sobota, 31 stycznia 2015

Mija styczeń

Zimowe okienko transferowe wciąż otwarte, drużyny z najwyższych lig dopięły najważniejsze transfery, bo start wiosennych rozgrywek zbliża się dużymi krokami. Jako pierwsza rusza ekstraklasa - może w niezbyt szczęśliwy dzień, bo w piątek 13-tego. Pierwsza liga, która wiosną żegna się z kanałem orange sport - startuje 7.marca, podobnie jak druga liga. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie dojdzie do podpisania kontraktów z zawodnikami, którzy nie załapali się do drużyn T-Mobile Ekstraklasy - nie przeszli testów, bądź z różnych względów, niekoniecznie sportowych, przestali być brani pod uwagę przy ustalaniu kadry przez sztab szkoleniowy. Zespoły pierwszej i drugiej ligi mają jeszcze w planach obozy, więc na tym etapie trudno wyrokować jaki kształt będzie miała ostateczna kadra na rundę wiosenną.
W ekstraklasie najgłośniej musi być oczywiście o stołecznej Legii, która sposobi się do dwumeczu z Ajaxem. Pożegnano się z Arkadiuszem Piechem (wypożyczenie do Bełchatowa) oraz 17-letnim Krystianem Bielikiem (Arsenal Londyn). Kontuzje prześladujące zespół przyspieszyły transfer Michała Masłowskiego z Zawiszy, który trafił za niespotykaną sumę w naszej lidze ok.800 tysięcy euro. Kto wie czy większym transferowym majstersztykiem nie jest sprzedaż Sebastiana Mili do Lechii Gdańsk. Były już pomocnik Śląska Wrocław wiosną odsunięty został nawet od składu I zespołu, a potem byliśmy świadkami historii niczym z Hollywood: odbudowanie formy, powrót do gry, powołanie do kadry, gol z Niemcami i milomania. Płacenie jednak ponad miliona złotych za blisko 33-letniego już piłkarza to sukces przede wszystkim wrocławian, wciąż mających problemy finansowe.
Z regionalnego punktu widzenia to oprócz wspomnianej zmiany klubu przez Piecha, szansę wyjazdu do Niemiec miał ponoć najskuteczniejszy snajper ligi Mateusz Piątkowski. Z kolei w Chorzowie, gdzie walczyć będą o utrzymanie mogą być w kadrze dwóch ekswałbrzyszan - Miłosz Trojak został dokooptowany z rezerw, a bliski podpisania kontraktu jest Paweł Oleksy. Wychowanek Skalnika Czarny Bór zimą rozwiązał kontrakt, spekulowano o przejściu do Piasta Gliwice, klubów słowackich, rumuńskich, a najprawdopodobniej wróci na szczebel ekstraklasy w niebieskiej koszulce Ruchu. Chorzowski klub miał na oku również najskuteczniejszego snajpera drugiej ligi Łukasza Sekulskiego, ale ostatecznie nie zdecydowano się na niego. W tym okienku transferowym póki co żaden drugoligowiec nie wskoczy do kadry ekstraklasowca, choć media łączyły nazwiska Radulja (Mielec) z Koroną, Karety (Nadwiślan - powrót do Podbeskidzia),Murawskiego (Błękitni - powrót do Pogoni),
W 1.lidze ponownie zobaczymy Dawida Kubowicza, który po półrocznej grze w Norwegii wraca do ojczyzny i po raz drugi w karierze będzie grał we Flocie Świnoujście. Największy ruch personalny panuje w zespołach zagrożonych degradacją. Ciekawie jest w Tychach, gdzie oczekują otwarcia nowoczesnego stadionu, dyrektorem sportowym został Marcin Adamski a trenerem Tomasz Hajto.
Wśród wciąż testowanych zawodników jest obrońca Mateusz Wrana, który latem starał się o angaż w ... Górniku Wałbrzych. 23-letni obrońca tak na dobre jeszcze nie zaistniał w poważnym futbolu, bo trudno za takowe uważać dwie połówki w Młodej Ekstraklasie. Dwanaście miesięcy temu z rodzimego Jastrzębia Zdroju przeszedł do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, ale nie zagrał on w lidze ani minuty kompletując kilka meczów w 4.ligowych rezerwach. Na przeszkodzie stanęła ponoć kontuzja ręki. Zresztą z urazem górnej kończyny Mateusz miał problem również po spotkaniu w barwach Górnika, po którym nie dane mu było więcej zagrać. Jesienią trenował w macierzystym Jastrzębiu, a obecnie próbowany jest w Tychach, gdzie 12 miesięcy temu oblał podobne testy. Obecnie Tomasz Hajto żegna kolejnych sprawdzanych graczy, a Wrana wciąż gra i strzela bramki jak choćby w meczach przeciwko Skrze Częstochowa czy Nadwiślanowi Góra.
Dolnośląski, a konkretnie miedziowy, tercet również nie był zimą bierny. Zagłębie pożegnało Oleksego, ale defensywę wzmocnili doświadczeni Todorovski i Dąbrowski. W Miedzi oglądać będziemy Adrian Mrowca, napastnika Labukasa (kiedyś Arka) oraz Dawida Smuga jesienią trenującego w Wałbrzychu. Chrobry pożegnał się z rozrywkowymi braćmi Szałkami, Ałdasiem, Danielakiem, Figlem i Ostrowskim, ale za to w bramce rywalizację wzbogaci Mateusz Prus wcześniej grający w holenderskiej Rodzie, w obronie Byrtek z Podbeskidzia, a w ataku Tomasz Zając bohater ubiegłorocznych finałów MPJ.
Bartosz Biel krótko był kojarzony z Widzewem Łódź, ale wiosną nadal będzie grał w Wigrach Suwałki. Nie udały się z kolei testy Kamilowi Mańkowskiemu - były pomocnik Górnik był krótko sprawdzany przez lidera 1.ligi Termalikę Nieciecza, ale trener Mandrysz nie zdecydował się nawet sprawdzić Mańka w test-meczu. Z dotychczasowym potwierdzonych transferów drugą na pierwszą ligę zamienili: Tomasz Margol (Limanovia - Flota), Krystian Rudnicki (Kluczbork - GKS Katowice) i Przemysław Szymiński (Rozwój - Wisła Płock). Zaledwie trzech...
W drugiej lidze na tę chwilę można śmiało powiedzieć, że drużyny głównie żegnały się z balastem niezbyt pożytecznych jesienią zawodników. Na pewno w lutym dojdzie do największej liczby transferów. Na chwilę obecną najciekawsze transfery przeprowadzono w Częstochowie (Okińczyc, Radler), Sosnowcu (Fonfara, Koprucki) i Kluczborku (Giel, Nitkiewicz, Pogorzelec). Nie sposób nie zauważyć małych rewolucji w Limanowej (Mika, Derbich, Grunt, Koman) i Górze (Glanowski, Masternak, Kocur, Napora, Taudul), gdzie nowymi graczami zostali piłkarze ograni i znani z występów w drugiej czy pierwszej lidze.
W Górniku Wałbrzych na chwilę obecną wiadomo jest tyle, że kadra znacząco się skurczyła w porównaniu z jesienią, a potrzebą chwili jest angaż bramkarzy. Wiadomo, że biało-niebieskich nie wzmocni bramkarz Kamil Czapla, którego mogliśmy oglądać w wałbrzyskim sparingu z Łęczną. Działacze w jego przypadku nie byli tak konkretni jak w przypadku Figla, Czapla wyjechał do trzecioligowej Olimpii Elbląg, gdzie po kilkudniowych testach tamtejsi działacze postanowili wypożyczyć go do końca czerwca. Zresztą dotychczasowe sprawdziany to decyzje głównie na nie. Dla przykładu sprawdzany w meczu z Jagiellonią Jakub Budzyn treningi podjął w czwartoligowym Pelikanie Niechanowo. Oczywiście przyjście Rafała Figla nie będzie jedynym zimowym transferem, nie licząc powrotu z Jeleniej Góry Dominika Radziemskiego. Jest jeszcze ponad miesiąc przygotowań, a ewentualni nowi gracze, niestety, nie zaliczą najważniejszego ich elementu, czyli zgrupowania. Wielu z kibiców zapewne zastanawia się kto jeszcze mógłby wzmocnić (a nie uzupełnić) kadrę Górnika. Wiadomo, że nie będzie to nikt z rewelacyjnej Lechii Dzierżoniów. Po problemach z rozliczeniem transferu Kamila Śmiałowskiego działacze Lechii nie palą się, delikatnie mówiąc, do współpracy z wałbrzyskim klubem. Mówił o tym m.in. Damian Niedojad - 21-letni napastnik, który był w sferze zainteresowań Górnika. Dziwić może również bierność wałbrzyskich działaczy w dążeniu do współpracy z możniejszymi, lepszymi klubami regionu. Śląsk, Zagłębie, czy nawet Miedź posiadają w miarę silne rezerwy, gdzie ogrywają się zawodnicy będący w wieku młodzieżowca i zapewne wypożyczenie, choćby na rundę, do drugiej ligi byłoby z korzyścią dla obu stron.
Obecnie kliku zawodników Górnika (D.Michalak, P.Cichocki, K.Śmiałowski) bierze udział w halowych akademickich rozgrywkach. Oby nic nikomu się nie stało, bo problemów kadrowych Jerzemu Cyrakowi raczej nie brakuje.

piątek, 30 stycznia 2015

MME 2017 w Polsce - szansa dla Łasickiego i ... Bartkowiaka?

Futbolowym newsem tego tygodnia jest przyznanie Polsce organizacji finałów młodzieżowych mistrzostw Europy w 2017 roku. Komitet Wykonawczy UEFA podjął decyzję w szwajcarskim Nyonie. Najlepsze ekipy U-21, co w praktyce oznacza zawodników urodzonych po 1 stycznia 1994 roku, będą gościć na co najmniej 6 obiektach.
Nie ustalono ostatecznej formuły rozgrywania turnieju finałowego, ale na tę chwilę PZPN proponuje dwa warianty. W pierwszym, oprócz Warszawy, drużyny gościłyby Bydgoszcz, Lublin, Gdynia, Tychy i Kielce. W drugim wariancie, ponoć bardziej preferowanym przez UEFA, gospodarze mieliby być oddaleni od siebie maksymalnie 250 km. Wówczas w grę wchodziłyby obiekty w Warszawie, Łodzi, Belchatowie, Kielcach, Lublinie i Łęcznej.  Polscy działacze skłaniają się do pierwszej opcji, gdzie w podziale na 3 grupy jedna grałaby w Gdyni i Bydgoszczy, druga w Warszawie i Lublinie, a trzecia Kielcach i Tychach.
Polska jako gospodarz ma zapewniony udział w finałowym turnieju i będzie to pierwszy raz od 23 lat! Misję budowania kadry na mistrzowski turniej powierzono Marcinowi Dornie, który sięgnął po medal mistrzostw U-17 i o krok był od wyjścia z grupy w ostatniej edycji eliminacji do MME i IO.
Po tej decyzji media prześcigają się w spekulacjach. Na załączonych zdjęciach opcje wyboru stadionów oraz składu biało-czerwonych przedstawionych w Przeglądzie Sportowym. Oczywiście gwiazdą naszej kadry ma być Arkadiusz Milik. W większości zestawień znawcy widzą Igora Łasickiego, póki co błąkającego się w 3.lidze włoskiej. Oczywiście niewykluczone, że w ciągu ponad dwóch lat wybije się inny, dotąd szerzej nieznany zawodnik lub też któryś z obecnych żelaznych kadrowiczów zaliczy spektakularną obniżkę formy.
W Wałbrzychu wciąż pamiętają i oczywiście tęsknią za Michałem Bartkowiakiem, który grywał w kadrze U-16 i U-17, z którą zdobył Puchar Syrenki. Z kolegów z kadry na infografice zaprezentowanej przez Przegląd Sportowy można znaleźć nazwisko Bartłomieja Drągowskiego - rewelacji ostatnich miesięcy w T-Mobile Ekstraklasie, a także lechity Dawida Kownackiego.
Bartkowiak latem zamienił Górnika na wrocławski Śląsk i niestety, wiele się jesienią nie nagrał. Co prawda zadebiutował w ekstraklasie, a w pierwszym występie w rezerwach grających w trzeciej lidze doznał groźnej kontuzji eliminującej go z gry w rundzie jesiennej.
Michała mogliśmy zobaczyć na meczach wałbrzyskiego drugoligowca na trybunach Stadionu 1000-lecia, mogliśmy poczytać w darmowym magazynie wydawanym przez DZPN. Rehabilitacja przebiega jednak pod kontrolą fachowców i nie ma przykrych niespodzianek, tak jak choćby w przypadku Jana Bartośa. W styczniu wrocławski klub ogłosił, że Bartkowiak wraca do treningów. Oczywiście najpierw w toku indywidualnym co wykluczało na udział w zagranicznym zgrupowaniu I drużyny. Sparuje również drużyna rezerwowa, ale póki co próżno szukać tam nazwiska Michała. Śląsk sezon rozpoczyna praktycznie za kilkanaście dni meczem Pucharu Polski z Legią, zaraz potem rusza liga. Bartkowiak nie ma co liczyć na udział w pierwszych meczach, ale znając Tadeusza Pawłowskiego nie wykluczone, że w tej rundzie wałbrzyski pomocnik nie pojawi się na murawie w spotkaniu ekstraklasy.
Tylko regularna gra pozwoli Marcinie Dornie na powołanie Michała, choćby na mecz towarzyski. Konkurencja jest spora, zwłaszcza w drugiej linii, gdzie są piłkarze grający co prawda na innej pozycji niż Bartkowiak, ale mający już debiut w kadrze A (Linetty, Zieliński). Bielika kupił słynny Arsenal, Formella z Frankowskim coraz więcej grają w swoich ligowych zespołach. Ale jak wcześniej wspomniałem - czasu do turnieju jest sporo i wszystko może się zdarzyć.

wtorek, 27 stycznia 2015

Wreszcie Górnik strzelił bramkę !

Zgrupowanie w Wągrowcu dobiega końca, piłkarze ładują akumulatory na piekielnie trudną rundę wiosenną, ale do tej pory z obozu nie napływały dobre wieści. W dotychczasowych dwóch sparingach z ekstraklasowymi zespołami nie strzelił żadnej bramki, a że ten element szwankował jesienią to nic dziwnego, że powinna martwić nieskuteczność biało-niebieskich. Jednym z ostatnich akordów w wielkopolskim zgrupowaniu był sparing z miejscową Nielbą występującą w 3.lidze, a znaną z rywalizacji w drugiej lidze. W Wągrowcu Górnik nie potrafił wygrać, choć był tego bliski. Przeciwko wałbrzyszanom wystąpili m.in. Figaszewski, Nowak czy Leśniewski. Ten ostatni to dwukrotny król strzelców drugiej ligi, z Zawiszą awansował do ekstraklasy,jesienią był w kadrze pierwszoligowej Chojniczanki, gdzie zagrał ledwie trzy razy. Ale piłkarskiego CV mógłby nie jeden mu pozazdrościć.
Zgrupowanie drugoligowego outsidera na pierwszy rzut oka przypominał prowizorkę - pierwotnie zaplanowano zaledwie jeden sparing i tylko dzięki Jagiellonii wałbrzyszanie mieli okazję sparować z drugim rywalem.Ponadto pojechał tylko JEDEN BRAMKARZ i pech chciał, że Damiana Jaroszewskiego dopadła kontuzja eliminująca go na pewno z początkowych spotkań ligowych. Górnik został bez bramkarza i goalkeeper stał się potrzebą chwili. Przeciwko Nielbie bronił Patryk Królczyk, młodzieżowiec, który może pochwalić się jedynie terminowaniem w niemieckim Augsburgu. Tam przebił się jedynie do rezerw, gdzie zagrał kilka epizodów.
Patryk Królczyk
 W Polsce pojawił się na ligowych boiskach dopiero wiosną ubiegłego roku, gdzie pojawił się w końcówce sezonu trzecioligowego w Nadwiślanie Góra, z którym wygrał grupę śląską, a następnie baraże z Sokołem Kleczew i Sokołem Ostróda. Jesienią obecnego sezonu zagrał jedynie w dwóch pierwszych meczach zakończonymi porażkami, po czym usiadł na ławce rezerwowych i nie podniósł się z niej do końca rundy. Zimą beniaminek nie przedłużył umowy. Czy to jest idealny kandydat na zastępcę Jogiego? Trudno określić. Trzeci mecz, trzeci młodzieżowy bramkarz testowany przez wałbrzyszan. Czapla próbowany w Elblągu najprawdopodobniej nie zostanie w trzecioligowej Olimpii, bowiem ta zaprosiła na testy kolejnego bramkarza. Konaszewicz nie został zaproszony na mecz z Nielbą. Królczyk zagrał całe spotkanie, ale czy zostanie z Górnikiem to wciąż niewiadoma. Jesienią zespół sprawdzał utalentowanego Dawida Smuga, ale koniec końców wylądował on w Legnicy. Kontuzja Jaroszewskiego sprawia, że wałbrzyszanie muszą zakontraktować dwóch bramkarzy. Zapewne kolejne sparingi to nowe twarze na tej pozycji. W tym okienku transferowym na testach po młodych bramkarzy sięgnęli już w Kołobrzegu, Limanowej, Kluczborku, Górze, Brzesku, Niepołomicach, Tarnobrzegu i Stalowej Woli. Ciekawostką jest fakt, że poszukiwania Górnika nie dotyczą Dolnego Śląska. A warto dodać, że Okocimski próbuje Rafała Mazura (1994) grającego jesienią w BKS Bolesławiec, a wcześniej terminującego m.in. w Lubinie czy Ząbkowicach. Moim osobistym faworytem był Amadeusz Skrzyniarz - wychowanek Orła Ząbkowice, ograny zarówno w juniorach Zagłębia Lubin jak i w drugoligowym Kluczborku czy chrobrym. Jesienią zadebiutował w 1.lidze w Głogowie, ale po kiepskim początku stracił miejsce w składzie. Zimą próbowany był w Nadwiślanie Góra, gdzie narzekano na menedżera Skrzyniarza, przez którego ponoć nie doszło do podpisania umowy. Pamiętając występy Amadeusza w drugiej lidze można mieć nadzieje, że w Wałbrzychu byłby pewnym punktem.
Górnik wygrał z Nielbą 3:0 co raduje w kontekście dotychczasowej nieskuteczności. Podopieczni Jerzego Cyraka sprawę załatwili w ciągu dwóch pierwszych kwadransów gry. Cieszy, że gole zdobyli nieskuteczni jesienią Folc i Śmiałowski, premierowe trafienie zaliczył z kolei Figiel. Oprócz wspomnianego Królczyka wystąpili testowani: Kozaczenko, Wiła i Ziętarski.  Ukrainiec jako jedyny z nowych twarzy w spotkaniu z Jagą dostał kolejną szansę od Cyraka - czyżby dalej będzie sprawdzany? Marek Wiła to zagadka - młodzieżowiec z Jarocina, który do tej pory Górnika kojarzył z historycznego dla siebie, bo pierwszego występu na wyjeździe w 2.lidze w barwach Jaroty. Miało to miejsce dwa tygodnie po jego 16.urodzinach i mimo wypominania jego młodego wieku kieszonkowy napastnik (zaledwie 167 cm wzrostu) nie wywalczył stałego miejsca w składzie Jaroty. Jesienią zagrał zaledwie 6 razy. Czy gracz o takich parametrach może być przydatny w Górniku, skoro nie błyszczał w 3.lidze?
O wiele ciekawszym zawodnikiem wydaje się być Robert Ziętarski. Grał on w Arce Gdynia, ale w juniorach, Młodej Ekstraklasie czy rezerwach.  Przełomem miało być wypożyczenie do Warty Poznań, ale w barwach Zielonych na zapleczu ekstraklasy zagrał 4 ogony. Ostatnie półtora rundy zaliczył w trzecioligowym Bałtyku Koszalin, gdzie strzelił 12 bramek. W międzyczasie 22-latek, próbował zahaczyć się do silniejszych klubów. Nie przekonał do siebie sztabu szkoleniowego m.in. Bytovii, Chojniczanki, ekstraklasowego Piasta Gliwice, gdzie na testach spotkał się z Bartoszem Tyktorem, a w obecnej przerwie między rundami trenował w Nadwiślanie Góra (w sparingu wraz z Bartoszem Szepetą) i Rakowie Częstochowa. Skoro nie zachwycił w tylu klubach to czemu miałby się okazać zbawicielem Górnika?
Po pierwszych 3 tygodniach przygotowań wciąż wiele pytań dotyczących decyzji personalnych. Kiedy poznamy drugie po Rafale Figlu nazwisko nowego gracza drugoligowca?

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rytko blisko Świdnicy

Kolejny po Adrianie Moszyku zawodnik Górnika Wałbrzych, który przeszedł szlak bojowy z czwartej do drugiej ligi opuszcza ligowca z Ratuszowej. Mowa o Janie Rytko, który dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu i wszystko wskazuje, że nowym klubem będzie Polonia/Stal Świdnica.
Świdnica 2008 - zdjęcie grupowe
4-ligowego Górnika: Rytko i Morawski.
Nazwisko Rytko w Wałbrzychu kojarzone było z koszykówką, a Janek, niestety, nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii sportu w mieście pod Chełmcem. Futbolowego abecadła uczył się w UKS Baszta przy szkole nr 26 na Podzamczu, po czym wyemigrował do SMS Łódź, gdzie największym sukcesem było czwarte miejsce w mistrzostwach Polski juniorów oraz gra w reprezentacji Polski juniorów U-16 - w 2007 z Mołdawią w Górze Kalwarii . W lipcu 2008 wrócił do Wałbrzycha i został piłkarzem czwartoligowego Górnika najczęściej nosząc koszulkę z nr 4. Jako 17-latek nie mógł liczyć na podstawowy składzie, w którym roiło się również od młodzieżowców. Mimo, że był jednym z najmłodszych w kadrze zdołał rozegrać aż 18 meczów i strzelić dwie bramki.
Trzecioligowy sezon 2009/10 to 24 mecze, ale tylko jeden w pełnym wymiarze czasowym, paradoksalnie, bodaj najlepszy w dotychczasowej karierze. Dwie bramki Janka w Kostrzynie nad Odrą zadecydowały o zwycięstwie 3:2 nad miejscową Celulozą. Pamiętliwi kibice tamten sezon kojarzyć będą z niezwykle dramatycznym pojedynkiem o awans w Nowej Soli, gdzie Górnik wygrał 1:0 z Arką po karnym w 90 minucie. Egzekutora jedenastki Piotra Przerywacza większość pamięta, ale warto wspomnieć, że wapno zostało podyktowane za rękę po dośrodkowaniu właśnie Rytko.
Drugoligowe zmagania to:
2010/11 - 29 (8) - 0 bramek
2011/12 - 31(14) - 3 gole
2012/13 - 3(0) - 0 bramek
2013/14 - 23(2) - 0 bramek
2014/15 - 10(2) - 0 bramek
Bilans nie powalający, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę bramek. Wśród tej trójki celnych trafień najcenniejsze było to w Zdzieszowicach w doliczonym czasie gry dające remis. W dodatku dwukrotnie Janek wyleciał z boiska za dwie żółte kartki - w Legnicy i Katowicach.
Mecz z Sandecją Rytko zakończył po 18 minutach gry.
Na pewno wielką traumą dla zawodnika była groźna kontuzja odniesiona w pucharowym meczu z Sandecją Nowy Sącz (4:1), gdzie już po nieco ponad kwadransie gry musiał opuścić boisko, a wrócił do ligowego grania dopiero wiosną 2013 roku. Prawdę powiedziawszy w miarę udany sezon 11/12, dawał nadzieję, że Rytko może stać się podstawowym graczem Górnika, a kontuzja niestety, nie tylko wyhamowała, ale i chyba zakończyła obiecującą grę na drugoligowym poziomie. Może to zabrzmi brutalnie, ale po kontuzji Janek nie był już takim samym zawodnikiem jak przed urazem. Wymagania wzrosły, Rytko przestał być młodzieżowcem, oczekiwano od niej gry bardziej odpowiedzialnej, odważniejszej, a tego na boisku nie pokazywał. Sporym zaskoczeniem było również powierzenie mu koszulki z numerem 10, po odejściu z drużyny Marcina Morawskiego. W piłce nożnej dziesiątkę na plecach nosili kluczowi zawodnicy, gwiazdy, a do jej miana Rytko ani nie aspirował, ani też nie miał predyspozycji.
Jan Rytko w latach 2008-2014 rozegrał
138 meczów, w których strzelił 8 bramek.


W bieżącym sezonie trener Andrzej Polak widział go jedynie w roli zmiennika Grzegorza Michalaka. Gdy już za kadencji Jerzego Cyraka zaliczył w miarę udany występ ze Zniczem, za tydzień przyszedł nieudany występ całego zespołu przeciwko puławskiej Wiśle (1:3). Wiadomo było, że muszą polecieć głowy i wśród ofiar rewolucji w składzie znalazł się również Rytko, który w ostatniej fazie rundy wystąpił w końcówce meczu z Legionovią.
Decyzje personalne Jerzego Cyraka oraz chęć kontynuowania nauki na uczelni wyższej spowodowały, że dla Janka w drugoligowym Górniku zabrakło miejsca na zgrupowanie w Wągrowcu. Skorzystał z tego jego były kolega z boiska, poprzednik z "10" na plecach - czyli Marcin Morawski. Popularny Moraś został bowiem dość niespodziewanie trenerem trzecioligowej Polonii/Stali Świdnica. Poprzedni szkoleniowiec Jarosław Lato rozpoczyna działalność ze swoją szkółką piłkarską, co kolidowałby z pracą w lidze. Morawski przejął świdnicki zespół i w pierwszym sparingu mógł cieszyć się z wygranej nad czwartoligowym Sokołem Wielka Lipa 3:1. Wśród zwycięzców nie zabrakło wałbrzyskich akcentów: w bramce Sitou, w pomocy Tobiasz, Szuba, Rytko, Jaros, a bramkę po przerwie strzelił Truszczyński. Wszyscy wymienieni w przeszłości grali lub byli blisko gry w drugoligowym Górniku. Rytko był jednym z dwóch nowych twarzy w zespole i jak wypowiadał się o nim Morawski liczy, że klub z Ratuszowej nie będzie czynił przeszkód w transferze.

niedziela, 25 stycznia 2015

Remis z Jagą

Wałbrzyszanie ładują akumulatory w Wągrowcu, a kibice biało-niebieskich z niecierpliwością wyczekują informacji na temat wzmocnień. Po dotychczasowym jednym test-meczu podziękowano Patrykowi Bębenkowi, który ostatnio grał w Olimpii Kowary, a podpisano umowę z kolei z Rafałem Figlem. Dobre wrażenie pozostawił po sobie bramkarz Kamil Czapla i ze smutkiem przyjęto informację o jego testach w Elblągu. Drugoligowa Olimpia sprawdzała Czaplę przez cały tydzień. W pierwszym sparingu z Pogonią Dzierzgoń (5:2) w ciągu 60 minut gry wpuścił dwie bramki, ale drugą po odbiciu rzutu karnego, w minioną sobotę z GKS Przodkowo (1:2) zagrał drugą połowę. Według ustaleń Kamil miał być sprawdzany właśnie do soboty 24.01. Czy trafi do trzecioligowej Olimpii okaże się w najbliższych dniach.
Drugi z lechitów - Arkadiusz Gieraszek ponownie pokazał się w barwach Górnika w sparingu z Jagiellonią Białystok. O tym ciekawie zapowiadającego się dla drugoligowców sprawdzianu można stwierdzić, że przez sobotnie wczesne popołudnie panował niesamowity chaos informacyjny. Począwszy od miejsca spotkania po ostateczny skład wałbrzyszan. Jaga gościła na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim dokąd Górnik musiał się udać z oddalonego o ponad 100 km Wągrowca. Piąty zespół ekstraklasy zaplanował dwa mecze na sobotę, a że Michał Probierz zabrał na zgrupowanie ponad 30-tkę zawodników wiadomo było, że przeciwko drugoligowcom wystawi drugi garnitur, a w rywalizacji z pierwszoligową Miedzią zagrają teoretycznie najlepsi. Czy jednak przeciwko podopiecznym Jerzego Cyraka wybiegli naprawdę słabi zawodnicy? W najwyższej klasie rozgrywkowej debiut za sobą mieli Pawłowski, Pawlik, Augustyniak, Straus, Mackiewicz, Świderski, Tymiński, Romanczuk, Mystkowski, Tuszyński. Białorusin Zubowicz grał w młodzieżowych reprezentacjach swojego kraju, gdzie sięgnął również po krajowy puchar. Ze składu Jagiellonii mecze w kadrach reprezentacji juniorów mają 20-letni Michał Pawlik, 21-letni Jonatan Straus, 17-letni Przemysław Mystkowski czy 19-letni Emil Gajko. Śledząc relacje, inicjatywa należała do Jagi, ale wynik bezbramkowy nie krzywdzi żadnej z drużyn. Sukces, co prawda papierowy, jest po stronie drugoligowców, którzy mają problem ze stwarzaniem sytuacji strzeleckich.
Filip Konaszewicz
Czyste konto zaliczył zarówno Damian Jaroszewski jak i jego zmiennik  Filip Konaszewicz. 21-letni bramkarz nie może póki co pochwalić się takim CV jak choćby Czapla, choć obaj spotkali się w MSP Szamotuły. Filip grał również w Piaście Kobylnica, Sokole Pniewy, a ostatnie dwa sezony spędził w Gromie Plewiska. Zespół spod Poznania latem opuścił 3.ligę i jesienią grał w 4.lidze wielkopolskiej grupie północnej, gdzie zajmuje 10.miejsce. Czy jednak dołączy do wałbrzyskiego zespołu?
Zero z tyłu to również sukces linii obrony, w której nową twarzą był Ukrainiec Andrij Kozaczenko. 24-letni obrońca grał w zespołach juniorów klubów ukraińskich jak i rosyjskich, w Polsce pokazał się w Wissie Szczuczyn z Podlasia, z którą 4 lata temu spadł z 3.ligi. Jesienią wypłynął w czwartoligowej Obrze Kościan, gdzie zagrał jedenaście razy, ale tylko raz w podstawowym składzie ! Wątpliwe, by taki zawodnik był uzupełnieniem, a co dopiero wzmocnieniem defensywy Górnika. W meczu z Jagiellonią nie zagrał Filipe, który wydaje się być o wiele korzystniejszym rozwiązaniem od Kozaczenki.
Niespodzianką w składzie Górnika był występ od pierwszej minuty Koreańczyka Jeon Jeong-pyeong. Młody gracz ma być inwestycją na przyszłość jak można było przeczytać w wałbrzyskich portalach. Oby sprawdziło się, bowiem naprawdę próżno szukać Azjatów, którzy podbili polską ligę.
Jakub Budzyń
Po przerwie w barwach wałbrzyszan pokazał Jakub Budzyń. Pomocnik rodem z Wielkopolski jest rówieśnikiem Kozaczenki. Po terminowaniu w zespołach juniorskich w Książu Wlkp. i Borku Wlkp. trafił do Lecha Poznań, gdzie poznał go Jerzy Cyrak prowadząc w drużynie juniorów. Nie miał Jakub na tyle talentu, by przebić się do I składu seniorów. W drużynie Młodej Ekstraklasy pokazał się raptem czterokrotnie i nie były to epizody godne zapamiętania. Przełomem miało być wypożyczenie latem 2010 roku do pierwszoligowej wówczas Warty Poznań. Na zapleczu ekstraklasy Budzyń zagrał zaledwie 3 razy, ale tylko w debiucie mógł dłużej pokopać piłkę m.in. z późniejszym obrońcą Górnika Wałbrzych Michałem Zawadzkim. W dwóch kolejnych meczach zaliczył raptem ... 5 minut. Zimą 2010/11 pożegnał drużynę Zielonych, nie zaliczył testów w drugoligowej Jarocie Jarocin i aż na 3,5 roku zasilił GKS Dopiewo grający w 3.lidze. Latem ubiegłego roku opuścił nie tylko Wielkopolskę, ale i Polskę. NFV Golb-Weiss Goerlitz kojarzony był głównie z dolnośląskimi piłkarzami,m.in. z wałbrzyszaninem Adamem Jaworskim, a tymczasem w Sachsenlidze w barwach Żółto-Białych jesienią grał Budzyń wraz z kolegą z Dopiewa Stępniewiczem, bracia Bzdęgowie, Marczak i Kajca (znani kibicom z gry w Bytovii), a ponadto Odrzywolski, Śledź czy Hamer tworzą naprawdę mocną Polonię w przygranicznym Goerlitz. Zimową przerwę  Jakub Budzyń próbuje spożytkować na zmianę otoczenia i powrót do poważniejszej ligi niż szósty poziom rozgrywkowy w Niemczech. Czy jednak doświadczenie z 3.ligi wielkopolskiej jest wystarczające by wygrać rywalizację np. z Oświęcimką czy G.Michalakiem?
W sumie wałbrzyszanie przebywać będą jeszcze kilka dni w Wągrowcu, gdzie sparować będą z miejscową Nielbą. Może przy okazji tego meczu wyjaśnią się jakieś ewentualne ruchy kadrowe.
Dawid Kubowicz
W ekstraklasie być może występować będzie Paweł Oleksy. Nie wypalił transfer do Piasta Gliwice, ani do słowackiego Slovana Bratysława. Zaliczył z kolei test-mecz w barwach Ruchu Chorzów i z popularnymi Niebieskimi wyleciał na zgrupowanie do Turcji, po którym zapadnie decyzja o ewentualnym podpisaniu umowy.
W 1.lidze występować będzie Adrian Mrowiec w legnickiej Miedzi, a w ostatnim numerze Słowa Sportowego można było przeczytać z nim ciekawy długi wywiad. Blisko powrotu na ten szczebel jest Dawid Kubowicz, który ostatnio produkował się  w norweskim Fram Larvik. Od kilku dni testowany jest przez Flotę Świnoujście, gdzie wciąż trwa zamieszanie organizacyjne, w którym niestety, negatywną postacią jest Michał Protasewicz - znany z krótkiego pobytu w Górniku Wałbrzych. Kubowicz zagrał w sparingu z Pogonią Szczecin (1:2), a jeśli przekona do siebie duet rumuńskich szkoleniowców to znów będzie zakładał koszulkę popularnych Wyspiarzy. Kubowicz we Flocie grał w sezonie 2009/10, kiedy zagrał w 31 meczach, a zespół zajął bezpieczne 7.miejsce, które również zajmuje po jesiennych meczach. Jednak zaledwie 6 punktów do miejsca barażowego o utrzymanie w świetle zawirowań organizacyjnych musiało budzić niepokój w Świnoujściu. Obecnie pojawił się inwestor z Izraela, co skutkować ma nie tylko zagranicznym zgrupowaniem w Hiszpanii, ale i ciekawymi transferami. Miejmy nadzieję, że wśród nabytków Floty będzie również nazwisko Dawida.

czwartek, 22 stycznia 2015

Pięćdziesiąt lat Tomasza Resela

22 stycznia 50 lat kończy Tomasz Resel - jeden z wielu wychowanków wałbrzyskiego klubu, który na swoją markę, szacunek zapracował w innym klubie.
Tomasz jest wychowankiem Zagłębia Wałbrzych, gdzie grał do 1988 roku kiedy to przeszedł do Jantaru Ustka na czas odbywania służby wojskowej. Z wybrzeża nie wrócił do macierzystego klubu tylko do Lechii Dzierżoniów. Do tego klubu trafiali zawodnicy, którzy nie łapali się do szerokiej kadry ligowych zespołów spod Chełmca, a nie uśmiechała im się gra w rezerwach. Wtedy z Zagłębia do Lechii wyemigrowali również Marek Fila i pochodzący z nieodległych Pieszyc Arkadiusz Paszkowski. Debiut w trójkolorowych barwach wypadł na mecz z Moto-Jelczem Oława, w którym nowy zawodnik strzelił ... samobójczą bramkę. Pobyt w Lechii, zwłaszcza za kadencji Wiesława Pisarskiego to najlepszy okres w karierze Resela. Zespół wywalczył awans do drugiej ligi, gdzie grał przez 3 lata. Jest rekordzistą klubowym pod względem występów w 2.lidze - 98 meczów, w których 9-krotnie wpisał się na listę strzelców. W 1994 wrócił na Ratuszową, tyle, że nie było to mocne Zagłębie, ale zaledwie trzecioligowy KP Wałbrzych. Po początkowych problemach z wygrywaniem meczów, trenera Góreckiego zmienił Wiesław Pisarski i wałbrzyski zespół pewnie wywalczył awans na zaplecze ekstraklasy. Tomasz zagrał w 33 meczach, w których nie strzelił bramki, a zobaczył 3 żółte kartki. W sezonie 1996/97 w barwach beniaminka Resel rozegrał 11 meczów, by zimą, za namową Waldemara Nowickiego, wyjechać na Wyspy Owcze, czyli kierunek dość popularny w Wałbrzychu. Swego czasu dość obrazowo jego losy opisał Łukasz Haraźny w Słowie Sportowym. W lidze farerskiej spędził aż 9 lat reprezentując barwy B-71 Sandoy powszechnie kojarzonym z Nowickim i LIF Leirvik, gdzie z kolei epizod zaliczył inny Thoreziak Mirosław Otok. W Sandoy zadebiutował w tamtejszej ekstraklasie, ale było to pożegnanie z najwyższą klasą rozgrywkową. Wtedy też jedyny raz piłkarską jesień sezonu 1997/98 dokończył w Polsce pomagając czwartoligowej Sparcie Ziębice. W Leirvik z kolei kolekcjonował ... przegrane baraże o awans do ekstraklasy. Jak wyliczył dokładnie Marcin Michalski, pasjonat farerskiego futbolu to Resel rozegrał od 1997 178 meczów, w których 35 razy wpisał się na listę strzelców. Na chwilę obecną daje mu wysoką czwartą lokatę na liście wszechczasów Polaków na Wyspach Owczych. Dodatkowo również bawił się w sędziowanie na Wyspach Owczych.
Na Wyspach Tomasz rozpoczął pracę szkoleniową z młodzieżą, którą kontynuował po powrocie do kraju. Namówiony wrócił również na murawę i w barwach Juventuru wywalczył w 2009 awans do klasy okręgowej! Grywał tam 3 sezony, by jeszcze jesienią 2011 roku wspomagać MKS Szczawno Zdrój w klasie okręgowej! W klubie z uzdrowiska osiągnął bodaj największe do tej pory sukcesy szkoleniowe - juniorów wprowadził do klasy okręgowej oraz dotarł do półfinału Pucharu Polski. Ponadto szkolił m.in. w szkołach, UKS Baszta.
Regularnie pojawia się w halowych rozgrywkach zarówno w kategorii oldbojów, jak i w rywalizacji z młodszymi graczami. W ostatniej edycji Ronal Cup wraz z Logo wygrał rywalizację.  Oglądając grę Tomasza na hali czy też na murawie aż dziw bierze, że ma już 50-tkę na karku.

piątek, 16 stycznia 2015

Piłkarze wybrali najlepszych ligowców

Jak co roku wybrano najlepszych piłkarzy w plebiscycie "Piłkarze wybierają", który organizuje Polski Związek Piłkarzy. Wśród kandydatur drugoligowców znalazły się nazwiska wałbrzyszan, ale chyba nikt nie oczekiwał się wyróżnienia po mocno przeciętnym roku. Oto wybory piłkarzy drugoligowych:
                                                           Tomasz WIETECHA
                                                           (Stal Stalowa Wola)
Adam ORŁOWICZ       Łukasz GANOWICZ      Michał CZARNY          Chris EDWARDS
(MKS Kluczbork)                          (MKS Kluczbork)                (Stal Stalowa Wola)                      (Wisła Puławy)
Dariusz PAWLUSIŃSKI                     Mariusz MUSZALIK              Tomasz WRÓBEL
(Raków Częstochowa)                                                   (ROW Rybnik)                         (Rozwój Katowice)
Łukasz SEKULSKI                             Jakub ARAK                          Konrad NOWAK
(Stal Stalowa Wola)                                           (Zagłębie Sosnowiec)                            (Wisła Puławy)

Najlepszym młodym piłkarzem 2.ligi oraz Największym odkryciem roku został napastnik sosnowieckiego Zagłębia Jakub ARAK.
Najlepszym zawodnikiem drugiej ligi został wybrany pomocnik Rozwoju Katowice Tomasz WRÓBEL.
Tomasz Wróbel - najlepszy drugoligowiec i Filipe.
Wróbel do 2.ligi trafił latem z pierwszoligowej Gieksy i nie musiał daleko przenosić się, bowiem transfer odbył się w obrębie Katowic. Był motorem napędowym wicelidera ligi, występując we wszystkich 19 ligowych meczach, w których strzelił 6 bramek. Warto dodać, że wcześniej ten blisko 33-letni pomocnik wypłynął na szerokie wody właśnie z Rozwoju, skąd wyciągnął go trener Marek Koniarek prowadzący swego czasu Górnika Polkowice. Po zaledwie jednej rundzie trafił szybko do Bełchatowa, gdzie grał w ekstraklasie od wiosny 2006 do jesieni 2013 sięgając po wicemistrzostwo Polski. Bazujący głównie na szybkości mógł i wciąż może liczyć na oferty z klubów z wyższych lig, nawet z ekstraklasy, ale sam zdecydował się związać z rodzinnym rejonem. Za drugoligowe występy docenili go zarówno dziennikarze jak i piłkarze.
Podobna rzecz ma się z Jakubem Arakiem, który, kolokwialnie mówiąc pozamiatał wśród ligowych młodzieżowców. Wychowanek Victorii Głosków w wieku 11 lat trafił do stołecznej Legii, gdzie już w drużynach młodzieżowych uchodził za utalentowanego gracza. W Młodej Ekstraklasie w 9 meczach aż 6 razy trafił do bramki rywala, a w ub. sezonie w trzecioligowych rezerwach miał bilans 24/7 goli. Dodatkowo miał pomóc kolegom z Centralnej Ligi Juniorów w ćwierćfinałowym dwumeczu z Lechem Poznań (2:2, 0:3), lecz musiał uznać wyższość piłkarzy z Wielkopolski, w tym obecnego kandydata do gry w Górniku Wałbrzych Arkadiusza Gieraszka. Latem został wypożyczony do Zagłębia Sosnowiec, gdzie zrobił prawdziwą furorę. Bilans 9 bramek w 19 meczach musi robić wrażenie, biorąc pod uwagę, że tylko Łukasz Sekulski strzelił więcej goli.
Chris Edwards atakowany przez Jana Rytko
Jeśli weźmie się pod analizę wybraną jedenastkę, to większość nazwisk pokrywa się z wyborami dziennikarzy. Może dziwić obecność duetu z Puław. Amerykański boczny obrońca Chris Edwards rozgrywa drugi sezon w Wiśle, a tym samym w Polsce. Nie należy do ulubieńców dziennikarzy, bowiem próżno go szukać w zestawieniach Jedenastek Kolejki, ale Edwards to przede wszystkim solidny defensor, o czym mogliśmy się przekonać w wałbrzyskim meczu przegranym z kretesem przez gospodarzy. Wówczas przełamała się Wisła i wygrała 3:1, a dzieło zniszczenia rozpoczął kapitan puławian Konrad Nowak, który w całej rundzie w 16 meczach czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców, dwukrotnie nie wykorzystując przy tym rzutu karnego. Najprawdopodobniej wybór Nowaka to pamiętny finisz ubiegłego sezonu, gdy Wisła rzutem na taśmę zapewniła sobie utrzymanie w grupie wschodniej. Tamten bowiem sezon Nowak zakończył z 16 bramkami.

czwartek, 15 stycznia 2015

Bubnowicz - kursant z wyróżnieniem !

Obecny szkoleniowiec Górnika Wałbrzych Jerzy Cyrak raczkuje dopiero w pracy z seniorami, a jednocześnie pracuje nad uzyskaniem najwyższej licencji UEFA PRO. Cyrak może pozazdrościć stażu w roli trenera drugoligowego zespołu m.in. Robertowi Bubnowiczowi, który nie mógł legitymować się takimi "papierami" jak Jurek. Popularny Buba objął zespół Górnika/Zagłębia Wałbrzych w starej czwartej lidze w 2007 roku i blisko przez 6 lat prowadził zespół seniorów, z którym najpierw spadł na piąty szczebel rozgrywkowy, by po dwóch awansach zakotwiczyć na trzecim - zwanym szumnie drugą ligą. W maju 2013 roku po serii bolesnych niepowodzeń honorowo złożył dymisję. Został jednak w klubie i prowadzi zespół juniorów młodszych. Co niektórzy uważali, że obecna praca Bubnowicza to odcinanie kuponów, fucha za zasługi, ewentualne układy koleżeńskie. Tymczasem Robert nie marnował czasu, ostro wziął się do pracy, przede wszystkim nad sobą, uzupełniając niezbędne wykształcenie.
Dyrektor Szkoły Trenerów PZPN
Stefan Majewski i Robert Bubnowicz.
Bubnowicz mógł się pochwalić sukcesami szkoleniowymi, ale świecił oczami przed dziennikarzami z powodu braku odpowiednich uprawnień. W klubie szybko znaleziono wyjście z niezręcznej sytuacji i w protokołach meczowych w rubryce trener widniało nazwisko Mariana Bacha. W drugiej lidze dość długo Robert musiał pracować na swoje nazwisko, bowiem często go mylono ze wspomnianym Bachem, uznanym szkoleniowcem najmłodszych adeptów sztuki piłkarskiej.
Wielokrotnie pisałem o tej chorej sytuacji, a tymczasem po cichu Bubnowicz uzupełniał swoją szkoleniową edukację. Aż wstyd przyznać, że dopiero po miesiącu w Wałbrzychu mogliśmy przeczytać o niewątpliwym sukcesie wałbrzyskiego trenera o którym jako pierwszy doniósł Bogdan Skiba. Szkoda, że klub się o tym nie pochwalił.
A tymczasem Robert Bubnowicz w Białej Podlaskiej zakończył z wyróżnieniem kurs wyrównawczy UEFA A. Na chwilę obecną tylko Cyrak ma tak wysokie trenerskie uprawnienia w Wałbrzychu. Buba znalazł się w trójce najlepszych spośród 32 kursantów.
Ciekawostką, zwłaszcza dla wrogów obecnego szkoleniowca Górnika, jest fakt, że obecna licencja Bubnowicza może wkrótce nie być wystarczająca dla szczebla drugiej ligi. PZPN mocno pracuje nad wprowadzeniem wymogu posiadania licencji UEFA PRO przez trenerów zespołów drugiej ligi. O tym swego czasu szeroko pisał Przegląd Sportowy.
Panu Trenerowi Robertowi Bubnowiczowi należą się szczere gratulacje z uzyskania wyróżnienia. Miejmy nadzieję, że jego wiedza, doświadczenie będzie odpowiednie wykorzystane w Wałbrzychu.

środa, 14 stycznia 2015

Łęczna - pierwsze koty za płoty

Po raz kolejny wałbrzyski drugoligowiec może korzystać z dobrodziejstw Aqua Zdroju, gdzie kolejny, po ubiegłorocznym pobycie Podbeskidzia, przedstawiciel ekstraklasy zawitał na Ratuszową. Wcześniej Górnik Wałbrzych musiał jeździć do Dzierżoniowa, gdzie spotykali się m.in. z imiennikiem z Zabrza, który wówczas prowadził obecny selekcjoner Adam Nawałka. Obecnie w Wałbrzychu na zgrupowaniu gości Górnik Łęczna, beniaminek, który na zakończenie ligowych zmagań w ubiegłym roku bezapelacyjnie pokonał Legię Warszawa. Potencjału obu drużyn nie ma co porównywać, ale ciekawostką jest fakt, że w drugiej linii łęcznian występuje Tomasz Nowak najlepiej podający w lidze! Lider zespołu z Lubelszczyzny ma za sobą epizod w kadrze A, gdzie strzelił bramkę podczas zimowego zgrupowania w Tajlandii za kadencji Franciszka Smudy. Oprócz niego w kadrze grali Grzegorz Bonin i Łukasz Mierzejewski, który oprócz tego ma na swym koncie tytuł mistrza i wicemistrza juniorów oraz tytuły mistrza Polski z Legią i Zagłębiem. Mistrzami byli swego czasu Sebastian Szałachowski z Legią i Czech Patrick Mraz ze Śląskiem. Dodamy do tego kilku znanych w kraju obcokrajowców, Burkhardta, Sasina to mamy obraz drużyny, która nie powinna mieć problemów z pokonaniem outsidera grającego dwie klasy niżej. Ponadto Łęczna jest już na po kilku treningach, grze kontrolnej, podczas gdy gospodarze mieli za sobą dwa dni wspólnych zajęć. W środowym spotkaniu część obserwatorów skupiało uwagę na nowym napastniku Łęcznej Piotrze Okuniewiczu, którego latem nie widział w wałbrzyskim Górniku Andrzej Polak, a napastnik jesienią był najskuteczniejszym snajperem 3.ligi. Były napastnik Formacji 2000 Mostki nie skarcił biało-niebieskich, a I połowa, w której miały wystąpić najsilniejsze zestawienia jedenastek niespodziewanie zakończyła się remisem bezbramkowym.
W drugiej połowie, po zmianach górę wzięło doświadczenie łęcznian, którzy po golach swoich stranieri wygrali ostatecznie 2:0, ale sam wynik oraz gra drugoligowcom wstydu nie przyniosła. Wałbrzyscy kibice ciekaw byli przede wszystkim tego, kto z nowych twarzy pokaże się przy Ratuszowej. Godzinę na boisku przebywał Rafał Figiel i pokazał się z o wiele lepszej strony niż np. jesienni pomocnicy, których już w Wałbrzychu nie ma, czyli Szepeta czy Moszyk. Zresztą wieczorem via facebook klub poinformował o podpisaniu umowy z byłym pomocnikiem Chrobrego. W drugiej linii I połowę zagrał Arkadiusz Gieraszek, Koreańczyk Jeon Jeong-pyeong grał najmniej, bo tylko pół godziny i raczej trudno coś konkretnego powiedzieć po takim okresie gry. Z byłego województwa jeleniogórskiego przyjechali Dominik Radziemski i Patryk Bębenek. Dominik został wypożyczony na jesień do Karkonoszy, gdzie zaliczył udaną rundę i być może wiosną zobaczymy go w drugiej lidze.
Patryk Bębenek  w lecie 2014 zagrał przeciwko Górnikowi
w barwach Odry Opole
Bębenek to kowarzanin urodzony w 1994, czyli jeszcze młodzieżowiec. Kunsztu piłkarskiego uczył się w Legnicy, ale nie przebił się do pierwszego zespołu. Dwa lata temu wypożyczony został na rundę wiosenną do MKS Oława, gdzie w drugiej lidze zagrał 12 razy. Nie dane mu było rywalizować z Górnikiem Wałbrzych, bo oławianie wówczas oddali mecz walkowerem. Latem 2013, po degradacji MKS został wypożyczony do czwartoligowej Olimpii Kowary, gdzie grał przez ostatnie półtora sezonu. W międzyczasie próbował zahaczyć się bezskutecznie w Jarocie Jarocin i latem ub.roku w Odrze Opole, gdzie ponownie spotkał się z trenerem Zbigniewem Smółką, z którym pracował w Oławie. Jesienią był zaproszony wraz z innym graczem Olimpii Kowary na testach w Wałbrzychu. Czy teraz przekona do siebie sztab szkoleniowy?
Najwięcej emocji towarzyszyło bramkarzowi, bowiem drugoligowiec obecnie został jedynie z Damianem Jaroszewskim. Podobnie jak Gieraszek został on zaproszony z rezerw poznańskiego Lecha, doskonale znanego Jerzemu Cyrakowi. Kamil Czapla na pewno imponuje wzrostem, czego na przykład nie można napisać o Gawliku. Mierzący 195 cm w tym roku skończy dopiero 19 lat i jeśli sprawdziłby się w zespole, to Górnik zyskałby młodzieżowca na kolejne dwa sezony! Wiele zespołów preferuje właśnie stawianie na młodzieżowca w bramce:
ROW Rybnik - Oskar Rybicki (1994)
Kotwica Kołobrzeg - Patryk Kamola (1994)
Legionovia - Mikołaj Smyłek (1995)
MKS Kluczbork - Grzegorz Wnuk (1994 -wrócił do Motoru), Krystian Rudnicki (1994 - odszedł do GKS Katowice); klub testuje Krystiana Paprockiego (1995, Drwęca) i Oskara Pogorzelca (1995, Siarka)
Nadwiślan Góra - Paweł Florek (1996)
Okocimski - Robert Błąkała (1994)
Wisła Puławy - Michał Leszczyński (1994)
Zagłębie Sosnowiec - Wojciech Fabisiak (1995), Mateusz Matracki (1994).
To zestawienie podstawowych bramkarzy w drugiej lidze. Jedynie Górnik, Limanovia, Raków, Rozwój, Stal Mielec, Stal Stalowa Wola i Znicz nie skorzystały w trakcie rundy z bramkarzy w wieku młodzieżowym. Jerzy Cyrak planuje to zmienić. Co wiemy o Kamilu Czapli? Wychowanek Sparty Złotów trafił do Lecha poprzez bodaj najlepszą szkołę kunsztu bramkarskiego w Polsce, czyli MSP Szamotuły. W Kolejorzu głównie grał w juniorach, ale liznął gry w Młodej Ekstraklasie oraz rezerwach. Był powoływany do reprezentacji Polski juniorów - ostatni raz do U-18 w 2013 roku. Podobnie jak Patryk Bębenek nie udało mu się przejść testów w Jarocie Jarocin przed rundą wiosenną 2014 - ostatecznie wybór Jaroty padł na jego klubowego kolegę Szymańskiego. W rundzie jesiennej ubiegłego sezonu trenował w szerokiej kadrze pierwszego zespołu, ale nie dane mu było załapać się do kadry meczowej.
Po pierwszym sparingu trudno określić przydatność zawodnika do gry w zespole, za wcześnie na decyzje. Wciąż nie wiadomo, co będzie z Filipe. Kamila Mańkowskiego niespodziewanie ma sprawdzać lider 1.ligi Termalica Nieciecza, Bartosz Szepeta jest na etapie szukania nowego klubu. Karuzela transferowa dopiero zaczyna się kręcić ...

wtorek, 13 stycznia 2015

Oleksy obiera kurs na ekstraklasę ?

Zimowa karuzela transferowa rozkręca się na dobre. Jeśli chodzi piłkarzy z byłego województwa wałbrzyskiego to najwięcej szumu było wokół Arkadiusza Piecha i to niekoniecznie z powodów związanych z futbolem. Mający problemy z grą w Legii Warszawa został wypożyczony do GKS Bełchatów, choć wśród ewentualnych nowych klubów Arka wymieniano m.in. Cracovię czy Ruch. Najwięcej bramek ligową jesienią strzelił Mateusz Piątkowski, który ponoć miał otrzymać oferty gry z Włoch, Niemiec, Szwajcarii, Ukrainy, Turcji, a nawet z Chin. Ponoć najkonkretniejsza jest oferta z drugoligowego Erzgebirge Aue. A że za zachodnią granicą nie jest łatwo trafiać do bramki boleśnie przekonuje się świdniczanin Fabian Pawela, który w trzecioligowym Energie Cottbus nie strzelił ani jednego gola. Piątkowskiemu z końcem sezonu kończy się kontrakt, więc Jagiellonia nie może oczekiwać wielkiej sumy za transfer.
Kwiatkowski i Trojak z rezerw do I składu Ruchu
W Chorzowie szykują się do walki o utrzymanie w ekstraklasie. Póki co brak konkretów (poza Grodzickim) jeśli chodzi o wzmocnienie zespołu. Były selekcjoner sięgnął po wyróżniających się graczy trzecioligowych rezerw Niebieskich, którymi są synowie byłych piłkarzy Górnika Wałbrzych. Kieszonkowy (167 cm) Mateusz Kwiatkowski swego czasu już grał w ekstraklasie, a latem był blisko zostać klubowym kolegą Bartosza Biela w Wigrach Suwałki. Miłosz Trojak to przeciwieństwo Kwiatkowskiego - mierzy bowiem 191 cm, a gra na pozycji defensywnego pomocnika. Po pierwszym sparingu z czeską Karviną zebrał pochlebne recenzję od trenera Fornalika. Kolegą Trojaka w rezerwach był Adrian Mrowiec, który w I zespole Ruchu ostatni raz zagrał jesienią 2013 roku. Latem trenował w Widzewie, ale jesień spędził w Chorzowie, gdzie obowiązuje go kontrakt do czerwca. W wywiadach prasowych prezes Ruchu zapewnia, że Adrian ma wolną rękę w poszukiwaniu nowego zespołu i na pewno opuści Niebieskich i zejdzie z listy płac. W grudniu pisano o zainteresowaniu GKS Tychy, które zbroi się w walce o utrzymanie 1.ligi, a ostatnim tropem nowego klubu Mrowca jest legnicka Miedź.
W 1.lidze Widzew Łódź szykuje się, podobnie jak tyszanie, do heroicznej walki o miejsce w przyszłym sezonie na zapleczu ekstraklasy. Tabuny coraz to nowych nazwisk przewijają się na transferowej giełdzie, a w grudniu na treningach bawił Bartosz Biel, który ostatecznie wrócił do Suwałk i wystąpił w pierwszym tegorocznym sparingu Wigier z Jagiellonią Białystok (1:0!). Z kolei Zagłębie Lubin opuścił  Paweł Oleksy. Były reprezentant Polski juniorów w Lubinie sięgał po sukcesy w juniorach, Młodej Ekstraklasie, ale nie potrafił udowodnić tego w pierwszym zespole. W międzyczasie zaliczył udane epizody w Zawiszy i Piaście Gliwice co było przepustką do powrotu do Zagłębia. Wiązało się to z podwyżką apanaży i ... No właśnie, w Lubinie, słaby charakter Pawła jest uznawany za główny powód niepowodzenia w Zagłębiu. Po nieudanej jesieni 2013, gdzie wielu graczy zawodziło, ostatecznie trafił do Arki Gdynia, gdzie znów pokazał się z dobrej strony. Latem wrócił już do pierwszoligowego Zagłębia, gdzie nie potrafił wywalczyć sobie na dłużej miejsca w wyjściowej jedenastce. Gdy grał, nie zawodził, ale lepsze notowania miał Cotra, konkurencję wzmocnił sprowadzony przez trenera Stokowca, jego były podopieczny Tosik, więc dla Oleksego zrobiło się za ciasno. Jako pierwszy o odejściu Pawła informację przekazał nieoficjalny serwis Zagłębia, który widzi go jako przyszłego gracza Piasta Gliwice. Kilka dni później info o rozwiązaniu kontraktu potwierdziła oficjalna strona klubu. Media górnośląskie też łączą Oleksego z Piastem. Wiadomo, że każdy klub ogląda kilka razy wydawaną złotówkę, więc nie można wykluczyć opcji, że zawodnik najpierw musiał rozwiązać kontrakt, by liczyć na umowę z nowym klubem. W Gliwicach pamiętają o dobrej postawie Oleksego w tym klubie, gdzie jego 23 występy przyczyniły się wydatnie do wywalczenia miejsca premiowanego udziałem w europejskich pucharach. Prawdę powiedziawszy lewi defensorzy w Polsce są deficytem, więc tu otwiera się szansa dla wychowanka Skalnika Czarny Bór.
Ponadto spory ruch wśród byłych zawodników wałbrzyskich klubów zimą nastąpił na ... ławkach trenerskich. Andrzej Wójcik trenował niemieckie zespoły (Calbe, Magdenburg),  Młodą Ekstraklasę Zagłębia Lubin oraz prowincjonalne zespoły Victorii Parchów i Stali Chocianów. Jesienią szkolił juniorów KS Polkowice. Zimą został jednym z asystentów trenera Miedzi Legnica Janusza Kudyby, z który wspólnie występował swego czasu w Lubinie.
Półtora roku w częstochowskiej Skrze pracował z kolei trener bramkarzy Grzegorz Żmija. Pochodzący ze Zgorzelca bramkarz w czasach juniorów zaliczył epizod w Górniku Wałbrzych, a od grudnia został szkoleniowcem bramkarzy ekstraklasowego Podbeskidzia Bielsko - Biała.
Ostatni trener Górnika Wałbrzych w 1.lidze, czyli dzisiejszej ekstraklasie, Ryszard Mordak od nowego roku został dyrektorem sportowym Victorii Świebodzice, gdzie jeszcze nie tak dawno był trenerem I zespołu.
Najciekawszym newsem ostatnich kilkudziesięciu godzin jest powierzenie roli grającego szkoleniowca Polonii/Stali Świdnica Marcinowi Morawskiemu. Az trudno uwierzyć, ale popularny Mara w tym roku skończy już 35 lat, choć na ligowych boiskach potrafił jesienią czarować jak za dawnych dobrych czasów. Tym samym trudno oczekiwać powrotu Marcina do Górnika, choć byli i tacy co łudzili się na taki ruch.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Figiel i Azjata

Mamy pierwsze treningi drugoligowców za sobą. Jerzy Cyrak bierze udział w obowiązkowych szkoleniach niezbędnych by uzyskać licencję trenerską UEFA PRO, ale zaraz po powrocie do Wałbrzycha będzie zmuszony dokonać pierwszych wyborów personalnych.
Póki co kluby drugoligowe głównie pożegnały się z zawodnikami, niektórzy już się zbroją, a do tej pory najgłośniejszym transferem jest przejście króla strzelców ubiegłego sezonu 2.ligi grupy zachodniej do Rakowa Częstochowa. Wojciech Okińczyc czarował w słabiutkiej drużynie z Zielonej Góry, by latem przejść do ekstraklasowego Podbeskidzia Bielsko-Biała. Nie udało mu się przebić do I składu, zagrał zaledwie raz, a głównie grywał w trzecioligowych rezerwach. Zimą obie strony bez żalu postanowiły się rozstać i choć głośno było o zainteresowaniu Zagłębia Sosnowiec popularny Oki trafił do Rakowa.
Kolegą Okińczyca w Zielonej Górze był Rafał Figiel, który wielokrotnie dogrywał mu piłki, dzięki czemu obecny napastnik częstochowian sięgnął po koronę króla strzelców trzeciej ligi.
Z Figielem osobiście mam problem, podobny jak do osoby Bartosza Tyktora. Stoper z Zielonej Góry wyróżnił się w spotkaniu z Górnikiem Wałbrzych, zaprezentował się lepiej niż jego odpowiednicy z drużyny z Ratuszowej. Transfer latem do biało-niebieskich przyjąłem jako dobry omen, ale rzeczywistość pokazała, że Bartek nie jest taką ostoją obrony na jaką z pozoru wyglądał. Figiela zapamiętałem z zielonogórskiego meczu Górnika - w maju 2011. Lechia spadała wówczas z drugiej ligi, a Górnik liczył na łatwe zwycięstwo,zwłaszcza, że tydzień wcześniej rozprawił się w Chojnicach z Chojniczanką 3:0. Tymczasem padł zasłużony remis 1:1 i to gospodarze jako pierwsi trafili do bramki rywala za sprawą właśnie Rafała Figiela:
Najpierw sprytnie dał się sfaulować przed polem karnym, by po chwili skutecznie zamienić rzut wolny (patrz zdjęcie) na bramkę. O tym meczu napisałem jako antyfutbol, ale faktem jest, że lubuski Figo, jako nazywany był Figiel, był kluczową postacią Lechii. Nienaganna technika użytkowa, spryt, dobry strzał, wręcz podręcznikowy rozgrywający. Zresztą dzięki dobrej grze w juniorach zaliczył swego czasu grę w reprezentacji Polski juniorów. Biorąc pod lupę jego piłkarski biogram to wyraźnie widać, że nie ma szczęścia do gry na wyższym szczeblu.  Mając 17 lat nie łapał się do pierwszego składu drugoligowej wówczas Lechii, a otrzymał szansę w Cracovii (Młoda Ekstraklasa). Zagrał w jednym spotkaniu (3:3 z Arką Gdynia) wraz ze swoim kolegą z Zielonej Góry, a być może i w Górniku Bartoszem Tyktorem. W wieku 19 lat zakontraktowała go Odra Wodzisław, która spadła z ekstraklasy i pragnęła szybko powrócić. W 2.kolejce zadebiutował w zwycięskim meczu w Poznaniu z Wartą (2:1), ale okazało się, że był to jedyny ligowy występ, nie licząc przegranego boju w PP w Olsztynie. Niestety, przygoda w rozpadającej się Odrze nie wyglądała tak jak sobie kadrowicz U-19 wymarzył. A we wspomnianej kadrze grał m.in. z Pawłem Oleksym, Marcinem Kamińskim (Lech), Tomaszem Hołotą (wówczas GKS Katowice, dziś Śląsk), Michałem Żyro, Mateuszem Możdżeniem czy Michałem Kucharczykiem. Zimą, nie bez przeszkód wrócić do Zielonej Góry licząc na oferty z lepszych klubów. Rzeczywistość okazała się inna. Nie przeszedł testów w MKS Kluczbork, gdzie udało się zahaczyć zielonogórzaninowi Michałowi Kojderowi. Figiel pozostał w Grodzie Bachusa, spadł do trzeciej ligi, gdzie sezon 2012/13 mógł w końcu zaliczyć jako udany. UKP zaliczył komplet domowych zwycięstw, w sezonie przegrał zaledwie dwa razy, w 30 meczach strzelił 91 goli, z czego 27 było autorstwa Okińczyca, a 16 Figiela co dało mu czwarte miejsce na liście strzelców 3.ligi dolnośląsko-lubuskiej. Udana gra w UKP zapadła na długo w pamięci,bowiem po przeprowadzce na Śląsk został uznany najlepszym po Okińczycu piłkarzem województwa lubuskiego w ub. roku.
Rafał Figiel w barwach Odry Wodzisław
Cracovii, GKS Katowice i Chrobrego Głogów.
Przełomem dla niego miał być transfer do pierwszoligowego GKS Katowice, który jak co roku mierzył w awans. Skończyło się na dalekim ósmym miejscu, Figiel zagrał 21 razy, ale tylko dwa razy 90 minut, nie strzelił żadnej bramki. Można gdybać, że jakby to nie była Gieksa, klub gdzie od kilku sezonów obowiązuje hasło "awans albo śmierć", to przygoda Rafała w Katowicach trwała by dłużej. Latem 2014 przeniósł się bliżej domu do beniaminka z Głogowa, gdzie jesienią rozegrał w Chrobrym zaledwie sześć razy (5 w lidze i raz w PP). Po przedsezonowych sparingach Ireneusz Mamrot postawił na niego w inauguracyjnym meczu z Termaliką (0:6), po którym część zawodników wyleciała na dłużej z zestawienia wyjściowej jedenastki. Figiel jeszcze czterokrotnie wchodził w roli zmiennika, ale nie przekonał do siebie trenera, by ten optował za pozostaniem jego w klubie.
Co można na chwilę obecną powiedzieć o Figielu? Liznął gry na wyższym szczeblu, co nie wystarczyło na pierwszą może, a nawet powinno w jego przypadku starczyć na drugą ligę. Zimą z chęcią widziano by go w barwach Formacji Mostki, ale Rafał sam chciałby pokazać się w drugiej lidze. Jeśli potwierdzi swoje walory podczas sparingów to mógłby stać się pożytecznym ogniwem drugiej linii Górnika, bo brakuje w zespole kogoś, kto by poprowadził grę, mądrze rozegrał, dograł dokładnie ze stałego fragmentu gry.
Co do młodziutkiego Koreańczyka to niewiele można powiedzieć. W jesiennych testach ponoć wyróżniał się spośród sprawdzanych zawodników. Czy zostanie pierwszym Azjatą w historii wałbrzyskiego futbolu?

sobota, 10 stycznia 2015

Koniec czeskiego filmu

Jako informuje redaktor Bogdan Skiba kontrakt z Górnikiem Wałbrzych rozwiązał czeski obrońca Jan Bartoś. Popularny Honza w powszechnej opinii fachowców uznawany był (jest?) za defensora z potencjałem przewyższający drugą ligę. Niestety, wałbrzyski klub nie miał wielkiego pożytku z niego.
Jak wyglądała przygoda Bartośa z Górnikiem?
Lipiec 2011- drugoligowiec ogłasza, że w grupie testowanych zawodników pod kątem gry w sezonie 2011/12 znajdzie się duet Czechów 22-letni napastnik Milan Ujec i rok starszy obrońca Jan Bartoś. Na obóz do wielkopolskiej Chodzieży pojechał jednak tylko ten drugi. Pierwszy mecz w koszulce Górnika to sparing z pierwszoligową Arką Gdynia we Wronkach (2:4), gdzie mógł skonfrontować swoje umiejętności m.in. z Arifovićem, Więzikiem. Trener Bubnowicz o grze czeskiego stopera powiedział, że wypadł bardzo pozytywnie. Bartoś zagrał w większości sparingów i w połowie lipca jego menedżer Zdenek Zinke mógł negocjować kontrakt. Największym problemem była jego długość - klub chciał się związać trzyletnią umową, a Jan -wręcz przeciwnie. Uroczysta prezentacja zawodników nastąpiła po inauguracji ligi, w której wałbrzyszanie przegrali w Jaworznie z GKS Tychy (0:1) grając w osłabionym składzie, bez piłkarzy-studentów oraz trenera Bubnowicza. Czeski obrońca był jedynym nowym zawodnikiem w drużynie nie licząc wychowanków.
Sierpień 2011- Debiut nastąpił w 3.kolejce w spotkaniu przeciwko ówczesnemu beniaminkowi Bytovii Bytów, który po 2 wcześniejszych porażkach historyczne premierowe drugoligowe punkty wywozi z Ratuszowej. Późny debiut spowodowany był przedłużającymi się formalnościami związanymi z przesyłaniem dokumentów. Bartoś gra na środku defensywy z Markiem Wojtarowiczem i solidarnie oglądają po żółtej kartce.
Październik 2011 - Honza w ciągu 15 dotychczasowych kolejek opuścił tylko jedno spotkanie z powodu nadmiaru żółtych kartek. W 16.kolejce wałbrzyszan czeka prestiżowy mecz derbowy w Głogowie z Chrobrym. W tygodniu poprzedzającym spotkanie Bartoś słabnie na treningu i zostaje odwieziony do szpitala. Pierwsza diagnoza to zapalenie opon mózgowych. W linii obrony zastępuje go Michał Łaski, który już w pierwszej akcji nie upilnował Grzybowskiego... Chrobry wygrał 2:1, a Bartoś nie zagrał już niestety jesienią.
Styczeń 2012 - początek przygotowań do rundy wiosennej. Bartoś w pierwszych zajęciach nie bierze udziału z powodu anginy. Pierwszy sparing z Górnikiem Zabrze ogląda zza boiska. Bierze udział w kolejnych gracz oraz zgrupowaniu w Jagniątkowie.
Luty 2012 - szósty zimowy sparing i historyczny, bo pierwszy gol Honzy w barwach Górnika! W czeskim Libercu wałbrzyszanie remisują z SK Hlavice 1:1, a Jan wyrównuje stan meczu w 83 min. uderzeniem z rzutu karnego. Dwa tygodnie później również z 11 metrów pokonuje bramkarza Polonii/Sparty Świdnica (9:3). W trzecim z kolei sparingu (8:1 z MKS Szczawno Zdrój) również wpisuje się na listę strzelców, tym razem głową finalizując dośrodkowanie z rzutu rożnego.
Marzec 2012 - trwa znakomita passa Bartośa - kolejne sparingi i gole z karnych - 5:0 z Orłem Ząbkowice, 2:2 z MKS Oława. Niestety, w lidze nie jest już tak różowo.
Kwiecień 2012 - debiut Bartośa na prawej pomocy - nowa pozycja nie przeszkodziła w utrzymaniu dobrej dyspozycji. Opuszcza mecz z MKS Kluczbork z powodu nadmiaru żółtych kartek.
Mecz z Ruchem Zdzieszowice (maj 2012) - kontuzja Bartośa
Maj 2012 - pierwszy majowy mecz z Ruchem Zdzieszowice prowadzonym przez Andrzeja Polaka okazał się ostatnim w premierowym sezonie Bartośa w polskiej lidze. Po niespełna dwóch kwadransach opuszcza boiska odwożony do szpitala z podejrzeniem skręcenia stawu skokowego. Tuż po meczu ze "Zdzichami" (0:2) trener Robert Bubnowicz powiedział dziennikarzom, że Honza wypadł do końca sezonu. Swój pierwszy sezon w Górniku kończy bilansem 21 meczów, w tym 20 w pełnym wymiarze czasowym. Zobaczył 8 żółtych kartek, nie zaliczając ani bramki, ani asysty.
Czerwiec 2012 - w Bieruniu koło Oświęcimia Jan Bartoś przechodzi operację więzadeł krzyżowych, co w praktyce eliminuje go z gry w jesiennych meczach sezonu 2012/13.
Styczeń 2013 - początek przygotowań do rundy wiosennej. Media donoszą, że Jan Bartoś trenuje wraz z zespołem, ale w trybie indywidualnym. Próżno go szukać w składzie Górnika na kolejne sparingi - powodem cytowanym przez dziennikarzy: powrót po kontuzji. Wg wałbrzyskich dziennikarzy na występ Czecha musimy poczekać kilka tygodni.
Sezon 2012-13 to dla Bartośa głównie
oglądanie kolegów z perspektywy 
ławki lub trybun
Marzec 2013 - Skarb Kibica Przeglądu Sportowego awizuje Czecha w wiosennej kadrze wałbrzyszan w rubryce przybyli jako powracającego po kontuzji. Klub prezentuje listę numerów, w których piłkarze Górnika będą występować w lidze - Bartośowi przypadła dwudziestka.
Kwiecień 2013 - Honza wciąż nieobecny w meczowej kadrze drugoligowca. Po przegranym meczu z Ruchem Zdzieszowice trener Robert Bubnowicz zdradza, że kontuzjowani Bartoś i Rytko dopiero udają się na konsultacje do Bierunia.
Lipiec 2013 - po prawie 15 miesiącach Bartoś znów na boisku! Górnik trenowany przez Macieja Jaworskiego zaczyna przygotowania do niezwykle udanej rundy jesiennej sezonu 2013/14. W pierwszym sparingu Górnik pokonuje rezerwy Śląska Wrocław 2:1, a Honza pojawia się na boisku po przerwie. Pierwszym wyborem do wyjściowej jedenastki są Orzech, Wojtarowicz- taki stan rzeczy miał miejsce w przegranym meczu pucharowym w Częstochowie oraz w premierze ligowej w Stargardzie Szczecińskim również zakończonej przegraną.
Sierpień 2013 - druga kolejka miała dać odpowiedź czy również jesienią będzie trwała niemoc Górnika. Na szczęście dla wałbrzyszan mecz w Wejherowie kończy się wygraną 1:0. Wśród cichych bohaterów wracający do ligowych zmagań od kwietnia'12 Jan Bartoś! Od momentu wejścia do wyjściowej jedenastki czeskiego obrońcy Górnik w tej rundzie nie przegra.
Mecz z Chrobrym (0:2, 21.09.2013) - ostatni z udziałem Honzy
Wrzesień 2013 - pierwszy wrześniowy mecz to uraz Bartośa na przedmeczowej rozgrzewce przed spotkaniem z Ruchem Zdzieszowice, który ponad rok wcześniej zakończył się dla Czecha dramatycznie. Na szczęście wraca na następne spotkanie (0:0 w Katowicach z Rozwojem), które przynosi obronę pozycji wicelidera. 21.09.2013 to data nie tylko drugoligowego szczytu, meczu wicelidera z liderem, ale i data ostatniego występu Jana Bartośa. Górnik przegrał z Chrobrym 0:2, a Honza opuścił boisko przy stanie 0:1 po 72 minutach gry z powodu urazu. Na pomeczowej konferencji trener Jaworski powiedział: Bartoś podkręcił kolano, ale z nim mamy cały czas problemy zdrowotne, co zresztą było widać w trakcie meczu.  W tygodniu można znaleźć informację, że Janek ma kontuzjowane kolano wykluczające go na pewno z najbliższych 3 meczów, a sam zawodnik udaje się na konsultacje do Bierunia, gdzie ma zapaść decyzja ile czasu potrwa rehabilitacja.
Listopad 2013- Bartoś pod okiem dr. Ficka w Bieruniu przechodzi operację łąkotki.  A kilka dni później sieć obiega informacja o przedłużeniu umowy z zawodnikiem przez klub. Zawodnik, który zdaniem trenera Jaworskiego stanowi 40% linii defensywy związał się umową 3,5 letnią - do końca grudnia 2016 roku!!
Styczeń 2014 - przygotowania wicelidera 2.ligi do rundy wiosennej. Info po pierwszym treningu: Jan Bartoś w pełni sił, nie narzeka na żadne dolegliwości i jak najszybciej chce wrócić do składu. Honza nie brał jednak udziału w sparingu z Podbeskidziem, ale udał się za to na zgrupowanie do Jagniątkowa, gdzie: (...) z zespołem co prawda trenuje, choć nadal nieco lżej niż partnerzy. Po powrocie do Wałbrzycha Górnik sparował w kilkoma drużynami, ale Bartoś należał do grupy zawodników, których z gry wyeliminowały urazy.
Marzec 2014 - początek rundy wiosennej bez udziału Bartośa. Na przedsezonowej konferencji zapytany o kontuzjowanych Janów - Bartośa i Rytko trener Jaworski powiedział: uważam, że mają większy problem w sferze mentalnej niż fizycznej, oni wciąż narzekają na bóle  po kontuzjach, wciąż nie są w pełni gotowi do gry. Przedłużyliśmy z oboma kontrakty, mam nadzieję, że tej wiosny zaczną regularnie grać. 
O ile Rytko szybko wrócił do meczowej kadry, to czeskiego obrońcy nie doczekaliśmy się do ... końca roku 2014 !
Sezon 2013/14 Jan Bartoś zakończył z bilansem 7 meczów (6 pełnych) i 2 żółtych kartek. Ogółem w okresie lipiec 2011-listopad 2014, Czech rozegrał zaledwie 28 meczów (26 pełnych) wszystkie od pierwszego gwizdka arbitra i zobaczył 10 żółtych kartek.
Na początku bieżącego sezonu pojawiło się info, że Bartoś będzie do dyspozycji trenera dopiero ... w kolejnej rundzie!
Szkoda, że Honza zapamiętany będzie pod Chełmcem jako zawodnik wiecznie się leczący. Jego występy oglądało się z przyjemnością, od dawna nie było wysokiego, dynamicznego obrońcy dobrze grającego głową. O jego urazach w klubie zbytnio nie chcą się wypowiadać, by nie robić złej opinii Czechowi, bowiem tajemnicą poliszynela jest, że dużo winy jest po jego stronie. Nie były to kontuzje tak groźne, by eliminowały zawodnika na całe sezony! Klub wyciągnął do zawodnika rękę podpisując nieprzyzwoicie długą umowę wysyłając tym samym ogromny sygnał zaufania do niego, a w perspektywie zapewne licząc na profity ewentualnego transferu do klubu z wyższej ligi. A tymczasem o Bartośu mogliśmy czytać jedynie w rubryce nieobecni.

piątek, 9 stycznia 2015

Halowa posucha

Zimą z uwagi na warunki klimatyczne najczęstszą formą gry w piłkę nożną jest odmiana halowa. Dla niektórych wersja indoor, czyli pod dachem, na parkiecie bądź sztucznej nawierzchni jest o wiele bardziej atrakcyjna niż klasyka na zielonej murawie pod chmurką. W Wałbrzychu swego czasu obserwowaliśmy prawdziwy futsalowy boom, którego ukoronowaniem była organizacja meczu reprezentacji Polski i Rosji w OSiR-ze w 1998 roku. O rozgrywkach halowych zrobiło się głośno w całym kraju - chodziło może nie poziom, ale rozmach rozgrywek, które liczyły 5 poziomów rozgrywkowych. Najpierw traktowano to jako atrakcję, bo to była jedna z nielicznych okazji zobaczenia w akcji Włodzimierza Ciołka i innych gwiazd z przeszłości w barwach osławionego Oldboys. Potem do gry wchodzili ligowcy, którzy w przerwie zimowej zaliczali epizodyczne występy (Włodarczyk, Piech, Pawłowski). Na szczęście obyło się bez przykrych przypadków, takich jaki spotkał swego czasu Grzegorza Krawca. Ówczesny pomocnik drugoligowego KP Wałbrzych doznał kontuzji podczas gry na hali co oznaczało nie tylko absencję w lidze, ale i konflikt z trenerem Pisarskim. Wprowadzono zakaz gry w tej odmianie dla ligowców, który szybko umarł śmiercią naturalną. Jednym z powodów były finanse, bo nie ma co się oszukiwać, że za występy w koszulce danej drużyny piłkarze dostawali pieniądze, niezbyt duże, ale i tak znaczące w czasach, gdy kasa klubu z Ratuszowej świeciła pustkami. Rozgrywki halowe doczekały się możnego patrona - firmę Ronal, do której niektórzy mają do dziś pretensje, że zamiast na Ronal Cup finanse można byłoby poświęcić na piłkarzy ligowych, którzy tym samym mogli reklamować firmę na szczeblu centralnym. W ubiegłym roku minęły dwie dekady regularnego grania. Niestety, obecnie można mówić o nim w czasie przeszłym, bowiem od pewnego czasu z różnych powodów, chętnych było coraz mniej, a tym samym i lig w rozgrywkach. W bieżącym sezonie doszła do tego przeprowadzka z hali OSiR-u na Ratuszową i wzrost kosztów najmu hali - brak odpowiedniej liczby drużyn spowodował brak edycji Ronal Cup w kalendarzu zimowym. Brak informacji nawet na temat edycji skróconej, pucharowej... Od pewnego zresztą czasu kategoria open zmieniła się rozgrywki drużyn z piłkarzami ligowymi ubieranych w różne trykoty sponsorów. Formuła tych samych nazwisk musiała się znudzić kibicom, bo zamiast pięciu,sześciu lig nastąpiło granie w swoim, niezbyt szerokim gronie. Teraz nawet tego nie ma.
Z biegiem czasu zmieniło się podejście szkoleniowców do tematu halówki. O casusie Krawca było wcześniej, potem trenera Ryszarda Mordaka można było oglądać w roli sędziego. Drugoligowcy Górnika regularnie brali udział nie tylko w Ronal Cup, ale i uczelnianych rozgrywkach pod egidą AZS PWSZ - co niekiedy kłóciło się z rozgrywkami ligowymi. Obecny szkoleniowiec Jerzy Cyrak również nie widzi problemu w halowym graniu, inną sprawą jest, że tej możliwości jest coraz mniej. Wałbrzyszanie grają w rozgrywkach halowych w Świdnicy, Świebodzicach czy Czarnym Borze - popularność tej dyscypliny jest wciąż spora, aż dziw, że nie doczekaliśmy się w regionie drużyny w lidze futsalu.
Energa Cup 2015 - Sebastian Mila i Piotr Włodarczyk
Kilkanaście lat temu dzięki halowemu graniu popularny zrobił się Marcin Morawski  - jego grę w barwach Widzewa na bajecznie przygotowanych halach niemieckich można było oglądać na zapomnianej stacji DSF.
Obecnie halowe zmagania są okazją głównie do zobaczenia znanych zawodników w turniejach charytatywnych bądź cyklicznych, gdzie znajdzie się miejsce dla ekipy dawnych reprezentantów. Nie tak dawno w Słupsku rozegrano dziewiątą edycję Amber Cup, w którym Graham Sierakowice wygrał w finale z Piekarski Team. O ile zwycięzcy do ekipa anonimowa dla większości kibiców to wśród pokonanych można było znaleźć nazwiska Tomasza Frankowskiego, Olgierda Moskalewicza, Marka Citko, Radosława Michalskiego, Sebastiana Mili czy wałbrzyszanina Piotra Włodarczyka. Więcej bramek od Włodara w tymże turnieju strzelił inny były gracz drużyny z Wałbrzycha Michał Protasewicz, który zagrał we Flocie Świnoujście, gdzie zasiada w zarządzie klubu i pełni funkcję menedżera grup młodzieżowych.
Wałbrzyszanie z kolei gościli jeszcze przed Bożym Narodzeniem w Świdnicy, gdzie ponownie wygrali III Charytatywny Turniej Piłki Nożnej. Oprócz gwiazd boksu (Mariusz Wach, Piotr Wilczewski), dawnych kadrowiczów (Araszkiewicz, Dembiński) mogliśmy zobaczyć obecnych piłkarzy ekstraklasy (Piątkowski, Tuszyński, Piech). Miło oczywiście, że najlepsi okazali się Górnicy, wśród których nie zabrakło grającego Cyraka, Przerywacza, powracającego z Jeleniej Góry Radziemskiego jak i przedstawiciela środowiska kibiców - Rafała Lewandowskiego, animatora wielu imprez charytatywnych z akcją Niebieski Mikołaj na czele. Na szczęście obyło się bez kontuzji, bowiem przykładowo poważnym urazem granie w Słupsku okupił Bartosz Ława, pomocnik Arki Gdynia, który miał przejść do Widzewa. Póki co leczy uraz, który być może wykluczy go z pierwszych wiosennych spotkań ligowych.

niedziela, 4 stycznia 2015

Zinke wciąż gra

Jeszcze długo w Wałbrzychu będzie z sympatią wspominany czeski skrzydłowy Daniel Zinke, który do tej pory zapracował na miano najlepsza obcokrajowca grającego w Wałbrzychu. Po zakończeniu sezonu 2013/14 ogłosił on zakończenie kariery, pożegnał się z wałbrzyskimi kibicami i ... Słowa nie dotrzymał. Ciągnie wilka do lasu i Daniel długo nie odpoczywał od zielonej murawy. W czerwcu ogłosił koniec przygody z polskim futbolem, a w lipcu założył koszulkę austriackiego SV Veitra.
Kierunek austriacki jest bardzo popularny dla piłkarzy również dolnośląskich, na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat grało tam wielu graczy również z Wałbrzycha. Niektórzy grają do dnia dzisiejszego, a głównie grają na niezbyt prestiżowym poziomie rozgrywkowym 2.klasse, który w rozbudowanym systemie rozgrywek jest odpowiednikiem ósmej ligi, czyli polskiej ... B klasy. Klub Daniela gra klasę wyżej w 1.klasse grupa Valdviertel, czyli lidze północno-zachodniego regionu Dolnej Austrii. W jesiennych zmaganiach Zinke wspomagał Veitrę we wszystkich 13 spotkaniach, w których ośmiokrotnie wpisywał sie na listę strzelców i raz zobaczył żółtą kartkę. Dało to jednak dopiero jedenaste (na 14 zespołów) miejsce.
Daniel jest najskuteczniejszym snajperem swojego zespołu, a do najlepszego strzelca ligi brakuje mu obecnie 5 trafień. W kadrze Weitra SV spotkał kilku rodaków, bowiem do Czech nie jest daleko. Obrońca Roman Pivonka swego czasu grał w Czeskich Budziejowicach, pomocnik Miroslav Hubeny grał w Slovanie Liberec, ale również w niemieckim Goerlitz, gdzie miejscowy zespół cieszy się sporą popularnością również wśród polskich piłkarzy.
Kameralny Braustadtstadion
Weitra SV swoje spotkania rozgrywa na stadionie Braustadtstadion, który może pochwalić się krytą trybunką, której mogą pozazdrościć wałbrzyscy kibice.
Daniel Zinke to nie jedyny wałbrzyski wątek w zespole Weitra. Tuż przed świętami zespół pożegnał trener Robert Mueller, a jego następcą został Lucjan Wojtanowicz - Polak posiadający austriackie obywatelstwo. 54-letni dziś szkoleniowiec jest wychowankiem tarnowskiej Unii i po odbyciu służby wojskowej w bydgoskim Zawiszy trafił do drugoligowego Górnika Wałbrzych. Jego krótka przygoda z biało-niebieskimi nie była zbyt owocna w występy czy gole. Wyjechał prywatnie do Austrii po wprowadzeniu stanu wojennego, gdzie kontynuował karierę w klubach niższych klas (Kremser SC, FC Waidhofen, SV Haitzendorf). Rozpoczął pracę szkoleniową z juniorami (m.in. w St.Polten, gdzie za pion szkolenia odpowiadał Bohdan Masztaler), a później prowadził zespoły niższych klas  - SC Zwettl, SV Haitzendorf. Jego syn Michael również próbował swych sił jako piłkarz. Lucjan Wojtanowicz w zespole Weitra pod koniec lat 90-tych pełnił rolę grającego trenera, więc klub dla niego nie jest anonimowy. Po objęciu zespołu zdążył już spotkać się z piłkarzami i zapowiada walkę o środek tabeli.

sobota, 3 stycznia 2015

Transferowa przymiarka nr 1 Górnika - Arkadiusz Gieraszek

Oficjalna strona Górnika Wałbrzych w newsie dotyczącym rozpoczęcia zajęć indywidualnych drugoligowców tajemniczo stwierdza: za wcześnie  by wymieniać konkretne nazwiska graczy, którzy wzmocnią Górnika na wiosnę, aczkolwiek karuzela zaczyna się kręcić. Pierwszą osobą, która może zasiąść na transferowej karuzeli jest niejaki Arkadiusz Gieraszek.
Aktualny bilans kadrowy to potwierdzone odejście kwartetu zawodników (Szepeta, Janiczak, Moszyk, Mańkowski), a w kuluarach słychać jeszcze nazwiska Filipe, Rytko i Folca. Można doliczyć Jana Bartośa, którego już niektórzy zapomnieć jak wygląda, a przede wszystkim jak gra, bo leczy kontuzje podejrzanie za długo. Na temat leczenia, rehabilitacji krążą dwuznaczne opinie, wśród których jest ta, o winie czeskiego defensora. W każdym bądź razie, mający spory potencjał zawodnik jest na klubowym kontrakcie klubu, który blisko półtora roku nie może liczyć na jego usługi.
Klub przeprowadził po zakończeniu rundy jesiennej testy dla młodych zawodników. Jakie były wyniki, kto był próbowany - tego się nie dowiemy ani z klubu, ani z miejscowych mediów. Jedynie portal sportowe fakty donosi, że jednym z testowanych był wspomniany Arkadiusz Gieraszek. Trener Cyrak w noworocznym wywiadzie dla Bogdana Skiby z kolei zdradza, że wśród nowych graczy we wiosennej kadrze będą: jeden, albo najlepiej dwóch młodych bramkarzy, ale już ogranych w ligach, potem jeden solidny zawodnik do każdej formacji. (...)w tej chwili szukam piłkarzy w Wielkopolsce, gdzie znam najlepiej środowisko, mam kontakty z innymi trenerami. W tę politykę częściowo wpisuje się nazwisko Gieraszka. Co to za gracz?
Arkadiusz Gieraszek z prawej
Urodzony w Wejherowie w 1996 roku zawodnik przez portal 90minut.pl przedstawiany jest jako napastnik, co jednak mija się z prawdą. Utalentowany wychowanek gdyńskiego Bałtyku trafił latem 2012 do poznańskiego Lechu, gdzie z zespole trenowanym przez Wojciecha Tomaszewskiego grał w Lidze Makroregionalnej Juniorów Młodszych.  Lech zajął w swojej grupie 3,miejsce zaledwie 2 punkty za Zawiszą Bydgoszcz, który ostatecznie finiszował na drugim miejscu. Wśród kolegów zespołu opartego na rocznikach '96 i '97 byli m.in. Jan Bednarek i Dawid Kownacki, którzy mają za sobą już debiut w ekstraklasie, czy Miłosz Kozak, który przeniósł się do Legii, a jesienią zaliczył debiut w drugiej lidze w Zagłębiu Sosnowiec. W minionym sezonie Arek osiągnął największy sukces dochodząc do półfinałów rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów, gdzie w ćwierćfinale wyeliminował z kolegami stołeczną Legię (2:2, 3:0), a w walce o finał uległ późniejszemu mistrzowi Wiśle Kraków (1:5, 1:1). Jednak ogromnym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Gieraszek był podstawowym zawodnikiem drużyny Dariusza Śledzia. Więcej grywał w rezerwach grających w 3.lidze. Zespół Patryka Kniata zajął 5.miejsce, a Arek zanotował 13 występów, w których dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. O wiele gorzej prezentują się jesienne statystyki 19-latka: w rezerwach zaledwie ... jedna minuta w derbowym pojedynku z Wartą Poznań ! W CLJ zagrał 4-krotnie, co również nie jest oszałamiającym wynikiem.
Portal sport.pl pisząc o przygotowaniach rezerw Kolejorza pisze o prawdopodobnym odejściu Arkadiusza Gieraszka do wałbrzyskiego Górnika. O dolnośląskim kierunku wspomina również strona Bałtyku Gdynia - macierzystego klubu Gieraszka, który z chęcią wypożyczyłby z Lecha młodzieżowca.
Piłkarz może być znany Jerzemu Cyrakowi, który zapewne nie jeden raz oglądał go podczas treningów, jak i niewielu występów meczowych Arka. Pytanie, które należy zadać w przypadku tego zawodnika to: czy gracz, który nie grał regularnie ani w drużynie juniorów, ani w trzecioligowych rezerwach ma uratować drugą ligę dla Wałbrzycha? Nie przemawiają za nim liczby, ani doświadczenie, a właściwie jego brak - tak więc jedynym powodem jego przejścia na Ratuszową byłoby zwiększenie konkurencji wśród młodzieżowców. Tylko, czy warto inwestować w piłkarza, który zapewne nie wiąże przyszłości z Górnikiem? Zresztą dotychczas wypożyczeni piłkarze z rezerw Lecha nie zaistnieli poważniej w drugiej lidze: Ernest Graś (1994) w Błękitnych w 4 epizodach zgromadził raptem 42 minut gry, a Marcin Tomaszewski (1995, MKS Kluczbork) - 12 meczów, ale dwa razy tylko od pierwszego gwizdka.
Na chwilę obecną nazwisko Gieraszka nie gwarantuje większej jakości jaką daliby choćby wałbrzyscy wychowankowie. Jednak czy ostatecznie trafi Lechita na wypożyczenie do Górnika przekonamy się zapewne jeszcze w styczniu.