sobota, 30 maja 2015

FIFA Blatter - bez zmian

O podejrzeniach korupcyjnych w światowej federacji piłkarskiej FIFA można było przeczytać kilka lat temu. Niby każdy o tym wiedział, ale żadnych oficjalnych działań  jakiejkolwiek prokuratury nie było. Bomba wybuchła dopiero kilka dni temu, jak na ironię tuż przed wyborami prezydenckimi. Aresztowano kilku działaczy, są poważne zarzuty, ale zamiast abdykacji skompromitowanego Szwajcara doczekaliśmy się reelekcji. W 111-letniej historii FIFA nie miała takiego jak obecnie kryzysu, mimo to Joseph Blatter będzie pełnił prezydenta już piątą kadencję.  Kontrkandydatem był książę Ali,ale po przegranej I turze wyboru sam zrezygnował z drugiej tury, co oznaczało, że Blatter wciąż będzie szefował światowej federacji.
Co zarzuca się FIFA ?
Światowe media prześcigają się w wyliczance podejrzanych przedsięwzięć federacji. Przyznanie organizacji mistrzostw Świata w 2010 Republice Południowej Afryki wzbudziło już wiele kontrowersji. FIFA wymusiła na RPA wprowadzenie m.in.szybkiego postępowania miejscowych sądów, które miały poradzić sobie z przestępczością i napływem blisko 450 tysięcy kibiców.
Obecność we władzach Jacka Warnera z Trynidadu i Tobago.Prezydent federacji CONCACAF od lat musi się mierzyć z oskarżeniami korupcyjnymi i łapówkarstwem, a tymczasem wciąż jest wybierany i nie ponosi konsekwencji.
Krytyce podlega system głosowania, gdzie wielu nie podoba się, że takie samo znaczenie ma głos np. z Papuy jak i delegata z Francji czy Brazylii. Stąd też łatwo można wpłynąć na malutkie federacje, którymi można wygrać kolejną kadencję.
Wątpliwości budzą finanse federacji, która z definicji jest non-profit, nie mająca przynosić zysków, a tymczasem nie wiadomo co się dzieje ze wszystkimi pieniędzmi od sponsorów, po co jest rzekoma "rezerwa"na kontach bankowych w rajach podatkowych.
Casus Franza Beckenbauera  - który na początku roku po usłyszeniu oskarżeń korupcyjnych otrzymał trzymiesięczny zakaz działalności. Po zakończeniu zakazu nie podjął współpracy w celu wyjaśnienia sprawy korupcji,a przecież był w komitecie wykonawczym, który decydował o przyznaniu kolejnych mundiali Rosji i Katarowi.
W Brazylii podczas mundialu sporo dyskusji wzbudziła interwencja FIFA wobec obowiązującego w tym kraju zakazu sprzedaży alkoholu podczas meczów.  Federacja nie mogła sobie pozwolić, by jeden z głównych sponsorów, browar Budweiser  poniósł podczas mistrzostw straty. Złośliwi zapytali, co by było gdyby sponsorem był np.kartel narkotykowy i czy wtedy można było zmieniać krajowe prawo pod sponsora.
Podobna jest sprawa z wymuszaniem ulg podatkowych na państwach gospodarzach, dzięki czemu rocznie do budżetu wpływają dziesiątki milionów euro.
Bierność federacji wobec tzw. match-fixing,czyli ustawiania wyników, no i oczywiście wybór Kataru i Rosji. Mundial, zwłaszcza w Azji, warunki klimatyczne wykluczają normalną grę w tradycyjnej porze rozgrywanych turniejów, spotkał się ze zdziwieniem i oskarżeniami o korupcję, co właśnie w maju znajduje swój epilog. Nieprawidłowościami podczas wyborów mistrzostw 2018 i 2022 ma się zająć wymiar sprawiedliwości USA,co od razu spotkało się z krytyką ze strony Rosji.
Oczywiście zarzutów dla FIFA jest więcej, system wyborów nie zmienił się, dlatego też  Blatter wciąż będzie na ciepłej posadzie. Europa, która jest głównym oponentem władzy Szwajcara nie ma po prostu sama siły przebicia. Musi się znaleźć kontrkandydat, podobny do wspomnianego księcia, za którym głosowały by inne federacje obecnie przekonane do porządku blatterowego.

czwartek, 28 maja 2015

Puchar dla Krychowiaka

27 maja 2015 roku - historyczna data,bowiem po raz pierwszy w historii Polska gościła finał piłkarskiego pucharu. Liga Europy sezonu 2014/15 była sygnowana hasłem Road to Warsaw.
Po odpadnięciu z eliminacji do Ligi Mistrzów i udanych pierwszych meczach w fazie grupowej LE niepoprawni optymiści widzieli oczami wyobraźni w finale stołeczną Legię, której grę wybił Polak Arkadiusz Milik wraz z kolegami z Ajaxu Amsterdam. Polscy piłkarze byli aktywni w tej edycji:pewniakiem w Torino tradycyjnie był Kamil Glik, kilka bramek dla Dynama Kijów strzelił Łukasz Teodorczyk. Ale im bliżej finałowej rozgrywki coraz więcej się mówiło i pisało o pomocniku obrońcy trofeum FC Sevilla Grzegorzu Krychowiaku.
foto: dzienniktypera.blogspot.com
Klub ze stolicy Andaluzji w XXI wieku zdominował rozgrywki Pucharu UEFA,które zmieniły nazwę na Ligę Europy. W 2006 w Eindhoven Sevilla zmiażdżyła angielski Middlesbrough 4:0, a w drużynie Juande Ramosa pierwsze skrzypce grali m.in.bramkarz Anders Palop, późniejsza gwiazda Barcelony Daniel Alves, strzelec 2 bramek Enzo Maresca czy Jesus Navas. Rok później obronili trofeum w Glasgow po udanie wykonanych rzutach karnych (3:1) w meczu z Espanyolem (2:2 po dogrywce). W ubiegłym roku, już w Lidze Europy, w Turynie również konkurs jedenastek rozstrzygnął o triumfie Andaluzyjczyków. 0:0 i 4:2 z Benficą oznaczało trzeci triumf. Teraz była szansa na rekordowy czwarty wygrany finał.
Przeciwnikiem drużyny Unaia Emery'ego był ukraiński Dnipro Dniepropietrowsk, który w rodzimej lidze musi uznawać póki co wyższość Szachtara Donieck i Dynama Kijów. W fazie grupowej Dnipro dwukrotnie przegrało z Interem Mediolan, a przed ostatnią kolejką zajmowało ostatnie czwarte miejsce. Czy ktoś wtedy o zdrowych zmysłach widział ten zespół w finale LE? W Kijowie Artem Fedeckyj zdobył złotą bramkę w meczu z AS St. Etienne co dało drugie, awansowe miejsce. W tegorocznej pucharowej fazie Dnipro wyeliminowało Olympiakos Pireus (2:0,2:2), Ajax (1:0,1:2 pd), Club Brugge (1:0, 0:0) i wreszcie sensacyjnie SSC Napoli (1:0,1:1). Ze względu na panującą sytuację na Ukrainie drużynie prowadzonej przez Myrona Markewycza niewiele dawano szans. Poza tym hiszpański zespół mógł liczyć na większą grupę kibiców.
Eksperci mówili o finale jako pojedynku Sevilla vs. Jewhen Konoplanka. Ukraiński pomocnik latem zapewne zmieni klub na lepszy, ale to nie on należał do bohaterów wieczoru.
Andrzej Buncol z Bayerem Leverkusen, Tomasz Rząsa i Euzebiusz Smolarek z Feyenoordem Rotterdam i Mariusz Lewandowski z Szachtarem Donieck - do tego jakże wąskiego grona chciał dołączył pomocnik Sevilli Grzegorz Krychowiak. Popularny Krycha zaliczył kapitalny premierowy sezon w klubie hiszpańskim, gdzie został wybrany do ekskluzywnej jedenastki sezonu. Prasę ma znakomitą, nawet można zaryzykować stwierdzenie, że lepszą niż w ojczyźnie, gdzie zdarzały się pretensje za grę w kadrze Adama Nawałki. Im bliżej finału, tym o Krychowiaku było coraz głośniej - był większym ambasadorem meczu niż wybrany przez UEFA Jerzy Dudek. Wreszcie w środowy wieczór w Polsce doczekaliśmy się nie tylko meczu finałowego europejskiego pucharu, ale i występu polskiego zawodnika. Sympatia kibiców była więc po stronie Sevilli.
Krychowiak przy wejściu na murawę złamał niepisany zwyczaj przedfinałowy - nie tylko nie odwrócił wzroku od trofeum, ale nawet go dotknął. Niektórzy po tym jak Kalinić pokonał Rico i dał prowadzenie Dnipro w mediach społecznościowych wytknęli Grzegorzowi zachowanie przy wyjściu na murawę. Ale potem ... Oglądaliśmy znakomity emocjonujący mecz, w którym Polak był jednym z głównych aktorów.
Krychowiak jako pierwszy uderzył na bramkę Denysa Bojko.Wreszcie po rzucie rożnym w 28 minucie wyrównał stan meczu! Potem zarobił żółtą kartkę, znów po przerwie bliski był zdobycia bramki, aż wreszcie po końcowym gwizdku sędziego mógł radować się ze zdobycia pucharu za zwycięstwo w LE.
Po Stanisławie Oślizło i Zbigniewie Bońku, którzy trafiali w finale nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów Krychowiak jest dopiero trzecim Polakiem strzelającym bramkę w finałowym spotkaniu.
W takiej sytuacji nie może dziwić obecność Krychy w każdym medium po finale. Warto jednak dodać, że dyspozycję polskiego zawodnika docenili również za granicą. Daily Mail wystawiło mu,podobnie jak strzelcowi dwóch bramek Kolumbijczykowi Bacca, najwyższą notę 8. Sportsmole również 8 - wyżej jedynie Bacca, whoscored - 7,75 (najwyżej spośród wszystkich uczestników finału), Eurosport z kolei wyżej ocenił grę Reyesa i Bacci,
Oprócz zachwytem nad postawą i sukcesem Grzegorza warto też zwrócić uwagę na organizację finału. Oczywiście Warszawa była cała zakorkowana, jak zwykle zresztą. doszło również do drobnych incydentów na linii kibice ... Śląska Wrocław - kibice Sevilli, co jest pokłosiem wizyty wrocławian w Andaluzji. Ale to co działo się przed i w trakcie meczu na Stadionie Narodowym to przepiękna wizytówka polskiej ... organizacji imprez futbolowych.
Dzięki finałowi w Warszawie wielu kibiców dowiedziało się, że Liga Europy, a właściwie jego finał ma oprawę godną kontynentalnych imprez. Że Polska potrafi znakomicie się przygotować, zaprezentować. Owszem pesymiści mogli kręcić głową na murawę, niedogodności, które są przy organizacji wielkich imprez, ale trzy lata po EURO 2012 możemy z dumą ogłosić, że potrafimy zorganizować topową imprezę.
Teraz tylko musimy poczekać, aż w finale Ligi Mistrzów zagra Polak, bo raczej polskiej drużyny w finale europejskiego pucharu długo nie zobaczymy.

wtorek, 26 maja 2015

Rafał Figiel w TOP TEN wg Piłki Nożnej

Tygodnik Piłka Nożna przedstawił najlepszą dziesiątkę drugiej ligi. Opracowujący te zestawienie red.Kamil Sulej prorokuje, że w zbliżającym się okienku transferowym będziemy mieli do czynienia z większym ruchem zmian barw klubowych niż zimą, a to z prostej przyczyny - większości zawodnikom kończą się umowy.
zestawienie TOP 10 - CI, KTÓRZY SIĘ WYPROMOWALI to po części ściągawka dla tych,którzy szukają najbardziej smakowitych kąsków z II - ligowej lodówki - jak to literacko opisał autor.
Wśród tego ekskluzywnego grona znalazło się miejsce dla piłkarzy z drużyn już zdegradowanych. Na szóstym miejscu jedyny obcokrajowiec z w tym zestawieniu Słowak Martin Pribula.30-latek z Limanovii zimą trafił do małopolskiego zespołu i do tej pory strzelił 8 bramek. A przed rokiem w słowackiej ekstraklasie strzelił więcej bramek niż obecne gwiazdy naszej ekstraklasy Robert Pich czy Ondrej Duda.
Drugim spadkowiczem wśród ekskluzywnej dziesiątki jest Rafał Figiel. Oto co można przeczytać o liderze wałbrzyskiego Górnika,którego umieszczono na siódmym miejscu:
24-letni pomocnik ostatnimi czasy balansuje na krawę­dzi I i II ligi. Znakomity sezon 2012-13 w UKP Zielo­na Góra zakończył z dorobkiem 16 goli, a jego macierzysty klub uzyskał awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Popu­larny Figo po udanej kampanii w III lidze zaliczył przeskok o dwa szczeble i wylądował w GKS Katowice. Na Górnym Śląsku skuteczność nie była sprzymierzeńcem ofensywne­go pomocnika. Jesień obecnego sezonu spędził w Chro­brym Głogów, jednak w grudniu jego kontrakt uległ roz­wiązaniu. W Wałbrzychu Figiel odzyskał radość z gry (sześć bramek i pięć asyst). Nowy lider Górnika po wiosennych wyczynach został określony przez kibiców tego klubu jako dar z niebios.
Figiel zapewne na brak ofert latem nie będzie mógł narzekać. Szkoda, że do prezentowanego przez niego poziomu nie dorównywali często partnerzy. Jego sprowadzenie do Wałbrzycha było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę,
A kto jeszcze został zauważony i prorokuje mu się grę w wyższych klasach?
10. Sebastian Czapa (Legionovia) - o nim tak naprawdę przekonamy się w najbliższej kolejce w Legionowie,bowiem jesienią przy Ratuszowej zagrał ostatnie pół godziny.
9. Adam Setla (Nadwiślan Góra) - najlepszy gracz beniaminka,14 bramek. Wg śląskich mediów już teraz ma propozycje z lepszych klubów, w tym ekstraklasowych.
8.Rafał Niziołek (MKS Kluczbork) - od 7 lat w Kluczborku 24-latek uznawany jest za jednego z najlepszych pomocników ligi. Czy w przypadku braku awansu skusi się na opuszczenie MKS? Warto przypomnieć, że grał w tym zespole jeszcze z Waldemarem Sobotą czy Patrykiem Tuszyńskim.
7. Rafał Figiel (Górnik Wałbrzych)
6.Martin Pribula (Limanovia Limanowa)
5. Jarosław Niezgoda (Wisła Puławy)- obecnie 11 goli, choć zaliczył serię 7 goli w 7 meczach.Ponoć zimą przymierzała się do niego Korona. Przeciwko Górnikowi strzelił bramkę w jesiennym meczu,który puławianie wygrali 3:1.
4. Sebastian Musiolik (ROW Rybnik) - 19-letni napastnik rybniczan, reprezentant Polski juniorów. W lidze tylko cztery trafienia, ale mnóstwo pozytywnych ocen
3. Jakub Arak (Zagłębie Sosnowiec) - rocznik 1995, 17 bramek na koncie i bodaj najlepszy młodzieżowiec ligi.Bramkarzy Górnika pokonywał w obu spotkaniach tego sezonu. Wypożyczony do Sosnowca z Legii Warszawa.
2. Ariel Wawszczyk (Błękitni Stargard Szczeciński) - przedstawiciel rewelacji sezonu, półfinalisty Pucharu Polski o którym napisano,pokazano już wszystko. Dodatkowo Piłka Nożna przypomina o karierze studenckiej na Akademii Morskiej defensora ze Stargardu.
1. Łukasz Sekulski (Stal Stalowa Wola) - 27 bramek z 51 wszystkich zdobytych przez Stalówkę. Aż 3 uzyskał w dwumeczu z Górnikiem Wałbrzych (na zdjęciu w jesiennym meczu w Stalowej Woli).
Już zimą był bliski przejścia do Ruchu Chorzów, a teraz ponoć jest w kręgu zainteresowań Jagiellonii Białystok. Póki co popularny Sekul będzie się starał pomóc zespołowi z Podkarpacia awansować na zaplecze ekstraklasy.

Wysoka cena spadku

Być może już tylko kilkanaście dni w Wałbrzychu będziemy mogli się pochwalić szczeblem centralnym w piłce nożnej. Niestety, wszystko wskazuje, że w sierpniu ligowe zmagania Górnik rozpocznie w trzeciej lidze dolnośląsko - lubuskiej. Najprawdopodobniej przerwa ze szczeblem centralnym, wizytami drużyn z wybrzeża, wschodu kraju potrwa nieco dłużej niż sezon.
Obecna kadra oparta jest na zawodnikach spoza Wałbrzycha, więc trudno spodziewać się, że po spadku klub zdecydowałby się na ich dalsze, nietanie utrzymanie, a z drugiej strony pewnie część zawodników chciałaby pograć co najmniej w drugiej lidze.
Jeśli mielibyśmy spekulować:
bramkarze - za Łeonidem Musinem nikt płakać nie będzie. Czy Kamil Czapla zdecyduje się na pozostanie w Górniku? Mógłby być pewniakiem w bramce, zwłaszcza, że nie wiadomo w jakiej formie będzie rekonwalescent Damian Jaroszewski.
Obrońcy - Cichocki, Stolarczyk, Tyktor - tak nawet mógłby wyglądać blok defensywny, ale nigdy w takim zestawieniu nie zagrał. Dwaj pierwsi tracą status młodzieżowca, grą swoją nie urzekli, więc raczej wrócą do swych macierzystych klubów. Tyktor ma swoje wady (szybkość, a raczej jej brak oraz tendencje do kiksów), ale najlepiej, obok Orłowskiego, w zespole gra głową. Przydałby się, ale znając życie będzie szukał klubu w wyższej niż trzecia liga. Poza tym bliżej domu ma mocny zespół Formacji Mostki, a i w Zielonej Górze coraz głośniej o budowie mocnego klubu futbolowego na bazie UKP i KSF sponsorowanego przez dobrodziei żużlowego Falubazu.
Pomoc - Rafała Figla z pewnością każdy z wałbrzyskich kibiców widziałby dalej w Górniku. Ale realnie patrząc - czy piłkarz,który nie tak dawno biegał po boiskach zaplecza ekstraklasy zdecydowałby się na kopanie w trzeciej lidze? Z pewnością nie, poza tym obniżony budżet klubu wymusiłby obniżenie wyższych kontraktów. Do tego dochodzi ten sam argument co w przypadku Tyktora - w Lubuskiem, bliżej domu będzie można zarobić podobne, o ile nie wyższe pieniądze.
Damian Lenkiewicz był wypożyczony z Miedzi Legnica i po sezonie pożegnamy Lenego. Bez żalu, bowiem wielkiego pożytku zespół z niego nie miał.
Atak - Marcin Orłowski ma wyrobioną markę. Dwucyfrowa liczba bramek w drugiej lidze jest niezłą wizytówką i zapewne znajdzie się chętny na jego usługi. W 1.lidze miał trudności ze skutecznością, ale niżej to gwarancja kilku bramek. Na pewno opuści Wałbrzych. Marcin Folc obecny sezon może spokojnie spisać na straty i to nie ze względu na kontuzje, ale najpierw nie strzelał, potem w ustawieniu z jednym środkowym napastnikiem musiał uznać wyższość Orła. Latem zapewne pożegna Górnika.
Na kim oparta będzie kadra trzecioligowego Górnika? Czapla (Jaroszewski) - D.Michalak, Wepa, Krzymiński - Radziemski, Oświęcimka, Bronisławski (Surmaj),G.Michalak, Sawicki - Migalski, Śmiałowski.
Niewykluczone, że z tego grona ktoś odejdzie z klubu. W ich miejsce zapewne powrócą wypożyczeni (Łaski, Orzech, Chajewski). A kto poprowadzi zespół? Czy klub zaufa Jerzemu Cyrakowi, czy też sam trener będzie szukał lepszego klubu,tylko kto powierzy swój zespół trenerowi bez sukcesów?
Zbliżający się sezon trzecioligowy będzie przejściowy, bowiem zgodnie z uchwałą PZPN docelowo czwarty poziom rozgrywek ma składać się z 4, a nie jak obecnie 8, grup. Dolnośląskie drużyny, obecnie rywalizujące z lubuskimi, od jesieni 2016 roku będą jeździć dodatkowo do ekip z województwa opolskiego i śląskiego. Aby połączyć dwie ligi z każdej będzie spadać połowa początkowej stawki. Czy w takim układzie osłabiony, będący w budowie zespół daje gwarancje ... utrzymania? Trzeba walczyć o awans by się utrzymać. Taka maksyma przyświecała w sezonie 2013/14 przy reorganizacji drugiej ligi. Wtedy sensacyjnie dobra gra przyniosła wicemistrzostwo jesieni, by po 18 miesiącach z hukiem żegnać się z ligą. Starsi kibice zapewne przypomną sezon 2007/08  - historyczny, bo działacze przemianowali Górnik/Zagłębie na Górnika, ale w 4.lidze 11.miejsce oznaczało ... degradacje, bowiem czwarta liga stała się piątym poziomem rozgrywkowym.
O tym jak ciężki jest żywot spadkowicza z drugiej ligi pokazuje poniższe zestawienie drużyn, które zostały zdegradowane na boisku, bez wycofań w trakcie sezonu, nieprzyznania licencji itd.
Dopiero w bieżącym sezonie najprawdopodobniej uda się niektórym zespołom powrócić do drugiej ligi. Radomiak, były klub Marcina Orłowskiego, już zapewnił sobie udział w barażach. Podobnie jak poznańska Warta. O tym,która Olimpia czy ta z Zambrowa czy z Elbląga (z Dawidem Kubowiczem w składzie) zagra w barażu zadecyduje bezpośredni pojedynek w ostatniej kolejce. Niesamowita z kolei walka przebiega w trzeciej lidze śląskiej, gdzie rozgrywki zdominowały zespoły Odry Opole i Polonii Bytom. Jesień w fotelu lidera zakończyła Odra, która dodatkowo wywiozła z Bytomia cenny remis 1:1. Wiosną dwupunktową stratę Polonia odrobiła i w miniony weekend doszło do "meczu prawdy", w którym Odra wygrała 2:1 i na cztery kolejki przed finiszem ma 3 punkty przewagi. W bytomskim zespole wchodzącym z ławki jest Kamil Mańkowski,który jesienią grał w drugoligowym Górniku Wałbrzych.
Do tej pory żadnemu spadkowiczowi nie udało się po roku wrócić do drugiej ligi. Biorąc pod uwagę zmiany organizacyjne będzie jeszcze trudniej.

niedziela, 24 maja 2015

Górnik rzucił ręcznik

Żarło,żarło i zdechło. Często tak się mawia w różnych dziedzinach życia. Piłkarze Górnika po jesieni mieli praktycznie jedynie teoretyczne szanse na utrzymanie się w drugiej lidze. Wiosną podjęli walkę, zdobywali punkty na własnym boisku, a na wyjazdach co najwyżej remisowali, ale w skutek potknięć rywali wciąż zachowywali szanse na utrzymanie. Z pierwszej ligi wycofuje się Flota Świnoujście co powoduje, że trzeci poziom rozgrywkowy pożegna ostatnie trzy a nie cztery zespoły. Zbiegło się to akurat z niezwykle ważnym zwycięstwem nad Kotwicą Kołobrzeg, co okazało się prawdziwym łabędzim śpiewem biało-niebieskich. Środowy mecz w Niepołomicach miał być przełamaniem wyjazdowym Górnika, wyjściem nawet ze strefy spadkowej. Zamiast nadziei, triumfu przyszła klęska 0:5. Mimo to wciąż wałbrzyszanie zachowali szanse na utrzymanie się.
Mecz ze Stalą Mielec zaplanowany został na niedzielę, a w sobotę grali główni rywale w walce o utrzymanie. Niestety, dla podopiecznych Jerzego Cyraka wyniki były wysoce niekorzystne. Puszcza Niepołomice na wyjeździe wygrała ostatni raz we wrześniu w Limanowej, a teraz wywozi komplet punktów z Puław, Kotwica Kołobrzeg z kolei w 2015 roku z wyjazdów przywiozła okrągłe zero punktów, a w sobotę gościła w Kluczborku, gdzie po golu w 90 minucie zdobywa punkt - który może okazać się na wagę utrzymania. Okocimski pojechał do Rybnika i wygrywa 1:0 - jest to drugie w sezonie zwycięstwo Piwoszy, wcześniej komplet sięgnęli w połowie ... sierpnia ubiegłego roku!
Po takich rozstrzygnięciach Górnik MUSIAŁ wygrać, by utrzymać się w walce o utrzymanie. W ostatnich kolejkach co prawda Stal Mielec wydaje się być najgroźniejszym rywalem, to boisko pokazało,że był to rywal w zasięgu biało-niebieskich. Ale który to już raz takie wrażenie po przegranym meczu mieli wałbrzyszanie?
Goście mogli postraszyć słynnym Bodzio W. , czyli Bogusławem Wyparło na ławce rezerwowych. Górnik z kolei zaprezentował w bramce debiutanta - Kamila Czaplę, który zastąpił Łeonida Musina. Na lewej obronie Przemysław Cichocki zmienił Krystiana Stolarczyka.Te zmiany to pokłosie bramek w Niepołomicach. W pomocy zabrakło wykartkowanego Mateusza Sawickiego.
Mielczanie nie grali wielkiego meczu, ba - można nawet zaryzykować stwierdzenie, że byli jednym ze słabszych zespołów, które gościły wiosną przy Ratuszowej. Jedynie mogli imponować konsekwencją taktyczną. W przeciwieństwie do miejscowych widać było ścisłe trzymanie odległości pomiędzy formacjami, przesuwanie się oraz reakcje trenera Janusza Białka na wydarzenia boiskowe i przemyślane zmiany.
Górnik grał ... nijako. Niby miał przewagę,częściej był w posiadaniu piłki, ale nie wiele z tego wynikało. Na dobrą sprawę ciekawie zaczęło się dziać pod koniec I odsłony, kiedy groźnie strzelił Rafał Figiel, a słupek ostemplował Marcin Orłowski (na zdjęciu). Więcej można było sobie, po takim akordzie, obiecywać po zmianie stron, a tymczasem nie było widać w poczynaniach miejscowych, że walczą o życie. Decydująca akcja meczu miała w 56 minucie, gdzie Dariusz Michalak rzekomo faulował rywala w polu karnym. Była to jedenastka z kategorii "gdyby sędzia nie odgwizdał to by się z tego wybronił". Katowicki rozjemca już w I połowie pokazał gospodarzom, że jest skrupulatny w swoich decyzjach i mogli oni przewidzieć, że w "szesnastce" w stykowej sytuacji może być odgwizdany rzut karny. Do piłki podszedł Sebastian Łętocha, który w I połowie był autorem JEDYNEGO celnego strzału na bramkę gości. Jego strzał z karnego obronił Czapla, ale nikt nie zdążył zablokować dobitki egzekutora i mielczanie mogli się cieszyć z prowadzenia. Później jeszcze Mateusz Cholewiak strzelił z ostrego kąta i na tym można skończyć wymienianie szans gości na bramkę. Górnik z kolei tak długo się rozkręcał, że celne strzały w światło bramki mogliśmy zaobserwować dopiero w ostatnim kwadransie gry.Najbliższy szczęścia był Bartosz Tyktor, a wcześniej jego strzał, jak i Śmiałowskiego mijały minimalnie słupek bramki gości. Jak na mecz o wszystko w ciągu kilku dni ponownie Górnik zawiódł, co niestety oznacza najprawdopodobniej degradację.
W bramce zagrał wreszcie Kamil Czapla, po którym nie było widać debiutanckiej tremy, nie robił błędów jak Musin, wybronił to co mógł, nawet rzut karny. W defensywie w sumie poprawnie, choć Tyktor zaliczył takie machnięcie, że nawet mielecki napastnik się tego nie spodziewał,bowiem niechybnie byłoby 0:2. Dariusz Michalak został sprawcą rzutu karnego,ale zaliczył solidny występ, często angażując się w ataki. Najgorzej w Górniku zagrała druga linia. Rafał Figiel to wiadomo - motor napędowy akcji gospodarzy. Mimo swobody, którą mu dali mieleccy piłkarze brakowało strzałów z dystansu. Rzadko podłączali się do ataku boczni pomocnicy. Co z tego, że płowowłosi Oświęcimka i Lenkiewicz przedryblowali jednego czy drugiego rywala skoro nie mieli do kogo podać? Osamotniony Orłowski przegrywał pojedynki główkowe,często cofał się lub starał się indywidualnie zaatakować ze skrzydła - zresztą po takiej akcji trafił w słupek. Dramatem były przeprowadzanie szybkich ataków - praktycznie Górnik atakował Figlem, Orłowskim i Lenkiewiczem lub Śmiałowskim. Kilkakrotnie można było zaobserwować, że te trio zaangażowane jest pod polem karnym, a reszta partnerów została w okolicach koła środkowego! Słabszy niż poprzednio występ zaliczyli Radziemski z Bronisławskim, Wepa od dłuższego czasu jest bez formy. Na ławce rezerwowych brakowało zmienników,choć po prawdzie tajemnicą poliszynela jest czemu tak mało na boisku przebywa Kamil Śmiałowski, skoro jego wejścia na murawę wyraźnie ożywiają poczynania kolegów? Biorąc pod uwagę obecność na trybunach braci Radziemskich, Bartkowiaka, Moszyka, Janika czy Wojtarowicza aż cisnęło się na usta przekleństwo oglądając bezradność wałbrzyszan. Znamienne jest również zachowanie grupy najwierniejszych fanów z sektora C. Po "Górnik nigdy nie spadnie" aż po "bójcie się chamy,do 3.ligi wracamy" pod koniec meczu.
Może wydawać się śmieszne, ale wciąż Górnik ma szanse na utrzymanie. A nadzieja obecnie nazywa się Widzew Łódź. W drugiej lidze wałbrzyszanie nie mają szans na wyprzedzenie Puszczy (7 punktów straty) ani Okocimskiego (9 punktów). Cztery oczka więcej ma Kotwica, którą piłkarze z Ratuszowej mogą wyprzedzić jeśli WYGRAJĄ oba spotkania (w Legionowie i w Wałbrzychu z Okocimskim) licząc, że kołobrzeżanie nie wygrają spotkań z Zagłębiem u siebie i w Pruszkowie ze Zniczem. Górnik ma niekorzystny bilans bezpośrednich spotkań z Kotwicą (2:1,0:4) więc tak naprawdę ma do odrobienia 5 a nie 4 punkty - stąd konieczność dwóch zwycięstw.
Podobnie jak Flota ku upadkowi chyli się legendarny Widzew Łódź, tegoroczny spadkowicz z ekstraklasy, który już nie ma szans na utrzymanie się w 1.lidze. Po pierwsze dotychczasowy właściciel klubu Sylwester Cacek wycofał się z finansowania klubu i złożył rezygnację. PZPN póki co nie dał licencji na 1.ligę z powodu długów. Jeśli klub nie znajdzie sposobu na ugody z wierzycielami w ciągu najbliższych dni, to może nie uzyskać licencji nawet na drugą ligę.  Oczywiście w Łodzi powstał plan ratunkowy, emisja akcji, próba ugody z kolejnymi wierzycielami - to wciąż nadzieja dla kibiców futbolu w Łodzi,że klub będzie grał po wakacjach na szczeblu centralnym.
Tymczasem Widzew w weekend nie pojechał na ligowy mecz do Lubina tłumacząc się brakiem pieniędzy. Biorąc pod uwagę, że to już drugi walkower w tej rundzie, po tym jak nie doszło do meczu domowego z Sandecją, to łodzianom grozi NATYCHMIASTOWA DEGRADACJA O DWIE KLASY NIŻEJ. Za tydzień Widzew powinien podejmować w Byczynie Chrobrego Głogów,a za dwa tygodnie pojechać do Grudziądza. Jeśli któreś z wymienionych spotkań nie dojdzie do skutku to będzie oznaczało, że Widzew nowy sezon zacznie od 3.ligi a nie drugiej.
Dla wałbrzyszan jest to już ...n-ta szansa dana przez los tej wiosny. Tyle już razy Górnik zawiódł, że trudno oczekiwać, by zdołał wyprzedzić Kotwicę. Należy jedynie mieć nadzieję, że podopieczni Jerzego Cyraka godnie pożegnają się ze szczeblem centralnym, bo wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że długo ten szczebel nie będzie oglądany pod Chełmcem.

czwartek, 21 maja 2015

Puchar Polski dla Świdnicy

W środowe deszczowe popołudnie w Dzierżoniowie miał miejsce ostatni akord pucharowej edycji 2014/15 na szczeblu Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Wałbrzychu. Po jesiennych rundach głośno było o Lechii Dzierżoniów,której zarówno seniorzy jak i juniorzy zameldowali się w najlepszej ósemce. Juniorzy, występujący na co dzień w Dolnośląskiej Lidze Juniorów raczej niespodziewanie przegrali u siebie z rewelacją edycji Czarnymi Wałbrzych. Przedstawiciel siódmego poziomu rozgrywek wygrał 2:1, by w półfinale ulec Bielawiance 1:4. Przeciwnikiem w finale bielawian była Polonia - Stal Świdnica, która broniła zdobytego przed rokiem w Ząbkowicach trofeum. Wiosną świdniczanie grają nie tylko efektownie, ale i efektownie. Po tym jak I trenerem został Marcin Morawski to w lidze zaledwie dwukrotnie świdniczanie schodzili pokonani, a pogromcami były najlepsze wiosną drużyny Zagłębia II Lubin i Formacji 2000 Mostki. W drodze do finału Polonia-Stal miała o wiele trudniejszych rywali niż Bielawianka. Mecz ćwierćfinałowy to 3:1 w Żarowie ze Zjednoczonymi, a w półfinale wygrana w Dzierżoniowie z Lechią 2:0,a dla porównania bielawianie nie mieli mocniejszego przeciwnika niż przedstawiciel klasy okręgowej.
Tak strzela Grzegorz Borowy, a w niebieskich
strojach wałbrzyszanie Łaski i Orzech
Biorąc pod uwagę statystyki ostatnich pojedynków świdniczan z Bielawianką to ci drudzy nie mieli praktycznie szans. 5 ostatnich meczów - 5 porażek bramki 0:22! Miesiąc temu w Bielawie w lidze goście ze Świdnicy wygrali 5:0. Mimo to w Dzierżoniowie Bielawianka dość długo toczyła wyrównany bój z faworytem. Po strzale doświadczonego Daniela Chęcińskiego piłkarzy Morawskiego uratowała poprzeczka. Ale potem skutecznością błysnął kapitan Polonii - Stali Grzegorz Borowy. 26-letni pomocnik w lidze strzelił już 10 bramek, a w pucharze pokonywał bramkarzy Nysy Kłodzko i dwukrotnie Zjednoczonych Żarów. W finale natomiast dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, Polonia - Stal wygrywa 2:0 i sięga po Puchar Polski OZPN Wałbrzych !
Jest to pierwszy trofeum wywalczone przez Marcina Morawskiego w roli trenera. Wśród pokonanych oglądać mogliśmy jego byłych kolegów z Ratuszowej - Michała Łaskiego w roli kapitana Bielawianki i Sławomira Orzecha. Teraz popularny "Mara" zapowiada walkę o puchar na szczeblu DZPN i pokazanie się na szczeblu centralnym. Póki co czeka świdniczan walka ze zwycięzcami z innych okręgów. We wrocławskim Ślęza Wrocław pokonuje w Gaci Foto-Higienę po konkursie karnych (3:1,po remisie 2:2), w legnickim A-klasowy Grom Gromadzyń - Wielowieś ogrywa czwartoligowy Orkan Szczedrzykowice (zespół m.in.Adama Kłaka i Rafała Majki) 6:5 w karnym po bezbramkowym remisie. W Jeleniej Górze Karkonosze również potrzebowały serii jedenastek by ograć czwartoligowy Włókniarz Mirsk (4:2 po remisie 1:1).
Świdniczanie nie poznali jeszcze swego półfinałowego rywala, z którym zmierzą się w następną środę.Póki co w najbliższy weekend czeka ich ciężki wyjazdowy mecz do Gorzowa Wielkopolskiego,gdzie swego czasu grał Marcin Morawski. O ile forma i wyniki Polonii -Stali może cieszyć ich sympatyków to zgoła odmienne nastroje panują w obozie ich pucharowego rywala. Bielawianka walczy o utrzymanie,obecnie jest na 14.miejscu co nie gwarantuje utrzymania, bowiem nie jest jeszcze wiadomo do końca ile drużyn spada. Zależy to zarówno od Górnika Wałbrzych czy się utrzyma w 2.lidze czy mistrz 3.ligi wygra barażowy dwumecz. Realnie patrząc bielawski klub może minąć jeszcze Piast Karnin, ale równie dobrze może sezon zakończyć na 16.pozycji. Wiele nadziei w serca sympatyków Bielawianki wlało niespodziewane zwycięstwo we Wrocławiu ze Ślęzą w ostatniej kolejce. Sezon w 3.lidze kończy się 6 czerwca.

Czas na zmianę w bramce Górnika?

Wałbrzyski drugoligowiec w minorowych nastrojach wracał z Niepołomic,gdzie miejscowa Puszcza sprawiła nie lada lanie podopiecznym Jerzego Cyraka. Co ciekawe Puszcza na szczeblu centralnym (druga i pierwsza liga) jeszcze nie wygrała, a 5 bramek udało jej się zdobyć do środy tylko na boisku rywala. Znamienne jest, że do tej pory w najwyżej wygranym spotkaniu (5:1) z Ruchem Wysokie Mazowieckie (maj 2011) w przegranym zespole występował Michał Oświęcimka,a pierwszą bramkę piłkarze Puszczy zdobyli po golu samobójczym.
Spotkanie w Niepołomicach można było oglądnąć w internecie dzięki portalowi malopolska.tv. Oglądanie klęski nigdy nie jest miłe,więc niewielu pewnie skusi się, by oglądnąć mecz znając już wynik.Górnik do tej pory na szczeblu drugiej przegrał w takich rozmiarach dopiero trzeci raz. W sezonie 2011/12 w Legnicy krocząca do pierwszej ligi Miedź (w składzie z m.in. Orłowskim) zmiażdżyła w derbach wałbrzyszan, a jednym z winowajców okrzyczano młodego Kamila Jarosińskiego,który zastępował wykluczonego w poprzednim meczu Damiana Jaroszewskiego. Niemal równo dwa lata temu w Sosnowcu Zagłębie ogrywa 5:0 Górnika, a po nim rezygnację złożył Robert Bubnowicz. Teraz teoretycznie rywal był słabszy, ale stawka nieporównywalnie większa. Mimo to pięć goli po stronie strat jest dla wielu wciąż niezrozumiałe. Czy przewaga Puszczy była aż tak duża? Czy goście z Wałbrzycha zagrali tak katastrofalnie słabo?
Łeonid Musin - 9 meczów 
18 puszczonych bramek,
0  bez czystego konta
Futbol jest grą błędów, a te bezlitośnie zostały w Niepołomicach wykorzystane. Wystarczy analiza straconych bramek.
1:0- dośrodkowanie Madejskiego z ok. 40 metrów, Orłowski walczy na 14 metrze, a Łeonid Musin wychodzi z bramki, bez szans na interwencję, piłka podbita przez wałbrzyskiego snajpera wpada do pustej bramki. Dwa pytania: po co Musin wychodził skoro miał małe szanse by w ogóle dojść do piłki? Skoro już wyszedł do piłki, to czemu nie zakomunikował krzykiem partnerom o swojej decyzji? Wytłumaczenie "brak komunikacji" jest zbyt ogólnikowe przy tym golu.
2:0 - wolny dla Górnika,złe dośrodkowanie Figla, gospodarze wybijają spokojnie piłkę, a wałbrzyszanie tak zaasekurowali kolegów w ofensywie i tak "dynamicznie" wracali, że w kole środkowym była przewaga 4:2 na korzyść graczy Puszczy. Maluga sobie źle sobie wypuścił piłkę, Musin wyszedł poza "16", ale został łatwo ograny. Strzał do pustej bramki i po sprawie.
3:0 -półtora minuty później Puszcza rozgrywa krótko rzut wolny, Dariusz Michalak nie nadąża za swoim zawodnikiem,któremu udaje się dośrodkować z lewej strony, Stiepankowa nie upilnował Stolarczyk, a Musin zostaje uprzedzony przez swego krajana i jest już po meczu.
4:0- po rzucie rożnym Górnika dalekie wybicie piłki w okolice koła środkowego. Tam Stolarczyk tak przyjmuje piłkę, że Puszcza od połowy rusza na bramkę rywala z przewagą 3:2. Gawęcki spokojnie uderza obok zrezygnowanego Musina.
5:0 - gospodarze dośrodkowują w pole karne,gdzie młodzieżowiec Puszczy Furtak ma tyle czasu,by spokojnie przyjąć piłkę (czemu przyglądał się Wepa?) i przymierzyć się do celnego strzału.

Wałbrzyszanie popełnili szkolne wręcz błędy w defensywie, przypomniała się jak żywo runda jesienna,gdzie indywidualne błędy niweczyły całą grę zespołu. Nie przynosiło to punktów. Jerzy Cyrak, to jemu trzeba obiektywnie oddać, nauczył zespół nie załamywać się,walczyć o zmianę wyniku. Głównie się to w Wałbrzychu udawało, ale na wyjazdach wygląda to najczęściej tragicznie.
Podstawą skutecznej gry każdego zespołu jest dobra, zorganizowana gra bloku defensywnego. Wiosną zaledwie dwa razy udało się Górnikowi zachować czyste konto - z Rozwojem (1:0) i w Górze z Nadwiślanem (0:0). W obu tych meczach bronił Seweryn Derbisz, który potem z powodu urazu nie znalazł się z kadrze meczowej. Zastąpił go 30-letni,więc doświadczony Ukrainiec Łeonid Musin,który nie jest gwarantem, że wybroni Górnikowi choćby punkt. Do tej pory jedynym pozytywem jest obroniony rzut karny w Pruszkowie, ale w przegranym meczu. Nie ma meczu w którym Łeonid nie zalicza pustego przelotu, nie popełni błędu z komunikacją czy obliczeniem lotu piłki. W zdecydowanej większości przypadków obyło się bez konsekwencji bramkowej, ale podstawą sukcesu w obronie jest bramkarz, który swoimi interwencjami zapewni zespołowi kilka punktów. A w przypadku Musina trudno znaleźć taki mecz.
W przerwie zimowej pierwszym wyborem co do transferu bramkarza był Kamil Czapla, który do tej pory krąży pomiędzy drużyną juniorów a drugoligową ławką. Tak naprawdę kibice nie wiedzą co sobą reprezentuje młodzieżowiec pozyskany z Lecha Poznań. Błędy, które przytrafiają się Musinowi Czapli byłyby wybaczone, zrzucone na karb młodości,ale dałoby doświadczenie bramkarzowi, który ponoć ma być nr 1 w przyszłości. Tylko co Kamil zyskuje grając w Strzegomiu, Bolesławcu lub przyglądając się Musinowi? Finisz sezonu na pewno wyklucza zmianę na newralgicznej pozycji bramkarza, ale czasem warto zaryzykować. O potrzebie zmiany w bramce Górnika mówią od dłuższego czasu nie tylko kibice, ale i byli piłkarze z wałbrzyskich klubów,którzy regularnie oglądają mecze na Stadionie 1000-lecia.
Słaby występ w Niepołomicach zaliczył Krystian Stolarczyk, który zastąpił w wyjściowym składzie Przemysława Cichockiego. Obaj defensorzy w tym roku kończą wiek młodzieżowca i najprawdopodobniej są to ich ostatnie mecze nie tylko w Górniku, ale i na tak wysokim szczeblu. Nie oszukujmy się - nie są to gracze takiego formatu,by ściągać ich na dłużej do Wałbrzycha, oprzeć na nich blok defensywny. Wypożyczony z Bełchatowa Stolarczyk miał bardzo dobre wejście do zespołu i słusznie zbierał pochlebne recenzje. Dopiero porażka w Pruszkowie oznaczała dla niego ławkę rezerwowych, ale krążą opinie, że zadecydowały o tym nie błędy w grze, lecz zbyt ostra gra przeciwko Zniczowi. Jego miejsce zajął Cichocki, który w kilku elementach ustępuje koledze, m.in. gorzej wyprowadza piłkę i mniej pewnie czuje się w grze ofensywnej.Mimo to jego gra nie była tak tragiczna w ostatnim okresie by spodziewać się takiej roszady w Niepołomicach. Powodów słabszego występu Stolarczyka z Puszczą szukać należy w braku rytmu meczowego. Tutaj pokutuje brak rezerw wałbrzyskiego klubu.
Jak już wcześniej wspomniałem wciąż są matematyczne, ale i realne szanse na utrzymanie.W dodatku wciąż tli się wśród niektórych powiększenie szans przy zielonym stoliku. Gdyby nie wycofanie Floty Świnoujście w Wałbrzychu już by witano się z trzecią ligą. Teraz ogromne kłopoty organizacyjne łódzkiego Widzewa mogą przyjść w sukurs drugoligowcom. W poniedziałek Komisja ds.Licencji Klubowych nie przyznała klubowi licencji na grę w 1.lidze. Problemem Widzewa są długi wobec wierzycieli. Od tej decyzji zapewne klub się odwoła - kolejne posiedzenia komisji są 22 i 28 maja. Biorąc pod uwagę to co się działo przed startem rundy wiosennej - zamieszanie z obiektem i ostateczna zgoda na grę w Byczynie, a teraz rezygnację prezesa Cacka uznawanego za hamulcowego zmian w klubie, środowisko łódzkie pewnie się zmobilizuje i nie dopuści do zniknięcia Widzewa z centralnego szczebla rozgrywek.

środa, 20 maja 2015

Po Puszczy tylko złudzenia

Mecz w Niepołomicach miał być przełamaniem wyjazdowym Górnika Wałbrzych. Tak jak jesienią mecz z Puszczą był dla podopiecznych Jerzego Cyraka pierwszym, po którym biało-niebiescy cieszyli się z trzech punktów, teraz miał być pierwszy komplet punktów poza Ratuszową co pozwoliłoby wyprzedzić w tabeli właśnie Puszczę.
Wynik 0:5 mówi sam za siebie.Jerzy Cyrak zapowiadał zwycięstwo, a przyszła najwyższa w tym sezonie klęska. Jedna z piłkarskich prawd mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia,tymczasem trener dokonał kilku korekt,które nie przyniosły spodziewanego efektu. W obronie można było liczyć się z powrotem Bartosza Tyktora, ale czemu zabrakło dwóch młodzieżowców ze spotkania z Kotwicą? Cichockiego zastąpił Stolarczyk, a Bronisławski usiadł na ławce rezerwowych. Miejsce w składzie znalazło się dla Mateusza Krzymińskiego, który w Niepołomicach zszedł już w przerwie. Czy aby trener w tym przypadku nie przekombinował?
Małopolska do tej pory kojarzyła się wałbrzyszanom pozytywnie, bowiem poprzednie wizyty w tym regionie kończyły się bezbramkowymi remisami. I tym razem taki wynik byłby korzystny dla Górnika,bowiem w dwumeczu miałby lepszy bilans spotkań z Puszczą. Obecnie (1:0,0:5) do niepołomiczan wałbrzyski (jeszcze) drugoligowiec traci 4 punkty, ale do odrobienia w obecnej sytuacji ma de facto 5. Okocimski swój mecz wygrał i ma przewagę 6 punktów.
Po niepołomickiej manicie wałbrzyszanom pozostały zaledwie złudzenia, bowiem szanse na utrzymanie są naprawdę iluzoryczne.
Nie licząc wyników współtowarzysza niedoli z Kołobrzegu Górnik MUSI  bezwzględnie wygrać 3 mecze - u siebie ze Stalą Mielec i Okocimskim oraz na wyjeździe w Legionowie.Czy w obecnej sytuacji jest jeszcze ktoś kto realnie wierzy w taki układ?
Okocimski jedzie w sobotę do Rybnika,gdzie można spodziewać się triumfu walczących o awans gospodarzy, a w 33.kolejce przyjeżdża do Brzeska Stal Stalowa Wola, która się przebudziła w Mielcu i wciąż liczy się w walce o 1.ligę. Czy Łukasz Sekulski i spółka ograją Piwoszy na ich boisku?
Puszcza z kolei jedzie do Puław,które mają zapewnione utrzymanie. Wisła potrafiła odrobić dwubramkową stratę w Kołobrzegu, by ostatecznie ulec gospodarzom, więc będzie chciała zrewanżować się za to niepowodzenie. Z kolei dla niepołomiczan będzie to kluczowy mecz w walce o utrzymanie, bowiem w ostatnich kolejkach czekają ich mecze z MKS Kluczbork i Zagłębiem Sosnowiec, które wciąż walczą o awans.
Pozostaje Kotwica (3 punkty więcej,lepszy bilans meczów z Górnikiem=do odrobienia 4 punkty),która wyjeżdża do Kluczborka,gości Zagłębie, a sezon zamyka na ciężkim terenie w Pruszkowie.  Ale w Kołobrzegu właśnie w meczu z Wisłą pokazali co znaczy determinacja - w 92 minucie tracą bramkę, by jeszcze się poderwać i strzelić zwycięskiego gola.
Optymiści mogą zaprotestować:
-Górnik ma najlepszy terminarz,
- do utrzymania mogą wystarczyć nawet tylko dwa domowe zwycięstwa (w przypadku porażki Brzeska w dwóch najbliższych spotkaniach).
Mecz w Niepołomicach miał być kluczowy w walce o utrzymanie. O 3 punktach wszem i wobec mówił sam Jerzy Cyrak, do tej pory powściągliwy w prognozach.Tymczasem cały zespół zawiódł w najważniejszym wydawało się momencie.
Nadzieja wciąż się tli, ważne by piłkarze podnieśli się po tej klęsce, zresetowali pamięć o niepowodzeniach i zagrali skutecznie w defensywie i ataku. Po meczu z Mielcem, oby wygranym, będzie liczenie szans, oczekiwanie wyników rywali. Niestety,sytuacja Górnika jest coraz trudniejsza.

wtorek, 19 maja 2015

Dwucyfrowa Iskra

W wałbrzyskiej grupie B klasy o awans w praktyce biją się dwa zespoły: Górnik Gorce i Iskra Witków Śląski. W ostatnim dniu maja w Witkowie dojdzie do meczu rundy,gdzie gospodarze będą się starali zrewanżować za jesienną porażkę 0:2. Obecnie oba zespoły dzieli punkt, bowiem ekipie Górnika prowadzonej przez Rafała Siczka przytrafił się niespodziewany remis z Płomieniem Borówno. Nim przyjdzie piłkarzom z Gorc bronić przewagi nad Iskrą czeka ich trening strzelecki przeciwko outsiderowi ligi Grodno z Zagórza Śląskiego.Kornel Duś i spółka pewnie podreperują bilans bramkowy (dziś +31), bowiem Grodno w tym sezonie ani razu nie cieszyło się choćby z punktu, a wśród 11 przegranych spotkań trzykrotnie były to klęski dwucyfrowe. Jesienią Iskra wygrała 11:0, a maj z kolei jest dla piłkarzy z Zagórza wręcz przeklęty,bowiem w Borównie przegrali aż 0:14, a u siebie rewanż z piłkarzami z Witkowa 3:17!
Strzelcy bramek Iskry
w Zagórzu Śląskim
Dla podopiecznych Bartosza Ogrodnika zwycięstwa dwucyfrowe to nie pierwszyzna. Na szczeblu B klasy Iskra najczęściej popisywała się festiwalami strzeleckimi:
2006/07 -10:1 z KS Walim, 10:3 w Lutomii z Kłosem
2008/09 - 11:0 w Jaczkowie z Jokerem
2010/11 - 14:2 z Victorią II Świebodzice, 14:2 z KS Walim, 11:0 z Płomykiem Borówno
2011/12 - 14:1 z Jokerem Jaczków, 12:0 z Gryfem Burkatów
2012/13 - 13:2 z Husarią w Grzędach
2013/14 - 10:1 z Zagłębiem Wałbrzych
2014/15- 11:0 i 17:3 z Grodnem Zagórze Śląskie.
W obecnym sezonie Iskra outsiderowi strzeliła aż 28 bramek! Bartosz Ogrodnik - najlepszy strzelec witkowian jesienią trafił pięciokrotnie, a w niedzielę siedmiokrotnie. Tuzin bramek to nie lada wyczyn. Do tego dorzucił 5 asyst (jesienią jedną) i wychodzi, że grający trener Iskry partycypował w dwumeczu w 18 z 28 bramek!
Mimo tych rekordowych wydawało by się osiągnięć futbolistów z Witkowa Śląskiego w bieżącym stuleciu najwyższy wynik osiągnęli piłkarze z Wałbrzycha. W sezonie 2003/04 nasze miasto mogło się pochwalić ostatnim do tej pory derbowym pojedynkiem - Górnik/Zagłębie vs. Czarni Wałbrzych, a działo się to na szczeblu klasy okręgowej, czyli piątej ligi. Beniaminek z Ratuszowej po latach przerwy powołał do życia rezerwy, które trenowane przez Mariana Bacha rozpoczęły rywalizację w B klasie,którą bez problemów wygrali. Póki co w premierze pokonali w Mieroszowie rezerwy (!) Białego Orła 4:2, a w 2.kolejce mieli zmierzyć się z Unią Cieszów, która wycofała się, a w jej miejsce zadebiutowała Górna z Głuszycy Górnej. 07 września 2003 kibice w Wałbrzychu przeżywali huśtawkę nastrojów - przed południem w okręgówce Górnik/Zagłębie mimo prowadzenia 2:0 zaledwie remisuje ze Skałkami Stolec 2:2, a dodatkowo Bartosz Sobota w końcówce nie strzela karnego, natomiast nieco później rezerwy osiągnęły niespotykany wynik -24:0!  Bez litości dla debiutanta zagrały rezerwy Górnika/Zagłębia,które już do przerwy osiągnęły wynik 10:0. Łupem dwóch tuzinów goli podzielili się - Sebastian Bąk 5, Dominik Pala 3, Damian Kapelko 3, Mariusz Zarzycki 3, Michał Kulik 2, Paweł Michałowski 2, Bartłomiej Obuchowicz 2, Rafał Błaszczak 1,Krzysztof Michalak 1, Paweł Nyklasz 1. Dla przypomnienia tego historycznego zwycięstwa jeszcze skład podopiecznych Mariana Bacha: Jaśkiewicz - Zarzycki, Nyklasz, K.Michalak, Błażyński (Kochanowski), Bąk, Michałowski, Błaszczak (Obuchowicz), Pala (Lipowski), Kulik (A.Pyda), Kapelko.
Z tej ekipy, choć minęło raptem 12 lat, mało kto jeszcze bawi się w futbol. Pawła Nyklasza możemy oglądać przy Dąbrowskiego z opaską kapitana Zagłębia Wałbrzych, Wojciech Błażyński gra w Olimpii Kamienna Góra.Rafał Błaszczak i Łukasz Jaśkiewicz kopali ostatnio w B-klasowym Podgórzu Wałbrzych.
A dziś w Wałbrzychu nie mamy nie tylko rezerw drugoligowego Górnika, nie ma też ani Juventuru, który we wspomnianym sezonie 2003/04 mógł się pochwalić dwoma zespołami. Czarni nie mają stadionu, Zagłębie z Podgórzem tułają się w B klasie, a Gwarek hibernuje po wycofaniu z A klasy...

niedziela, 17 maja 2015

Wyścig ślimaków w drugiej lidze

Ostatnie dni w 1.lidze i 2.lidze stały pod znakiem informacji o wycofaniu się Floty Świnoujście i interpretacji przepisów. PZPN lekko namieszał w temacie barażu o miejsce na zapleczu ekstraklasy, ale ostatecznie piętnasty pierwszoligowiec będzie musiał walczyć z czwartym drugoligowcem. Nic nie zmieniło się w aspekcie degradacji trzech drugoligowców.
Spadek dotyczyć będzie trzech ostatnich zespołów, co spowodowało, że odżyły nadzieje nie tylko w Wałbrzychu, ale i nawet w Limanowej, gdzie outsider wciąż ma matematyczne szanse na zajęcie bezpiecznego miejsca. Wizyta ekipy Marka Motyki na boisku faworyzowanego Rakowa o mały włos nie zakończyła się sensacyjnym triumfem piłkarzy z Małopolski - grając w 10 dopiero pod koniec meczu stracili bramkę wartą dwa punkty.
W Wałbrzychu z kolei grano nie o trzy, a nawet o 6 tylko o życie. Bezpośredni rywale w walce o ligowy byt nie mogą sobie pozwolić na żadną stratę punktów. W Kołobrzegu zmieniono trenera, w tygodniu zakontraktowano rezerwowego bramkarza Floty Świnoujście Marcina Skrzeszewskiego i w bojowych nastrojach piłkarze przyjechali na Ratuszową, gdzie do tej pory raz tylko Kotwica gościła. W 1999 po bramce z karnego 19-letniego wówczas Marcina Morawskiego beniaminek 3.ligi pokonał Kotwicę 1:0. W sobotę również była jedenastka dla gospodarzy, ale na tym nie skończyły się emocje,bowiem kilka minut po trafieniu Figla celnie uderzył Radziemski. Ten sam duet przed ponad miesiącem,w meczu z Siarką,zapewnił dwubramkowe prowadzenie Górnika, ale po przerwie kibice oglądali wyrównanie i dramatyczną końcówkę.Teraz takich emocji nie było,choć Kotwica po raz drugi z rzędu zdobywa bramkę po wejściu na boisko Damiana Kugla. Wałbrzyszanie mieli więcej okazji do zdobycia bramki, ale kibice na trybunach Stadionu 1000-lecia przestają mieć nadzieje, że w tym sezonie na listę strzelców wpiszą się Lenkiewicz czy Oświęcimka.
Oprócz punktów cieszy na pewno brak kontuzji oraz kartek,więc Górnik do Niepołomic pojedzie w komplecie wraz z Bartoszem Tyktorem. Puszcza szczęśliwie zremisowała ze Stalą Stalowa Wola 1:1 po bramce w 90 minucie. Gdyby Dominikowi Maludze nie udało się pokonać Tomasza Wietechy i komplet punktów pojechał do Stalowej Woli, w środę oba zespoły miałyby tyle samo punktów i przed spotkaniem to wałbrzyszanie byliby wyżej.
W 2015 roku Puszcza tylko raz grała poza Niepołomicami, co nie znaczy, że spadkowicz uczynił ze swego pięknego,wyremontowanego stadionu futbolową twierdzę.Od początku kwietnia Puszcza w 5 kolejnych spotkaniach u siebie nie wygrała i zdobyła zaledwie jedną bramkę - wspomniany Maluga ze Stalą. Po absencji kartkowej do składu na mecz z Górnikiem wróci podstawowy młodzieżowiec,obrońca Łukasz Furtak, bardzo dobrą zmianę dał w sobotę Nigeryjczyk Longinus Uwakwe. Pozostaje pytanie czy w końcu Górnik się przełamie na wyjazdach i sięgnie po komplet punktów? Trzy punkty wyraźnie poprawiłoby sytuację w tabeli i dałoby większą nadzieję na powodzenie misji "2 liga w Wałbrzychu w sezonie 2015/16".
W 30.kolejce zaledwie 3 spotkania przyniosły rozstrzygnięcie. W tej elitarnej trójce zwycięzców znalazły się drużyny Nadwiślana, Legionovii i Górnika,którego portal sportowefakty.pl nazwał "wygranym dnia". Komplety punktów ekip z Góry i Legionowa oznacza, że w praktyce utrzymały się w lidze. Jednocześnie zwycięstwo Nadwiślana nad Okocimskim uradowało ekipy walczące o utrzymanie się,bowiem "Piwosze" mają teraz zaledwie 3 punkty nad przedostatnim zespołem i wciąż muszą drżeć o ligowy byt.
Więcej emocji spodziewano się po spotkaniach z udziałem drużyn z czołówki. Tymczasem na 4 mecze przed zakończeniem sezonu nadal nie ma zdecydowanego lidera w wyścigu na zaplecze ekstraklasy. Żadna z drużyn z miejsc 1-9 nie wygrała, ani nie przegrała. Po zachowaniu status quo między prowadzącym Zagłębiem a szóstymi Błękitnymi jest różnica zaledwie 4 oczek. Nie można jeszcze skreślać Stali Stalowa Wola z niesamowitym Łukaszem Sekulskim (3 punkty do czwartego barażowego miejsca), a i imienniczka z Mielca, mająca punkt mniej, przy korzystnych wynikach może namieszać w czołówce. W środę obie Stale zmierzą się ze sobą, a prawdziwym hitem będzie pojedynek lidera ze Sosnowca z trzecim MKS Kluczbork.
Dla wałbrzyszan, oprócz meczu w Niepołomicach ogromne znaczenie będą miały wyniki spotkań w Brzesku (Okocimski - Siarka) i Kołobrzegu (Kotwica - Wisła). W obecnej sytuacji w tabeli oraz dzięki terminarzowi podopieczni Jerzego Cyraka są zdani na siebie, nie muszą tylko i wyłącznie oglądać się na rywali. Czas w końcu nie tylko zapunktować, ale i wygrać poza Wałbrzychem.

czwartek, 14 maja 2015

Problemy świdnickich muszkieterów

Polonia/Stal Świdnica prowadzona przez Marcina Morawskiego zbiera pozytywne recenzje za wiosenne wyniki w trzeciej lidze.W tym roku jedynie rezerwy Zagłębia i Śląska są skuteczniejsze. W Świdnicy również z uwagą śledzą losy swoich wychowanków,którzy po opuszczeniu rodzinnego miasta z powodzeniem kontynuowali karierę w lepszych klubach, niejednokrotnie grając również w reprezentacji Polski.O ile macierzysty klub jest wyraźnie na fali wznoszącej to nie można tego o trójce świdniczan, którzy są rozpoznawani przez zdecydowaną większość fanów futbolu w Polsce.
Janusz GOL opuścił Świdnicę po niezwykle udanym sezonie 2007/08 kiedy to Polonia/Sparta Świdnica dopiero w barażach przegrała swoją szansę na drugą ligę. Po dwuipółletniej grze w Bełchatowie przeniósł się do Legii Warszawa już w glorii kadrowicza. Przy Łazienkowskiej trzykrotnie wznosił w geście triumfu Puchar Polski i raz był mistrzem Polski. Większość kibiców kojarzy go z ...gola strzelonego w Moskwie Spartakowi w 92 minucie dającego zwycięstwo 3:2 i awans do dalszej rundy Ligi Europejskiej. W lipcu 2013, kilka tygodni po świętowaniu krajowego dubletu ośmiokrotny reprezentant kraju podpisał kontrakt z rosyjskim Amkarem Perm. W premierowym sezonie (2013/14 - 9.miejsce) rozegrał 27 meczów, w bieżącym Amkar zajmuje miejsce nr 13 - barażowe i na 3 kolejki przed końcem traci zaledwie dwa punkty do jedenastego Rostova. Dotychczas Janusz zagrał 20 razy dwukrotnie wpisując się na listę strzelców i tyleż samo asystując przy bramkach partnerów. Drugą bramkę zdobył w ostatniej kolejce, gdy piłkarze z Permu niespodziewanie zremisowali (1:1) na boisku wicelidera FK Krasnodar. Niestety,oprócz walki na boisku, Amkar czeka walka o otrzymanie licencji. Komisja ds.licencji przy rosyjskiej federacji piłkarskiej nie przyznała klubowi licencji na grę w ekstraklasie w najbliższym sezonie. Klub oczywiście mają dwa tygodnie czasu na uregulowanie finansowych zaległości i odwołanie się od decyzji. Janusz Gol jest jednym z nielicznych już Polaków grających w rosyjskiej lidze. Podobnie jak Rybus na boiska wybiega regularnie i być może znalazł by się chętny na usługi Janusza w przypadku kłopotów Amkara. Złośliwi dziennikarze znad Wisły już sugerują, że Gol może trafić do gdańskiej Lechii, która ostatnimi czasy przygarnia Polaków po grze za granicami kraju.
O Arkadiuszu PIECHU głośno się zrobiło zimą niekoniecznie z powodów sportowych. Niepotrzebnie rozdmuchane zdarzenie w świdnickim szpitalu zbiegło się z ogromną krytyką jego jesiennych występów w Legii, gdzie trafił latem z Zagłębia Lubin. Piech, podobnie jak Gol, grając w Polonii/Sparty Świdnica reprezentował Dolny Śląsk na Regions Cup w 2007 skąd przywiózł złoty medal. Na tym podobieństwa z Januszem się nie kończą: w 2008 opuszcza Świdnicę, by w końcu trafić do ekstraklasy i zadebiutować w reprezentacji Polski. Z tym, że drogę miał bardziej wyboistą: Gawin Królewska Wola, Widzew Łódź, Ruch Chorzów - gdzie dopiero na Górnym Śląsku. Trzyletni pobyt przy Cichej to wicemistrzostwo i finał Pucharu Polski, tytuł Piłkarza Sezonu 2011/12, 4 występu w I reprezentacji Polski. W styczniu wyjechał do tureckiego Sivassporu, gdzie strzelił zaledwie jedną bramkę w 7 meczach i szybko wrócił do ojczyzny mimo podpisania trzyipółletniego kontraktu. Mimo niezłej gry w Zagłębiu Lubin (9 goli) zespół spadł, a Arek podpisał kontrakt z Legią zaledwie 4 razy zagrał w I zespole. Zimą bez żalu zgodził się na wypożyczenie do GKS Bełchatów, gdzie, niestety,powtarza się historia z Lubina - dobra gra Piecha i odwrotnie proporcjonalnie dyspozycja całego zespołu. O ile on sam uznawany jest obecnie za najlepszego gracza, to GKS szybko roztrwonił kapitał z jesieni, stoczył się na dno tabeli i wszystko wskazuje na dramatyczną walkę o utrzymanie. Piech w 10 występach w barwach Brunatnych strzelił 6 bramek,choć część z nich nie powinna być uznana z powodu ofsajdów. Po zakończeniu sezonu nie wiadomo co będzie z Arkiem - kończy się wypożyczenie i wątpliwe by Legia nalegała na powrót zawodnika, który już zawiódł. W przypadku degradacji sam zawodnik nie będzie chciał przedłużyć pobytu w Bełchatowie.Jednym słowem - najbliższe tygodnie to wielka niewiadoma i bardzo prawdopodobne, że świdniczanin nowy sezon rozpocznie w nowym klubie.
Trzeci świdnicki muszkieter Fabian PAWELA również urodził się w 1985 roku, ale nie może pochwalić się takimi sukcesami co duet Gol - Piech. W Świdnicy grał jedynie w juniorach, by wyjechać do Grecji w wieku 19 lat i spędził 6 lat, ale wielkiej kariery tam nie zrobił. Wiosną 2010 pokazał się w Polsce, a debiut Fabian zaliczył na murawie ...Stadionu 1000-lecia w Wałbrzychu. W barwach Czarnych Żagań wywozi remis z Ratuszowej, który po kilku dniach przerodził się w walkower dla Górnika za grę właśnie Paweli! Żagańscy działacze nie załatwili na czas potwierdzenia do gry i PZPN musiał przyznać 3 punkty. W następnym sezonie również przez grę Paweli Czarni zamiast punktu (0:0) musieli przeżyć gorycz walkowera (z Chojniczanką - gra po 4 żółtych kartkach). Dwuletni pobyt w drugoligowcu z Lubuskiego to 17 bramek, w tym 14 w drugim sezonie. Dość niespodziewanie latem 2012 przechodzi do Podbeskidzia Bielsko-Biała. W debiucie bramkę strzela już w pierwszej minucie! W trakcie dwuletniego kontraktu w bielskim zespole strzelił 11 bramek walnie przyczyniając się do utrzymania zespołu. W przeciwieństwie do dynamicznego, szybkiego Piecha,Fabian imponował siłą fizyczną, walką w powietrzu. Gdy wydawało się, że znajdzie zatrudnienie w kraju dość niespodziewanie latem ubiegłego roku wylądował za zachodnią granicą w Energie Cottbus. Łużycki klub często zatrudniał Polaków (Juskowiak, Kałużny, Wawrzyczek, Kukiełka, Kobylański czy Bandrowski), ale obecnie to drużyna zaledwie trzecioligowa. Po 36 kolejkach (na 38 do rozegrania) Pawela ma koncie 18 występów, w tym zaledwie jeden w pełnym wymiarze czasowym.Wiosną przyplątała mu się kontuzja i jego bilans w 2015 roku to jeden 17-minutowy występ przeciwko Wehen Wiesbaden 14 lutego. Od tamtej pory nawet nie znalazł się w meczowej kadrze, a od kwietnia gra w zespole rezerw, gdzie nie dane mu było jeszcze strzelić bramki w rozgrywkach południowej grupy Oberligi.
Fabian umowę ma podpisaną do końca czerwca 2016 roku, ale jeśli nie zmieni się jego pozycja w Cottbus, być może będzie szukał innego klubu, niekoniecznie w Polsce.Tylko czy łatwo mu będzie znaleźć lepszy klub od Energie, gdy się nie strzela żadnej bramki w sezonie w roli napastnika?
Wspomniane trio świdnickich 30-latków najprawdopodobniej czeka w najbliższych tygodniach czas podjęcia decyzji. Bardzo prawdopodobne jest, że wszyscy zagrają w nadchodzącym sezonie w nowych klubach.

Szczęście 13-go - pomoc ze Świnoujścia

Połowa lipca ubiegłego roku. Górnik Wałbrzych pod wodzą Andrzeja Polaka przygotowuje się do inauguracji rozgrywek 2.ligi, działacze podpisują umowy z nowymi graczami. Tymczasem w ośrodku przy Ratuszowej gości pierwszoligowa Flota Świnoujście.Relacje z przygotowań ekipy Tomasza Kafarskiego można zobaczyć w telewizji Orange Sport. Równolegle z klubu znad Bałtyku płyną niepokojące komunikaty. Klub ma długi, nie udały się negocjacje z niemieckim inwestorem czego efektem ma być rezygnacja z gry w 1.lidze i odsprzedanie licencji trzecioligowej Stali Rzeszów. W takiej atmosferze Flota rozgrywa sparingi na Dolnym Śląsku,Górnika ogrywa 1:0 po celnym strzale obecnego napastnika GKS Bełchatów Sebastiana Olszara. Po meczu jest płacz, rozpacz działaczy, piłkarzy Floty. Ostatecznie PZPN przy ogólnej aprobacie większości środowiska storpedował fuzję, Świnoujście z powodzeniem walczyło w 1.lidze. Zimą znów zamieszanie,bo klub miał przejąć tajemniczy izraelski inwestor, potem związany z krajem z zachodniej części kontynentu, pożegnano się z trenerem Kafarskim, którego zastąpił zagraniczny duet. Na zgrupowaniu zagranicznych wiele podejrzeń wzbudził przebieg niektórych sparingów, po których podejrzewano układanie wyników spotkań.Do tego przepychanki z miastem, pojawienie się w klubie Jerzego Woźniaka - grabarza klubów z Jastrzębia,Oławy czy Żagania. Flotę przejął trener Romuald Szukiełowicz, w ostatniej chwili zażegnano ryzyko wycofania się z rozgrywek i klub w lidze wygrał niezwykle ważne mecze z Grudziądzem, Tychami czy Widzewem komplikując sytuacje wspomnianych rywali.
Flota latem 2014 gościła w Wałbrzychu
Już na początku kwietnia pojawiały się plotki o braku organizacji spotkania w Świnoujściu. Tak było przed meczem z Tychami, powtórka była przed Widzewem. Wreszcie spotkanie ze Stomilem Olsztyn po wydarzeniach w Knurowie i spodziewanej wizycie kibiców olsztyńskich postanowiono uczynić mecz "podwyższonego ryzyka", co dla klubu oznaczało podwyższenie kosztów organizacji o kilkanaście tysięcy złotych.Stowarzyszenie nie ma takiej sumy, a spółka, którą reprezentuje Woźniak, nie chciała ponownie finansować, bowiem od miesięcy nie doszło do podpisania aktu notarialnego. Woźniak wtopił kilkaset tysięcy złotych, długi sięgają ponoć ponad milion złotych.
Organizacyjna gehenna klubu ze Świnoujścia skończyła się 13 maja. Co prawda dzień wcześniej zrezygnowali oficjalnie z wyjazdu na ligowy mecz do Chojnic, ale również ten sygnał nikogo na Wyspie Uznam nie poruszył i w środę do PZPN trafiła rezygnacja Floty z rozgrywek pierwszoligowych.
Z tej przykrej decyzji najbardziej ucieszyły się zespoły z dołu pierwszoligowej tabeli,bowiem na samym finiszu cień nadziei na utrzymanie mają wszystkie zespoły. Trzynastka z daty okazała się pechowa jedynie dla Floty.
Nie bez znaczenia wycofanie Floty ma dla drugoligowców.
Jako pierwszy w mediach wałbrzyskich opisał to redaktor Bogdan Skiba, który jeszcze w południe pisząc o kłopotach klubu ze Świnoujścia nie spodziewał się, że smutek innych będzie radością drugich, wśród których będą ... wałbrzyszanie. Dziś red. Skiba zauważył, że szansa otwiera się przed wałbrzyszanami jest wręcz znakomita. Ale zamiast słów i kalkulacji wystarczy rzut oka na obecną sytuację w tabeli drugiej ligi:
W obecnej chwili sobotnie zwycięstwo zwycięstwo Górnika nad Kotwicą może spowodować, że wałbrzyszanie po raz od 1.kolejki mogą być poza strefą spadkową! Oczywiście, aby tak się stało musi u siebie przegrać Puszcza Niepołomice i wtedy o kolejności w tabeli będzie decydować tzw. mała tabelka po wynikach pomiędzy zainteresowanymi zespołami:
1.Górnik   3 6 2-0-1
2.Kotwica 3 4 1-1-1
3.Puszcza  2 1 0-1-1.
Parafrazując klasyka, czyli Macieja Skorżę z czasów legijnych - liga będzie ciekawsza.
Warto nadmienić, że w drugoligowych zespołach przebąkiwano o ewentualnych kłopotach finansowych, licencyjnych pierwszoligowców. PZPN przyznając licencję na następny sezon wszystkim przedstawicielom ekstraklasy przesłał jasny sygnał, że preferuje rozstrzygnięcia na boisku a nie przy zielonym stoliku. Na zapleczu ekstraklasy oprócz Floty drżeli działacze, piłkarze i kibice Stomilu Olsztyn, ale dosłownie pięć minut przed dwunastą olsztyńscy radni zdecydowali o założeniu sportowej spółki akcyjnej, która ma uratować ligowy futbol na Warmii. Znak zapytania jest oczywiście przy Widzewie, ale znając życie nie pozwolono łodzianom na szybkie zniknięcie ze szczebla centralnego - tak jak stało się choćby udziałem sąsiada zza miedzy (ŁKS) czy stołecznej Polonii.
Nie ma co oglądać się na kłopoty innych, obecnie jest sytuacja komfortowa, jakiej Jerzy Cyrak i jego podopieczni jeszcze w tym sezonie nie mieli. Wszystko jest w ich nogach, a cel jest nie tylko bardziej realny, ale na wyciągnięcie ręki.
NA 5 MECZÓW PRZED FINISZEM GÓRNIK TRACI 3 PUNKTY DO BEZPIECZNEGO MIEJSCA W TABELI.

poniedziałek, 11 maja 2015

Kulminacyjny moment w 2.lidze - analiza dołu tabeli

Niespełna miesiąc pozostał do zakończenia rozgrywek drugoligowych. Na chwilę obecną o awans mogą realnie walczyć aż 8 zespołów. A jest o co, bowiem nawet 4 drużyny mogą znaleźć się po wakacyjnej przerwie na zapleczu ekstraklasy. W dolnych rejonach jest równie ciekawie, choć zapewne sympatycy zespołów walczących o utrzymanie nie są w wesołych nastrojach. W tym gronie są wałbrzyszanie, przed którymi pięć meczów o życie, pięć finałów Ligi Mistrzów.
Wisła Puławy, Siarka Tarnobrzeg i najprawdopodobniej Znicz Pruszków są w wąskim gronie, który nie będzie brała aktywnego udziału ani w walce o awans, ani o byt. Blisko utrzymania są zespoły z Legionowa i Góry.
Biorąc pod uwagę, że w 5 spotkaniach jest do zdobycia 15 punktów, a strata do duetu Legionovia – Nadwiślan wynosi 10 jest bardzo mało prawdopodobne by one zanotowały totalny zjazd i dały się wyprzedzić drużynie Jerzego Cyraka.  Mazowiecki zespół ma następujący rozkład jazdy:
W – Siarka
D- ROW
W-Stal Stalowa Wola
D- Górnik
W-Wisła,
Natomiast beniaminek z Góry:
D- Okocimski
W-Błękitni
D-Limanovia
W-Raków
D-Rozwój.
Jeśli spojrzy się z innej perspektywy, np. brzeskiej, gdzie Okocimski ma tylko 4 oczka do wspomnianej pary, to wydawać się może, że rywalizacja z zespołami walczącymi o awans (ROW, Stal, Błękitni, Raków, Rozwój) może mieć niebagatelne znaczenie również dla dolnego układu tabeli.
Obecnie w walce o utrzymanie się liczą:
14. Okocimski 31 pkt
15. Kotwica 28 pkt
16. Puszcza 28 pkt
17. Górnik 25 pkt
Do rozegrania zostało 5 kolejek:
30. – PUSZCZA – Stal SW, GÓRNIK – KOTWICA, Nadwiślan – OKS
31. – OKS – Siarka, PUSZCZA – GÓRNIK, KOTWICA – Wisła
32. – MKS – KOTWICA, Wisła – PUSZCZA, GÓRNIK – Stal Mielec , ROW - OKS
33. – OKS – Stal SW, Legionovia – GÓRNIK, PUSZCZA – MKS, KOTWICA – Zagłębie
34. – Znicz – KOTWICA, Zagłębie – PUSZCZA, GÓRNIK – OKS.
Może się zdarzyć, że mecze rozgrywane 7 czerwca będą prawdziwymi hitami o być albo nie być w lidze, może się zdarzyć, że np. wałbrzyszanie będą wtedy żegnać się z drugoligowymi  meczami.
Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę również bilans bezpośrednich spotkań – co ważne jest w przypadku wałbrzyszan, którzy do tej pory tylko z Kotwicą przegrali, ale za to aż 0:4.
Pewnie tuż przed finiszem rozgrywek na nieocenionym portalu 90minut.pl będą królować symulacje wraz z procentowymi szansami poszczególnych ekip, ale warto już teraz przyjrzeć się co może się wydarzyć  w najbliższym miesiącu.
OKOCIMSKI BRZESKO
Wojcieszyński ukuł Górnikaprzed rokiem jako 
gracz Zagłębia Sosnowiec
Najmniej skuteczny zespół w lidze, który na wyjazdach niewiele lepszy jest od Górnika (zaledwie 1 zwycięstwo, 6 strzelonych bramek – mniej od biało-niebieskich).  Od wiosny prowadzi zespół Tomasz Kulawik i najcenniejszy wyniki osiągnął na inaugurację (1:0 z Sosnowcem po 2 dość kontrowersyjnych wykluczeniach dla gości) i … w ostatniej kolejce – 3:1 z Rozwojem, bo kilku „wielbłądach” katowickiej defensywy. Siłą ofensywną jest duet Wojciech Wojcieszyński (9 goli) – Ukrainiec Jurij Hłuszko (4 gole). Bilans z zespołami walczącymi o utrzymanie jest następujący:
Kotwica (1:1, 2:2), Puszcza ( 2:1, 1:1) i Górnik (0:0, ?).
Minus – gra na wyjazdach. Kluczowe znaczenie ma najbliższe spotkanie w Górze, gdzie porażka może spowodować odskoczenie Nadwiślana od grupy pościgowej oraz zmniejszenie przewagi Piwoszy nad resztą stawki.
KOTWICA KOŁOBRZEG
Jakub Poznański strzelił już Górnikowi 
bramkę grając jeszcze
 w barwach Nielby Wągrowiec
Najsłabsza po Limanovii ekipa wiosny (2 zwycięstwa i 2 remisy), która w tym roku kalendarzowym poza Kołobrzegiem nie ugrała nawet punktu!  Doświadczonego Piotra Rzepkę zluzował Piotr Tworek, dotychczas niezwykle ceniony asystent m.in. w Miedzi czy Podbeskidziu Bielsko-Biała. Atutem na pewno jest najskuteczniejszy defensor ligi Jakub Poznański (193 cm wzrostu) – strzelec 11 bramek. Bilans z rywalami:
Górnik (4:0, ?), Okocimski (2:2, 1:1), Puszcza (1:1, 4:2), czyli w 2/3 korzystny. Jeśli chodzi o układ gier, to kołobrzeżan może martwić rywalizacja z Kluczborkiem i Zagłębiem – wciąż walczącymi o awans.
PUSZCZA NIEPOŁOMICE
Drużyna Łukasza Gorszkowa miała mocne wejście w kalendarzową wiosną (po 3 remisach 2 zwycięstwa), ale z kolei w ostatnich 5 meczach przyszły 3 porażki (w tym 2 domowe) i 2 remisy. Zespół nieobliczalny, w którym na wyróżnienie za wiosenną postawę zasługują: obrońca Adrian Napierała, pomocnicy Dariusz Gawęcki i Longinus Uwakwe oraz napastnicy Roman Stepankow Adrian Gębalski. Jeśli chodzi o bilans z bezpośrednimi rywalami:
OKS (1:1, 1:2), Kotwica (2:4, 1:1), Górnik (?, 0:1). Niepołomiczanie, podobnie jak Górnik, trzykrotnie będzie gościł u siebie drugoligowców, ważny będzie najbliższy mecz ze Stalą Stalowa Wola, który może zadecydować czy goście będą liczyć się w walce o awans. Potem z kolei przyjeżdża na „mecz o życie” wałbrzyski Górnik. Przed sezonem niepołomicki spadkowicz uchodził za jednego z faworytów do ... awansu, a tymczasem pikuje w odwrotną stroną.Jesienią z powodu remontu obiektu większość spotkań rozgrywał na wyjazdach, a wiosną nie udało mu się odwrócić złej karty.
GÓRNIK WAŁBRZYCH
Wałbrzyszanie mają teoretycznie najmniejsze szanse na utrzymanie. Nawet komplet zwycięstw może nie przynieść końcowego sukcesu. Największą bolączką są oczywiście wyjazdy, z których Górnicy przywieźli raptem 6 punktów. Iskierką nadziei są ostatnie wyniki, w których biało-niebiescy choć tracili jako pierwsi bramkę potrafili odwrócić losy meczu i wywalczyć punkt. W Sosnowcu, a wcześniej z MKS, zespół udowodnił, że potrafi grać z najlepszymi, narzucić swój styl gry, grać skutecznie. Bilans z najgroźniejszymi rywalami:
Kotwica (?, 0:4), OKS (?, 0:0), Puszcza (1:0, ?). Teoretycznie w tych 3 spotkaniach można nadrobić deficyt punktów potrzebny do utrzymania, ale też można pogrzebać szanse.  Minusem jest również krótka ławka rezerwowych. Teraz zabraknie Tyktora, długo kontuzję leczy Grzegorz Michalak, mała rywalizacja wśród młodzieżowców (Cichocki, Bronisławski, Stolarczyk – jest jeszcze Czapla, ale wątpliwe, by w decydującym momencie sezonu doczekał się debiutu, zwłaszcza, że Musin ostatnio nie zawalił meczu).
Można bawić się w typowanie wyników, kalkulacje, obliczenia ile meczów trzeba wygrać, ile można zremisować. Ale i tak wszystko boisko zweryfikuje.

niedziela, 10 maja 2015

Łabędzi śpiew w Sosnowcu?

W sobotę, gdy Okocimski ograł Rozwój Katowice 3:1 wiadomo było, że przed meczem Zagłębie Sosnowiec ledwie remisując u siebie zostanie liderem 2.ligi. Jego rywal, Górnik Wałbrzych w tej chwili tracił już 7 punktów do miejsca gwarantującego ligowy byt. Zimą Zagłębie formę szlifowało m.in. na obozie w Wałbrzychu, gdzie w sparingu pomiędzy ligowymi rywalami padł bezbramkowy remis. Ogólne zdziwienie w środowisku piłkarskim nastąpiło,gdy po inauguracyjnej porażce sosnowiczan w Brzesku (0:1) zarząd klubu pożegnał trenera Mirosława Smyłę. Nie ukrywający awansowych aspiracji klub na zastępcę namaścił niezbyt doświadczony duet szkoleniowców Robert Stanek - Artur Derbin, choć zapewne większość spodziewała się trenera "z nazwiskiem". Jak się okazało odmienili oni całkowicie zespół i w 8 meczach zanotowali bilans 6 zwycięstw-2 remisy, a drużyna z 8.miejsca zameldowała się w ścisłej czołówce tabeli.
Jakub Arak zdobywa bramkę na 1:0
[zaglebie.eu]
Górnik podczas drugoligowego grania zaledwie raz nie przegrał na Stadionie Ludowym (w 2012 2:0), a katem gospodarzy był Marcin Orłowski mający prawdziwy patent na tę drużynę - jedynie grając w Radomiaku nie trafił do bramki Zagłębia, a to dla tego, że te zespoły ze sobą nie grały. Pozostałe mecze niezbyt dobrze wspominali goście z Wałbrzycha - 2010 to po 4 minutach już 0:2 i mimo dobrej gry, dopingu blisko dwustu fanów udaje się strzelić zaledwie jedną bramką. Dwa lata temu klęska 0:5 oznaczała pożegnanie z posadą trenera Roberta Bubnowicza, a w ubiegłym sezonie wałbrzyszanie prowadzili 1:0, by po przerwie roztrwonić ten kapitał i ulec 1:3. Początek sobotniego meczu i gol Jakuba Araka już w 9 minucie musiał przypomnieć złe koszmary dla sympatyków drużyny przyjezdnych. Mimo ambitnej gry gości, drugi z sosnowieckich młodzieżowców w formacji ofensywnej, Hubert Tylec, wykorzystuje indywidualne błędy w kryciu defensywy i jest 2:0. Czy ktoś wówczas pomyślał, że coś złego może stać się liderowi z Sosnowca?
  Górnik Wałbrzych - najbardziej nieskuteczna ekipa wśród drugoligowców, drużyna,która do soboty ani razu nie zdobyła więcej niż jednego gola na wyjeździe, dopiero w minionej kolejce potrafiła nie przegrać meczu, gdy jako pierwsza straciła bramkę. Od jesieni 2010 i pamiętnych dwóch kosmicznych minut w Toruniu nie potrafiła odrobić dwubramkowej straty.
A jednak stał się cud nad Brynicą!
Wałbrzyszanie grali już uważnie w obronie, gospodarze nie dawali rady powstrzymywać rozpędzonego Rafała Figla,który niczym żywe srebro starał się brać udział w każdej ofensywnej akcji Górnika. Tymczasem gol, jakże ważny z psychologicznego punktu widzenia, kontaktowy padł po znakomitym crossowym zagraniu Michała Oświęcimki do Marcina Orłowskiego, który w sytuacji sam na sam dal kolejny powód sosnowiczanom do kompleksów na punkcie swojej skuteczności.
Wiadomo, że w tym sezonie trudno oczekiwać dwóch dobrych połówek w wykonaniu wałbrzyszan, a tymczasem po przerwie Górnik zdominował lidera i to na jego boisku. Co prawda zaczęło się od kartki dla Bartosza Tyktora za faul na Jakubie Araku, ale potem było tylko lepiej. Młody legionista, wypożyczony do współpracującego ze stołecznym klubem Zagłębia, strzelił gole w obu spotkaniach z Górnikiem w tym sezonie, w Wałbrzychu pokusił się nawet o niezbyt pochlebną wypowiedź na temat Tyktora - co nie zdarza się w pomeczowych zwierzeniach przed dziennikarzami. Mimo, że na Stadionie Ludowym Arak strzelił swoją (już 15) bramkę, to  i Tyktor był mocnym punktem defensywy. Niestety, ósma kartka eliminuje go z najbliższego meczu i Jerzy Cyrak będzie musiał inaczej skleić linię defensywną.
Wyrównanie dała akcja tercetu Orłowski - Śmiałowski - Figiel, gdzie nastąpiło niespodziewane odwrócenie ról,bowiem to Orzeł był inicjatorem akcji po dokładnym dograniu, a Figo prawdziwym egzekutorem. W końcówce na boisku pojawił się dawno nie oglądany Marcin Folc - były gracz sosnowiczan - ale nie miał wiele szans na zdobycie zwycięskiej bramki.
Statystyki mówią same za siebie, że skazani na porażkę Górnicy podjęli walkę i w ofensywie byli aktywniejsi od lidera rozgrywek. Ale za wrażenia artystyczne punktów w piłce nożnej nie przyznaje się i obecnie sytuacja jest gorsza niż przed meczem.
O ile w czubie tabeli większość zespołów pogubiła punkty, to na dole zwycięstwa odniosły drużyny Kotwicy, Okocimskiego, Limanovii, a Puszcza zremisowała z Rybnikiem. Ciekawostką jest fakt, że w przypadku braku zwycięstwa już w ten weekend moglibyśmy ogłosić trzecioligowcem zespół outsidera z Limanowej.
NA 5 MECZÓW PRZED FINISZEM - 6 PUNKTÓW DO BEZPIECZNEGO MIEJSCA
Margines błędów, czyli straty punktów dla wałbrzyszan JUŻ nie istnieje. W 5 pozostałych do końca rozgrywek Górnik spotka się ze wszystkim trzema ekipami walczącymi również o utrzymanie. Dodatkowo czeka wizyta przy Ratuszowej solidnej i nieobliczalnej Stali Mielec oraz wyjazd do Legionowa, gdzie wiosną klub z Mazowsza wielokrotnie zbierał pozytywne recenzje za swoją grę.

czwartek, 7 maja 2015

Mrowiec świętuje awans.Leo ulubieniec mediów?

W miniony weekend na Dolnym Śląsku poznaliśmy mistrza IV ligi dolnośląskiej. Na SIEDEM meczów przed końcem rozgrywek rezerwy legnickiej Miedzi zapewniły sobie pierwsze miejsce po zwycięstwie nad BKS Bolesławiec. Chciałoby się rzec efektownym zwycięstwie 4:0 nad trzecim zespołem, ale w trakcie trwania sezonu legniczanie potrafili wygrać 9:0 z Granicą Bogatynia i Nysą w Zgorzelcu czy 7:0 z Chojnowianką czy Włókniarzem w Mirsku. W 23 meczach zaledwie trzykrotnie podopieczni Piotra Jacka nie sięgnęli po komplet punktów, a piłkarze ponad sto razy wpisywali się na listę strzelców. Najskuteczniejszym strzelcem zespołu jest popularny "Wasia", czyli Adam Wasilewski, który ma na swoim koncie 30 bramek. 23-letni wychowanek GOKiS Legnickie Pole w I zespole Miedzianki zadebiutował ...5 lat temu w Pucharze Polski, ale dopiero zimą tego roku został dokooptowany do pierwszoligowego zespołu. W sparingu z Górnikiem Wałbrzych (4:0) wpisał się m.in. na listę strzelców a w ostatnich dwóch kolejkach wreszcie pokazał się na ligowych boiskach zaliczając łącznie 20 minut.
Adrian Mrowiec w barwach rezerw
Miedzi.
W ogóle dla Miedzi II na liście strzelców znajdziemy nazwiska aż 22 zawodników. Meczem decydującym o awansie był mecz z BKS Bolesławiec, gdzie od początku rundy pewniakiem w bramce jest Patryk Janiczak broniący jesienią jeszcze w drugoligowcu z Wałbrzycha. Smaczku temu meczowi dodawał fakt, że główny architekt dobrej postawy BKS jest trener Andrzej Kisiel, wieloletni gracz, a także trener w legnickim klubie. Nie chciał ułatwiać faworytowi zadania, ale już po 7 minutach było 2:0, a skończyło się na 4:0. W zwycięskim zespole oprócz utalentowanej młodzieży pojawiło się kilku rekonwalescentów z kadry I zespołu. Wśród nich wałbrzyszanin Adrian Mrowiec. Pozyskany zimą z Ruchu Chorzów nie wywalczył sobie po sparingach pewnego miejsca w wyjściowym składzie Miedzi, ale przez kontuzje oraz absencje kartkowe kolegów wskoczył do zespołu na mecz z GKS Tychy (22.kolejka) i rozegrał 5 meczów, w których legniczanie dwa wygrali,dwa zremisowali i przegrali w Niecieczy, gdzie Adrian zresztą z powodu urazu opuścił boisko w 29 minucie gry. Po kilkudniowej absencji na treningach, rehabilitacji wrócił do reżimu treningowego i dostał szansę zagrania o ligowe punkty, tyle że 3 klasy niżej. Oczywiście wiele pracy w meczu nie miał, ale najważniejsza była okazja pokazania się m.in.Januszowi Kudybie,który wraz z prezesem klubu byli świadkami historycznego awansu rezerw. Wśród obserwatorów meczu był, podobnie jak wspomniany wcześniej Kisiel, były obrońca wałbrzyskiego Górnika Andrzej Wójcik.
Andrzej  Wójcik
Obecnie pełni on rolę asystenta trenera Kudyby.
Celem Miedzi II jest dokończenie sezonu z zerowym kontem po stronie porażek. Swoją drogą szkoda, że zimą nikt z wałbrzyskiego Górnika nie sięgnął w stronę Legnicy po kogoś z rezerw celem wzmocnienia rywalizacji w zespole.
Wałbrzyszanie mają swoje problemy, a przecież swego czasu nie mieszczący się w składach drużyn spod Chełmca wzmacniali Miedziankę. Z czasem kluby z obu miast zamieniły się miejscami. To na Ratuszową zaczęli trafiać byli legniczanie (Przerywacz, Majka, Kłak, Główka, Orłowski, Wepa i inni), a wałbrzyszanie musieli mobilizować się na mecze z rezerwami. Po awansie do 2.ligi były krótkotrwałe boje z pierwszym zespołem Miedzi, gdzie po zaangażowaniu się Andrzeja Dadełło legniczanie odjechali nie tylko sportowo, a przede wszystkim organizacyjnie. Pozostaje żałować, że w Wałbrzychu nie ma takiego mecenasa sportu, kapitału by zainwestować poważnie w piłkę nożną.
Wielu wałbrzyskich kibiców obawia się o los klubu po ewentualnej degradacji. Wiadomo, że motorem napędowym mogą być występy na szczeblu centralnym, jakim jest druga liga. Trzecia, czyli czwarty poziom rozgrywek będzie zapewne oznaczał pożegnanie się z kilkoma co najmniej zawodnikami. Wątpliwe by chciał grać w 3.lidze Rafał Figiel, który wiosną jest jednym z najlepszych graczy całej ligi na swojej pozycji.
Jedenastka 28.kolejki wg Piłki Nożnej
Tygodnik Piłka Nożna po raz drugi w tym roku wybrała go na Piłkarza Meczu a po raz trzeci nominowała do Jedenastki Kolejki. Co ciekawe do tego "ekskluzywnego" towarzystwa po meczu Górnika z MKS Kluczbork został wybrany również Leonid Musin co wśród wałbrzyskich kibiców na pewno wywołuje uśmiech i zdziwienie. Wybór Musina PN uzasadniła: golkiper z Wałbrzycha zaliczył kolejny dobry występ;tym razem Ukrainiec skutecznie powstrzymał MKS Kluczbork. Cóż, trudno oczekiwać, że red. Kamil Sulej piszący o drugiej lidze oglądał mecz na Stadionie 1000-lecia.  Wałbrzyski Leo to nie jest póki co pewniak w defensywie. Co prawda w pomeczowych sprawozdaniach czytamy, że uratował zespół przed stratą bramki po akcji Piotra Giela, a tak naprawdę całą robotę wykonał Bartosz Tyktor - co widać na poniższym zdjęciu:
O ile do przerwy w meczu z Kluczborkiem Musin nie miał elektrycznych interwencji to po przerwie zagrał kilka razy tak, że wielu kibiców soczyście zaklęło. Niech nikogo nie zmylą oklaski po wyłapaniu przez ukraińskiego bramkarza piłki po dośrodkowaniu - to nie było docenienie kunsztu tylko swego rodzaju szydera. Naprawdę trudno dociec dobrą prasę Leonida w Piłce Nożnej, ale trzeba mieć nadzieję, że być może te prasowe wyróżnienia zmobilizują go do pewniejszej i skuteczniejszej gry, bo na to liczą wszyscy w klubie jak i również kibice.