingu z Rakowem zaliczył samobója. Niestety, defensywa wałbrzyszan nie zaliczy tego spotkania do udanych. Mecz Górnik rozpoczał w obronie w składzie Sawicki, D.Michalak, Orzech, Krzymiński, a kończył: Sawicki, G.Michalak, Misiak, Surmaj! Duet środkowych obrońców wyleciał w dogrywce z boiska za drugie żółte kartki. Co prawda arbiter Maciej Mikołajewski ze Świebodzina nie prezentował formy jakby był w czołówce klasyfikacji Kryształowy Gwizdek, ale nie wypaczył przebiegu spotkania. W pierwszej połowie młodszy Michalak, a w dogrywce Orzi mając piłkę przy nodze pogubili się, tracąc piłkę i musieli uciekać się do faulu, by ratować sytuację. Inna sprawa, że drugie napomnienie dla Michalaka miało miejsce w dość kuriozalnej sytuacji - piłka na połowie gości, wałbrzyszanin przepycha się z rywalem, a arbiter nie śledzi akcji tylko przypatruje się incydentowi, BEZ REAKCJI SŁOWNEJ, która być może ostudziłaby zapędy graczy. Efekt - Michalak jedynym winnym, żółta kartka i Górnik kończy mecz w dziewiątkę.
Niezbyt wyraźnie prezentowała się druga linia w ekipie Roberta Bubnowicza. Marcin Morawski to już nie ten sam zawodnik co dwa lata temu, wieku nie da się oszukać, do braku szybkości dochodzi jeszcze dziwna, niespotykana wcześniej u niego bojaźń przed strzelaniem z dystansu. A przecież popularny Mara z tego słynął. Grzegorz Michalak starał się jak mógł łatać dziury, ale jak w przypadku Morawskiego, przyzwyczaił kibiców do lepszej dyspozycji. Michał Oświęcimka wystąpił przeciwko swemu dawnemu klubowi, zostawił serducho na boisku, walczył, był jednym z nielicznych wyróżniających się zawodników. Kamil Śmiałowski gra więcej niż w drugiej lidze, ale prócz słabego sygnalizowanego strzału w drugiej połowie, który okazał się, oprócz rzutu karnego JEDYNYM CELNYM STRZAŁEM w regulaminowym czasie gry, niczym szczególnym nie wyróżnił. Dominik Radziemski zagrał na swoim przyzwoitym poziomie, a mógł zostać bohaterem w I części dogrywki, gdy dwukrotnie uderzył z prawej strony. Najpierw z największym trudem obronił Sotnicki, a następnie ostemplował poprzeczkę. Marcin Orłowski walczył w swoim stylu, wykorzystał rzut karny i mógł być bohaterem meczu, gdy jego mocny strzał minimalnie minął bramkę. W sumie  Orła mogliśmy oglądać częściej w środku pola, gdzie toczył walkę o piłkę, by później brakowało go pod bramką. To w przeszłości przerabiał krytykowany Marcin Folc, który być może jednak będzie kontynuował karierę piłkarską w Victorii Świebodzice. Na pewno z taką grą Orłowskiego operującego w środku pola Bubnowicz będzie miał problemy.
Zobaczyliśmy na boisku dwóch wychowanków klubu,których zapewne będziemy oglądać częściej w 3.lidze. Zarówno Sebastian Surmaj jak i Kamil Misiak mają za sobą debiut w 2.lidze, w Pucharze Polski nie popełnili większych błędów. Pozostaje dawać im więcej szans na grę w seniorskim towarzystwie.
Wiele emocji i to niezdrowych wzbudziła postawa arbitra Mikołajewskiego. Lubuski rozjemca nie wypaczył wyniku, ale sporo jego decyzji wprowadziło niepotrzebną nerwowość. Wałbrzyszan rozsierdziły wykluczenia, ale po prawdzie do nich nie ma co się przyczepić. Ale jak sponiewierano Oświęcimkę na wysokości ławki rezerwowych Górnika, a sędzia odgwizduje jego przewinienie to nie dziwi, że krew zagotowała się w obozie miejscowych. Goście z Brzeska dwukrotnie reklamowali zagrania ręką (D.Michalak w pierwszej, Orzech w drugiej połowie) w "szesnastce". W myśl obowiązujących przepisów podyktowanie rzutów karnych ... obroniło by się. Kilka decyzji w środku pola,puszczanie zbyt ostrej gry również nie przysporzyło sędziemu popularności w ekipie Tomasza Kulawika.Apogeum nastąpiło po 120 minucie gry, gdy goście przygotowywali zmianę bramkarzy tuż przed konkursem jedenastek. Aleksander Kozioł miał zostać bohaterem Piwoszy, była możliwość do przeprowadzenia zmiany,bo piłka opuściła pole gry, sędziowie przegapili moment, końcowy gwizdek i uzasadnione pretensje drużyny z Brzeska.
Okocimski był lepszy w przekroju ponad dwóch godzin rywalizacji. Niezrozumiałe jest jednak, czemu w dogrywce nie widzieliśmy dominacji na murawie. Gospodarze wyraźnie nie wytrzymali fizycznie trudów meczu, grali w osłabieniu dwóch zawodników, a defensywa była w mocno eksperymentalnym zestawieniu. Za ten minimalizm Piwosze zostali okrutnie pokarani przez los.
Pucharowy konkurs jedenastek dawno nie był oglądany przy Ratuszowej. Górnik przystępował do karnych w większym komforcie niż rywal - osłabienie, ambitna gra, doping kibiców sprawiły, że stał się takim moralnym zwycięzcą bez względu na rezultat karnych.
Pewne uderzenia Mateusza Sawickiego i Dominika Radziemskiego oraz kapitalna podcinka a'la Panenka w wykonaniu Orłowskiego usunęły się w cień po tym czego dokonał Kamil Jarosiński. Mały taniec Dudek dance i obronione w pięknym stylu uderzenia Wojciecha Dziadzio, Mateusza Wawryki oraz Jurija Hłuszko. Strzały brzeskich zawodników były teoretycznie wykonane poprawnie, ale Jarosiński wyczuwał intencje egzekutorów odbijając piłki i przechodząc do historii.
Robert Bubnowicz zaczął pracę w Górniku z wysokiego C, jeśli chodzi o wyeliminowanie wyżej notowanego rywala. Jednak trzeba podkreślić,że Okocimski to drużyna, która nie będzie raczejbrylowaćw drugoligowych rozgrywkach. W tym etapie przygotowań do nowego sezonu wałbrzyszanie prezentują się przeciętnie i trzeba jednak martwić się o to czy faktycznie zespół będzie liczył się w walce o awans.Dramatyczna sytuacja wśród młodzieżowców. Teraz w PP mecz z mocniejszym od OKS rywalem - Wigrami Suwałki. Oczywiście będzie okazja do zobaczenia Bartosza Biela, nie zobaczymy D.Michalaka i Orzecha, więc kogo zobaczymy na środku obrony? Obiektywnie Górnik nie ma większych szans, ale już nieraz rozgrywki pucharowe pokazały, że niespodzianki w tych rozgrywkach są na porządku dziennym.
W innych meczach rundy wstępnej mieliśmy kilka wałbrzyskich wątków:
Bartosz Szepeta nie awansował z Wisłą Sandomierz do 2.ligi, ale zdobył okręgowy puchar strzelając zresztą bramkę w finale. W spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz (0:1) zagrał cały mecz.
Rafał Figiel nie zaliczył udanego debiutu w Rakowie Częstochowa,bowiem jego nowy zespół uległ ŁKS Łomża 1:2.
Zdobywca PP na szczeblu DZPN Ślęza Wrocław trenowana przez byłego szkoleniowca KP i Górnika Wałbrzych Grzegorza Kowalskiego przegrała z Bytovią 0:1.
Tomasz Wepa przegrał z Odrą Opole u siebie z Pogonią Siedlce 0:1.
W Kaliszu była przed kilkoma dniami nadzieja, że być może zobaczymy Kamila Czaplę, bowiem niedawny goalkeeper wałbrzyszan gościł na testach w miejscowym KKS. Póki co eks-selekcjoner Krzysztof Pawlak nie zdecydował się na angaż wielkopolskiego młodzieżowca.

czwartek, 16 lipca 2015

Druzgocący dla wałbrzyszan raport PZPN

PZPN po raz kolejny zaprezentował "Raport dotyczący organizacji i stanu bezpieczeństwa meczów piłki nożnej szczebla centralnego PZPN. Sezon 2014/15". Po raz kolejny Departament Imprez Bezpieczeństwa i Infrastruktury PZPN na podstawie reportów z meczów ocenił organizację meczów 3 lig szczebla centralnego. Po raz kolejny mogliśmy zobaczyć jak delegaci związkowi, obserwatorzy oceniają pracę w Wałbrzychu i w porównaniu z poprzednimi latami nastąpił spory regres.
Frekwencja na meczach drugiej ligi nie powalała - średnio jeden mecz oglądało 795 widzów. Rekord padł na Stadionie Ludowym w Sosnowcu, gdzie mecz ostatniej kolejki Zagłębia z Puszczą oglądało blisko pięć tysięcy widzów. To niewiele mniej niż suma widzów na wszystkich meczach w Wałbrzychu. Na trybunach Stadionu 1000-lecia w sezonie 2014/15 oficjalnie pojawiło się 6918. Zaledwie 4 kluby zaliczyły gorszy wynik (Limanovia, Znicz, Legionovia, Okocimski).
Jeśli chodzi o infrastrukturę to parkingi dla kibiców jak i oficjeli zostały ocenione powyżej średniej ligowej, co lokuje klub w środku stawki. Ale inne oceniane elementy infrastruktury po prostu zostały zmiażdżone przez oceniających. Górnik Wałbrzych miał najgorszą infrastrukturę dla kibiców niepełnosprawnych, najgorzej funkcjonujące punkty depozytowe w 2.lidze !
Ciągi komunikacyjne to przeciętne 3,94 (średnia ligowa 4,14 w skali 1-6). Furtki ewakuacyjne to 4,00.
Swego czasu mogliśmy się pochwalić najlepszym bufetem w grupie zachodniej drugiej ligi. Mija 12 miesięcy i okazuje się, że w lidze tylko w Stalowej Woli jest gorszy punkt gastronomiczny !
Dalej - ocena warunków pracy stanowiska dowodzenia 3,00 - najgorsza w lidze,  na pocieszenie - o wiele niżej ocenione zostały stanowiska w pierwszoligowych klubach z Bytowa, Chojnic i Niecieczy.
Ocena pracy mediów - 3,59 (średnia 4,03) - gorzej dziennikarzom pracowało się w Górze, Brzesku i Stalowej Woli.
Sanitariaty - 3,71 (średnia 4,03) - gorzej na 4 stadionach w drugiej lidze.
Ocena warunków oglądania meczu - 3,82 (średnia 4,34) - wg raportu gorzej oglądało się mecze tylko w Brzesku!
Na 4 z 17 meczów odnotowano brudne siedziska. Tak napisane jest w raporcie, choć regularnie odwiedzający trybuny Stadionu 1000-lecia co najmniej by potroili tę liczbę, zwłaszcza na siedziskach od strony Chełmca. Pod tym względem w lidze gorzej było tylko w Stargardzie Szczecińskim i Rybniku.
Polityka informacyjna - gorzej pod tym względem było tylko w Brzesku!
Organizacja wejścia kibiców gospodarzy - jak wyżej,gorzej radzono sobie w Okocimskim. Ale jeśli chodzi o organizację wejścia fanów gości - najgorzej oceniona w lidze.
Ocena proaktywności stewardów - najgorsza w lidze.
Ocena systemu stewardingu, czyli systemu służb informacyjnych i porządkowych - najgorsza w lidze.
Służby medyczne - 4,12 (średnia 4,28), ale już obsługa kibiców niepełnosprawnych to 3,11 - najniżej w lidze.
Ocena współpracy podmiotów zaangażowanych w organizację meczów, czyli współdziałanie z przedstawicielami służb publicznych (policja, służby medyczne) zostały ocenione na 4,00, ale w całej lidze okazało się to najniższą oceną. Podobnie oceniono pracę kierownika ds. bezpieczeństwa - niby ocena 4,06 nie przynosi wstydu, ale w lidze gorzej oceniono pracę tylko w Stargardzie Szczecińskim.
JEDYNIE BOGDAN SKIBA TRZYMA FORMĘ !
Krytykowany za swoją stronę redaktor Skiba znów doceniony został za swoją pracę spikera. Czołowa postać w grupie zachodniej, nie zanotował spektakularnego zjazdu jak ... stadionowa gastronomia. W sezonie 2014/15 uzyskał ocenę 4,88, a lepiej oceniono w całej lidze tylko pracę jego odpowiednika w Tarnobrzegu.
Jeśli chodzi o ogólną ocenę organizacji meczów to nie jest tak tragicznie w Wałbrzychu. Ocena nie jest wypadkową powyższych kategorii i Górnik został oceniony na 4,00 (średnia 4,37) co uplasowało klub na 14.miejscu.
Podsumowując temat, to w kwestiach infrastrukturalnych sam klub nie ma wiele do powiedzenia w kwestii organizacyjnych. Kluby nie są właścicielami stadionów, parkingów, tylko zarządca obiektu.
Pełen raport znajduje się na stronie związkowej.

niedziela, 12 lipca 2015

Odnowa czy od nowa

Piłkarskim newsem pierwszego tygodnia lipca była na pewno konferencja prasowa w Starej Kopalni dotycząca zmian w piłkarskim Górniku Wałbrzych. To o czym mówiono od miesięcy w kuluarach teraz w świetle reflektorów. Najważniejsze, że w klubie uświadomiono sobie o niezbyt dobrym funkcjonowaniu pionu sportowego. W końcu jest plan, który w teorii dla laika wygląda na wiarygodny. Wiadomo, że owoce tych rewolucyjnych zmian, jak określił to portal walbrzych24.com, przyjdą najwcześniej za kilka lat.
Powołana została Rada Programowa, której przewodniczącym został Czesław Grzesiak. Grzesiaka szerzej przedstawiać nie trzeba, bo prezesował Górnikowi, gdy ten grał w "starej" czwartej lidze i po latach tułania się w końcu awansował do "nowej" drugiej ligi. Jest na pewno doświadczoną osobą znającą się zarządzaniu klubem, firmą. Tylko jeśli w ciągu swojej kadencji nie potrafił (nie mógł?) przyciągnąć sponsorów do klubu, to czy teraz jest gwarantem pozyskania nowych dobroczyńców?
To co zaniedbano haniebnie, a wreszcie ma ruszyć od września - szkoła o profilu futbolowym - nabiera realnych kształtów. Ta idea plus wykwalifikowana kadra od najmłodszych roczników ma pozwolić Górnikowi w końcu zbierać plony jakie były w ubiegłym stuleciu, a w obecnym stały się udziałem choćby Uczniowskiego Klubu Sportowego Baszta, który dochował się kadrowiczów w osobach Rytko czy Biela. Ponad stutysięczne miasto, które przez zaniedbania stało się piłkarską pustynią nie potrafi dochować się nawet kadrowicza w kadrze ... regionu! Przeglądając listę powołań wysyłanych z Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej próżno szukać w przynależności klubowej nazwę Górnik. Pewniakami są piłkarze z Zagłębia, Śląska i Miedzi, ale więcej kadrowiczów od wałbrzyszan ma Polonia-Stal Świdnica, Lechia Dzierżoniów, Orzeł Ząbkowice! Odzwierciedlenie formy młodych adeptów futbolu są miejsca dopiero w środku ligowej stawki w zdecydowanej większości tabel rozgrywek młodzieżowych. Wiadomo, że wynik nie jest w tej rywalizacji najważniejszy, ale sukcesy budują atmosferę, napędzają koniunkturę. Rodzic mając do wyboru wysłanie syna do miejscowego przeciętnego klubu lub dojeżdżanie sporo kilometrów dalej do klubu odnoszącego sukcesy w juniorach, mogącego pochwalić się kadrowiczami na pewno wybierze tę drugą opcję. Oczywiście jeśli będzie go na to stać. Dlatego w tej materii Górnik MUSI sporo nadrobić, bo konkurencja, zwłaszcza ta z Legnicy odjechała już daleko. W każdym większym mieście jest akademia piłkarska, klasy sportowe o specjalnym profilu.Tych dzieciaków widać na mieście jak z dumą chodzą w klubowych firmowych dresach. A w Wałbrzychu do tej pory kulało to na potęgę. Miejmy nadzieję, że za kilka lat ta sytuacja się zmieni.
Personalia poszczególnych opiekunów grup pewnie wielu zaskoczyło. Hejterzy powtarzający niczym mantrę hasło klubokawiarnia zapewne ponownie się odezwą, bo zestaw nazwisk faktycznie przypomina listę kolegów. Adrian Mrowiec zbliża się do wieku chrystusowego i na ofertę z wyższych lig nie ma co liczyć. Grę na poważnym poziomie będzie chciał zakończyć w rodzinnym Wałbrzychu i równolegle będzie zajmował maluchami do 7 roku życia. Oprócz licencji UEFA z pewnością będzie chciał zdyskontować doświadczenia z gry np. w Szkocji. Pomagać mu będzie Jan Rytko. Za starszy rocznik odpowiadał będzie duet Marcin Morawski - Dominik Radziemski. Moraś już dawno prowadził treningi pokazowe, a z sukcesem zadebiutował tej wiosny w seniorach w Świdnicy. Z kolei nazwisko Radziemski w kategorii szkoleniowców kojarzyło się głównie z Krzysztofem - ojcem Dominika. Czemu akurat Radziemski z Rytko będą pracować z 7 i 8-latkami, a nie inni, bardziej doświadczeni (choćby Michalak czy były kadrowicz w juniorach Oświęcimka). Starsze grupy wiekowe (juniorzy młodsi) będą trenować pod okiem Jacka Fojny, który w latach 2010-2012 grał w drugoligowym Górniku, a potem przez 2 lata w Świdnicy. Ostatni sezon spędził w AKS Strzegom i Gromie Witków. 36-letni pomocnik ma licencję UEFA i praca w Wałbrzychu będzie jego pierwszym poważniejszym szkoleniowym wyzwaniem. Inny pan na F, czyli Marcin Folc - nie będzie już irytował kibiców jako nieskuteczny napastnik, a będzie pracował w szkole. Za dwa roczniki (11 i 12 latków) odpowiadać będzie Mirosław Otok - najstarszy z tego grona, rocznik 1969 - przez wiele lat gra w drugoligowym Zagłębiu Wałbrzych, a także w KP Wałbrzych, na Wyspach Owczych. W macierzystym Thorezie łączył pracę szkoleniową z grą na boisku. Pracował już przy Ratuszowej z juniorami, a wśród jego wychowanków jest syn Gaspar (rocznik 1993), który później grał w Zagłębiu i Victorii Świebodzice.
Najstarsze roczniki juniorów będzie prowadził Piotr Przerywacz, który wraz z Morawskim będzie pomagał Robertowi Bubnowiczowi z drużyną seniorów. To za jego kadencji w ubiegłym roku Górnik dopiero w barażach przegrał szansę na grę w Centralnej Lidze Juniorów.
Kiedyś Tur-piłkarz, dziś Idziak - koordynator
Koordynatorem trenerów będzie Tomasz Idziak. Dla młodszych sympatyków piłki w Wałbrzychu prawie anonimowa postać. Dziś 39-letni łysol kiedyś imponował płowowłosą fryzurą grając jako Tomasz Tur - z KP Wałbrzych awansował do 2.ligi, a potem grywał m.in. w AKS Strzegom, w Świdnicy, Mieroszowie,Bolesławicach, a ostatnio w roli grającego trenera w Karolinie Jaworzyna Śląska.
Pracował z powodzeniem z juniorami w Świdnicy (Gryf Świdnica - LDJMł), gdzie również pełnił funkcję dyrektora sportowego. Czy jednak dotychczasowe doświadczenie jako piłkarza. trenera przemawia na jego korzyść? Na czym będzie polegała konkretnie ta koordynacja? Czy aby nie powinno być to w kompetencjach dyrektora sportowego?
Jeśli chodzi o pion szkoleniowy to najważniejszą postacią w Górniku został Robert Bubnowicz i nie z racji pełnienia funkcji I trenera zespołu seniorów. Będzie on łączył funkcję dyrektora sportowego klubu. Czy aby nie jest to konflikt interesów? Co będzie - odpukać w niemalowane - jeśli seniorzy Górnika nie będą grać na miarę oczekiwań, pikować będą w kierunku czwartej ligi? Dyrektor Bubnowicz zwolni trenera Bubnowicza?
Na koniec perełka- szkółka bramkarska, za którą będzie odpowiadał Damian Jaroszewski. Cóż, kiedyś mogliśmy się pochwalić wałbrzyską szkołą, bo chyba z żadnego miasta na Dolnym Śląsku nie wyszło tylu klasowych bramkarzy: Matysek ojciec i syn, Szeja, Kostrzewa, Karwecki, Jarecki, Zajda. A obecnie straszna posucha - w tym roku seniorzy przez moment nie mieli nawet ani jednego bramkarza! Jogi wciąż się leczy, Jarosiński miał długą przerwę w grze i nie rokuje nadziei na sukces, podobnie jak młody Błaszczyk. Jeśli planem seniorów ma być awans to po pierwsze kto będzie bronił, a po drugie kto będzie trenował bramkarzy? Jaroszewski nie ma wymaganych kwalifikacji i nie chodzi tutaj o licencje. Co prawda gra już wiele lat, ale w którym z poprzednich klubów miał do czynienia z profesjonalnym treningiem bramkarskim, z których mógłby teraz korzystać?
Wszystko ładnie wyglądało na konferencji - długi stół, wiele osób,głośne hasła. Pozostało kilka pytań. Po pierwsze - identyfikacja z klubem. To może być przede wszystkim przez legendy. Tymczasem wychodzi na to, że z klubem pożegna się Włodzimierz Ciołek. Postać, której nie trzeba nikomu przedstawiać w Polsce, symbol miasta, regionu, a w ogóle pominięta w rozdaniu trenerskich kart w klubie. Nie ma również Bogdana Przybyły pracującego w klubie od lat ... może będą trzy dekady? Ci wspomniani panowie wychowali m.in. większość pionu sportowego, a wychodzi na to, że "nowa miotła" zamiecie ich na śmietnik historii. Chyba, że było to tylko niedopowiedzenie i wszystko się wyjaśni niebawem, np. ze startem szumnie zapowiadanej nowej strony internetowej.
Wracając do szkolenia bramkarzy to kołem zamachowym mogło być nazwisko Adama Matyska - znakomitego bramkarza, reprezentanta Polski, trenera bramkarzy w Bundeslidze (Norymberga). Jeśli z klubem z Wałbrzycha nie jest mu nie po drodze, to Górnik mógł sięgnąć bliżej, po swego wychowanka Kamila Jasińskiego,który niedawno otrzymał licencję UEFA A. Ten 25 -letni dziś bramkarz Skalnika Czarny Bór,drugi trener piłkarek AZS już 4 lata temu w Szczawnie Zdrój wraz z Damianem Michno otwierał szkółkę bramkarską. Pod względem szkoleniowym na pewno w chwili obecnej wygląda lepiej niż Jogi.
Kolejna sprawa o której przemilczano to praca z fizjologiem. O odpowiednim prowadzeniu indywidualnym zawodnika wypowiadał się choćby Tadeusz Pawłowski - trener Śląska w kontekście Bartkowiaka, którego w Wałbrzychu zajechano. O tym jak niebagatelne znaczenie ma monitoring treningów, regularne badania wyjaśnia znany autorytet w tej dziedzinie profesor Jan Chmura. Nawiązanie współpracy ze specjalistyczną placówką to obustronne korzyści wizerunkowe, również dla klubu.
Na koniec sprawa I drużyny. Robert Bubnowicz nie popełnia grzechu pychy i ostrożnie wypowiada się na temat walki o awans. Już raz przeszedł lekcję pokory w sezonie 2007/08 - miała być walka o awans, klub również zaliczył rewolucyjne zmiany - z Górnika/Zagłębia stał się Górnik PWSZ przy likwidacji rezerw, przyszedł (podobnie jak teraz Mrowiec) doświadczony defensor w osobie Rafała Majki i ... zakończyło się spadkiem z czwartego na piąty poziom rozgrywek. Czy zatem zmiany w klubie będą odnową czy etapem upadku, by zacząć budowę seniorskiej piłki od nowa?

Bartkowiak zagrał w pucharach

Trwa dobra passa Michała Bartkowiaka w I zespole Śląska Wrocław. W ubiegłym sezonie zaliczył ledwie dwa epizody, przy czym błysnął w jednym z ostatnich spotkań sezonu - z Pogonią Szczecin. Po sezonie zagrał w kadrze U-18, przedłużył umowę z klubem, a teraz zaliczył debiut w europejskich pucharach.
Michał w meczu z Celje trafił w słupek
Dobra gra Michała we wrocławskim klubie szybko została zauważona przez nie tylko przez kibiców, ale i dziennikarzy, którzy często pytają sztab szkoleniowy o wałbrzyskiego pomocnika. Trener Tadeusz Pawłowski w wywiadzie dla Słowa Sportowego zapytany o Bartkowiaka powiedział: Ten chłopak był dotąd źle prowadzony. Cały czas chciano na nim zarobić, więc były niewypały. W Górniku Wałbrzych był we wszystkich grupach wiekowych, był w Legii. Przeciążono go, my go ułożyliśmy. trochę mu ta blach w nodze przeszkadza, ale jest to chłopak, który ma błysk. Liczę na niego, jak zmężnieje, to może być odkryciem jesieni, chociaż dziś nie liczę go w tej podstawowej trzynastce.
Śląsk rozpoczął najwcześniej mecze o stawkę, więc już 02 lipca w słoweńskim Celje Michał mógł posmakować przygody z europejskimi pucharami. Wrocławianie nie zatwierdzili wszystkich nowo pozyskanych zawodników, w poczekalni czekali inni, więc Bartkowiak załapał się na ławkę rezerwowych. Po tygodniu sytuacja niewiele się zmieniła i wałbrzyszanin ponownie był rezerwowym w spotkaniu z NK Celje. WKS bronił jednobramkowej zaliczki z Bałkanów, a we Wrocławiu to goście prezentowali się lepiej. Tymczasem po godzinie gry praktycznie było już po zawodach, bowiem gospodarze prowadzili 2:0 i Słoweńcy, by myśleć o wyeliminowaniu Śląska musieli strzelić 3 gole. Trener Pawłowski w 76 minucie gry dokonuje zmiany - za Petera Grajciara wpuszcza na boisko Bartkowiaka. Co prawda po 4 minutach goście zdobywają kontaktową bramkę, ale w odpowiedzi wrocławianie  przeprowadzają składną akcję autorstwa dwóch zmienników - Ostrowski zagrywa do Bartkowiaka, który mocnym strzałem trafia tylko w słupek. Szkoda, bowiem mógł zaliczyć prawdziwe wejście smoka. Śląsk ostatecznie wygrał 3:1 i sposobi się do dwumeczu ze szwedzkim gigantem IFK Goeteborg. Dobra zmiana, udany kwadrans w pucharach spowodowały, że o Michale znów odezwały się media - Przegląd Sportowy pisze o nim jako superjunior. Hurra optymizm tonuje Tadeusz Pawłowski, który stwierdza wprost, że potrzeba sporo rozsądku we wprowadzaniu go do dorosłej piłki. W sobotnim numerze Sportu były napastnik wałbrzyskiego Zagłębia jest bardziej konkretniejszy: nie róbmy mu krzywdy, bo nie jest przygotowany na grę w pełnym wymiarze. Spokojnie, 15 minut wystarczy. Mieliśmy z nim ogromny kłopot na obozie przygotowawczym - musimy go prowadzić indywidualnie, żeby nie robić mu krzywdy. Najważniejsze, żeby był zdrowy. To ogromny talent i my to widzimy. Musimy go umiejętnie prowadzić. Wiem, że będą coraz większe naciski, aby on grał, ale musimy wytrzymać  ciśnienie. Poczekajmy, doceniamy ten talent. Wiemy, że to perełka.
Tyle trener Pawłowski, który ma ogromne doświadczenie w pracy z młodzieżą, przed powrotem do rodzinnego Wrocławia przez kilka lat prowadził różne roczniki w akademii piłkarskiej austriackiego landu Vorarlberg. W samym Śląsku na pewno jest ciśnienie na wykreowanie lokalnej gwiazdy rodem z Dolnego Śląsku. Sukcesy Gola, Piecha, Zielińskiego, Masłowskiego czy ostatnio Piątkowskiego, którzy dziwnym trafem nie trafili do wrocławskiego klubu, spowodowały lawinę krytyki skautingu, systemu szkolenia juniorów. Od pewnego czasu priorytetami transferowymi są ludzie z regionu - stąd ogromne zabiegi m.in. na powrót do Wrocławia Kamila Bilińskiego. Udana gra wychowanka czy też zdolnego juniora na pewno byłaby powodem do dumy, który mógłby być wykorzystany marketingowo. Nie oszukujmy się, gdyby Bartkowiak zaliczyłby takie udane epizody w Warszawie, media uczyniłyby go gwiazdą jutra. Inną sprawą jest fakt, że wykreowane szybko gwiazdy jeszcze szybciej zgasły i nie pomogły im nawet transfery do innych klubów - wystarczy prześledzić gdzie są teraz Mikita czy Jagiełło. Osoba Tadeusza Pawłowskiego jest gwarantem prawidłowego prowadzenia Bartkowiaka, jak ważne jest unikanie przeciążeń pokazuje przykład Mirosława Szymkowiaka, który debiutował w ektraklasie, podobnie jak Michał, w wieku 17 lat, a że grał prawie w wszystkich kategoriach wiekowych, organizm nie wytrzymał przeciążeń i popularny Szymek karierę zakończył w wieku 30 lat.

piątek, 10 lipca 2015

Pierwszy mecz z nowym trenerskim duetem.

Start nowego sezonu zbliża się dużymi krokami. Duet z ekstraklasy ma za sobą już pierwsze mecze w eliminacjach Ligi Europy, w piątek w Poznaniu poznamy zdobywcę Superpucharu, a za tydzień już ligowe granie w najwyższej lidze i gra w Pucharze Polski. W popularnym turnieju tysiąca drużyn zagra wałbrzyski Górnik z niedawnym ligowym rywalem Okocimskim Brzesko. Biało - niebiescy po kilku treningach wybiegli na murawę Stadionu 1000-lecia by zmierzyć się z goszczącym na zgrupowaniu przy Ratuszowej Rakowem Częstochowa. Piłkarze spod Jasnej Góry, odkąd zimą przejął ich trener Radosław Mroczkowski, zanotowali znakomity wiosenny pościg za grupą awansową. Gdy po klęsce u siebie z Nadwiślanem Góra 0:4 postawiono na nich krzyżyk, zespół wyrwał zwycięstwo w Tarnobrzegu 2:1 po golu w doliczonym czasie gry co dało udział w barażach z pierwszoligową Pogonią Siedlce. Po dwóch remisach (1:1,2:2) status pierwszoligowca zachowali siedlczanie, a w Częstochowie zaczęto myśleć już o walce o 1.ligę w nowym sezonie. Do tej pory najgłośniejszym transferem był powrót do Rakowa po 8 latach przerwy Piotra Malinowskiego.Ten 31-letni pomocnik imponuje szybkością, ale irytuje nieskutecznością - mimo to waleczność przysporzyła mu sporo sympatii podczas gry w Górniku Zabrze i Podbeskidziu Bielsko - Biała. Wcześniej podopiecznym trenera Mroczkowskiego został doskonale znany w Wałbrzychu Rafał Figiel.
Od lewej Figiel, Oświęcimka, D.Michalak, Słowak Hoferica
D.Bronisławski. Ten pierwszy i ostatni
 jeszcze miesiąc temu grali w barwach
Górnika.
[foto:walbrzyszek.com]
O ile obecności Figo podczas środowego sparingu w barwach gości można było się spodziewać,to niespodzianką był występ Dominika Bronisławskiego. Niewątpliwie odkrycie trenera Jerzego Cyraka, był wyróżniającym się młodzieżowcem w Górniku i z powodu wieku może liczyć na zainteresowanie drużyn silniejszych od wałbrzyszan. A konkurencja w Rakowie wśród młodzieżowców jest mocna - oprócz dotychczasowych piłkarzy klub pozyskał juniora Legii Piątka, z Ursusa Ofmańskiego, w meczu z Górnikiem sprawdzany był Kamiński (Termalica). Podpatrując niedawnych wałbrzyszan w Rakowie zdecydowanie lepiej zaprezentował się Rafał Figiel, który do przerwy zdecydowanie się wyróżniał na boisku.
Wynik spotkania towarzyskiego jest sprawą drugorzędną, ale na pewno sukces buduje atmosferę. Górnik nie był faworytem spotkania, a mimo to strzelił jako pierwszy bramkę. Choć po prawdzie pomoc również przyszła ze strony wałbrzyskich sędziów, którzy przymknęli oko na ofsajd Marcina Orłowskiego. Orzeł wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i prawdę powiedziawszy wynik inny niż kilkanaście bramek na mecie zbliżającego się sezonu będzie przykrą niespodzianką. Później goście odwrócili losy meczu i wygrali jak najbardziej zasłużenie.
Przyglądając się ustawieniu wałbrzyszan na pierwszy rzut oka mógł szokować, że na murawę w wyjściowej jedenastce wybiegł zaledwie jeden młodzieżowiec (Krzymiński), ale wystarczy przypomnieć sobie, że najbliższy - już w następny weekend - mecz o stawkę to bój pucharowy, gdzie nie ma wymogu udziału młodzieżowców. Ustawienie, gra Górnika nie zaskoczyła obserwatorów, jak na pierwsze spotkanie pod wodzą nowego szkoleniowca nie ma co narzekać. W bramce zobaczyliśmy nowy duet: Kamil Jarosiński, który debiutował już w 2.lidze, ale jego występy najlepiej przemilczeć oraz Gracjan Błaszczyk - rocznik 1997 przed którym wiele jeszcze pracy. Wychodzi na to, że najpewniejszym wyborem będzie Damian Jaroszewski jeśli się do końca wykuruje. W defensywie rolę Tomasza Wepy próbuje pełnić powracający po kontuzji Grzegorz Michalak. Wrócił z Bielawianki Sławomir Orzech, a ciekawe gdzie wyląduje Michał Łaski, który w chwili obecnej poszerzyłby pole manewru w defensywie. W drugiej linii aktywny był Dominik Radziemski, który już w 1.kolejce zagra przeciwko niedawnym kolegom z Karkonoszy Jelenia Góra. W pierwszej połowie zagrali głównie starzy znajomi z wiosny plus Jarosiński, Orzech i Jan Rytko. Po przerwie zagrali juniorzy i testowany zawodnik.O ile o tożsamość testowanych zawodników - w myśl maksymy "konkurencja nie śpi"- mógł się obawiać Radosław Mroczkowski, to dziwi takie postępowanie w przypadku Górnika. Anonimowość zmiennika Krzymińskiego można zrzucić na brak odpowiedniej polityki informacyjnej klubu, ale ciekawostką jest, że portal 90minut.pl podał nazwisko Przemysława Kocota. Co ciekawe w środowy wieczór tę informację potwierdziła strona jg24.pl,która nazajutrz ... wykasowała informację!
Wciąż można spodziewać się ruchów z klubu jak i do. Z tercetu bramkarzy grających wiosną w Górniku nowy klub znalazł Seweryn Derbisz, który powrócił do Dzierżoniowa i będzie grał w tamtejszej Lechii. Łeonid Musin będzie miał problem ze znalezieniem nowego klubu, bowiem od nowego sezonu obowiązywać będą obostrzenia jeśli chodzi o ilość obcokrajowców spoza UE na polskich boiskach. Musin zagrał w sparingu Korony Kielce z czeską Karviną (2:3), ale nie przekonał do siebie sztabu szkoleniowego Korony. Kamil Czapla szuka póki co nowego klubu.
Z obrońców niewiadomą jest Przemysław Cichocki. Klubu szuka Bartosz Tyktor, o którego testach - i to w niezbyt pozytywnym świetle - napisał niedawno portal weszlo.com. Bartek wraz z Dariuszem Michalakiem i juniorem Kamilem Popowiczem udali się na testy do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, gdzie z grona kilkunastu zawodników wybierano zaledwie trzech. Wśród wybrańców znalazł się 19-letni Popowicz,który zagrał kilka minut w sparingu z Zawiszą Bydgoszcz. Tyktor szybko trafił do Chojnic, gdzie zagrał w meczu z Bytovią (0:0), ale do dalszych treningów już go nie zaproszono. Wałbrzyskie portale pisały o rzekomym zainteresowaniu Sławomirem Orzechem ze strony Puszczy Niepołomice, ale małopolskie media solidarnie milczą w tym temacie.
Tomasz Wepa (Odra)
Krystian Stolarczyk wrócił do Bełchatowa, gdzie po spadku rozwiązano umowy z kilkunastoma zawodnikami i przed nim rodzi się obecnie szansa debiutu w oficjalnym meczu pierwszej drużyny. Póki co dyrektor sportowy Jacek Krzynówek zaprasza na testy kolejnych zawodników. Do macierzystego klubu wrócił również Damian Lenkiewicz, który pod Chełmcem zawiódł. W Miedzi, gdzie nowym trenerem został Ryszard Kuźma, Leny gra w dotychczasowych sparingach i jedzie również na obóz do Szamotuł. Jego dyspozycja w Górnika najprawdopodobniej zostanie jedną z niewyjaśnionych zagadek...
Niedawny kapitan Górnika szybko znalazł nowy klub i to niedaleko, bo w Opolu. Odra liże rany po nieudanym finiszu rozgrywek w trzeciej lidze śląskiej,gdzie w dwumeczu okazała się lepsza od Polonii Bytom, która wywalczyła awans, by fotel lidera stracić po porażce z Szombierkami. Zbigniew Smółka nie odpuszcza i zapowiada walkę o awans również w nadchodzącym sezonie. Tomasz Wepa ma w tym mu pomóc. Debiut Wepka zaliczył w Bytomiu, gdzie Odra zremisowała z beniaminkiem 2.ligi Polonią 1:1.
Z drugoligowej kadry nie zobaczymy również Marcina Folca, który zapewne, podobnie jak wszyscy w Wałbrzychu, inaczej wyobrażał sobie miniony sezon. Jeden gol i to z rzutu karnego nie przynosi chluby żadnemu napastnikowi. Pewnie Marcin z pewnością znalazł by chętnych na swoje usługi w innych klubach trzeciej bądź niższej ligi. W nadchodzącym sezonie będzie zajmował się szkoleniem młodzieży w klubie - o czym dowiedzieliśmy się z czwartkowej konferencji.

czwartek, 2 lipca 2015

Dolnośląska klapa w Regions Cup

W sobotnie popołudnie na Tallaght Stadium położonego na przedmieściach Dublina poznamy zwycięzcę tegorocznej edycji Regions Cup. Chorwacki Zagrzeb zagra z gospodarzami Wschodnim Regionem Irlandii.
Polska, a dokładniej Dolny Śląsk napisał złotymi zgłoskami karty historii tego turnieju amatorów,bowiem 8 lat temu na bułgarskim turnieju nasz region okazał się najlepszy. Podopieczni Janusza Kudyby i Romualda Kujawy doczekali się nawet wydawnictwa książkowego opisującego bałkańską przygodę. Z tamtej drużyny wyżej niż trzecia liga trafiła dwójka powołana z Polonii/Sparty Świdnica Janusz Gol i Arkadiusz Piech, których szerzej nie trzeba przedstawiać, bowiem nie tylko mają na swoim koncie grę i bramki w ekstraklasie, ale i za sobą debiut w reprezentacji Polski.
Turnieje finałowe Regions Cup organizowane są co dwa lata, po Polakach triumfowały ekipy hiszpańskiego regionu Castilla y Leon (2009), portugalskiej Bragi (2011) i włoskiego Veneto (2013). Dolny Śląsk po wygraniu krajowych rozgrywek musiał wygrać rywalizację na turnieju kwalifikacyjnym rozgrywanym na boiskach w Legnicy i Polkowicach. Prowadzony zespół przez duet Grzegorz Kowalski (na co dzień Ślęza Wrocław) - Mirosław Drączkowski (Sokół Wielka Lipa) pokonał "u siebie" ekipy z Francji (Paris Ile-de France), Macedonii (News Amateurs) oraz Rumunii (Brasov). Dolnośląski Związek Piłki Nożnej stworzył drużynie naprawdę profesjonalne warunki. Szkoleniowcy mieli możliwość przeprowadzenia kilkudniowych konsultacji,m.in. w Wałbrzychu. Zespół gościł w Irlandii na rekonesansie, gdzie rozegrał towarzyskie spotkanie z gospodarzami.W końcu pod koniec czerwca drużyna DZPN wyleciała do Irlandii by powtórzyć wynik sprzed ośmiu lat.  Na temat powołań można zawsze dyskutować, zawsze będą wątpliwości, niedopowiedzenia, oskarżenia szkoleniowców o personalne sympatie.
O miejsce w bramce rywalizowali, bowiem bezpośredni podopieczni trenerów - Marcin Gąsiorowski ze Ślęzy i Jarosław Krawczyk z czwartoligowego Sokoła. Palma pierwszeństwa w turnieju przypadła trzecioligowcowi, który jednak po puszczeniu 4 bramek w spotkaniu z Zagrzebiem ustąpił miejsca starszemu koledze - 30-letniemu bankowcowi. Takie poza piłkarskie historie dziennikarze lubią, więc w oficjalnym programie UEFA na ten turniej poświęcono kilka zdań wspomnianemu bramkarzowi Sokoła, jak i także studentowi Jakóbczykowi (Ślęza) czy pracującemu na kierowniczym stanowisku w markecie Mądrzejewskiemu (KP Brzeg Dolny). Do tego dochodzi zdjęcie wykonane przed wałbrzyskim Centrum Aktywnego Wypoczynku. Szkoda tylko, że w biografii trenera Grzegorza Kowalskiego autor pominął epizod w Górniku Wałbrzych, który w drugiej połowie lat 90-tych ubiegłego stulecia stał się przepustką dla Kowalskiego do prawdziwego futbolu...
Wśród powołanych zabrakło kilku zawodników,którzy z powodzeniem grali w turnieju kwalifikacyjnym: bramkarza Marcina Kuli (Orkan Szczedrzykowice), obrońcy Szymona Przystalskiego (Ślęza Wrocław), pomocników Marka Budnego (Foto Higiena Gać), Marka Gacka (KP Brzeg Dolny)i  Mariusza Paszkowskiego (Lechia Dzierżoniów).
W pierwszym spotkaniu w Bray dolnośląscy piłkarze przegrali aż chorwackim Zagrzebiem 0:4! Trzy bramki Polacy stracili w ostatnim kwadransie gry, ale przewagę potwierdza również statystyka strzałów celnych: 10-1 na korzyść zwycięzców. Uważnych obserwatorów mogła zaskoczyć obecność tylko na ławce rezerwowych duetu Lechii Dzierżoniów Leśniarek - Niedojad, który brylował w eliminacyjnych meczach. W drugim spotkaniu Leśniarek już wybiegł w wyjściowym składzie, ale aż 6 roszad nie pozwoliło wygrać z niemiecką Wirtembergią (0:1). Wobec drugiego triumfu Zagrzeba wiadomo było, że Dolny Śląsk w ostatnim spotkaniu będzie walczył tylko o prestiż, czyli trzecie miejsce. W Dublinie przeciwko reprezentacji regionu Wschodniego Irlandii Północnej kadra DZPN przełamała strzelecką niemoc - Damian Niedojad strzelił bramkę już w 5 minucie. W drugiej odsłonie Krawczyka dwukrotnie pokonał O'Riordan  - porażka 1:2, ostatnie miejsce w tabeli.
Kto reprezentował Dolny Śląsk w Irlandii? Oto wybrańcy duetu Kowalski - Drączkowski:
Jarosław Krawczyk (Sokół Wielka Lipa, 30 lat-2 mecze w Irlandii),
Marcin Gąsiorowski (Ślęza Wrocław, 26 lat -1),
Grzegorz Borowy (Polonia/Stal Świdnica, 26 lat-1),
Adrian Leśniarek (Lechia Dzierżoniów, 23 lata-3),
Grzegorz Mazurek (Piast Żmigród, 21 lat-2),
Jacek Mądrzejewski (KP Brzeg Dolny, 27 lat-2),
Łukasz Deneka (Sokół Wielka Lipa, 30 lat-3),
Konrad Babeczko (Orkan Szczedrzykowice, 25 lat-2),
Oskar Majbroda (KP Brzeg Dolny, 20 lat-2),
Kamil Kaczmarek (GKS Kobierzyce, 19 lat-1),
Paweł Boczarski (Foto-Higiena Gać,26 lat-2),
Kamil Żbik (KP Brzeg Dolny,28 lat-2),
Łukasz Maciejewski (Lechia Dzierżoniów, 24 lata-2),
Jakub Jakóbczyk (Ślęza Wrocław, 25 lat-3),
Patryk Gołębiewski (Piast Żmigród, 22 lata-2),
Daniel Wałęga (KP Brzeg Dolny, 24 lata-1),
Marcin Buryło (Lechia Dzierżoniów, 25 lat-3),
Damian Niedojad (Lechia Dzierżoniów, 21 lat -2 mecze/1 gol),
Michał Skrypak(Polonia/Stal Świdnica, 23 lata-2),
Jakub Bogdanowicz (Ślęza Wrocław, 19 lat-3).
Z tej 20 kwartet czwartoligowców (Krawczyk, Deneka, Babeczko, Kaczmarek), reszta to potencjalni zawodnicy,których będziemy mogli zobaczyć w ligowych spotkaniach z Górnikiem Wałbrzych. Ilu z nich pójdzie śladem Piecha i Gola?

Bzdury redaktora Skiby

Redaktor Bogdan Skiba prowadzi doskonale znaną wałbrzyskim kibicom stronę skibasport.pl. Ze względu na szybkość podawanych informacji oraz posuchę wśród wałbrzyskich mediów w tematyce sportowej witryna jest często odwiedzana. W przypadku fanów wałbrzyskiego Górnika to praktycznie jedyne medium, w którym można w miarę szybko przeczytać co się w klubie dzieje. Inna sprawa, że pozostałe wałbrzyskie strony - mimo, że z opóźnieniem - newsy podają bardziej rzetelne i merytorycznie dopracowane.
Panu Skibie, który był i zapewne będzie, spikerem na piłkarskich meczach Górnika, można zarzucić wiele spraw, tak jak na przykład kopiowanie relacji "na żywo" ze strony lajfy.com, ale trzeba mu też oddać, że dba o optymizm wałbrzyskich kibiców. Jako pierwszy przeprowadził (?) wywiad z nowym trenerem Górnika Robertem Bubnowiczem, jako pierwszy podał informację o zatrzymaniu Marcina Orłowskiego i powrocie Adriana Mrowca. Ale niestety czasem zdarza mu się przysłowiowy strzał kulą w płot.
Może to późny czas publikacji - tuż przed północą po upalnym dniu, może to brak rozeznania, a może zbytni optymizm spowodował, że autor próbuje sugerować, że Górnik - tu uwaga, uwaga - może być POPROSZONY PRZEZ PZPN O GRĘ W II LIDZE.
W artykule pt. "Coraz bliżej II ligi" zgadza się średnio ...co drugi fakt. Ale po kolei:
 - Widzew Łódź nie uzyskał licencji na grę w 2.lidze, o tym mówiono i pisano od tygodni. Tylko wysoko postawionym działaczom PZPN, w tym zapewne samego prezesa, łódzki klub zawdzięcza, że Komisja Licencyjna przedłużała termin ostatecznej decyzji. Łódzki klub najprawdopodobniej nie zagra nawet ani w trzeciej czy też czwartej lidze. Z drugiej strony ciekawe czy łódzki bankrut rozliczył się z Marcinem Morawskim, któremu również był winien pieniądze.
 - casus Kotwicy Kołobrzeg.Red. Skiba pisze w kontekście kołobrzeżan - "o ile spełni wymogi licencyjne i wyrazi zgodę". Otóż Kotwica, w przeciwieństwie do Górnika, już dawno licencję drugoligową na sezon 2015/16 już ma. Poza tym w Kołobrzegu liczono się z takim rozwiązaniem i na pewno "wyrażą zgodę".
 - sprawa Polonii Bytom. Za zaległości wobec Vladimira Karalicia FIFA, a więc światowa, a nie europejska federacja piłkarska ukarała klub łączną kwotą wysokości ponad 700 tysięcy. Bytomski beniaminek ma miesiąc na spłatę zadłużenia, jeśli tego nie zrobi to sezon rozpocznie z debetem 6 punktów. Jeśli dalej będzie uchylał się od spłaty wtedy dopiero klub będzie zdegradowany. Zakładając, że Polonia nie będzie płacić to sierpniowe ligowe mecze zacznie z kontem -6, FIFA pogrozi palcem i da kolejne 30 dni i wtedy dopiero nastąpi relegacja bytomian. Czy po rozegraniu przez Polonię 4-5 ligowych meczów i tyleż samo przez ewentualnego zmiennika (Odra, Górnik?) PZPN zdecydowałby się na zamianę miejsc? Skoro Polonia zostałaby zdegradowana to do której ligi? Ta opcja zajęcia miejsca w lidze jest niedorzeczna.
 - UKP i Falubaz. W Zielonej Górze króluje żużel i koszykówka, a piłka nożna odnosi sukcesy na poziomie juniorów. Wychwalając sukcesy wałbrzyskich juniorów i porównując wielkość Zielonej Góry z Wałbrzychem red. Skiba powinien zauważyć, że w Grodzie Bachusa regularna praca z młodzieżą przynosi o wiele większe sukcesy niż pod Chełmcem. Z kolei seniorzy od dawna nie mają szczęścia. Jak wyliczył portal sport.pl tego lata doszło do TRZYNASTEJ FUZJI klubów piłkarskich? Starsi kibice pamiętają boje na zapleczu ekstraklasy Górnika z Lechią Zielona Góra, która później w Wałbrzychu już w 3.lidze pokazała się jako Zryw. Potem były połączenia m.in. z Lechem Sulechów, innymi klubami by zachować ligowy status. Ostatnia zmiana to z Lechii w UKP. Seniorzy Uczniowskiego Klubu Piłkarskiego utrzymali się w 3.lidze, a czwartą wygrał Falubaz - zespół założony przez sympatyków żużla, który z czasem przemienił się w niezły piłkarsko klub. Zamysł fuzji jest jasny: Falubaz wnosi markę, kibiców, większe możliwości marketingowe, a UKP to szkolenie, bazę treningową. Jeden zielonogórski klub może więcej uzyskać z miasta niż dwa kluby. Ostatecznie doszło do fuzji, ale szybko przekalkulowano, że w sezonie reformy lepiej będzie okrzepnąć organizacyjnie w 4.lidze i awansować do 3.ligi niż utrzymać się w morderczym sezonie w 3.lidze.
- MKS Oława faktycznie ma problemy finansowe,których źródło sięga aż czasów niedoszłego dobrodzieja Floty Świnoujście Jerzego Woźniaka. Tym samym  oławianie dołączyli do Jastrzębia,Żagania i Świnoujścia, które padły ofiarą tego "dobrodzieja". MKS w kategorii seniorów zniknie na najbliższy sezon z piłkarskiej mapy - chyba, że będzie grać w najniższych klasach. A powrót ma nastąpić za rok pod szyldem Moto-Jelcz.
 - faktycznie Bielawianka miała możliwość gry w najbliższym sezonie w 3.lidze, ale zrezygnowała, z  czego skorzystała skrzętnie Bystrzyca Kąty Wrocławskie. Zamieszanie z zielonogórskimi zespołami, spowodowało, że beniaminkami będą Ilanka Rzepin,którą wałbrzyscy kibice pamiętają z ostatniego pobytu Górnika Wałbrzych w trzeciej lidze oraz Budowlani Lubsko.
To tyle jeśli chodzi o trzecią ligę. Niezrozumiałe jest pisanie przez redaktora Skibę "może więc jeszcze nie wszystko z II ligi stracone dla Górnika ...". Po co te mydlenie oczu? Może ktoś niezorientowany w temacie faktycznie może zinterpretować rewelacje pana Bogdana. Górnik Wałbrzych nie otrzymał licencji na drugą ligę to raz, dwa - nie odwoływał się od negatywnej dla klubu decyzji. A przede wszystkim, o czym jako pierwszy p. Skiba pisał, klub nastawiony jest na odnowę, odbudowanie marki, co w chwili obecnej wyklucza powrót w ciągu najbliższych dni kuchennymi drzwiami do drugiej ligi.
Dziś ma odbyć się pierwszy trening piłkarzy Górnika. W tym temacie również nie wierzę red. Skibie piszącemu, że "wyjaśnią się ostatnie kadrowe znaki zapytania". Wielu zawodników zapewne zabraknie, nie jest powiedziane, że ktoś z grupy poszukującej nowego pracodawcę otrzyma satysfakcjonującą ofertę i opuści Wałbrzych. Doskonale pamiętane są wojaże Dariusza Michalaka i nie jest powiedziane, że w jego przypadku będziemy świadkami "powtórki z rozrywki". Z wiosennej, drugoligowej kadry na treningach nowych już zespołów pokazali się Krystian Stolarczyk i Damian Lenkiewicz, którzy powrócili z wypożyczeń do macierzystych klubów. Rafała Figla zobaczymy niebawem w Wałbrzychu, ale już w barwach Rakowa Częstochowa. Na treningu trzecioligowej Odry Opole pojawił się ostatni kapitan wałbrzyszan - Tomasz Wepa. Jeśli Wepie udało by się załapać do kadry opolskiego klubu, to niestety nie będzie mu dane wystąpić przeciwko byłemu szkoleniowcowi Górnika Andrzejowi Polakowi. Prowadzona przez niego Swornica Czarnowąsy właśnie zrezygnowała z występów w 3.lidze, ale Polak ma pozostać szkoleniowcem w popularnej Sworze.
Treningi w nowym klubie poprowadzi były już trener wałbrzyszan Jerzy Cyrak. Znalazł on zatrudnienie pod Gnieznem, w Pelikanie Niechanowo, który rozpoczął marsz od A klasy i obecnie awansował do 3.ligi. Zespół Pelikana bezapelacyjnie wygrał swoją 4.ligę i na pewno nie będzie chłopcem do bicia w trzeciej.W kadrze zespołu znajdowali się zawodnicy ograni i znani choćby wałbrzyskim kibicom z drugoligowych meczów Górnika z wielkopolskimi drugoligowcami (Steinke, Maksymov, Oczkowski, Bartkowiak, Pawlak) jak i choćby testowany zimą Jakub Budzyń.