czwartek, 29 listopada 2012

Energetyczna liga

Takim tytułem tygodnik Piłka Nożna podsumował jesienne zmagania drugiej ligi w grupie zachodniej. Zgodnie z przedsezonowymi oczekiwaniami najlepszymi drużynami zostały Energetyk (stąd też tytuł artykułu) ROW Rybnik i Bytovia Drutex Bytów. Konia z rzędem temu, który używa wobec rybniczan nazwy Energetyk, a w stosunku bytowian dodaje nazwę okiennego sponsora. Piłka Nożna jako jedyna próbowała wybierać Jedenastkę Kolejki lub Tygodnia, jeśli grano w tygodniu dwie kolejki. Przed laty katowicki Sport, oceniający obecnie ekstraklasowych i pierwszoligowych piłkarzy, przyznawał Brązowy But dla najlepszego gracza trzeciego frontu. Obecnie jest to oczywiście tylko i wyłącznie zabawa i nie ma nic wspólnego z obiektywną oceną zawodników. Po pierwsze kolumnę w tygodniku dotyczącą danej grupy 2.ligi prowadzi jeden wyznaczony dziennikarz, który wiedzę na temat gry może czerpać co najwyżej z relacji internetowych. Nie był to nawet jeden "pismak" na całą rundę. Dawniej PN miała swoich regionalnych współpracowników, którzy mogli by ewentualnie wspomóc w tym klasyfikowaniu graczy. Za czasów gry wałbrzyskiego Górnika w pierwszej lidze często można było przeczytać artykuły podpisane przez Bogdana Skibę.
Samo zestawienia jedenastu najlepszych graczy to podanie wyróżniających się graczy w danym meczu, często bez przywiązania do rzeczywistej pozycji na boisku. Przykładem wzorcowym może być nasz Daniel Zinke, notabene jedyny obcokrajowiec w tym zestawieniu. Wg infografiki Czech to prawy pomocnik. Kogo więc wybrali dziennikarze do najlepszego zestawienia rundy? Taktyczne zestawienie pierwszej jedenastki jak i dublerów to 1-3-4-3.
Bramkarz - Mateusz ABRAMOWICZ -MKS Kluczbork (Rafał Misztal -Chojniczanka). Wg PN była to runda bramkarzy. Wśród wyróżnionych powyżej pada nazwisko goalkeepera Calisii Artura Melona. Czy
M.Abramowicz w Wałbrzychu pokonany był przez m.in. D.Zinke
aby tylko te trio się jedynie wyróżniło? Sprawa dyskusyjna. Abramowicz to jeszcze młodzieżowiec, odkrycie obecnego trenera Jaroty Zbigniewa Smółki, który wynalazł Mateusza w Brzegu Dolnym i dał szansę debiutu w 2.lidze w Czarnych Żagań. Zresztą premierowy występ w żagańskiej ekipie przypadł na wałbrzyski mecz zakończony remisem 0:0 a zweryfikowanym jako walkower dla Górnika. Po rundzie Smółka zabrał Abramowicza do Kluczborka, gdzie gra do dziś, ale już jest w orbicie zainteresowań m.in. Jagiellonii Białystok. Jesienią w 12 meczach puścił 12 bramek, a jedyną żółtą kartkę zobaczył w Wałbrzychu, w przegranym przez kluczborski MKS meczu 1:2. Z kolei jego papierowy dubler, czyli Rafał Misztal prezentuje grupę doświadczonych graczy. 28-letni gracz grywał w wyższych ligach, a trenował m.in. w Widzewie, Jagiellonii czy Bełchatowie.
Prawy obrońca - Łukasz KOWALSKI - Bytovia (Dariusz Michalak - Górnik). 32-letni obrońca
Ł.Kowalski w walce z Morawskim
wicelidera z Bytowa to przede wszystkim dekada spędzona w Arce Gdynia. Gdy podziękowano mu za grę w Arce przeniósł się do Bałtyku, gdzie liczono na jego doświadczenie, ale szybko wyrwała go do 1.ligi Termalica Nieciecza. Po 2 sezonach wrócił na Pomorze, gdzie jest kluczowym graczem Bytovii. Miłym akcentem jest wybór na jego dublera Dariusza Michalaka. Ciekawe, że popularność Darka wśród dziennikarzy wzrosła po testach, które przechodził w ub.sezonie. W tym sezonie Michalak grał głównie na lewej stronie obrony, a przede wszystkim zaimponował skutecznością - zarówno w lidze jak i w pucharze.
Środkowy obrońca - Sławomir SZARY -ROW Rybnik (Łukasz Ganowicz - MKS Kluczbork). Szary to kolejny gracz po Kowalskim z ekstraklasowym doświadczeniem, który nie znalazł miejsca w 1.lidze, ale za to znakomicie radzi sobie w drugiej lidze. Na nim opiera się defensywa rybniczan. Również pewniakiem w swoim zespole jest Ganowicz, który jesienią dwukrotnie celnie egzekwował rzuty karne (w tym raz w Wałbrzychu). Obaj stoperzy mają skończone 30 lat.
Lewy obrońca - Kamil SYLWESTRZAK- Chojniczanka (Mateusz Bartków - KS Polkowice). Obrońca Chojniczanki już w trzecim klubie gra przeciwko Górnikowi Wałbrzych. Wcześniej grał w Ilance Rzepin, a w
K.Sylwestrzak i D.Radziemski
 ubiegłym sezonie w Chrobrym Głogów. Wysoki, mierzący 188 cm jest zwrotnym defensorem uprzykrzającym życie przeciwnikom. Przydałoby się jednak poprawić skuteczność w jego przypadku. Z kolei Bartków to 21-letni utalentowany obrońca rodem ze Strzegomia, tam go dostrzegli o oszlifowali spece z Zagłębia Lubin, gdzie wygrywał MPJ i ME. W ubiegłym sezonie bezskutecznie próbował ratować 1.ligę dla Polkowic, a w obecnym był bohaterem meczu w Sosnowcu, gdzie zdobył jedynego swojego gola w zwycięskim meczu 1:0.
Prawy pomocnik - Daniel ZINKE- Górnik Wałbrzych (Wojciech Hober - MKS Kluczbork). O Danielu wszystko wiedzą w Wałbrzychu. Ze względu na występy w pucharze również w kraju usłyszano o szybkim Czechu. Póki co 7 ligowych bramek, w tym 6 Daniel strzelił po przerwie co daje mu miano najskuteczniejszego gracza po zmianie stron! Z kolei Hober trafił 5 razy, a z MKS awansował z trzeciej do pierwszej ligi, a obserwatorzy z rejonu Opolszczyzny twierdzą, że teraz gra najlepiej w swojej karierze.
Środkowy pomocnik - Krystian FECIUCH - Chojniczanka (Michał Pietroń - Bytovia). Nominacja Feciucha to głównie docenienie dobrej postawy całej chojnickiej II linii. Sporo rozruszał ją niechciany w Miedzi Garuch i były gracz GKS Tychy Feruga. Feciuch jesienią zagrał 13 razy i strzelił ledwie jednego gola. O dwa więcej strzelił Pietroń (w tym 2 w Głogowie), który wspomaga kolei Piętę, Kajcę w kreowaniu gry Bytovii.
Środkowy pomocnik - Marcin LACHOWSKI -Zagłębie Sosnowiec (Mariusz Muszalik - ROW) Wybór środkowego Zagłębia nie stanowi niespodzianki.
Za chwilę Lachowski pokona z wolnego Jogiego.
W październiku doszło do niespotykanej sytuacji, że podopieczni wówczas Jerzego Wyrobka wygrali 3 kolejne mecze, a zwycięskie bramki i to z rzutów wolnych uzyskał właśnie "Lacha".  Jesienią skompletował 7 trafień co może zawstydzić nie jednego napastnika. W styczniu skończy 32 lata i raczej nie grozi mu  gra w wyższej klasie, podobnie jak 2 lata starszemu Muszalikowi - reżyserowi ROW-u. Obaj pomocnicy swój bramkowy dorobek zawdzięczają m.in. pokonaniu Damiana Jaroszewskiego.
Lewy pomocnik - Jarosław WIECZOREK - ROW Rybnik (Kamil Kostecki - ROW). Wg Piłki Nożnej lewa pomoc to siła rybnickiego ROW-u. Wieczorek, syn trenera Energetyka, trafił jesienią sześciokrotnie, a mógł więcej, ale jego strzał z 11 metrów obronił Jaroszewski. Trochę może dziwić wybór jego do I Jedenastki Rundy, zamiast Kosteckiego, bowiem to właśnie kapitan ROW-u najczęściej wybierany był do Jedenastki Kolejki!
Skrajny napastnik - Szymon SKRZYPCZAK -KS Polkowice (Michał Fidziukiewicz - Gryf Wejherowo). Skrzypczak w meczu z Górnikiem Wałbrzych nie strzelił bramki, ale za to zobaczył żółtą kartkę. Fidziukiewicz w meczu z ekipą Bubnowicza wszedł po przerwie i strzelił zwycięskiego gola oraz zobaczył też żółtko. Skrzypczak, podobnie jak Bartków, futbolowego rzemiosła uczył się w Lubinie, skąd wypożyczany był do Radzionkowa i Kluczborka, teraz na nim opiera się gra ofensywna gra Polkowic (strzelił 8 goli). Fidziukiewicz trafił 7 razy, ale zimą póki co powrócił do Jagiellonii Białystok, gdzie będzie próbował przekonać o swoich umiejętnościach trenera Tomasza Hajto.
Środkowy napastnik - Robert HIRSZ - Bytovia (Marcin Ściański - Ruch Zdzieszowice).
R.Hirsz (Bytovia)
 23-letni napastnik Bytovii błysnął niesamowitą serią kolejnych 6 spotkań ze zdobytą bramką! Łącznie trafił do siatki rywala 9 razy, ani jednej ze stałego fragmentu gry! Poza tym aż w trzech meczach musiał pauzować z powodu kontuzji. Ten wychowanek Lechii Gdańsk w ekstraklasie zagrał dwa razy co łącznie dało niecałą godzinę gry. Po wypożyczenia do Turku, Bałtyku, Kościerzyny wreszcie gra na miarę oczekiwań i kto wie, może Bogusław Kaczmarek ponownie da mu szansę w Lechii? Ściański z kolei błysnął w Zdzieszowicach. Jako junior grał w słynnym Gwarku Zabrze, nie udało mu się przebić w ub.sezonie w słabej Polonii Bytom, a od wiosny gra w "Zdzichach". Ciekawe, że dobra passa związana jest poniekąd z meczem z Górnikiem Wałbrzych, gdzie zdzieszowiczanie nie strzelili dwóch karnych, trener zdjął Klińskiego, a wpuścił właśnie Ściańskiego, który w następnym meczu wybiegł w podstawowym składzie i strzelił 2 gole w Częstochowie! Potem trafiał w 3 kolejnych meczach: w Wejherowie (2 gole), z Rozwojem (3 gole) i w Rypinie (1 gol). Łącznie 8 goli w 12 występach daję b.dobrą średnią 20-letniemu napastnikowi.
Skrajny napastnik - Paweł TABACZYŃSKI - Lech Rypin (Rafał Czerwiński - Raków Częstochowa). Wybór akurat tych napastników należy traktować jako ukłon w stronę klubów z Rypina i Częstochowy. 20-letni Tabaczyński trafił jesienią osiem razy, będąc bohaterem znakomitych meczów Lecha w Kaliszu (3 gole) i Bytowie (2 gole). Seria 5 kolejnych porażek spowodowała, że o piłkarzach z Rypina nie mówi się w kategorii rewelacji, choć zajmują 5.miejsce ze stratą 5 punktów do lidera i jednego do wicelidera. A co by było gdyby nie ta bessa? Pewnie Piłka Nożna doceniłaby może obrońcę Bojaruńca, serbskiego pomocnika Atanackovića bądź Łukasza Grube, czy skutecznego Bojasa. Raków z Czerwińskim w składzie (zaledwie 6 bramek, w tym 4 w ostatnich 3 meczach) ma oczko więcej niż Lech i zajmuje 4.miejsce. Co ciekawe wciąż pod Jasną Górą mogą się pochwalić największym procentem udziałowym (jeśli chodzi o czas gry) młodzieżowców, a w tym sezonie również pod tym względem królują wśród udziału obcokrajowców.
A których wałbrzyskich graczy Piłka Nożna doceniła? O Danielu Zinke i Dariuszu Michalaku było, choć obrońca w trakcie sezonu ustawiany był na lewej obronie. Ponadto doceniono Damiana Jaroszewskiego, Grzegorza Michalaka, Mateusza Sawickiego, Adriana Moszyka. Ciekawostką jest fakt, że po meczu z Oławą G.Michalaka PN ustawiła w swoim zestawieniu na środku ... obrony.
Portal 90minut.pl statystycznie podsumował jesień w drugiej lidze. Jeśli chodzi o wałbrzyszan to Adrian Sobczyk okazał się jednym z trzech najczęściej wchodzących z ławki rezerwowych (12 razy, szkoda, że ani razu nie trafił do siatki, choć w Kaliszu był bardzo blisko...); Zinke (jak wyżej wspomniano )z 6 bramkami najskuteczniejszym w II połowie; wśród 20 zawodników, którzy rozegrali komplet meczów w pełnym wymiarze czasowym znaleźli się Jaroszewski z Morawskim; z 18 zawodnikami Górnik jest klubem, który skorzystał z najmniejszej liczby zawodników; w klasyfikacji fair play Górnik na szarym końcu - najwięcej żółtych kartek (57) i dwa wykluczenia (Wepa, Sawicki); przeciwko Górnikowi podyktowano najwięcej w rundzie rzutów karnych (4).

poniedziałek, 26 listopada 2012

Niedaleko pada jabłko od jabłoni...

Ostatnia kolejka ekstraklasy nie należała do emocjonujących za wyjątkiem meczu we Wrocławiu. Do głównych bohaterów tej serii spotkań należeli m.in. Jakub Kosecki i Euzebiusz Smolarek, których łaczy nie tylko gra w kadrze, ale fakt, że ich ojcowie również brylowali w naszej lidze oraz kadrze. Oprócz nich można znaleźć w kadrach zespołów wielu graczy, którzy poszli w ślady swoich ojców. W Chorzowie po raz pierwszy w karierze w podstawowym składzie Ruchu wybiegł niejaki Mateusz Kwiatkowski. Był to dopiero drugi występ w I składzie Niebieskich 20-latka pochodzącego ze Szczecinka. Ciekawostką jest fakt, że jest synem byłego gracza Górnika Wałbrzych - Grzegorza Kwiatkowskiego.
2008- G.Kwiatkowski świętuje 25-lecie debiutu w Wielimiu
Popularny w Szczecinku "Kwiatek" jest bardzo popularną postacią w swoim mieście. Swego czasu miejscowy Wielim był źródłem nowym piłkarzy dla wałbrzyskiego Górnika, który w przedsezonowych przygotowaniach grywał z biało-niebieskimi. Jako pierwszy drogę Wielim-Wałbrzych przebył Zenon Przybysz, a potem przetartym szlakiem podążyli Jacek Drapiński, Zbigniew Małachowski i wspomniany Kwiatkowski. Filigranowy (172 cm) ofensywny pomocnik mierzący trafił na Nowe Miasto w wieku 21 lat przed historycznym, bo ostatnim sezonem wałbrzyszan w ekstraklasie. Na najwyższym szczeblu zagrał jedynie ostatni kwadrans jesiennego meczu w Szczecinie, po których Górnik musiał odjąć od swojego dorobku punktowego jeden punkt (po porażce 1:4). Po spadku status Grzegorza nie poprawił się zbytnio, bowiem trener Mirosław Jabłoński przesunął go do rezerw. Sytuacja zmieniła się dopiero zimą sezonu 1990/91 kiedy przekonał do siebie trenera Ryszarda Walusiaka. Popularny "Waluś" jesienią odważnie jesienią dawał szansę młodym graczom (D.Kurzeja, R.Bubnowicz), a po udanych zimowych sparingach we wiosennej premierze przeciwko Stilonowi Gorzów Kwiatkowski wybiegł w podstawowym składzie - tuż przed końcem zmienił go Tomasz Frelek, który wyrównał wówczas na 1:1 zostając bohaterem meczu. 13(2)/0 goli to jego bilans  wiosny'91, gdzie Walusiak widział go jako partnera Leszka Kosowskiego w ataku Górnika. I te czternaście ligowych meczów kończy oficjalny bilans Grzegorza dla Górnika, bowiem występy w sezonie, a dokładniej w rundzie jesiennej 1991/92 po wycofaniu zespołu z drugiej ligi zostały anulowane. Tejże jesieni Kwiatkowski rozegrał 7(1) i strzelił bramkę Miedzi w Legnicy (1:2) pokonując Dariusza Płaczkiewicza. Po powrocie w rodzinne strony z powodzeniem grał w Wielimiu, gdzie z czasem został nawet grającym trenerem.
Młoda Ekstraklasa -Mateusz Kwiatkowski (Ruch) obok Astiza
Syn Mateusz (mierzący zaledwie 167 cm) wzorem ojca wybrał życiową drogę jako futbolista. Z UKS 7, via Wielim trafił do Koszalina, do tamtejszego Bałtyku słynącego z dobrej pracy z młodzieżą. Tam zauważony został przez chorzowski Ruch i młody "Kwiatek" nadmorski klimat zmienił na górnośląski. W premierowym sezonie 2010/11 terminując w Młodej Ekstraklasie strzelił 6 bramek w 26 meczach. Sezon później w tylu samo meczach strzelił dwie bramki więcej. W tym sezonie w Młodej Ekstraklasie w 13 meczach trafił już pięciokrotnie będąc bohaterem rywalizacji z Podbeskidziem (3:2 po dwóch golach Mateusza).  Nie uszło to uwadze trenera Jacka Zielińskiego, który sięgnął po niego i dał szansę debiutu w Szczecinie, gdzie na ostatnie 7 minut wszedł za serbskiego defensora Dokićia. W ostatniej kolejce wybiegł w podstawowym składzie co było nie lada sensacją. 20-latek grał na prawym skrzydle. Mógł zostać bohaterem, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem zbyt mocno wypuścił sobie piłkę. – Zabrakło mu doświadczenia, ale to bardzo utalentowany chłopak – podkreślał Marek Zieńczuk, który leczy złamane żebro i oglądał mecz z trybun. Przegląd Sportowy oraz Sport w dziesięciostopniowej skali oceniły jego występ na 5, wyżej niż np. grę kadrowicza Piecha.
Mateusz Kwiatkowski w walce z Kew Jaliensem (Wisła).
Wśród ligowych kolegów z Wałbrzycha Grzegorza Kwiatkowskiego byli bardziej utalentowani, również tacy, których synowie próbowali/próbują sił w piłce nożnej. Adrian (syn Mariusza) Sobczyk bezskutecznie próbuje przebić się do I składu Górnika Wałbrzych, Mateusz (syn Grzegorza) Krawiec grywał w kadrze juniorów, a po obiecujących meczach w juniorach Lecha grywa w Swarzędzu. Mateusz (syn Józefa) Trojak gra w A-klasowym Włókniarzu Głuszyca. Dawid (syn Waldemara, bratanek Artura) Milewski grał w czwartoligowym Górniku/Zagłębiu Wałbrzych, Patryk (syn Ryszarda) Spaczyński grał w Miedzi Legnica, a obecnie w Mewie Kunice.  Niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale nie zawsze udaje się synowi prześcignąć w osiągnięciach ojca. Mateuszowi Kwiatkowskiemu już się to udało.

niedziela, 25 listopada 2012

Górnik najlepszy jesienią w 2.lidze na Dolnym Śląsku

Przedwcześnie red.Bogdan Skiba nazwał mecz Górnika Wałbrzych z Chrobrym Głogów spotkaniem o miano najlepszej drużyny Dolnego Śląska w drugiej lidze. Nie wziął bowiem pod uwagę wyników KS Polkowice. Spadkowicz z 1.ligi jesienią z dolnośląskimi ekipami grał jedynie poza swoim obiektem i dwukrotnie wygrał zarówno w Oławie jak i w Głogowie, a także wywiózł bezbramkowy remis z Wałbrzycha, gdzie po prawdzie był bliższym zwycięstwa.  Oto komplet wyników regionalnych derbów:
MKS Oława - KS Polkowice 1:3
Chrobry Głogów - KS Polkowice 1:3
Górnik Wałbrzych - KS Polkowice 0:0
Chrobry Głogów - MKS Oława 2:2
Górnik Wałbrzych - MKS Oława 2:0
Górnik Wałbrzych - Chrobry Głogów 3:0
mała tabela:
1. Górnik        3 7 2-1-0 5:0
2. Polkowice  3 7 2-1-0 6:2
3. Oława        3 1 0-1-2 3:7
4. Chrobry     3 1 0-1-2 3:8.
Dla przypomnienia rundę jesieną dolnośląskie drużyny zakończyły następująco:
6.Górnik       17 26 8-2-7 20:15
8.Polkowice  17 26 8-2-7 26:20
14.Chrobry   17 20 5-5-7 16:23
15.Oława      17 17 4-5-8 19:29.
Wałbrzyszanie wyprzedzili ostatecznie w tabeli polkowiczan tylko dzięki temu, że również 26 punktów zdobył MKS Kluczbork, który przegrał w Wałbrzychu, ale pokonał KS Polkowice 5:2. O ostatecznej kolejności decydowała tzw. mała tabelka.
W innych regionach rywalizacja pomiędzy sąsiednimi ekipami ma większy prestiż. Swego czasu katowicki Sport prowadził lokalną klasyfikację pomiędzy śląskimi ekipami nagradzając pucharem najlepszy zespół w ostatecznej tabeli. Dolny Śląsk nie ma jeszcze takich tradycji i nie zanosi się, by w niedalekiej przyszłości było lepiej. W ekstraklasie mamy duet Śląsk Wrocław-Zagłębie Lubin, do którego od ponad dwóch dekad nikt (za wyjątkiem kupującego mecze Górnika Polkowice) nie mógł dołączyć. Na zapleczu mamy jedynaka z Legnicy. Gdzie te czasy, gdzie w starej drugiej lidze były aż trzy zespoły z dawnego województwa wałbrzyskiego? W sezonie 1980/81 oprócz wałbrzyskiego duetu rywalizował na tym szczeblu Kryształ Stronie Śląskie. W latach 90-tych Dolny Śląsk reprezentowany był przez 6 zespołów. Dla przykładu w sezonie 1991/92 jesienią grali Miedź Legnica (wówczas zdobywca PP), Ślęza Wrocław, Zagłębie Wałbrzych, Moto Jelcz Oława, Chrobry Głogów, Górnik Wałbrzych (wycofał się po jesieni). Sześć dolnośląskich zespołów grało również w sezonie w 1993/94: Śląsk i Ślęza z Wrocławia, Miedź Legnica, Chrobry Głogów, Lechia Dzierżoniów i KP Wałbrzych, natomiast w następnym -1994/95- wałbrzyszan wymieniła Pogoń Oleśnica.
Natomiast na trzecim poziomie rozgrywek, czyli dzisiejszej drugiej, a dawniejszej trzeciej lidze było jeszcze więcej dolnośląskich ekip. Grupy , podobnie jak obecnie, były organizowane wg klucza geograficznego i najczęściej grupa 5 była potocznie zwana dolnośląską (potem wrocławską), gdzie oprócz ekip z naszego regionu grały zespoły z Opolszczyzny i niekiedy górnośląskie, które ... nie zmieściły do grupy górnośląskiej.  Od sezonu 1998/99 w 3.lidze były tylko 4 grupy, gdzie dolnośląskie drużyny grały w "zachodniej" wraz z zespołami z Zachodniopomorskiego, Wielkopolskiego i Lubuskiego ZPN. W sezonie 2000/01 trzeci front znów przemodelował swój skład. Górnik/Zagłębie Wałbrzych rywalizował wówczas w 20-to drużynowej gr.3 z ekipami z woj. śląskiego, opolskiego, lubuskiego i oczywiście dolnośląskiego. Wtedy już derbowych pojedynków było mniej, bo grały tylko Miedź, Pogoń Oleśnica, Inkopax Wrocław i Chrobry Głogów. W kolejnym (2001/02) sezonie kolejna reorganizacja, kiedy z 3.ligą żegnało się aż 9 zespołów. Udało się utrzymać jedynie Miedzi Legnica, a gorycz spadku poznała m.in. Bielawianka oparta na wałbrzyskich graczach i trenowana m.in. przez Ryszarda Mordaka.  2002/03 - to derby regionu w 3.lidze pomiędzy Miedzią a Nysą Zgorzelec, która w tabeli wyprzedza tylko Skalnika Gracze. Sezon 2003/04 to już trzy drużyny dolnośląskie, bo do Miedzi doszedł beniaminek z Głogowa i spadkowicz w postaci Śląska Wrocław. W 2004/05 do ww. tria doszedł beniaminek Motobi Kąty Wrocławskie i kolejny spadkowicz z Wrocławia - Polar. 2005/06 - to 4 zespoły: Miedź (awans), Chrobry, Polar (spadł) oraz beniaminek Gawin Królewska Wola. 2006/07 - 3 zespoły: Gawin, Chrobry i beniaminek Zagłębie II Lubin, który po zakończeniu sezonu wycofał się z rozgrywek. Sezon 2007/08 to kolejna reorganizacja rozgrywek, czyli powstanie obecnej drugiej ligi. Z czterech grup 3.ligi powstawały dwie - wschodnia i zachodnia drugiej ligi. Wówczas spadało aż 9 zespołów i degradacja spotkała Chrobrego, utrzymał się Gawin oraz spadkowicz Miedź.
Dolnośląskie derby w drugiej lidze zachodniej mają skromną historię:
2008/09 Gawin/Ślęza - Miedź 2:0, 2:1
2009/10 Miedź - Ślęza 1:3, 2:0
2010/11 Miedź - Górnik 1:0, 2:3
2011/12 Miedź - Górnik 5:0, 0:0, Miedź - Chrobry 1:1, 1:1, Chrobry-Górnik 2:1, 0:0.
Oczywiście po wiosennych zmaganiach mała tabela dolnośląskich drugoligowców może wyglądać zgoła odmiennie. Polkowiczanie 3 spotkania rozegrają na swoim boisku, ale nie oznacza to wcale sukcesów ekipy Adama Buczka, bowiem na 7 porażek aż 5 to przegrane w Polkowicach! Również ostatni mecz rundy z Gryfem Wejherowo mógł, a raczej powinien przynieść komplet punktów co pozwoliłoby zakończyć rundę  przed Górnikiem Wałbrzych na przyzwoitym szóstym miejscu. W ogóle mecz z Gryfem przeszedł do historii ligi. Trwał bowiem aż 20 godzin! Zaczął się w sobotę o 17 a zakończył przed ... 13 w niedzielę!
Ostatni mecz rundy w Polkowicach trwał 2 dni !
Jest to sytuacja bez precedensu w drugiej lidze, rodem z rozgrywek żużlowych (choć praktykuje się również przerwanie zawodów z zaliczeniem rezultatu po kilku wyścigach). W piłce nożnej ta tradycja przyniesiona została z Hiszpanii, a kontynuowana była m.in. we Włoszech (w ub.sezonie Roma na raty grała z Catanią). W Hiszpanii dalszy ciąg meczu potrafi nastąpić nie nazajutrz, tak jak w Polkowicach, tylko po kilku miesiącach!
Wracając do rywalizacji dolnośląskich drugoligowców to na pewno dużym rozczarowaniem jest postawa Chrobrego, którego upatrywano nawet w gronie faworytów całej ligi. Tymczasem Ireneusz Mamrot przegrał ze swoim zespołem więcej meczów u siebie niż na wyjeździe, więcej spodziewano się po ogranych na tym szczeblu Szczepaniaku, Sędziaku, a przede wszystkim Ulatowskim. Nie widać było ogrania na wyższym szczeblu Odrzywolskiego czy młodego Otwinowskiego, brakowało wsparcia skutecznemu Kaliciakowi. Czy zimą dojdzie do kolejnej rewolucji kadrowej? W Oławie z kolei pojawił się kolejny Gancarczyk - Marek, który pokazał w dwóch ostatnich meczach, że może być czołowym graczem ligi i może pociągnąć za sobą ofensywną grę beniaminka. Piętą Achillesową MKS jest również gra u siebie - zaledwie 5 punktów i 6 porażek (na 8 ogółem) w 9 spotkaniach w Oławie.
Z pobieżnej analizy wychodzi, że wśród Dolnoślązaków jedynie wałbrzyszanie jesienią potrafili wykorzystać atut własnego obiektu. Czy to się zmieni wiosną?
        

czwartek, 22 listopada 2012

Ostatni Mohikanin

Od ostatniego występu wałbrzyskiej drużyny na szczeblu ekstraklasy minęło ponad 20 lat. Niewielu z garstki kibiców, którzy byli świadkami ostatnich bojów Górnika Wałbrzych na Nowym Mieście odwiedza teraz Stadion 1000-lecia. Również większość z bohaterów sezonu 1988/89 zakończyła już czynną karierę piłkarską. Jedni zostali uznanymi trenerami (Waldemar Fornalik, Jan Urban), inni prezesami klubu (Cezary Kulesza w Jagielloni Białystok), działaczami (Marek Jóźwiak) niektórych synowie zostali już piłkarzami i zaliczyli debiut w ekstraklasie (np.Szymon syn Jerzego Kapiasa, Marcin i Filip synowie Jacka Burkhardta). Wałbrzyszanie przygodą z ówczesną pierwszą ligę kończyli pod wodzą trenera Ryszarda Mordaka, który z przerwami pracuje do dziś w Górniku - obecnie szkoląc juniorów. Wśród podopiecznych niektórzy zostali trenerami, niektórzy odeszli od futbolu. Długowiecznością na boisku imponowali m.in. Gerard Marszałek, który wrócił na rodzinny Śląsk, a do dziś jest podporą oldbojów Bielska Białej, czy
Artur Milewski.
Krzysztof Lakus który grał w większości wałbrzyskich klubów. Andrzej Kisiel z kolei związał się z regionem legnickim, gdzie rozpoczął pracę szkoleniową, którą kontynuuje w Mewie Kunice, gdzie prowadzi byłych graczy wałbrzyskich klubów Adama Kłaka i Patryka Spaczyńskiego, Wiesław Stańko z kolei najbliżej jest ekstraklasy pełniąc rolę kierownika drużyny Zagłębia Lubin.
Na boisku w charakterze piłkarza tej jesieni możemy oglądać jedynie Artura Milewskiego, który dwa miesiące temu skończył 45 lat!! Wychowanek Olimpii Kamienna Góra szybko dołączył do starszego brata Waldemara, który grał już w Górniku. Artur nie mając 20 lat zadebiutował w ekstraklasie, gdzie w 10 meczach strzelił jedną bramkę, ale za to mistrzowi kraju Górnikowi Zabrze. Z krótką przerwą na grę w Ślęzie Wrocław na Nowym Mieście spędził długie pięć lat (1987-91). Potem piłkarskie losy rzuciły go do Głogowa, dalekiego Zamościa, Piaseczna, Polonii Warszawa, by w 1997 wrócić na Dolny Śląsk do Jeleniej Góry. Obecne Karkonosze, a wtedy KemBud przeżywał najlepsze swoje piłkarskie lata, które doprowadziły zespół do drugiej ligi. Milewski grywał tam do połowy 2004 roku, gdzie jeleniogórski klub zmieniał  nazwę na Jeleniogórski Klub Piłkarski, Progres, by wrócić do historycznych Karkonoszy. W tym klubie zaczął również pracę szkoleniową, którą kontynuował w następnym swoim klubie Chrobrym Nowogrodziec, z którym doszedł do IV ligi. Od września 2010 ponownie stał się trenerem Karkonoszy, gdzie pracuje do dnia dzisiejszego. Nie był już playmanagerem tak jak w Chrobrym, ale kłopoty kadrowe (kontuzje, kartki obrońców) spowodowały, że jesienią bieżącego sezonu popularny "Mileś" został zgłoszony do rozgrywek czwartoligowych. Mimo, że już w połowie października Artur był wpisywany do protokołu jako trener i gracz rezerwowy, to dopiero w ostatni weekend wybiegł na murawę. Spotkanie niejako derbowe z Olimpią Kowary przez najbliższe tygodnie Milewski będzie pamiętał i to nie tylko ze względu na występ ustanawiając chyba rekord wiekowy sezonu. Po jego samobójczym strzale gospodarze wygrali 1:0. Grający trener, niefortunnie trącił dośrodkowaną piłkę, która po odbiciu się od słupka wtoczyła się do bramki.
Występ Artura Milewskiego nie jest sygnałem jego stałego powrotu na boisko, ale pokazał, że przy sportowym trybie życia można pomóc nie tylko młodszym kolegom, ale i swoim podopiecznym. W Kowarach się nie udało, ale kto wie, czy wiosną nie zobaczymy jeszcze trenera Milewskiego na boiskach.

czwartek, 15 listopada 2012

Trzynastki Zagłębia



Numerologia , magia liczb nie mająca co prawda racjonalnych podstaw, jest bardzo popularna i to od wieków.  Od numerów w loteriach, poprzez daty po interpretowanie liter za pomocą liczb. Czasem ignorowana, a czasem nazbyt interpretowana.  Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu miał do czynienia z interpretacją liczb. Liczba trzynaście jest przez jednych uważana za szczęśliwą, a za jednych za pechową. Takie swoiste rozdwojenie może panować wśród kibiców, piłkarzy wałbrzyskiego Zagłębia. W tym roku kalendarzowym, do ostatniej niedzieli, w wałbrzyskiej A klasie po ostatni komplet punktów zielono-czarni sięgnęli 13 maja. Bessa została przełamana po blisko 6 miesiącach, a dokładnie w ...13 serii spotkań !  Dłużej trwa klątwa domowych niepowodzeń. Popularny Thorez bowiem w tym roku kalendarzowym nie wygrał jeszcze ani jednego ligowego meczu u siebie! Na początku listopada minęła bowiem rocznica ostatniego zwycięstwa – 2:1 a ostatecznie zweryfikowanego jako walkower 3:0 mecz z LKS Bystrzyca Dolna, rozegranego jako kolejka nr … 13. I jak tu nie wierzyć w magię trzynastki?
Wałbrzyszanie póki co zawodzą. Wierni kibice uważali, że w tym sezonie nastąpi progres w porównaniu do poprzedniego - zakończonego na jedenastym miejscu i w myśl przysłowia do trzech razy sztuka zespół zamelduje się na koniec sezonu w ścisłej czołówce. W A klasie w bieżącym sezonie nie ma zdecydowanych faworytów, nie osiągalnych dla reszty stawki (rezerwy Górnika, Karolina), mocno z tonu spuściły zespoły z Dziećmorowic i Głuszycy, gdzie zapowiadano głośno walkę o awans. Tymczasem w czołówce są niedawni średniacy z Pszenna, Roztoki, wałbrzyski duet Gwarek i Czarni oraz Skalnik Czarny Bór.  Bolesne zderzenie z rzeczywistością zanotowali spadkowicze z klasy okręgowej z Mieroszowa i Gorc, gdzie na dobre swój talent rozmienia 19-letni Kornel Duś, nie tak dawny drugoligowiec i reprezentant kraju juniorów.
Z prawej Mirosław Otok [foto:walbrzych24.com]
Zagłębie z kolei przegrywało mecz za mecz- brakowało piłkarskiego szczęścia, czasem umiejętności. Lekiem na całe zło-czytaj zmianę wyników - miała być zmiana trenera. Nowym szkoleniowcem został Mirosław Otok, dla którego jest to trzecie podejście do Zagłębia. Pierwsze - wiadomo, kariera piłkarska przełomu lat 80-tych i 90-tych, drugie to po reaktywacji w B klasie. Teraz w debiucie nawet założył koszulkę i pomagał młodszym kolegom na boisku przy ulicy Wrocławskiej przeciwko Czarnym. Później na boisku z "dawnego Zagłębia" mogliśmy i możemy oglądać byłego trenera Jarosława Borconia, który jak się okazuje jest bardziej przydatny na boisku niż na trenerskiej ławce. Kibicom zielono-czarnych marzył się powrót Roberta Rzeczyckiego, który w minionym sezonie bronił barw Włókniarza Głuszyca. Ten rekordzista pod względem liczby zmian klubów nie wyrażał chęci powrotu do Thoreza, ale wyemigrował do dalekiej Bawarii, gdzie z innym byłych Zagłębiakiem - Sebastianem Matuszakiem broni barw monachijskiej Polonii. 
Zagłębie w tym sezonie przegrało wszystkie domowe spotkania. Teraz przed zimową przerwą czeka mecz z Sudetami Dziećmorowice, które zawsze były niewygodnym przeciwnikiem. Potem pozostanie zaległy mecz w Kłaczynie. Oczywiście nadzieje po pogromie rezerw Victorii Świebodzice wzrosły. Być może uda się zapunktować w I rundzie. Przy sprzyjającym układzie Thorez może skończyć ten rok na 14.pozycji, bowiem do czternastej właśnie drużyny Venus Nowice traci ledwie trzy punkty.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Oświęcimka zadebiutował w 1.lidze.

Na zapleczu ekstraklasy posucha wśród wałbrzyszan. Ostatnie kolejki przyniosły opóźniony debiut w tej klasie rozgrywkowej wychowanka wałbrzyskiej drużyny Michała Oświęcimki. Analizując tabelę 1.ligi ogon należy do najsłabszej bytomskiej Polonii oraz beniaminków wywodzących się z drugiej ligi grupy wschodniej. Brzeski OKS, podobnie jak Stomil Olsztyn nie jest nowicjuszem na tym szczeblu rozgrywek. Organizacyjnie (czytaj finansowo) jest nawet stabilniejszy niż zespół z Warmii. Już w latach 90-tych ligowe sukcesy w ówczesnej drugiej lidze były finansowane przez miejscowy browar, który po latach zrezygnował z finansowania, a potem znów włączył się w aktywne sponsorowanie piłkarzy. Okocimski zdominował całkowicie rozgrywki drugiej ligi gr. wschodniej w ubiegłym sezonie. Przed sezonem udało się przystosować kameralny obiekt do licencyjnych wymogów pierwszoligowych, dokonano kilku transferów i wydawałoby się, że zespół prowadzony przez Krzysztofa Łętochę spokojnie osiądzie w środkowej strefie tabeli. Oświęcimka był do Brzeska wypożyczony z Opalenicy wraz z kilkoma kolegami. O ile w sezonach drugoligowych atutem Michała był wiek młodzieżowca to o ewentualnej przydatności w 1.lidze miała decydować forma piłkarska. Przed sezonu ze sztabu trenerskiego poszedł mocny sygnał o angażu wszystkich wypożyczonych graczach z Opalenicy, w tym Oświęcimki. Niestety, w przedsezonowym sparingu z Sandecją Nowy Sącz Michał doznał kontuzji barku, która wyeliminowała go na kilka tygodni. Początek ligi to zwycięstwo w Łęcznej 2:1 i domowy remis z Kolejarzem, ale później 4 kolejne porażki pokazały Piwoszom miejsce w ligowym szeregu. Uraz wałbrzyszanina zbiegł się z kontuzjami innych graczy (Smółka, Trznadel, Pawłowicz). Przełomem miała być wizyta słabiutkiej Polonii, ale Okocimski dopiero w 90 minucie uratował remis! Później były 2 porażki i 5 meczów bez przegranej (4 remisy i 1 zwycięstwo w Katowicach). Przekleństwem okazuje się być obiekt w ... Brzesku. Przeciwko Stomilowi po 10 minutach gospodarze prowadzili 3:0 by zaledwie zremisować 3:3! W wyjazdowym meczu w Ząbkach z Dolkanem, w 15.kolejce wreszcie na pierwszoligowe boiska wybiegł Michał Oświęcimka.
Michał Oświęcimka (z lewej) w meczu z ŁKS.
W 77 minucie zmienił on Pawła Pyciaka, ale nie udało mu się odwrócić losów meczu - wygrali gospodarze 1:0. Na Mazowszu Piwosze zobaczyli 5 żółtych kartek, co aż w czterech przypadkach (Jacek, Jeriomenko, Łytwiniuk, Zaniewski) oznaczało przymusową pauzę. Sportowe dzienniki (Przegląd Sportowy, Sport) przez cały tydzień awizowały Oświęcimkę w I składzie. Tymczasem w sobotnim meczu z ŁKS Łódź wychowanek klubu z Ratuszowej usiadł na ławce rezerwowej. Dziewiąty mecz w Brzesku miał Piwoszom przynieść długo wyczekiwane domowe zwycięstwo. Tymczasem niedawny pucharowy przeciwnik Górnika Wałbrzych okazał się twardym orzechem do zgryzienia. Po przerwie wystarczył celny strzał rosłego Grzegorza Więzika by goście z Łodzi objęli prowadzenie, którego nie oddali do ostatniego gwizdka sędziego. Trener Krzysztof Łętocha, którego posada w OKS jest mocno zagrożona, dał szansę zaprezentowania się przed brzeską publiką Oświęcimce. Michał wg relacji meczowych rozruszał nieco poczynania Piwoszy, ale nie udało mu się odwrócić niekorzystnego przebiegu meczu. Katowicki Sport 27-minutowy pobyt na boisku wycenił na słabiutką "3" w skali 1-10. Czy w ostatniej kolejce w Poznaniu przeciwko Warcie Oświęcimka dostanie więcej minut do zaprezentowania się?

środa, 7 listopada 2012

W drugiej lidze 3-1 z beniaminkami

Osoba czy też program układający terminarz drugiej ligi na obecny sezon sprawił, że wałbrzyski Górnik w ostatnim okresie spotykał się kolejno ze wszystkimi beniaminkami po kolei. Wyjazdowe potyczki to nie tylko premierowe boje z Gryfem i Lechem, ale jednocześnie najdalsze wyjazdy na północ i na wschód w całej grupie zachodniej. Z kolei mecze z Rozwojem i MKS Oławą mają już swoją nie tak krótką historię.
G.Niciński (z prawej) teraz zasiada tylko na trybunach.
Pierwszym nuworyszem, który stanął naprzeciw piłkarzy Górnika Wałbrzych był Gryf Wejherowo, który podobnie jak biało-niebiescy w kraju dali się poznać jako rewelacja pucharowa. W ubiegłym sezonie wówczas trzecioligowcy doszli aż do ćwierćfinału, gdzie musieli uznać wyższość Legii Warszawa. Mimo przegranego dwumeczu piłkarze trenowani przez Grzegorza Nicińskiego pozostawili po sobie pozytywne wrażenie. Siłą rozpędu Gryf wygrał 3.ligę, a latem gdańska Lechia testowała dwóch graczy - Kostucha i Gicewicza. Jak się okazało drugoligowa rzeczywistość okazała się dosyć surowa dla wejherowian, bowiem miano "rewelacyjnego beniaminka" dzierżyła inna drużyna. Zespół na pewno w zasięgu Górnika, ale w bezpośrednim meczu górą byli niedawni trzecioligowcy za sprawą bramki Michała Fidziukiewicza, który swego czasu ocierał się o ekstraklasę w Jagiellonii Białystok. Ciekawostką jest fakt, że w spotkaniu z wałbrzyszanami Gryfa nie prowadził twórca największych sukcesów w historii klubu - Grzegorz Niciński. Popularny "Nitka" nie jest postacią anonimową w polskiej piłce, bowiem grał m.in. w szczecińskiej Pogoni (gdzie strzelał gole drugoligowemu KP Wałbrzych), krakowskiej Wiśle, Zagłębiu Lubin czy Arce Gdynia. Najgorzej wspomina pobyt na Dolnym Śląsku, który przyniósł oskarżenia korupcyjne, wzrok i dyskwalifikacje. Klub po ogłoszeniu dyskwalifikacji przez PZPN postanowił rozstać się z dotychczasowym trenerem. Dla niektórych to wydać się może dziwne, ale w wielu przypadkach z wyroków ogłoszonych w PZPN niewiele sobie ukarani robią. Brazylijczyk Hermes z powodzeniem po ukaraniu grał w Jadze, Polonii Bytom i Zawiszy, w Miedzi Łobodziński czy w ... Gromie Witków Jarosław Solarz, który dodatkowo jest menedżerem. W Wejherowie nie bawili się w odwoływanie, czekanie na kolejne wyroki kolejnych instancji - po prostu oczyścili atmosferę wokół klubu, jednocześnie zapewniając o pełnym zaufaniu do Nicińskiego.
Wałbrzyskie zwycięstwo nad Rozwojem Katowice było przełomowe dla Górnika nie tylko po serii ligowych niepowodzeń. Ponad dekadę temu katowiczanie w ówczesnej 3.lidze dwukrotnie ograli Górnik/Zagłębie Wałbrzych. W Rozwoju grali wtedy m.in. późniejszy jednodniowy kadrowicz Marcin Radzewicz, uczestnik europejskich pucharów w GKS Katowice Arkadiusz Szczygieł jak i obecny kapitan zespołu Rafał Lis, który dopiero wchodził do zespołu. Tamten dwumecz ze strony wałbrzyskiej mógł pamiętać jedynie Marek Wojtarowicz. O wiele świeższym wspomnieniem dla obu ekip był pucharowy pojedynek z ub.roku kiedy to katowiczanie pod szyldem rezerw po dogrywce pokonali Górnika 5:2. Tamtą wstydliwą klęskę na pewno zapamiętali Jaroszewski, Orzech, Wepa, Sawicki, Zinke czy Matuszak. Łącznikiem pomiędzy tymi trzema etapami rywalizacji katowicko-wałbrzyskiej jest wspomniany wyżej Lis, który akurat przy Ratuszowej zawalił jedyną bramkę meczu. Rozwój to solidna drużyna grająca twardo, co ciekawe w tej rundzie oprócz meczu z Górnikiem przegrali z Kluczborkiem i z trójką pozostałych beniaminków. O nieobliczalności drużyny prowadzonej przez Mirosława Smyłę boleśnie przekonali się u siebie m.in. Chrobry, Polkowice czy Sosnowiec.
Rypiński Lech w przedsezonowych opiniach miał najniższe notowania wśród "ekspertów". Tymczasem zespół miał prawdziwe wejście smoka na drugoligowy poziom. Do połowy października beniaminek wszystkie 5 wyjazdowe mecze zakończył zwycięstwami, a były to wizyty na ciężkich, niegościnnych boiskach m.in. w Bytowie czy Kaliszu. Gorzej wiodło się u siebie, gdzie potknięcia tłumaczono wypadkiem przy pracy. Jak tu nie wierzyć w magię pechowej trzynastki - pewnie wielu pomyślało w Rypinie. 13 października MKS Kluczbork wygrał z Lechem i to na jego boisku aż 3:0, potem była wizyta w Rybniku, gdzie Energetyk ROW wygrał 4:0 i zepchnął beniaminka z fotelu lidera. Wtedy na Kujawy przyjechał wałbrzyski Górnik, który przed meczem skazany był na porażkę. Rzeczywistość okazała się całkiem odmienna - gładkie 3:0 dla piłkarzy Roberta Bubnowicza. Po następnej klęsce Lecha w Częstochowie (0:5) zaczęły wychodzić na światło dzienne przyczyny słabej formy rypinian. Trener Sławomir Suchomski, który w przeszłości rozegrał wiele lat w ekstraklasie, w łódzkim Widzewie i niemieckim TSV Havelse grał razem z Marcinem Morawskim, a nie tak dawno w Promieniu Opalenica z Mateuszem Sawickim, wyjawił w prasie, że piłkarze po nieotrzymaniu na czas październikowej wypłaty zaprzestali treningów i na mecz wyszli całkowicie nieprzygotowani! Zganił swoich podopiecznych za brak profesjonalizmu, okazanie braku szacunku dla niego, bowiem jak się okazało Suchomski był jedynym, który pojawiał się na treningach. Jeśli wierzyć, że opóźnienie zaledwie z jedną wypłatą spowodowało taki krach w Lechu (4 mecze 0 punktów i 0-15 bramki!) to nic dobrego w tym składzie osobowym rypinianie nie ugrają. Trener dostał zresztą od klubu ultimatum - dwa ostatnie mecze jesieni mają zakończyć się zwycięstwami inaczej dymisja. Zawsze łatwiej podziękować trenerowi niż kilku zawodnikom. Z drugiej strony czytając takie historie należy docenić profesjonalizm, charakter wielu innych drużyn, nieopłacanych przez klub.
Spotkanie Górnika z MKS Oława media nazwali "małymi derbami Dolnego Śląska". Na pewno większą oprawę, w tym medialną ma np. pojedynek wałbrzyszan z Chrobrym Głogów, ale spotkania z Oławą mają długą historię. Kluby rywalizowały na zapleczu ekstraklasy, gdzie oławski klub był Moto-Jelczem jak i JZS. Potem KP Wałbrzych walczył o powrót do drugiej ligi z Moto Anną Oławą, w której wypromował się późniejszy gracz ekipy z Ratuszowej Dariusz Zawalniak. Również w czwartej lidze były zacięte boje wałbrzysko-oławskie.  W wielkanocną sobotę 2005 MKS przegrał przy Ratuszowej z Górnikiem/Zagłębiem 0:1 po dość problematycznym karnym wykonanym przez ... Bubnowicza. Wówczas oławianie walczyli o awans do 3.ligi - zabrakło do tego właśnie 3 punktów. Wreszcie 2007/08 to klęska wałbrzyszan w Oławie aż 0:4 po której rezygnuje Ryszard Mordak i I trenerem zostaje Robert Bubnowicz. Niestety, jak się okazało dopiero w sobotę górnicy pod wodzą "Buby" po raz pierwszy pokonali pod Chełmcem oławian. Wcześniej, zarówno w 4. jak i w 3.lidze niespodziewanie górą byli goście, dla których były to pierwsze ligowe triumfy w Wałbrzychu w pojedynkach z Górnikiem. MKS wygrał 3.ligę bez problemów, choć nerwy pojawiły się na finiszu na własne życzenie, gdy niebezpiecznie zbliżył się Promień Żary.
Klan Gancarczyków: Waldemar, Mateusz, Marek, Andrzej i Krzysztof.
Głównym motorem napędowym był wówczas Gwinejczyk Mohamed Donzo (9 goli), który nie dogadał się z działaczami i obecnie gra w Wieluniu. Piłkarze Sebastiana Sobczaka do tej pory wygrali ledwie trzykrotnie, w tym dwa razy na wyjeździe. O ile najwięcej bramek strzela kapitan Jakub Kalinowski z karnych czy upomniany w Wałbrzychu czerwoną kartką Dawid Lipiński to i tak w kontekście Oławy mówi się o klanie Gancarczyków. Janusz i Marek zabłysnęli w Śląsku za kadencji Tarasiewicza (jeszcze szybciej zgaśli - Janusz pokazujący się swego czasu w wałbrzyskiej halówce odsunięty od treningów w Lubinie, a Marek nie dość, że kontuzjowany to i zdyskwalifikowany za korupcję w czasach gry w Polkowicach). W macierzystym klubie wciąż grają: Krzysztof, Mateusz i Waldemar w pomocy. Najlepiej z tego kwartetu zapowiadał się Krzysztof, który na sezon opuścił MKS grając w Czarnych Żagań. Był jeszcze 31-letni Andrzej jako jedyny z klanu grający w obronie, ale obecnie gra w Burzy Chwalibożyce (A klasa). Krążą plotki, że MKS może po zakończeniu dyskwalifikacji Marek zasili zespół. Na pewno wzmocnienia są pożądane, bo gra i wyniki pozostawiają wiele do życzenia. Aż 5 meczy z 8 w Oławie zakończyły się porażkami. Być może zimą wzmocnią piłkarze z Młodej Ekstraklasy Śląska Wrocław. Na chwilę obecną, niestety dolnośląski beniaminek jest najsłabszy z kwartetu zwycięzców trzeciej ligi.
Wałbrzyszanie trzema kolejnymi zwycięstwami oddalili się od strefy spadkowej, do której niebezpiecznie zbliżyli się. Wciąż trzeba pamiętać, że ilość spadkowiczów uzależniona jest od spadkowiczów z 1.ligi, a tam wydaje się być pewniakiem bytomska Polonia. Przełamał się Adrian Moszyk, który do tej pory w 2.lidze trafiał jedynie w meczach z Zagłębiem Sosnowiec. Mecz z MKS pokazał, że można również grać bez Dawida Kubowicza. Dwa ostatnie spotkania z Calisią i Chrobrym zapowiadają się ciekawie. W Kaliszu w świetle jupiterów będzie próbą nerwów zwłaszcza dla Marcina Morawskiego - napiętnowanego przez media po ostatnim meczu, kiedy złamał nogę bułgarskiemu obrońcy Calisii. Natomiast derby z Chrobrym to okazja do pokonania głogowian, którzy na pewno przed rundą liczyli na więcej niż obecne 13.miejsce.