sobota, 30 marca 2013

Kubowicz zagrał w Arce

W Wałbrzychu w ostatnich latach nazwisko Kubowicz stało się po Michalakach najbardziej piłkarskim nazwiskiem. Robert z powodzeniem jest grającym trenerem w Jedlinie Zdrój, teraz wiosną w A-klasowym zespole z uzdrowiska będzie występował Mateusz, który jesienią został zgłoszony do rozgrywek drugoligowych przez Górnika. Najbardziej znanym "Kubą" jest jednak Dawid, mający za sobą grę w kadrze juniorów. Jesienią odbudował się przy Ratuszowej, a zimą szukał klubu grającego w wyższej klasie rozgrywkowej. Nie bez problemów zdobył angaż w gdyńskiej Arce. Podczas przygotowań do wiosennej rundy Dawid ostatecznie przegrał rywalizację o miejsce w podstawowym składzie z Damianem Krajanowskim - notabene byłym kolegą z Floty Świnoujście, gdzie obaj mogli już współpracować z obecnym szkoleniowcem gdynian Pawłem Sikorą. W pierwszych 3 wiosennych meczach żółto-niebieskich na boku defensywy występował Krajanowski i  wciąż cieszył się zaufaniem trenera. Nie inaczej było przed czwartkowym meczem Arki z Kolejarzem Stróże. Do przerwy Krajanowski był jednak najbardziej krytykowanym graczem gospodarzy, którzy prowadzili 1:0 po celnym strzale Piotra Kuklisa.
Obrońca głównie zapamiętany został z klopsa, którego popełnił pod koniec I połowy - mimo wyraźnego krzyku bramkarza o zagrożeniu czyhającym za obrońcą, ten próbował piersią odegrać ją do goalkeepera.Zrobił to jednak tak niefortunnie, że przy piłce pierwszy znalazł się Kamil Nitkiewicz i bez problemu doprowadził do wyrównania. Po 55 minutach trener zmienił Krajanowskiego, który nabawił się kontuzji stawu skokowego, dając tym samym szansę ligowego debiutu w barwach Arki Dawidowi Kubowiczowi. "Kuba" nie zagrał wielkiego meczu, popełnił "wielbłąd" w podobnym stylu co jego poprzednik, na szczęście Tomasz Jarzębowski wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Nitkiewicza, tórego wałbrzyscy kibice pamiętają z gry w MKS Kluczbork. Pod koniec meczu szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy, którzy dwukrotnie zdołali pokonać po strzałach Marcusa i ponownie Kuklisa.
Pod Chełmcem debiut Kubowicza jako pierwszy obwieścił Bogdan Skiba, który bardzo optymistycznie ogłosił udany występ Dawida. Rzeczywistość była trochę odmienna, mniej różowa. Katowicki Sport oraz Przegląd Sportowy ocenił grę wałbrzyskiego defensora na marną czwórkę w skali 1-10. Równie krytyczny był portal kibiców gdynian arkowcy.pl - nota 4 i uzasadnienie: " Rozpoczął od prostego błędu technicznego oraz kilku nieporozumień. Później jednak nieco uspokoił swoją grę. Pod znakiem zapytania stoi gra Krajanowskiego w Bydgoszczy, więc niewykluczone, że niedługo przejdzie poważniejszy test". Z kolei portal trojmiasto.sport.pl "Kubę" ocenił na dwóję w skali szkolnej - "dał fatalną zmianę za Krajanowskiego. Często ogrywany na prawej stronie. W ataku niewidoczny." Z kolei w wypowiedziach pomeczowych trener Arki Paweł Sikora tak odniósł się do występu wałbrzyszanina: "Kubowicz wszedł w trudnym momencie. Uważam, że stać go na lepszą grę."
Wszystko wskazuje, że w zbliżającym się meczu przyjaźni Zawisza - Arka Kubowicz mimo nie najlepszego występu ponownie zagra i to od pierwszego gwizdka , bowiem Krajanowskiego czeka najpierw szczegółowe badania, a potem albo zabieg albo rekonwalescencja.

środa, 27 marca 2013

Jerzy Wyrobek nie żyje


Niestety odszedł od nas kolejny bohater pierwszoligowego Zagłębia Wałbrzych. Nie tak dawno pożegnaliśmy Joachima Stachułę, a wczoraj smutna wiadomość dotarła z Górnego Śląska. Po ciężkiej chorobie zmarł Jerzy Wyrobek. Popularny Pingol kojarzony głównie z chorzowskim Ruchem, z którym w 1974,75 i 79 jako piłkarz wywalczył mistrzostwo Polski. W ciągu 13 lat gry przy Cichej rozegrał 264 mecze
i strzelił 5 bramek. W latach 1970-1977 był powoływany do reprezentacji Polski. Rozegrał piętnaście meczów, w których zdobył jednego gola. Na najwyższym szczeblu rozgrywek debiutował w wałbrzyskim Zagłębiu. To właśnie z Thorezem, do którego trafił ze słynącego z pracy z młodzieżą Stadionu Śląskiego Chorzów, awansował do I ligi, gdzie rozegrał 25 meczów dla zielono-czarnych.
Pracę szkoleniową rozpoczął z Ruchem, z którym powrócił do ekstraklasy i w pierwszym sezonie gry na tym szczeblu zdobył tytuł mistrza Polski. Trenował również m.in. GKS Bełchatów (awans do ekstraklasy), Odrę Wodzisław, Pogoń Szczecin, Zagłębie Lubin, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Wraz z Ruchem gościł przy Ratuszowej w meczu z Zagłębiem Wałbrzych, a w ostatnich latach przeciwko Górnikowi prowadził drugoligowy Tur Turek i Zagłębie Sosnowiec. Jesienią ubiegłego roku z powodów zdrowotnych zakończył pracę szkoleniową w Sosnowcu, w lutym trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację i przebywał w śpiączce.
W Chorzowie pamiętali o chorującym Wyrobku.

















Ostatnia wizyta Jerzego Wyrobka w Wałbrzychu - jesień 2012..

niedziela, 24 marca 2013

A Górnik wciąż tylko sparuje...

Zimowa przerwa wałbrzyskiego drugoligowca była pod kilkoma względami wyjątkowa. Po pierwsze klub organizacyjnie staje na przysłowiowe nogi - od niepamiętnych czasów mieliśmy uroczyste podsumowanie roku, przedstawienie sponsorów, nowych koszulek. O popularności futbolu w mieście świadczy zakończony plebiscyt wałbrzyskich gazet, który zdominowany został przez ludzi związanych właśnie z piłkarskim Górnikiem. Jeśli chodzi o przygotowania do drugoligowej wiosny to też były one wyjątkowe. Podopieczni Roberta Bubnowicza rozegrali sporą ilość spotkań, ale żadnego na naturalnej nawierzchni! Pierwsze trzy ligowe spotkania ze względów na panującą aurę i stan boisk zostały przełożone. Z jednej strony powinno to cieszyć - do zdrowia dojść powinni rekonwalescenci Bartoś, Rytko, a już zaczynają grać dochodzy do zdrowia po urazach Zieliński i Oświęcimka, z drugiej - zaległości będą rozgrywane w środku tygodnia, a biorąc pod uwagę napięty kalendarz  istnieje obawa o wytrzymanie trudów cyklu sobota-środa. A jak górnicy prezentowali się w sparingach? Ilość nie przeszła w jakość. Po zakończeniu jesiennej rundy już pod koniec listopada pierwszym sparingpartnerem byli poszukujący angażu Białorusini, grający pod nazwą Fakiel Mińsk (3:0 - D.Kubowicz, Sobczyk, Zinke). Po 2 miesięcznej przerwie rozegrano kolejny z Nielbą Wągrowiec, która spadła z drugiej do trzeciej ligi, gdzie nie gra na miarę oczekiwań. Wałbrzyszanie, nie bez problemów wygrali 5:3 (G.Michalak 3, Moszyk, Zieliński). Później było zwycięstwo nad czwartoligową Olimpią Kowary 5:1 (G.Michalak 2, Moszyk, Wepa, Morawski). Pierwszym sparingiem poza Wałbrzychem był czeski test z Karkonoszami Jelenia Góra (10:0 - G.Michalak 2, Sobczyk 2, Moszyk, Wepa, D.Michalak, Sawicki, Oświęcimka, Radziemski). W Głogowie wałbrzyszanie natknęli się na jedynego pogromcę - KS Polkowice 0:3. Nie doszedł do skutku arcyciekawie zapowiadający się mecz w Legnicy z Miedzią i do obecnego weekendu piłkarze Roberta Bubnowicza grali w Wałbrzychu z: GKS Kobierzyce (4:0 - Moszyk 2, Zinke, Sobczyk), Śląskiem Wrocław - Młoda Ekstraklasa (3:0 - Zinke 2, Moszyk), Lechią Dzierżoniów (6:1 - Moszyk 4, Zinke, Morawski), Polonią/Spartą Świdnica (2:1 - Bartkowiak, Sobczyk), Olimpią Kowary (5:2- Zinke 2, Radziemski, Sobczyk, Morawski), Orłem Ząbkowice (5:0 - Moszyk 3, Radziemski, Sobczyk) i ponownie ze świdniczanami (3:0 - Moszyk, Zinke, D.Michalak). Ostatnie trzy mecze by w zastępstwie ligowych bojów, co prawda pierwotnie działacze próbowali zakontraktować innych (czytaj mocniejszych) rywali  - Ślęzę Wrocław, Zagłębie ME Lubin i Chrobry Głogów. Bilans jest na papierze dość okazały - 12 meczów w tym 11 zwycięstw i jedna porażka, bramki 51:10! Średnio 4 zdobyte bramki na mecz. Wśród strzelców bramek najlepszymi byli Moszyk 14, Zinke 8, G.Michalak 7, Sobczyk 7 - co w ich przypadku należy wierzyć, że podtrzymają to podczas rundy wiosennej. Z szerokiej jesiennej kadry ubyli: Dawid Kubowicz (Arka Gdynia), Mateusz Kubowicz (Zdrój Jedlina Zdrój), Dawid Rosicki,  Artur Baczyński (obaj Victoria Świebodzice), Paweł Matuszak (do drużyny juniorów). Testowani zimą gracze znaleźli zatrudnienie w podwałbrzyskich klubach - Damian Olejnik (wychowanek klubu, ostatnio Unia Janikowo) w świebodzickiej Victorii, a Mateusz Jaros w świdnickim trzecioligowcu.
Mateusz Jaros ostatecznie zagra w Świdnicy.
W przypadku tego ostatniego natychmiast powstało kilka pytań - skoro zyskał uznanie w oczach trenera Bubnowicza to czemu działacze nie zdecydowali się na angaż byłego gracza Gwarka Zabrze? Prezes Gawlik tłumaczył polityką zatrudniania graczy z okolic Wałbrzycha, skoro tak, to czemu jednego z trzecioligowych maruderów stać na jego zatrudnienie, a Górnika - nie? Być może w Świdnicy rzadziej niż przy Ratuszowej będą trenować i Jaros będzie dojeżdżał dwa, trzy razy w tygodniu - co było wykluczone w wałbrzyskim drugoligowcu.
Istotnym czynnikiem jest (będzie?) brak występów na naturalnej nawierzchni. Imponujący bilans sparingów jest wielce mylący, bowiem wałbrzyszanie zaledwie raz grali z rywalem z tej samej klasy rozgrywkowej i z kretesem przegrali z KS Polkowice. W ogóle nie grali z wyżej notowanymi rywalami. Głównie za przeciwników były drużyny, które miały niedaleko do Wałbrzycha, ale gorzej z klasą sportową. Z trzeciej ligi zarówno ekipy z Dzierżoniowa, Ząbkowic czy Świdnicy nie należą do potentatów ligowych, a dwie ostatnie będą wiosną mocno walczyły o ligowy byt. Zresztą odniosło się wrażenie, że tegoroczne sparingi były okazją do przypomnienia się byłych graczy Górnika: w Kowarach M.Udoda i M.Smoczyka, w Kobierzycach W.Ciołka, w Świdnicy J.Fojny czy W.Wierzbickiego.
Wśród innych byłych graczy wałbrzyskich klubów również nastąpiły zmiany barw klubowych. Najgłośniejsza to przejście Michała Protasewicza z Floty Świnoujście do bułgarskiego Etyru. Bartosz Biel zamienił Tur Turek na ŁKS Łódź. Legnicką okręgówkę
Adam Kłak
opuścił po półrocznej grze Adam Kłak. Grał tam z Patrykiem Spaczyńskim, a wiosnę spędzi z byłym kolegą z Miedzi oraz Górnika - Rafałem Majką w czwartoligowym Orkanie Szczedrzykowice. W tej lidze w barwach Piasta Nowa Ruda występuje były gracz Górnika, wychowanek Włókniarza Głuszyca Łukasz Kalka, którego po jesiennym wypożyczeniu Piast wykupił definitywnie z Włókniarza, a znajdował się w kręgu zainteresowań Polonii Świdnica.
W Kamiennej Górze doszło do zmian w zarządzie klubu i po raz kolejny wśród "grupy trzymającej władzę" znalazł się były piłkarz m.in. Zagłębia Wałbrzych - Jan Grzesiński. W Olimpii od lat nie brakuje graczy z Wałbrzycha, raz kolonia liczy ledwie kilku, raz więcej graczy. W zimowych sparingach brał udział Wojciech Błażyński, który jesienią grał w Białym Orle Mieroszów, ale niewiadomo czy zostanie w Olimpii, bowiem podobnie jak w innych okręgach również OZPN Jelenia Góra odwołał pierwszą kolejkę. Ciekawostką jest, że w pucharowym meczu Olimpii z Orłem Wojcieszów zagrał Damian Misan, który jesienią strzelał gole w austriackiej lidze regionalnej.
Damian Misan
Czy był to jeden, "gościnny" występ w przerwie zimowej czy też powrót Damiana do ojczyzny? Z podalpejskiego grania zrezygnował m.in. Mateusz Kopernicki, który wrócił do Świdnicy. W Austrii bramki strzelał seryjnie będąc czołowym snajperem nie tylko swojego klubu, ale i całej ligi. Ciekawe więc czy Misan zrezygnuje z dobrze płatnego strzelania za euro kosztem grania w jeleniogórskiej okręgówce? Jeśli wciąż będzie grał w Austrii to jak zinterpretuje ten pojedynczy występ w PP jeleniogórski OZPN - czy aby Orłowi Wojcieszów nie należałby się walkower?
Wiosna to również trenerski debiut Marcina Wojtarowicza w B-klasowym Jokerze Jaczków. Obecnie czwarty zespół ma tylko 4 punkty do lidera, więc całkiem realny jest atak na A klasę. Pomóc zespołowi ma nie tylko nowy szkoleniowiec, ale kolejne transfery, które powodują, że Joker niejako staje się kontynuatorem Juventuru, bowiem w jego kadrze sporo jest byłych graczy zespołu z Podzamcza, który nie doczekał się niestety reaktywacji.

poniedziałek, 18 marca 2013

Wstyd...

W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy jedną z legend wałbrzyskiego futbolu, znakomitego ofensywnego gracza Thoreza, później Zagłębia Wałbrzych Joachima Stachułę. 9 marca po długiej chorobie w wieku 73 lat odszedł niezapomniany przez kibiców, działaczy i dziennikarzy. W mediach głównie mogliśmy przeczytać o Nim jako strzelcu historycznej pierwszej bramki zdobytej przez wrocławski Śląsk w ekstraklasie.
Szkoda tylko, że nie popisali się działacze (?) klubu z Wrocławia. Przed ostatnim meczem aktualnego mistrza z Podbeskidziem upamiętniono śp. Stachułę minutą ciszy, a na okazałym telebimie przedstawiono zdjęcie ...Pawła Śpiewoka, który ma się dobrze, ba ogląda z wysokości trybun mecze Śląska! Śpiewok, prywatnie przyjaciel Stachuły, jeszcze z czasów wspólnie spędzonych w Katowicach, z dystansem podszedł do fatalnej pomyłki komentując: Ja się nie mogę wypowiadać, bo przecież nie żyję.
Słowo Sportowe w krótkiej notce biograficznej śp. Joachima umiejscowiło w Kolejarzu ... Stróże, a nie tym z Katowic! Dla przypomnienia - epizod wrocławski w karierze Stachuły to przymusowy patriotyczny obowiązek służby wojskowej, gdzie trafił z Wałbrzycha. Po grze w Śląsku ponownie wrócił pod Chełmiec by grać w zielono-czarnych barwach Thoreza. Dobra gra zaowocowała debiutem w I reprezentacji kraju. Był współautorem największego sukcesu w historii klubu i miasta, czyli trzeciego miejsca i grze w Pucharze UEFA. Po zakończeniu kariery trenował wałbrzyskie oraz okoliczne kluby.

niedziela, 3 marca 2013

Łasicki na Viareggio Cup

Na przełomie stycznia i lutego we Włoszech rozegrany został Viareggio Cup. W tym rozegrana została już
65.edycja, a futbolowym świecie ma ten młodzieżowy turniej dużą renomę. Torneo di Viareggio jest uznawany za klubowe młodzieżowe mistrzostwa świata. Od 1949 triumfowały ekipy głównie z Włoch, a trio Milan, Juventus, Fiorentina mają po najwięcej (8) triumfów, ale też sześciokrotnie triumfowała praska Dukla, a wśród zwycięzców są  jeszcze m.in. Partizan Belgrad czy urugwajski Juventud. W tegorocznej edycji mieliśmy wałbrzyski epizod - Igor Łasicki z SSC Napoli. W rozgrywkach ligowych U-20 (Primavera) neapolitańczycy po 20 kolejkach są na czwartym miejscu, ale do drugiego Lazio tracą zaledwie punkt a po prowadzącej Catanii trzy. Zresztą w sobotę oba zespoły spotkały się ze sobą i aktualny lider wygrał u siebie 3:1. Ponadto w marcu czeka ich finał pucharu U-20 (Copa Primavera) z Juventusem. Polak ostatnio pauzował z powodu czerwonej kartki, ale na turniej Viareggio Cup nie mogło go zabraknąć. Napoli było jedną z 48 drużyn marzących o końcowym triumfie. Oprócz włoskich drużyn klubowych, regionalnych do Italii przyjechały i przyleciały ekipy m.in. z dalekiej Australii, Argentyny, Paragwaj, Chile, Stanów Zjednoczonych, Ekwadoru, Meksyku, Egiptu, Kongo (reprezentacja U-17). Stary Kontynent reprezentowały klubowe ekipy z Belgii, Danii, Macedonii, Norwegii, Węgier, Słowenii, Anglii, Hiszpanii, Rosji i Serbii. Zespoły zostały podzielone na dwie grupy z 6 podgrupami czterozespołowymi każda. W gr. A swoje podgrupy wygrali Juventus, Inter, Torino, Genoa, argentyński All Boys, beligijski Anderlecht, a w gr.B - Siena, Fiorentina, Milan, Napoli, Spezia i Lazio. Igor Łasicki wraz z kolegami pokonali Honved Budapeszt 2:0, Lecce 4:0 oraz LIAC Nowy York 2:0.
Igor Łasicki.
W walce o ćwierćfinał stawkę uzupełniły zespoły z drugich miejsc z najlepszym bilansem punktowym. Piłkarze z Neapolu zmierzyli się o najlepszą ósemkę z Genoą. Po remisie 1:1 doszło do rzutów karnych. Igor podszedł do jedenastki i pewnie ją wykonał. Po dramatycznej rozgrywce piłkarze z Genui wygrali ostatecznie 9-8 i to oni wywalczyli awans. W ćwierćfinale musieli jednak uznać wyższość Sieny (1:3), a warto dodać, że na tym etapie rywalizacji było 7 ekip włoskich i rodzynek z Belgii - Anderlecht. Fiołki z Brukseli w karnych poradzili sobie z Torino, w półfinale ograli Sienę 1:0 a w finale nie dali najmniejszych szans Milanowi 3:0.
Napoli w przeszłości raz wygrało Viareggio Cup w 1975, czterokrotnie było w finale rozgrywek. Być może za rok będzie lepiej i będziemy mieli Polaka w finale tych prestiżowych w tej kategorii wiekowej rywalizacji? Piłkarzem turnieju wybrano pomocnika AC Milan Bryan Cristante, który otrzymał nagrodę Golden Boy. Ta nagroda wręczana jest dopiero od 2009. Póki co ich triumfatorzy są do tej pory anonimowi. Kto wie, może za rok Igor dołączy do panteonu gwiazd, jak np.Gaetano Scirea, który w 1969 poprowadził Atalantę Bergamo do triumfu nad Napoli.

piątek, 1 marca 2013

Będzie wyjazd na Stadion 1000-lecia

Ostatni dzień lutego był najbardziej oczekiwanym dniem zimowej przerwy w wielkopolskim Turku. Ważyły się tam losy miejscowego drugoligowego klubu o nazwie Tur. Wiadomo było, że klub jest zadłużony - jak się wczoraj okazało na ponad milion złotych! Od dłuższego czasu kadra zespołu składała się z graczy związanych z SMS Łódź, w większości młodzieżowcy, niekiedy łapiący się do różnych reprezentacji juniorów, dawali sobie radę w ligowej młócce powodując, że po jesieni Tur nie spoglądał nerwowo w górę tabeli ze strefy spadkowej. Tymczasem po ruchach w Łodzi, gdzie po raz n-ty spróbowano reanimować finansowo-sportowego trupa Łódzkiego KS, okazało się, dotychczasowi piłkarze Tura hurtem trafią do pierwszej ligi i grać będą właśnie w barwach klubu Al.Unii. Tur w jesiennym składzie rozegrał jeden sparing z Widzewem Łódź, po czym ci sami zawodnicy przygotowywali się wo wiosny już w koszulkach ŁKS. Kilka dni pojawił się news, że dotychczasowi gracze Tura rodem z SMS zostali zatwierdzeni do gry w Łodzi. I wywołała się burza. Najpierw głos zabrał niezbyt znany w futbolowym kraju gracz ŁKS Jacek Kuklis, który napisał otwarty list do prezesa PZPN Zbigniewa Bońka narzekając na działaczy łódzkiego klubu, brak wypłat od kilku miesięcy i dziwił się, że mimo zadłużenia wobec dawnych zawodników klub ma pieniądze na spłatę zadłużenia wobec ŁZPN oraz na rejestrację kilkunastu nowych graczy. Reakcja związku była taka, że zawieszono ligową licencję klubową ze względu na zobowiązania finansowe wobec byłych piłkarzy klubu. Na chwilę obecną ŁKS nie może grać w 1.lidze, czeka na pisemne uzasadnienie by zareagować. Gdzie zagra więc Bartosz Biel wiosną? Jest zarejestrowany jako gracz ŁKS, ale może nie zagrać w lidze, a może zagra ponownie w Turku?Po wczorajszym zebraniu kibice w tym wielkopolskim miasteczku uzyskali obietnicę miejscowych działaczy, że mimo zadłużenia seniorzy nie zostaną wycofani z rozgrywek 2.ligi. Jak podaje radio Konin, kadrę wiosenną mają tworzyć zawodnicy łódzkiej SMS. Może paść pytanie - czy ci sami co jesienią? Skoro tak, to będą musieli zostać wyrejestrowani z Łódzkiego ZPN i ponownie zarejestrowani w Wielkopolskim ZPN. Ale obecni na spotkaniu przedstawiciele łódzkiej szkoły zapowiedzieli, że będą to kolejni młodzi piłkarze SMS, dotychczas grający albo w juniorach albo w 3.lidze.Póki co z Turku wyszedł komuni kat - do czerwca MKS Tur będzie w 2.lidze, a przyszłość uzależniona jest od likwidacji zadłużenia wobec ZUS, US, SMS oraz byłych zawodników.
Jeśli chodzi o kadrę wiosenną, to niektóre kluby jeszcze dopinają je, zatwierdzają transfery last minute, rejestrują zdolnych juniorów. Niektóre zaś, tak jak wałbrzyski Górnik ogłosił oficjalny skład na rundę wiosenną. Wśród nowych graczy są dwaj juniorscy bramkarze: Dominik Czop (rocznik 1994) i Mateusz Gawlik (1995), którzy są w charakterze strażaków, w przypadku pożaru, gdy wypadnie z różnych względów Jarosiński bądź Jaroszewski. Defensywa uzupełniona po odejściu Kubowicza została o powracającego po kontuzji Jana Bartosa (póki co jeszcze nie gra w sparingach) oraz juniora Sebastiana Surmaja (1996), który już jesienią był zgłoszony awaryjnie do rozgrywek juniorów.
D.Rosicki już w koszulce Victorii (foto ze strony klubowej)
Tańcowały dwa Michały chciałoby się rzecz o dwóch "nowych" nazwiskach wśród pomocników - Bartkowiak (1997) trafił do seniorów na takiej samej zasadzie jak Surmaj, a Oświęcimka (1991) wrócił w rodzinne strony po wojażach (ostatnio Brzesko), ale póki co kuruje się po kontuzji barku. Wśród ubytków oficjalna strona podaje oczywiście Kubowicza, Matuszaka oraz Rosickiego. Dawid Rosicki (1993) jesienią był wypożyczony do MKS Szczawno Zdrój, a wiosnę na podobnej zasadzie spędzi w Victorii Świebodzice, dokąd ściąga go trener Ryszard Mordak. Dawid w tym sezonie zaliczył mecz pucharowy w Żórawinie ze Starym Śleszowem. Z kolei przy Pawle Matuszaku jest adnotacja - powrót do drużyny juniorów. Paweł już jesienią coraz rzadziej łapał się do kadry drugoligowej, a częściej pomagał kolegom w DLJ. 19-latek jesienią zagrał 4 razy w lidze i tyleż samo w Pucharze Polski. O wiele więcej grał w ubiegłym sezonie kiedy to 13 razy grał w 2.lidze. Już mało kto pamięta o prawdziwym "wejściu smoka" młodego Matuszaka, który w pucharowym meczu z Rozwojem II Katowice (2:5) 17-letni wówczas gracz w seniorskim debiucie strzelił gola, potem kilka razy błysnął w lidze, ale im więcej grał tym było gorzej. Jeśli wierzyć doniesieniom redaktora Bogdana Skiby często działacze klubu mieli problemy z podpisaniem umowy z Pawłem, który rzekomo (?) miał szukać przez ojca klubu albo w Austrii albo w Niemczech. Czyżby dopadł go syndrom Kornela Dusia, który po znakomitym początku w niesławie pożegnał się z Górnikiem i stał się anonimowym graczem w szóstej/siódmej lidze?