czwartek, 28 lipca 2011

Kiełbasa przedwyborcza

Przed zbliżającymi się wyborami na prezydenta Wałbrzycha najczęstszym tłem wystąpień kandydatów są ruiny stadionu na Nowym Mieście. Najczęstszą obietnicą jest poprawienie sytuacji sportu.Czy wierzyć Wildowi, Lubińskiemu i innym?  Sport nie jest najważniejszą dziedziną życia, ale gdzie poza marketami, świątyniami najwięcej ludzi się zbiera? Na imprezach sportowych. Poziom sportowy drużyn wałbrzyskich jest delikatnie mówiąc nie najwyższy. W tym temacie wypadałoby rzucić hasło: Komuno wróc! Pamiętam jak w latach 80-tych trzeba było naprawdę pogłówkować będąc kibicem,co zrobić w weekend, jaką imprezę wybrać. Ligowa piłka co tydzień - albo Górnik na Nowym Mieście albo Zagłębie przy Ratuszowej, a do tego w niedzielę przy Wrocławskiej Czarni, którzy nieźle grali, a dla maniaków futbolu można było przejechać się do Gorc na czołówkę 3.ligi na Victorię. Ponadto koszykarze walczący o mistrza kraju, siatkarze balansujący pomiędzy 1. a 2.ligą ale walczący z powodzeniem w pucharze Polski, w OSiRze można było też oglądnąć pierwszoligowy boks. Starczy? Ktoś jeszcze mógłby dodać zapasy, podnoszenie ciężarów, koszykówkę żeńską itd itp. Wiadomo, że wtedy były inne czasy, pieniądze z zakładów pracy, lewe etaty sportowców etc. Teraz w sportach drużynowych nie mamy się czym pochwalić. Koszykarzy na chwilę obecną nie ma nigdzie, siatkarze biją się na podwórku regionalnym, piłkarze grają w trzeciej lidze szumnie zwaną drugą, ale bez większych perspektyw na awans. A niżej?  Niżej jest jeszcze gorzej. Juventur przestał praktycznie istnieć z różnych powodów, bo najpierw wykolegowało go miasto z boiskiem na Podzamczu, potem doszły długi wobec OZPN, nie wypaliły fuzje. Czarni oparci na działalności Leszka Nurkiewicza rzutem na taśmę uratowali się dzięki darowiźnie jednego z kandydatów (ciekawe czemu ten zadeklarowany kibic Czarnych wcześniej nie poratował zespołu). O wiele lepiej organizacyjnie dzieje się w Gwarku (choć płyta wciąż woła o pomstę do nieba) i Zagłębiu (gdzie doszło do zmian w zarządzie i sztabie szkoleniowym).Wychodzi na to, że w futbolu w Wałbrzychu jest Górnik PWSZ, a czasem wychodzi tak jak w lipcu, że najpierw PWSZ, a potem Górnik PWSZ, długo długo nic a potem maluczcy. Dlaczego mimo degradacji z nadzieją w lepszą przyszłość spogląda się w Szczawnie Zdroju? Czemu piękny wyrósł w Świebodzicach a w Dziećmorowicach na boisku już nie hula wiatr, tylko są trybuny i solidna ekipa? Czy to dlatego, że są tam lepsi działacze? Nie. Po prostu te kluby nie są administracyjnie w Wałbrzychu, dobrze układa się współpraca z władzami lokalnymi. Potrafią wykorzystać środki finansowe, wywalczyć u burmistrza, wójta gminy. W Wałbrzychu corocznie są przydzielane pieniądze, ale głównie na szkolenie młodzieży - chwała miastu za to. Ale co oprócz trampkarzy, juniorów. Niedawno pisałem o stypendiach w Żaganiu - okazało się, że zbiegło się to z obietnicami kolejnych kandydatów (może niechcący podpowiedziałem :)) Mówi się głównie o archaicznym stadionie na Nowym Mieście, gdzie aby go ożywić trzeba wpompować naprawdę duże pieniądze. I raczej nie będzie to obiekt futbolowy, choć głównie z powodu piłki on wypełniał się po brzegi w latach 80-tych.
Wiele miast w kraju promuje się jako "miasto sportu". Dla większości z nich jest to znakomita promocja i nie chodzi tylko o podpięcie się pod sukcesy lokalnego klubu. Chodzi o rozwój, rozbudowę infrastruktury, czy po prostu o zapewnienie rozrywki weekendowej, i nie tylko, dla lokalnego społeczeństwa. Co prawda nie ma złotego środka i dajmy na to w takim Gorzowie kosztem żużlowców cierpią futboliści, ale miasto przy sparciu sponsora miejscowej Stali jest znane nie tylko w kraju, ale i za granicą. U nas są jedynie wyścigi MTB i tak naprawdę rozgrywane w Szczawnie Zdroju bądź w okolicach Książą. Czy w Wałbrzychu nie może być tak jak choćby w Dzierżoniowie czy Świebodzicach? Tak na dobrą sprawę to w sobotę/niedzielę gdzie może sympatyk sportu udać się na mecz w Wałbrzychu? Na ligę przy Ratuszowej- porządnie nie usiądzie, bo na siedziskach bo grozi to pobrudzeniem ubrania. Inne piłkarskie obiekty nie posiadają nawet miejsc, aby bezpiecznie usiąść. Sympatycy koszykówki skazani są póki co na OSiR, gdzie ograniczona jest pojemność ze względów bezpieczeństwa, a że finansowe tarapaty obu wałbrzyskich Górników spowodowały, że być może w ogóle seniorów nie będziemy oglądać...  Wyliczać tak można i można. Co zrobiły do tej pory władze i co zamierzają zrobić skoro nie potrafią poradzić sobie z obwodnicą, drogami? Czemu przy projekcie Aqua Zdroju nie można było pomyśleć o modernizacji Stadionu 1000-lecia? Nie można było wziąć przykładu z innych miast, popłynąć na fali związanej z Euro, zrobić coś porządnego na dekady?Aby sytuacja się polepszyła to nie wystarczy złożyć przedwyborcze obietnice, ponarzekać na poprzednią władzę tylko wypracować strategię. Blisko miesiąc temu powołano radę sportu. Rada będzie opiniować min. strategię rozwoju gminy Wałbrzych, projekt budżetu czy projekty uchwał i zarządzeń dotyczących rozwoju kultury fizycznej. Będzie również opiniować i inicjować programy dotyczące rozwoju bazy sportowej na terenie Miasta Wałbrzycha i współpracować z komisją Rady Miejskiej Wałbrzycha do spraw kultury fizycznej. Są w tej radzie nazwiska dawnych sław, obecnych działaczy. Oby nie były to "martwe dusze" tylko aktywiści pełną gębą. Gdy się ogląda co Stanisław Grędziński zrobił z halą na Nowym Mieście aż serce rośnie. Są również na tej liście nazwiska związane z futbolem. Oby wzięli przykład z wałbrzyskiego olimpijczyka.Oby nie byli oni jak wałbrzyscy radni, a raczej bezradni, wśród których jest nazwisko jednego z kandydatów na prezydenta deklarującego postawienie na sport. Doskonałym negatywnym przykładem jest były dyrektor wałbrzyskiego drugoligowca - rekordzista jeśli chodzi o klasyfikację jak najmniej się narobiłem podczas kadencji.
Dlatego przed wyborami jedni się cieszą, że ktoś zauważa problemy (patrz seniorzy Czarnych), a większość spokojnie powinna podejść do obietnic kandydatów.

czwartek, 21 lipca 2011

40 lat temu Zagłębie Wałbrzych trzecią drużyną kraju

Z blisko miesięcznym poślizgiem kończę przypomnienie największego sukcesu wałbrzyskiego futbolu - brązowe medale piłkarzy Zagłębia Wałbrzych w mistrzostwach Polski! A oto jak przebiegały ostatnie kolejki sezonu 1970/71:

21.kolejka Wisła Kraków – Zagłębie Wałbrzych 2:0 (1:0)
1:0 – Zbigniew Krawczyk (37)
2:0 – Wiesław Lendzion (88)
Widzów 10 000
Wisła: Gonet (89 Stroniarz) – Polak, Wójcik, Musiał, Płonka, Kolarczyk, Lendzion, Stadnicki (89 Szymanowski), Krawczyk, Sarnat, Skupnik.
Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Galas, Augustyniak, Nowak, Stachuła, Delega, Kwiatkowski.
Dużo akcji, sporo walki, przepiękne bramki. Cóż z tego skoro spod Wawelu Zagłębie wraca bez punktów…Znów chwalono zespól za grę w defensywie skłonność do gry z pierwszej piłki. Gonet był częściej zatrudniony niż Szeja, ale to krakowianin zachował czyste konto Po tym zwycięstwie Wisła mija Zagłębie w tabeli. W meczu na szczycie Ruch przegrywa u siebie z Legią 2:4, która ma 3 punkty przewagi nad Górnikiem. Wałbrzyszanie na 5.miejscu ze stratą 2 punktów do „Niebieskich”.
22.kolejka Zagłębie Sosnowiec – Zagłębie Wałbrzych 2:1 (1:0)
1:0 – Roman Bazan (20 karny)
1:1 – Jerzy Odsterczyl (70)
2:1 – Wiesław Ambroży (82)
Widzów 2000
Zagłębie Sosnowiec: Patoła – Leszczyński, Bazan, Zawadzki, Szmidt, Seweryn, Duch, Ambroży, Gałeczka, Jarosik, Kowalczyk.
Zagłębie Wałbrzych: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Stachuła, Galas, Delega (46 Nowak), Augustyniak, Odsterczyl, Kwiatkowski.
Będący w stałej progresji goście stanęli naprzeciw imienniczki z Sosnowca która lizała rany po niedawnej klęsce w Zabrzu 0:5.Mecz był wyrównany, ale niestety zwycięstwo odnieśli miejscowi. Najpierw w 20’ Jarosik z Gałeczką i Ambrożym znaleźli się w polu karnym i to oni pierwsi zobaczyli zagranie ręką Cieszowca. Arbiter odgwizdał „wapno”, które na bramkę zamienił Bazan. Zrobił do dwukrotnie i to bezbłędnie, bowiem za pierwszym razem sędzia zarządził powtórkę. Goście wyrównali po okresie bardzo dobrej gry. Kwiatkowski najpierw trafił w słupek, piłkę wyłuskał Odsterczyl i umieścił piłkę w siatce. Wreszcie najbardziej zasłużony dla Sosnowca gracz Gałeczka w 82’ spod środkowej linii ruszył na przebój wykładając piłkę Ambrożemu, który celnym strzałme nie dał żadnych szans Szei na skuteczną interwencję.Tym zwycięstwem sosnowiczanie minęli w tabeli imienniczkę z Wałbrzycha. Zagłębie szóste.
23.kolejka Zagłębie Wałbrzych – GKS Katowice 2:0 (0:0)
1:0 – Józef Kwiatkowski (61 głową)
2:0 – Józef Kwiatkowski (89)
Widzów 8 000
Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Cieszowiec, Szłykowicz, Galas, Augustyniak (67 Delega), Nowak, Stachuła, Odsterczyl, Kwiatkowski
GKS: Sput – Olsza, Zuzok, Łysko, Gadacz, Wowra, Nowok, Gluck, Góralczyk, Strzelczyk, Rother.
Mecz miał dwóch bohaterów: młodego napastnik Zagłębia Kwiatkowskiego, walczącego na całym boisku, a przede wszystkim autora obu zwycięskich goli oraz bramkarza gości Franciszka Sputa, który znakomicie grał na przedpolu, ustawiał się, imponował pewnością chwytu i był trudną przeszkodą dla wałbrzyskich graczyWałbrzyszanie do przerwy grali zbyt nerwowo, ale po zmianie stron, gdy podkręcili tempo, zaczęli grać dokładniej to i padły bramki. Najpierw daleki przerzut Pietraszewskiego, „szczupak” Kwiatkowskiego trafił tuż pod spojenie słupka z poprzeczką. Pod koniec meczu ten sam gracz po podaniu Delegi z najbliższej odległości ustalił wynik meczu. Po tym zwycięstwie wałbrzyszanie na 6 miejscu ale tylko 2 punkty straty do trzeciego Ruchu.
24.kolejka Zagłębie Wałbrzych – Szombierki Bytom 2:0 (2:0)
1:0 – Jan Nowak (12)
2:0 – Henryk Sośnica (18, samob.)
Widzów 5 000
Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Cieszowiec, Szłykowicz, Galas, Nowak, Delega, Stachuła, Odsterczyl, Augustyniak (75 Skurczyński).
Szombierki: Ochman – Cygan, Kliński, Nowak, Sośnica, Madziara, Ogaza (66 Romowicz), Grzywaczewski (46 Stanek), Wilim, Ludyga, Musiałek.
Przed meczem gry uczczono minutą ciszy tragicznie zmarłego 23-letniego bramkarza Zagłębia Ryszarda Jochyma. Mecz rozstrzygnął się praktycznie w pierwszych 20 minutach. Najpierw dośrodkowanie Pietraszewskiego do Nowaka, strzał odbija Ochman wprost pod nogi Nowaka, który nie zmarnował okazji i było 1:0. 6 minut potem po akcji Szłykowicza, wolej Nowaka a utracie bramki próbował zapobiec Sośnica, ale robił to tak niefortunnie, że wpakował ją do bytomskiej bramki. Potem tempo gry spadło. Walka toczyła się głównie w środku boiska. Na trybunach głównie dyskutowano o ligowym klasyku, w którym Legia po dwóch bramkach Wilima uległa Górnikowi 0:2. Po meczu powiedzieli: Józef Makselon (kierownik sekcji p.n. Zagłębia): Niewątpliwie na postawę moich chłopców wpłynęła tragedia jaka rozegrała się w niedziele na boisku o mistrzostwo A klasy.Chłopcy są wstrząśnięci stąd zadowoliła ich dwubramkowa przewaga.
Zagłębie zrównało się punktami z trzecim Ruchem ! Tyle samo punktów ma jeszcze Pogoń Szczecin a punkt mniej Stal Mielec i Zagłębie Sosnowiec.
25.kolejka Polonia Bytom – Zagłębie Wałbrzych1:0 (0:0)
1:0 – Jan Liberda (73)
Widzów 40 000
Polonia: Skromny – Bajger, Winkler, Laszczok, Anczok, Janik, Grzegorczyk, Orzechowski, Gdawiec, Liberda, Radecki (46 Strzelczyk)
Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Cieszowiec, Paździor, Szłykowicz, Galas, Stachuła (74 Delega), Nowak, Skurczyński, Odsterczyl, Augustyniak.
Walcząca o ligowy byt Polonia pokonał wałbrzyskie Zagłębie, bo miała w swoim składzie Liberdę – reżysera i egzekutora w jednej osobie. Tłumy na Stadionie Śląskim w Chorzowie uradował szczególnie w 73’ kiedy to zamarkował dośrodkowanie i z ostrego kąta zdobył złotą bramkę. Od tego momentu inicjatywę przejęli wałbrzyszanie, ale Winkler, Anczok i wspomniany Liberda umiejętnie kierowali defensywą więc Skromny zachował czyste konto. Wałbrzyszanie zaimponowali dobrą kondycją a na wyróżnienie zasłużyli Szeja, rutynowany Cieszowiec oraz szybcy Augustyniak i Nowak. Zagłębie jest piąte – 2 punkty mniej od trzeciej Pogoni i tyle samo punktów co czwarty Ruch.
26.kolejka. Zagłębie Wałbrzych – Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
1:0 – Jan Nowak (36)
2:0 – Jerzy Odsterczyl (82)
Widzów 8 000
Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Galas, Augustyniak, Stachuła, Nowak, Odsterczyl, Kwiatkowski (66 Delega).
Ruch: Czaja – Piechniczek, Nieroba, Lorenczyk, Wyrobek, Maszczyk, Gomolach, Marks, Bula, Herman, Faber.
Kibice na Stadionie 1000-lecia równolegle wydarzenia na boisku śledzili z radiowymi meldunkami z Bytomia, gdzie grała szczecińska Pogoń. Tam walczące o utrzymanie Szombierki, które sensacyjnie tydzień wcześniej wygrały w Chorzowie z Ruchem wygrały z Pogonią 3:1 strzelając pierwszą bramkę już w 7 minucie. Wiadomym stało się, że w Wałbrzychu walczono o trzecie miejsce w tabeli dające brązowy medal MP!!! W 36min. Stachuła przyśpieszył zagrał do Nowaka, który ograł Nierobę i w sytuacji sam na sam z Czają lekkim strzałem zdobył prowadzenie. Bramka przebudziła chorzowian, którzy do tej pory grali niemrawo. Do końca pierwszej połowy uzyskali zdecydowaną przewagę, którą kontynuowali po zmianie stron. Przez dwa kwadranse drugiej połowy Ruch grał wręcz koncertowo. Akcje się zazębiały, były płynne i wielkim szczęściem górnicy nie stracili ani jednej bramki. W 53’ Piechniczek trafia w poprzeczkę. Później Szeja broni strzał Maszczyka z najbliższej odległości. W idealnej sytuacji Bula nie trafia w piłkę, a bramka gospodarzy wydawała się jak zaczarowana. Gdy spodziewano się, że zdobycie przez Ruch bramki jest tylko kwestią czasu po rajdzie i podaniu Pietraszewskiego powstało zamieszanie pod bramką Czaji. W gąszczu nóg Odsterczyl zdołał umieścić piłkę w siatce i było już 2:0!! Ten gol podciął skrzydła gościom, a niesieni fantastycznym dopingiem wałbrzyszanie mogli zdobyć kolejne gole: Czaja broni ostry strzał Galasa, a w ostatniej minucie Stachuła ostemplował poprzeczkę. Najlepszym na boisku by ł tym razem Paździor, a podobali się również bardzo mądry taktyk Stachuła i szybki Nowak. Ostatni gwizdek sędziego to ogromna euforia w obozie Zagłębia. Największe oklaski otrzymał Antoni Brzeżańczyk, który z mało znanych zawodników stworzył kolektyw, który stał się rewelacją rundy. Po meczu powiedzieli: trener Brzeżańczyk: To zwycięstwo szczególnie cieszy. Trener Ruchu Pala: Gdyby Maszczyk wykorzystał sytuację przy stanie 1:0 moglibyśmy pokusić się o zwycięstwo. Zagłębie podobało się jako kolektyw. Tytuł w Sporcie mówił wszystko: Punkty na wagę turnieju UEFA.
  

piątek, 15 lipca 2011

Dlaczego Kłak odszedł do Czarnych?


Przy okazji sparingu i zbliżającego się dużymi krokami ligowego meczu Czarnych Żagań z wałbrzyskim Górnikiem uciąłem sobie dłuższą rozmowę z jednym z żagańskich dziennikarzy - notabene moim kolegą. Po raz drugi z rzędu wychodzi na to, że wałbrzyszanie będą sezon inaugurować w lubuskim mieście. Tym razem jednak zamiast archaicznego obiektu piłkarzy będzie gościć dumnie nazywana Arena-Żagań. Kiedyś nazwa „arena” kojarzyła się głównie z poznańską halą sportową lub cyrkiem, a teraz na modzie niemieckiej każdy nowy stadion praktycznie musi mieć w nazwie „arena”.  W Żaganiu nie ma praktycznie przemysłu, miasto kojarzone głównie jest z wojskiem, którego coraz mniej w mieście (w tym roku zlikwidowano lub zredukowano kilka jednostek wojskowych). Klub piłkarski sponsorowany jest głównie przez miasto. Mniejsi sponsorzy nie łożą na klub tyle co kiedyś  np. w niektórych wielkopolskich miastach co spowodowało pojawienie się w 1.lidze zespołów z Turka czy Janikowa. Na pewno wielu chciałoby by wzorem Żagania czy też ekstraklasowych Kielc poszły władze choćby Wałbrzycha – jeśli chodzi o nastawienie władz miasta do klubu. Ostatnie lata Czarnych to solidne miejsca w środku tabeli. Trenerem był 2 sezony Zbigniew Smółka, znany wcześniej z pracy w Świdnicy, słynący z tego, że ciągnie za sobą „swoich” graczy. Teraz gdy odszedł do Kluczborka pociągnął za sobą bramkarza Abramowicza, obrońcę Sudoła, a i ponoć miał chrapkę na co najmniej 2 graczy. Ciekawostką na skalę ogólnokrajową był fakt, że trener (właściciel również firmy budowlanej) swoim autem dowoził na treningi graczy z Wrocławia, Świdnicy. Ponoć nierozliczenie się z kosztów z trenerem (zaległości wobec Smółki sięgnęły ponad 70 tysięcy złotych!) były główną przyczyną odejścia szkoleniowca. W Żaganiu dyrektorem sportowym jest niejaki Jerzy Woźniak, którego pamiętają w Oławie i Jastrzębiu, gdzie po sobie zostawił spore długi. Nim zakotwiczył w Czarnych mocno starał się o pracę w … Górniku Wałbrzych. Z Czarnymi wałbrzyscy kibice będą kojarzyć obecnie Adama Kłaka, który za namową nowego szkoleniowca Janusza Kudyby trafił do Żagania. Dlaczego odszedł z Wałbrzycha do Czarnych ?Co skusiło Kłaka by pójść za Kudybą, który dokładnie rok wcześniej nie ujął się za nim w Legnicy? Gdyby był niezbędny dla Miedzi „Kłaczek” po prostu nie opuszczałby Legnicy. Teraz dał się skusić zarówno trenerowi jak i obietnicom większych niż w Wałbrzychu pieniędzy. Nie wiem ile dostają poszczególni gracze Górnika i szczerze w ogóle mnie to nie obchodzi, ale podam przykład żagański. W lokalnej prasie pojawiła się lista wysokości stypendium ufundowanych przez miasto piłkarzom Czarnych. W Wałbrzychu były to niezbyt wygórowane kwoty, które i tak były przez malkontentów krytykowane. Większy szum był w 25-tysięcznym, ubogim Żaganiu jak się okazało, że ponad 500 tysięcy miasto przeznaczyło na stypendia skóro kopaczy. Najwięcej dostawał leciwy już 36-letni Marek Tracz, którego Smółka ściągnął z Opola (ponad 3500), najmniej młodzieżowiec z Żagania Tomaszewski (ponad 700 złotych). Ponad 2000 zgarniał na przykład bramkarz Karol Buchla, który w sezonie bronił raptem ze trzy razy. O wysokości stypendium decydował …trener Smółka. Mało tego – dla zawodników dochodziły premie meczowe, czyli wychodzi, że taki Fabian Pawela, dzięki któremu Górnik zgarnął 3 punkty walkowerem mógł sięgnął po 4 tysiące miesięcznie. Nie są to newsy uzyskane od szukającego sensacji pismaka, ale na podstawie danych opublikowanych przez władze miasta a za nimi przez Gazetę Regionalną. Oczywiście w czasach zaciskania pasa pożegnano już Tracza, a Kudyba ma sięgać po żagańskich juniorów (w 2 ostatnich sezonach wychowanków lub graczy związanych z okolicą można było policzyć na palcach jednej ręki). Tę młodzież ma wspierać grupa nieco starszych graczy wśród których znalazło się miejsce dla Adama Kłaka. Sportowo raczej nie zyska Adam, ale finansowo? Podejrzewam, że tak. Ujawnienie zarobków to rzecz na tym szczeblu bezprecedensowa, ale z drugiej strony żal trochę wałbrzyskich piłkarzy, że wciąż oprócz PWSZ nie doczekano się możnego mecenasa, który by wspomógł zespół.  Co prawda krążyły plotki o wsparciu przez Victorię, ale okazało się to "kiełbasą wyborczą", na którą wyborców chce znowu złapać jeden z kandydatów na prezydenta (Wild obiecuje więcej pieniędzy na sport od miasta). Górnik kończył zgrupowanie na którym testował raptem zaledwie 3 nowych graczy (Czech Jan Bartos, Damian Szałas, Marek Kowal). Po odejściu Kłaka, brakuje w drużynie środkowego obrońcy i nie dziwię się Robertowi Bubnowiczowi, który zdecydowanie mówi, że „chce tego zawodnika”. Czy będzie zbawieniem wałbrzyskiej defensywy? Nie wiem. Przed rokiem również w superlatywach na początku opowiadał trener o Protasewiczu, którego szybko posadził na ławce rezerwowych (tak na marginesie- „Protas” wiosną zleciał z trzeciej ligi z Concordią Piotrków Tryb., a latem próbował załapać się bezskutecznie do beniaminka 2.ligi z Puław a ostatnio trenował z doskonale znanym w Wałbrzychu J.Teśmianem z Kotwicy w Kołobrzeg w beniaminku 3.ligi Szczakowiance Jaworzno). Czy tak skromna liczba testowanych graczy jest spowodowana pustką w kasie? Uważam, że nie. Głównym problemem jest brak dyrektora sportowego w klubie. Odszedł zimą Artur Torbus, a w sumie OFICJALNIE nie podano żadnego następcy. To do obowiązków dyrektora sportowego należy kontakt z piłkarzami czy też ich managerami. Mieli trafić do składu juniorzy – okazuje się, że najbliżej występów i to w roli zmiennika jest Paweł Matuszak. Mieli trafić najzdolniejsi z okolic – odstrzelono ich po zaledwie jednym czy dwóch treningach (vide Kloc z Gromu Witków). Trochę z zazdrością można obserwować co się dzieje w innych klubach – jedni ściągają, a inni tak jak Lechia Dzierżoniów może być dumna, że jej piłkarze próbowani byli przez ekstraklasowe zespoły. A w Górniku znowu będzie można będzie w ciemno wytypować podstawowy skład, bo wszystko zanosi się, że będzie to Jaroszewski – Zawadzki, Wojtarowicz, Bartos, Sawicki (młodzieżowiec) – Rytko (młodzieżowiec), Morawski, Wepa, Zinke – Duś (młodzieżowiec), Moszyk /ewentualnie Fojna w pomocy kosztem najprawdopodobniej Moszyka/. Tak to wygląda na chwilę obecną i ciekaw jestem jak się będzie te zestawienie różnić w pierwszym meczu sezonu 2011/12.
Póki co zapowiada się na kolejną  kompromitację organizacyjną zarządu Górnika - na pierwszy mecz do Tychów i pucharowy bój w Katwoicach wyjadą wałbrzyszanie bez 8 podstawowych graczy i bez trenera Bubnowicza. Pewnie znowu będzie musiał wybiec Piotr Przerywacz w otoczeniu kilku debiutantów. Ale taki jest los zespołu uzależnionego od sponsora. Gdyby był turniej pracowników Tesco, a sklep byłby głównym sponsorem też zapewne piłkarze rzucili by ligę i pojechali kopać piłkę przeciwko magazynierom, sprzedawcom. 

czwartek, 14 lipca 2011

Pięćdziesiątka "Kosy"


W ostatnim czasie okrągłe urodziny obchodził trener Górnika PWSZ Wałbrzych Robert Bubnowicz (40 lat), a nie dawno pół wieku skończył Leszek Kosowski. Obaj spotkali się na boisku w drugiej i trzeciej lidze, ale „Buba” może jedynie pozazdrościć sukcesów na boisku starszemu koledze. Może to dla niektórych wyda się dziwne, ale swego czasu w Polsce (nie tylko w naszym regionie!) nazwisko Kosowski nie kojarzyło się z Kamilem- kadrowiczem, który święcił sukcesy z Wisłą Kraków, a obecnie powraca do ojczyzny do Bełchatowa, a na pseudonim Kosa miał wyłączność wałbrzyszanin a nie Roman Kosecki czy wspomniany Kamil Kosowski. Aktualne pokolenie posurfuje w Internecie i szybko ustali, że Leszek był najskuteczniejszym snajperem Górnika w historii występów w ekstraklasie. On jednak jest również NAJSUTECZNIEJSZYM SNAJPEREM W CAŁEJ HISTORII GÓRNIKA!!  Gdy jesienią 1978r. Horst Panic dał mu szansę debiutu w seniorach w ataku 17-letni wówczas Leszek musiał rywalizować z Henrykiem Janikowskim i niewiele starszymi od siebie Gerardami Śpiewakiem i Sobkiem, a trzeba pamiętać, że w składzie był również ograny, doświadczony Zbigniew Augustyniak. 11.11.1978 Kosowski zmieniając w 78 minucie Śpiewaka w meczu przeciwko Piastowi Gliwice zadebiutował w I drużynie seniorów. I tak zaczęła się historia jednej z ikon nie tylko wałbrzyskiego Górnika, ale i całego futbolu w Wałbrzychu. Wówczas po jego debiucie mówiono bardziej nie o jego umiejętnościach piłkarskich, ale o tym, że jest synem Jana Kosowskiego, znanego w Górniku bramkarza z lat 50-tych i 60-tych mających w swojej biografii epizod w Legii Warszawa. Wiosną 1979 18-letni Leszek zdobył swoje pierwsze gole w 2.lidze (premierowego w zwycięskim meczu z MałąPanwią Ozimek 1:0). Kolejny jednak szkoleniowiec Górnika Józef Majdura nie przekonał się do zdolnego juniora i nie dawał mu zbytnio dużo szans na grę w podstawowym składzie. Dopiero wiosną przekonał się do Kosy, który stał się centralną postacią ataku. Wiosną 1981 Kosa nie wykorzystał swego pierwszego rzutu karnego w lidze (w meczu z Wisłą Płock – słupek). W drugoligowych występach klasą dla siebie był w sezonie 1982/83 kiedy dzięki jego skuteczności (18 goli i tytuł króla strzelców 2.ligi – po raz pierwszy dla gracza Górnika Wałbrzych). Do annałów przeszła jego „główka” w Lubinie w meczu na szczycie z Zagłębiem (1:0). Już wówczas głośno było o zakusach wielkiego Widzewa Łódź. Kosa nie trafił również do Śląska Wrocław, który chciał wziąć go w kamasze. Siła górnicza jednak nie dała się wykorzystać i nie dopuściła do transferu. Po awansie początkowo najgroźniejszym żądłem w ekstraklasie był pozyskany z Pogoni Szczecin Zbigniew Stelmasiak, najwięcej goli i najwyższe noty zbierał Włodzimierz Ciołek.  Jednak to najdłużej wraz z Mariuszem Sobczykiem w ekstraklasie. W 1986 zdobył aż 17 bramek, ale to nie wystarczyło do wywalczenia korony króla strzelców. Został za to dostrzeżony przez selekcjonera reprezentacji olimpijskiej Zdzisława Podedwornego, u którego zaliczył kilka występów w tym eliminacyjne do IO w Seulu’88. Był też autorem gola w meczu, który jako ostatni (do tej pory) był pokazywany przez TVP z Wałbrzycha – jego gol wiosną’89 dał sensacyjne zwycięstwo Górnika nad Legią 1:0. Po spadku w 1989 spróbował sił w Niemczech, ale nie zdołał przebić się w 2.Bundeslidze w SV Meppen. W sezonie 1990/91 wraca do Wałbrzycha, gdzie ponownie jest najskuteczniejszym snajperem drużyny i czołowym w lidze. Latem 1991 w wieku 30 lat wraca na boiska ekstraklasy zakupiony przez beniaminka … Widzew Łódź! Znawcy tematu twierdzą, że o 8-9 lat za późno…Kosa jednak nie zawiódł strzelił najwięcej w zespole (9 goli) i tym samym zdobył swój jedyny medal MP (brązowy). Nie dane mu było wystąpić jednak w PUEFA (może to i dobrze, bo uniknął blamażu w Frankfurcie 0:9) i wrócił do Wałbrzycha by wspomóc reaktywujący się w 3.lidze KP Górnik Wałbrzych. W trzeciej lidze już jednak nie straszył, po fuzji z Zagłębiem trafia do drugiej ligi, gdzie w KP strzela tylko 3 gole w 16 meczach. Latem widząc rosnące kłopoty finansowe opuszcza rodzinny Wałbrzych. Być może zaczął rozmieniać swoją sławę na drobne grając w jeleniogórskiej okręgówce w wieku 32 lat, ale na pewno zyskał finansowo a  malutka Świerzawa pękała z dumy, gdy miejscowa Pogoń po wzmocnieniach z Wałbrzycha (oprócz Kosy grali m.in. Janiec, Jaworski, Bącal, Łapiński) awansowała aż do trzeciej ligi. Tam nastąpił kres sportowych (finansowych również) możliwości Pogoni i po jesieni Leszek szukał piłkarskiego szczęścia w Polonii Kępno. Jesienią 1996 zaliczył epizod w 2.lidze w rozpadającym się Chrobrym Głogów, a potem… Były sporadyczne występy w Koksochemii Wałbrzych, wałbrzyszanie pracujący w czeskiej fabryce Skody widzieli go grającego za południową granicą, pomagał również drużynie brata –Wiesława kopiąc w A klasie w Sudetach Dziećmorowice. Później bezskutecznie próbował sił jako szkoleniowiec Gwarka. W trakcie kariery świetnie grał głową, stawiał duże kroki co sprawiało mylne wrażenie powolności. Potrafił umiejętnie ustawić się w polu karnym, stąd duża liczba bramek, nieco nerwowy kolekcjonował żółte kartki, które otrzymywał również za próby wymuszenia rzutów karnych. Dochodziło nawet do paradoksalnych sytuacji, że uprzedzeni do Kosowskiego sędziowie nie gwizdali przewinień, nawet gdy był on faulowany.  Wielokrotnie dyskutował z arbitrami, ci go karali, a później Kosa się kajał wraz z wałbrzyskimi działaczami przed Wydziałem Dyscypliny PZPN  by zmniejszyć wymiar kary. Nie strzelał goli z dystansu – był raczej, jak to mówią Anglicy „fox In the box”, czyli król pola karnego. W ekstraklasie zaliczył nawet gola strzelonego… pośladkiem, gdy w ostatniej minucie spotkania z Motorem Lublin (2:1) piłka po uderzeniu partnera odbiła się właśnie od tej części ciała i wpadła do lubelskiej bramki.  Postać historyczna, a na skalę wałbrzyską momentami wybitna. Szkoda, że nieco zapomniana przez władze miasta, klubu.

niedziela, 10 lipca 2011

40 lat temu Zagłębie Wałbrzych trzecią drużyną Polski - wiosna 1971

Przed rundą wiosenną kadra Zagłębia zubożała o Tadeusza Nowaka, który wybrał warszawską Legię. W jego miejsce lub z Białego Kamienia zakontraktował innego Nowaka - Jana ze Śląska Wrocław. Na Ratuszową trafili również Zbigniew Augustyniak (Stal Chocianów, który w późniejszych latach zapisze się w drugoligowej historii występów Górnika Wałbrzych i Kryształu Stronie Śląskie), napastnik Jerzy Odsterczyl (Garbarnia Kraków) oraz pomocnik Andrzej Głuch (Fablok Chrzanów).
14.kolejka STAL Rzeszów - ZAGŁĘBIE Wałbrzych 1:1(1:0)
1:0 – Jan Domarski (4)

1:1 – Józef Kwiatkowski (58)

Widzów 15 000

Stal: Czajkowski – Skiba, Ostafiński, Bożek, Janiak, Marciniak, Duda, Przybyło, Kozerski, Domarski, Tandecki.

Zagłębie: Szeja – Dworniczek, Paździor, Cieszowiec,Szłykowicz, Galas, Skurczyński, Stachuła, Pietraszewski, Delega (46 Augustyniak), Kwiatkowski.
  Już w pierwszym wiosennym meczu Zagłębie zebrało pozytywne recenzje za występ w Rzeszowie. Najlepszym na boisku był Joachim Stachuła, a bohaterem jednak został bramkarz Stali Czajkowski, który wybronił piłkę w beznadziejnej sytuacji z debiutującym w ekstraklasie Augustyniakiem. W lidze natomiast niespodzianką było zwycięstwo Pogoni nad Ruchem 1:0 i remis Legii w Bytomiu z Polonią 0:0. 
15.kolejka ZAGŁĘBIE Wałbrzych-POGOŃ Szczecin 1:0(1:0)
1:0 – Zbigniew Szłykowicz (4, karny)

Widzów 5 000

Zagłębie: Szeja – Skurczyński (46 Delega), Paździor, Pawlica, Cieszowiec, Galas, Augustyniak, Pietraszewski, Stachuła, Szłykowicz, Kwiatkowski.

Pogoń: Frąszczak – Folbrycht, Janduda, Szlinter, Jatczak, Kasztelan, Wojciechowski, Czubak, Jakóbczak, Justek, Krzysztofik (46 Boguszewicz).
Gdy w 4min Folbrycht w zamieszaniu podbramkowym odbił piłkę ręką,a podyktowaną „jedenastkę” na bramkę zamienił Szłykowicz nikt nie spodziewał się, że będzie to jedyna bramka meczu. Później na boisku dominowała walka, choć w końcówce zadrżały serca kibiców zielono-czarnych. Kiks Szei, który podał piłkę wprost pod nogi Boguszewicza, ale ten zbyt długo składał się do strzału i obrońcy zdołali zażegnać niebezpieczeństwo.  
16.kolejka ZAGŁĘBIE Wałbrzych - LEGIA Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 – Zbigniew Szłykowicz (13)
Widzów 15 000

Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Galas, Augustyniak, J.Nowak (71 Gawron), Stachuła,  Odsterczyl, Kwiatkowski.

Legia: Grotyński – Stachurski, Blaut II, Trzaskowski, Zygmunt (50 Niedziółka), Blaut I, Żmijewski, Ćmikiewicz, Pieszko (67 Małkiewicz), Deyna, Gadocha.
Największa dotychczas niespodzianka rundy. Nikt nie spodziewał się, że legioniści nie wygrają na Stadionie 1000-lecia, a tymczasem Zagłębie sięgnęło po komplet punktów. Tymczasem w feralnej dla wojskowych 13 minucie obrońca Zagłębia dośrodkował a piłka niesiona wiatrem wpadła do siatki nad zdezorientowanym Grotyńskim. Do przerwy mogły paśc co najmniej dwa gole dla miejscowych, ale bez zarzutu bronił Grotyński. Po przerwie tempo gry spadło, a jedyną akcję która mogła przynieść wyrównanie goście przeprowadzili w 89 min. kiedy to Cieszowiec wybił z pustej bramki piłkę po uderzeniu Blauta I. Po meczu powiedzieli: Antoni Brzeżańczyk (Zagłębie): Mój zespół daj z siebie wszystko i zasłużenie odniósł zwycięstwo. Jestem rozczarowany postawą wojskowych. Awansowaliśmy na 9 miejsce. Edmund Zientara (Legia): Zagłębie zagrało bardzo bojowo i ambitnie. Legia wypadła słabiej niż się spodziewałem.W lidze natomiast w topowym meczu Górnik Zabrze pokonał Ruch Chorzów 1:0.
17.kolejka  GWARDIA Warszawa - ZAGŁĘBIE Wałbrzych 0:1 (0:0)

Widzów 3 000

Gwardia: Nowicki – Sroka, Jurczak, Kraska, Michalik, Wawrowski, Dawidczyński, Gzil, Biernacki (70 Wiśniewski), Szarama, masztalerz (75 A.Lipiński).

Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Galas, Augustyniak, Jan Nowak, Stachuła, Odsterczyl, Kwiatkowski.
„Warszawa uznała klasę wałbrzyszan” pisał Sport po kolejnym zwycięstwie Zagłębia nad stołeczną drużyną. Piłkarze Brzeżańczyka posiadają wg fachowców odpowiedni zasób umiejętności by wygrywać z każdym w 1 lidze! Przy Racławickiej znów pokazali się jako zespół bez słabych punktów, zdyscyplinowany taktycznie. Jedyny, ale Za to zwycięski gol padł w 70min. Po pięknej akcji: wybicie z obrony, dwa prostopadłe podania i Pietraszewski który nie dał żadnych szans Nowickiemu na obronę. W poprzednim meczu gola zdobył lewy obrońca, teraz jego kolega z przeciwnej flanki. Niepokonani wiosną Thoreziacy już są na siódmym miejscu.  
18.kolejka ZAGŁĘBIE Wałbrzych-ROW Rybnik 1:0 (1:0)

1:0 – Jerzy Odsterczyl (19)

Widzów 15 000

Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Galas, Augustyniak, Nowak, Stachuła, Odsterczyl, Kwiatkowski.

ROW: Pelczar – Śmietana, Wieczorek, Zdebel, Broja, Skóra, Gach (46 Gładyś), Błachut, Mrowiec (46 Szulik), Lerch, Frydecki.
Czwarte kolejne zwycięstwo Zagłębia ! Złota passa trwa.W 15’ Galas kropnął z 20 m i trafił w poprzeczkę, ale kilka minut później pozyskany z Garbarni Odsterczyl zdobywa swego pierwszego gola w zielono-czarnych barwach.Po podaniu Stachury z woleja nie dał szans ostrym strzałem Pelczarowi.  Po tym zwycięstwie Zagłębie awansuje na 4.miejsce. Liderem Legia z 28 pkt., a za nią Górnik 25, Ruch 22 i Zagłębie z 19. 
19.kolejka GÓRNIK Zabrze-ZAGŁĘBIE Wałbrzych 1:0(1:0)
 1:0 – Władysław Szaryński (4)
Widzów 10 000

Górnik: Gomola – Wraży, Oślizło, Ślosarek, Latocha, Szołtysik, Skowronek, Deja (73 Wilim), Banaś, Lubański, Szaryński

Zagłebie: Szeja – Pietrszewski, Paździor, Cieszowiec, Szłykowicz, Galas, Augustyniak, Nowak (51 Gawron), Stachuła, Odsterczyl, Kwiatkowski.
Mecz oceniony przez fachowców za mecz kolejki. Rodzynek w ligowej szarzyźnie. Wałbrzyszanie pokazali w Zabrzu, że konsekwentnie budują zespół z ambicjami bezpiecznych miejsc w środku tabeli. W 4min po błędzie Szei gola zdobył Szaryński. Kiedy minutę później Lubański minął bramkarza i minimalnie chybił do pustej bramki wydawało się, że dalsze gole padną i to tylko do bramki gości. Tymczasem Szeja zaczął grać jak natchniony z nawiązką odrabiając błąd z 4 minuty. Górnik grał, strzelał z każdej pozycji, szukał luki w defensywie ale jej nie znalazł. Zagłębie z kolei na śliskiej nawierzchni grało z niespotykanym wigorem i ambicją. W 29’  doświadczenia zabrakło Kwiatkowskiemu w sytuacji sam na sam z Gomolą – byłby remis. Po przerwie więcej z gry miał Górnik: Banaś trafia w słupek, później kapitalny strzał Lubańskiego w jeszcze lepszym stylu broni Szeja.Najlepszym na placu graczem by ł Banaś, który dogrywał, rozgrywał i sam strzelał. Sport był bliski wystawienia mu noty marzeń czyli „5”. Obserwatorzy skupiali się głównie na grze Lubańskiego, Szołtysika i spółki ale dobra gra wałbrzyszan nie uszła również ich uwadze. Po meczu trener Brzeżańczyk powiedział: Moi chłopcy byli bardzo przejęci swoją rolą. Z początku czuli wyraźny respekt przed Górnikiem. Kiedy odzyskali równowagę robili wszystko by odrobić straty i pozostawić dobre wrażenie. Nie do mnie należy ocena czy wykonali swoje zadanie.
W innych meczach padły sensacyjne wynki- Legia przegrywa w Katowicach 0:1 a Ruch u siebie z Polonią. Warszawianie mają już punkt przewagi nad Górnikiem. Zagłębie traci czwartą lokatę na rzecz Stali Mielec, która wraz z wałbrzyszanami, Pogonią i ROW-em ma 19 punktów.  </span> 
20.kolejka ZAGŁĘBIE Wałbrzych-STAL Mielec 2:1 (2:0)

1:0 – Zbigniew Augustyniak (33)
2:0 – Józef Kwiatkowski (42 głową)
2:1 – Grzegorz Lato (81)
Widzów 15 000
Zagłębie: Szeja – Pietraszewski, Paździor, Szłykowicz, Cieszowiec, Galas, Augustyniak (67 Delega), Nowak, Stachuła, Odsterczyl, Kwiatkowski.
Stal: Kukla – Rześny, Kosiński, Rachwał, Hansel, Gąsior, Lato, Kasperczak, Popowicz, Kasprzyk (46 Sekulski), Maleńki.
Przenikliwe zimno na koronie stadionu, a na płycie gorąca walka i emocje do ostatniego gwizdka. Tak emocjonującego pojedynku dawno nie oglądano przy Ratuszowej. Już 2 min Stachuła z dystansu strzela i minimalnie chybia, chwilę później Kukla z najwyższym trudem wybija na róg „główkę”Nowaka. W 27’ powinno być 1:0, ale fatalnie spudłował Kwiatkowski. Ale 6 minut później zrehabilitował się po podaniu Stachuły. Podciągnął kilkanaście metrów i dośrodkował wprost do Augustyniaka, który w pełnym biegu z najbliżej odległości zdobył gola. Górnicy podkręcili jeszcze tempo i co rusz dochodziło do spięć podbramkowych. W 40’ groźny strzał Galasa broni Kukla. W 42’ skrzydłem uciekł Pietraszewski, a jego dośrodkowanie na bramkę zamienił strzałem z trzec metrów Kwiatkowski. Nie bez winy byli mieleccy stoperzy, którzy bez opieki pozostawili wałbrzyskich napastników. Po przerwie wałbrzyszanie ruszyli do ataku, ale szybko przeszli do defensywy. Napędzani przez duet Lato-Kasprczak wspomagani przez ambitnego Maleńkiego raz po raz zaczęli stwarzać zagrożenie pod wałbrzyską bramką. Znakomicie i z ogromnym szczęściem jednak bronił Szeja. Na 9 minut przed końcem był jednak bezradny, kiedy to Lato wykorzystał potknięcie Cieszowca i z 3 metrów ulokował piłkę w siatce. W końcówce goście postawili wszystko na jedną kartę. W 84’ kapitalnej okazji nie wykorzystał Gąsior, a później typowa wybijanka i „obrona Częstochowy” w wykonaniu drużyny Zagłębia. Zagłębie awansowało na 4.miejsce z dwoma punktami straty do trzeciego Ruchu, który tradycyjnie wiosną stracił punkty tym razem z rzeszowską Stalą.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Piłkarska temida po wałbrzysku

Z okazji turnieju piłkarskiego reprezentacji sędziów dolnośląskich OZPN można w końcu usłyszeć było o wałbrzyskich arbitrach. Reprezentacja wałbrzyskiego Kolegium Sędziów pokonała Jelenią Górę 3:0 i Legnicę 3:1. Do ostatniego spotkania z gospodarzami turnieju Wrocławiem podchodzili w komfortowej sytuacji, bowiem do zwycięstwa wystarczał remis. Wrocław co prawda również pokonał Legnicę i Jelenią Górę, ale w mniejszym stosunku niż wałbrzyszanie. Bezbramkowy remis dał zwycięstwo KS OZPN Wałbrzych. Chociaż w tej rywalizacji wałbrzyszanie okazali się lepsi od swoich dolnośląskich kolegów po gwizdku.
KIlkanaście lat temu wałbrzyski OZPN zachęcał chętnych do sędziowania hasłem "Aby mógł się odbyć mecz piłkarski musi być ...sędzia". Niby prawda, choć tak naprawdę zdarzało się zwłaszcza w najniższych ligach, że radzono sobie bez rozjemców. Jedyny ekstraklasowy arbiter z okręgu wałbrzyskiego Kazimierz Maśka sędziował w okresie kiedy jeszcze nie istniał OZPN Wałbrzych, bowiem w latach 60-tych i 70-tych było to województwo wrocławskie. Maśka był uznanym arbitrem, sędziował również mecze międzynarodowe jako sędzia liniowy Mariana środeckiego. Po rozbiciu na województwa również władza piłkarska została podzielona na Okręgowe Związki Piłki Nożnej. Co prawda wciąż były sukcesy futbolowe, bowiem na szczeblu centralnym (1 i 2 liga) występowali Górnik, Zagłębie Wałbrzych, Kryształ Stronie Śląskie i Lechia Dzierżoniów to sukcesów panów z gwizdkiem raczej nie było.
Dlaczego Wałbrzych nie miał swego przedstawiciela w ekstraklasie wśród sędziów, choć były okresy futbolowego prosperity? Ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Bo byli za słabi na 1.ligę, nie mieli układów (popularnie zwanymi "plecami"), albo może byli ... uczciwi? Od 1976, czyli powstania OZPN Wałbrzych - JEDYNEGO NA DOLNYM ŚLĄSKU,KTÓRY NIE MIAŁ SWEGO SĘDZIEGO W EKSTRAKLASIE- drugą ligę (obecny szczebel to 1.liga) sędziowali: Mirosław Bartnikowski, Jan Studziński, Dariusz Stawowy, Przemysław Jankiewicz (Wałbrzych), Jan Cywiński (Kłodzko), Jan Trojan, Andrzej Zając (Świdnica). Inną ciekawostką, że w XXI wieku Wałbrzych nie miał swego przedstawiciela nawet na zapleczu ekstraklasy !! Jedynym sukcesem jakim mogliby się pochwalić to jedynie funkcja sędziego technicznego, ale nie oszukujmy się - wypełnianie protokołu meczowego i pokazywanie tablicy ze zmianami nie mogą być szczytem marzeń szanującego się arbitra.Kilku z ww. najbardziej zasłużonych sędziów wciąż są czynnymi arbitrami i mozna znaleźć ich nazwiska w mistrzowskim składzie z sobotniego turnieju wee Wrocławiu. Nie można zapominać, że nie każdy arbiter umie kopać dobrze piłkę a nie każdy piłkarz może być dobrym arbitrem. Co prawda od razu w wałbrzyskiej ekipie rzuca się w oczy nazwisko Marka Grzywacza, brązowego medalistę MME, ligowca Górnika Wałbrzych, ale z gwizdkiem nie awansował na szczebel na grał na Nowym Mieście. Kibice w białoniebieskich szalikach prędzej go kojarzą z pościgu jaki mu urządzili w Boguszowie po meczu A klasy Szczyt - Górnik/Zagłębie 2:2 (miejscowi wyrównali choć w 88min. było 0:2, a goście mieli pretensje o podyktowanie karnego dla Szczytu). Swego czasu jako arbitrzy sił próbowali bracia Radziemscy czy Mirosław Otok, ale szybko zreygnowali woląc kontynuować jeszcze karierę piłkarza, która dawała im więcej satysfakcji, a potem zająć się trenerką. Z drugiej strony przy okazji reaktywacji wałbrzyskiego Zagłębia mieliśmy odwrotny przykład, kiedy sędzia po odwieszeniu gwizdka zaczął przygodę z ligową (na szczeblu B klasy) piłką.
Obecnie próżno szukać wałbrzyszan wśród arbitrów nawet drugoligowych. Dolnoślązaków nie ma wśród ekstraklasowców, kilku gwiżdże w 1.lidze. Sporo musiało zakończyć karierę w związku z zarzutami korupcyjnymi. Na tej czarnej liście na szczęście brak wałbrzyszan, ale niewykluczone, że na niej by się znaleźli, gdy sędziowali wyżej niż ówczesna trzecia liga. Swego czasu Słowo Sportowe prowokacyjnie przeprowadziło ankietę wśród dolnośląskich klubów na temat uczciwości regionalnych arbitrów. Znaleźli się wśród nich czołowi wówczas wałbrzyscy arbitrzy. Bezsensowny pomysł redaktorów nie znalazł przełożenia na rzeczywistość i jak gwizdali ci rzekomo korupcjogenni sędziowie tak gwiżdżą, niektórzy nawet do dzisiaj. Bez żadnych konsekwencji, choć niektórych spotkały przykrości z tego powodu w pracy, docinki kolegów itd.
Jedyną szansą by KS OZPN Wałbrzych miał swojego przedstawiciela w ekstraklasie są ... kobiety. W rywalizacji płci pięknej nie ma takiej rywalizacji i może któraś z pań sędzin zawstydzą kolegów z gwizdkiem i posędziują w ekstraklasie.