niedziela, 31 stycznia 2010

Minął styczeń

- Piotr Włodarczyk zdobył dwie bramki (choć ta druga uznawana przez pewne źródła jako samobój). Ma na swym koncie 5 czyli więcej niż zdobył łącznie w ligowych bojach w poprzednich sezonach w Lubinie i Arisie Saloniki. W Internecie odezwały się od razu zakompleksione osoby drwiące z tego wyniku, ale dla przypomnienia w tym momencie mniej bramek ligowych w tym sezonie miały inne nazwiska takie jak choćby Maciej Żurawski, Artur Wichniarek czy Ebi Smolarek.
-wrocławski Śląsk utworzył swój profil na portalu społecznościowym facebook, do którego zastrzeżenia miał choćby Manchester United, który zabronił swoim zawodnikom udzielania się na podobnego typu stronach uważając, że jedyną witryną na której mogą się wypowiedzieć jest oficjalna strona.
- w Wałbrzychu odbyła się konferencja w sprawie przyszłego ewentualnego udziału miasta w ramach Euro 2012. Był Adam Olkowicz, czyli przedstawiciel centrali, padły górnolotne hasła, ale konkretów prócz ogłoszenia liczby ewentualnych firm biorących udział w przetargu do budowy Aqua Zdroju, zabrakło. Widać, że w futbolu ostatnio modne (vide dysputa zorganizowana przez Canal + w grudniu) jest mówienie, a szkoda, że brakuje konkretnych rozwiązań…
- mistrzem futsalu na szczeblu europejskim została Hiszpania, a o prymat wśród wyższych uczelni na dobrej drodze do obrony (co najmniej!!) wicemistrzostwa są piłkarze Górnika, Gorc, Juventuru czy Mieroszowa grając pod egidą PWSZ Wałbrzych. Wałbrzyszanie najpierw wygrali finał dolnośląski we Wrocławiu, a w tym tygodniu okazali się lepsi w rywalizacji 16 drużyn w tzw. Półfinale strefy D z udziałem najlepszych uczelni z opolskiego i śląskiego. Adrian Moszyk w dolnośląskim finale był samodzielnym królem strzelców, a w Opolu W 6 meczach zdobył ich 11, Maciej Udod 14, ale króle strzelców został student z Gliwic (21 bramek). Ciekawostką jest, że na zmianę z Kamilem Jasińskim (kiedyś Górnik dziś Juventur) broni 39-letni Rafal Wodzyński, bramki strzela 33-letni Marek Wojtarowicz, a trenerem jest Robert Bubnowicz – wszyscy mogli wziąć udział w uczelnianych rozgrywkach jako … pracownicy uczelni!! Cóż przypomina mi się PRL i lewe kopalniane etaty.
- byli gracze wałbrzyskich klubów grających w najwyższych ligach póki co nie zmieniają klubów, ale przymierzają się - Łukasz Jarosiński (Wisła Kraków) na testach w Flocie Świnoujście, z której nie udało się wyrwać Dawidowi Kubowiczowi (był na testach w Polonii Bytom).
- w Afryce odbył się Puchar Narodów. WYgrali faraonowie z Egiptu, którzy nie mogą potwierdzić dominacji wśród afrykańskich krajów podczas mistrzostw świata.Głośno było głownie za sprawą ostrzelania drużyny Togo (pod koniec turnieju wykluczono reprezentację tego kraju z kolejnych edycji!!!) i zastraszanie Drogby, a potem wiele bramek i wiele sympatycznych momentów takich jak ten

czwartek, 28 stycznia 2010

Stracone pokolenie???

Pisałem kiedyś o sukcesach juniorów wałbrzyskich drużyn. Czasem piłkarze, który nie wyróżniali się w juniorach rozwijają się w późniejszych latach stając się filarami zespołu. A czasem po prostu tylko dobrze się zapowiadali …
Nie chcę szukać daleko w przeszłości , ale jak sobie przypomnę pewne nazwiska z ligowego zespołu KP „Górnik/Zagłębie” Wałbrzych dochodzę do wniosku że rocznik 1985 niestety należy już do rocznika straconego. Dlaczego należy? Trudno oczekiwać że piłkarz w wieku 25 lat nagle eksploduje formą i stanie się znakomitym piłkarzem zwłaszcza, że gra się na poziomie amatorskim i trenuje zaledwie 2 razy w tygodniu. Co prawda niektórzy „fachowcy” liczą, że 29-letni Iwański pociągnie grę kadry a jego rówieśnik Garguła wprowadzi Wisłę do LM, ale zejdźmy na ziemie.
Czemu akurat rocznik 1985? Po prostu przypominają się kilka nazwisk. A tak naprawdę mógłby być stworzony niezły szkielet drużyny w oparciu zawodników tego rocznika:
- w obronie Sławomir Jurkowski w latach 2004-08 w IV lidze rozegrał 92 mecze, więc doświadczenie posiada. Zwłaszcza, że uczył się od R.Bubnowicza, P.Przerywacza. Ale od lat gra we wrocławskiej Polonii, z którą awansował do A klasy a teraz bije się o awans do klasy okręgowej grając często bardziej z przodu. Z tego rocznika w seniorach zadebiutowali inni obrońcy Maciej Piwoński i Rafał Michno.
- w pomocy Marcin Traczykowski . „Traku” zadebiutował jeszcze w okręgówce, ale za to w IV lidze rozwijał się najlepiej z tej grupy obecnych 25-latków. Szybki, zdecydowany prawy pomocnik siał zamęt wśród rywali. Po 2 sezonach w IV lidze (45 meczy -2 gole) postanowił spróbować sił w rezerwach poznańskiego Lecha (wówczas nie było jeszcze Młodej Ekstraklasy), ale zagrał jedynie 4 epizody w starej trzeciej lidze. Po powrocie nie był to już ten sam Traczykowski. Do końca sezonu 2007/08 zagrał 40 meczy i 4 gole. Po spadku ze starej IV ligi, pół roku odpoczywał, wiosna 2009 to spadek z Olimpią Kamienna Góra, a od jesieni odradza się w czwarto ligowym MKS Szczawno Zdrój.
-w ataku zabójczy duet Adrian Sobczyk i Krzysztof Zakrzewski. „Sopel” debiutował jako 18-latek jeszcze w klasie okręgowej (8 meczy ale trafiał tylko w PP), potem w IV lidze niestety nie rozwinął się. W latach 2004-07 (z półroczną przerwą na wypożyczenie do Strzegomia) Adrian 59 razy wystąpił zdobywając 6 goli. Potem grywał w Mieroszowie oraz w regionalnych lig austriackich. Jesienią zaliczył skuteczny powrót do Polski do Orła Lubawka, który pikuje ku degradacji z jeleniogórskiej klasy okręgowej. Błyskotliwa technika, drybling wystarczyły w juniorach, jeszcze w okręgówce, ale wyżej okazało się to za mało. A szkoda. Teraz trenuje pod okiem trenera Bubnowicza i jak nie uda mu się przebić do składu – a wszystko na to wskazuje – być może skupi się na „karierze” w austriackim Kirnberg USV lub … Nysie Kłodzko, gdzie właśnie trenerem został jego ojciec Mariusz.
Z kolei pamiętacie Zakrzewskiego? Lepsze byłoby zapytać czy w ogóle kojarzycie go? Był on w szerokiej kadrze ekipy Przybyły która w 2001 sięgnęła po 4.miejsce, a był wówczas 3 lata młodszy! Jesienią debiutuje w IV lidze w wieku 16 lat! Potem jednak w A klasie i klasie okręgowej nie szło mu. Łącznie 19 meczy i zerowe konto- o wiele lepsi byli Błażyński, Sikorski czy Sobota. W wieku 19 lat wreszcie trafił w seniorach i to od razu w IV lidze tylko, że w słabiutkim Woskarze Szklarska Poręba. Potem była krótka przygoda w Gryfowie i znakomity sezon w zachodniopomorskim Połczynie Zdrój, gdzie z Pogonią wygrał tamtejszą okręgówkę a sam został królem strzelców z 15 bramkami. Niestety, kłopoty finansowe dobrodzieja (P.Leonowicz do białej gorączki doprowadził w swoim życiu działaczy z Mirska, Gostynia, Świnoujścia a ostatnio Żagania) spowodowały, że wrócił na Dolny Śląsk do Mirska na jesień 2007 (7 goli w IV lidze) po czym wyjechał do Szczecinka skąd wyemigrował za granicę. Jesienią pojawił się ponownie w kraju zaliczając 3 mecze w A-klasowym Podgórzu Wałbrzych, ale zimą zaczął trenować pod okiem Wiesława Walczaka w Szczawnie Zdroju. Czy jeszcze jego talent eksploduje?

Marcin Traczykowski grał w poznańskim Lechu, a właściwie w jego rezerwach, niestety nie wykorzystał swojej szansy...

07 zgłoś się

Wałbrzyszanie spotkali się z pierwszoligową Wisłą Płock w Dzierżoniowie i przegrali 0:7. Taka porażka może niektórych przeraziła, ale tak naprawdę nie powinna dziwić. Po pierwsze zespoły SA na innym etapie przygotowań, po drugie dzieli ich różnica dwóch klas. Wielu zawodników Wisły ma nawet ekstraklasowe doświadczenie (Janczyk, Majewski, Koczon, Pęczak czy ex reprezentant Lasocki) a wałbrzyskie lokalne gwiazdki to nie mają doświadczenia z wymagającymi rywalami a po drugie czy w Wałbrzychu jest zespół na miarę kolejnych awansów? Innym powodem tak wysokiej porażki jest brak sparingów z wymagającymi rywalami. W XXI wieku na palcach jednej ręki mogliśmy policzyć sparingi z zespołami zaplecza ekstraklasy-oczywiście wszystkie zimą: 2001 0:8 z Polarem Wrocław, 2006 FC Gomel (Białoruś) 1:1, 2007 FC Gomel (Białoruś, ekstraklasa) 2:3 , 2009 GKS Gorzów 2:1, Warta Poznań 0:3. To jak na 10 sezonów skromna cyferka? Nowinką był debiut czeskiego pomocnika. Daniel Zinke, bo o nim to mowa, urodził się 31.01.1984 (172 cm) ostatnio grał w FC Hradec Kralove (od czerwca 2008r.), a wcześniejsze jego kluby to FK Nový Bydžov, FK Rychnov n.K., Týniště n.O., FK Náchod. W ostatnim klubie grywał jako pomocnik lub napastnik. Ostatnio przestał się mieścić w pierwszym składzie i częściej występował w rezerwach.
W przeszłości zimą KP Wałbrzych próbował zagranicznego stopera- Ukraińca Anatolija Prochorenko zimą 1997, ale nie przekonał ten ponad 30-letni wówczas stoper do siebie trenera Wiesława Pisarskiego. Rok później za kadencji Grzegorza Kowalskiego Górnik SSA miał w swoich szeregach Białorusina Dimitrija Nazarowa, a zimą mało brakowało by trafił na Ratuszową Nigeryjczyk William Bassey (wówczas Zagłębie Lubin), który nawet wylądował na okolicznościowej drużynowej fotce, która ukazała się w Gazecie Wrocławskiej. Niestety, nie dane mu było założyć biało niebieskiej koszulki Górnika na dłużej niż czas pozowania do fotografii..



Czy Zinke przekona do siebie trenera Bubnowicza zadecydują następne sparingi

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Wałbrzyskie braterskie duety

Wałbrzych również może pochwalić się duetami braterskimi. Było co prawda kilku Nowaków czy współcześnie Matuszaków czy Jaworskich, ale nie skoligaconych więzami krwi.
Pierwszym (?) chyba takim duetem, o którym można było usłyszeć poza miastem bracia Zygmunt i Ireneusz GARŁOWSCY. Zygmunt (ur.1949) był bardziej znany, a młodszy Ireneusz (ur. 1953) nigdy nie wyszedł z jego cienia. Obaj byli wychowankami Bielawianki i w 1967 trafili do wałbrzyskiego Górnika. Zygmunt utalentowany junior z czasem stał się podstawowym napastnikiem drugoligowego zespołu. 9.miejsce miejsce nie mogło satysfakcjonować nikogo, zwłaszcza po tym, że w tymże rok awans zdobył sąsiad zza miedzy Zagłębie, które wygrało oba derbowe mecze (2:1, 2:0). Garłowski dzielnie zastąpił w ataku Henryka Kempnego, byłego reprezentanta kraju, który wrócił na Górny Śląsk do CKS Czeladź. Młody napastnik zdobył 8 bramek o jedną mniej niż najskuteczniejszy w Górniku Jan Mszyca. Udany sezon w seniorach okraszył debiutem w reprezentacji juniorów i największym sukcesem w historii klubu i miasta – mistrzostwem Polski juniorów, wywalczonym w jaskini lwa, czyli w Mielcu. Później z seniorami Górnika był bliski awansu, ale lepsi na mecie drugoligowego sezonu okazali się piłkarze Gwardii Warszawa i Cracovii, a sezon później w 1970 dopiero 14.miejsce i degradacja. Nie mogący się przebić do pierwszego składu junior Ireneusz Garłowski został wypożyczony do ROW-u Rybnik, ale bez sukcesów. Sezon 71/72 to rewelacyjna gra wałbrzyskiego beniaminka – w 9.kolejce w obecności 20 tys. (Lech- Górnik 0:0) wreszcie debiutuje Ireneusz w lidze, który ostatecznie skompletuje 7 meczy (przy 30 Zygmunta i 11 bramkach!!). Wałbrzyszanie o punkt gorsi od ROWu Rybnik i Lecha zajmują dopiero 3.miejsce. Przed sezonem 1972/73 górnicy grają w Pucharze Intertoto (Zygmunt 6 meczy, Ireneusz -4) by w ligowych meczach zająć dopiero 15.miejsce (Zygmunt ponownie najskuteczniejszym graczem biało-niebieskich tym razem z 7 bramkami, Ireneusz również trafił do siatki rywala – tylko raz...). W meczach barażowych, w których górnicy dostawali coraz to nowe szanse bracia Garłowscy skonfliktowani z działaczami już nie wystąpili. Myślami byli już zapewne we Wrocławiu, gdzie zasilili powracającego właśnie do ekstraklasy Śląska. Ogółem Zygmunt zakończył bilans bramkowy w Górniku na 39 trafieniach, Ireneusz na jednym.
Historia ich siedmioletnich (1973-80)występów w Śląsku to złoty okres w historii wrocławskiego klubu: dublet, europejskie puchary. Zygmunt był kapitanem mistrzowskiej drużyny, w zespole z napastnika, poprzez rozgrywającego stał się pod koniec swojej przygody nawet obrońcą. W międzyczasie zaliczył trzy występy w kadrze Kazimierza Górskiego. Dla Śląska rozegrał 194 mecze (34 gole), a Ireneusz był oczywiście tylko wchodzącym graczem, o którym można by powiedzieć, że kluczowym (76 meczy i 3 gole). Obaj wyjechali do Australii, a po powrocie w 1985 jeszcze okazyjnie pograli we Wrocławiu w niższych ligach (Polar i Pafawag).
Niestety, w 07.02. będziemy obchodzić drugą rocznicę śmierci Zygmunta Garłowskiego.
O jego pozawałbrzyskiej karierze można przeczytać na stronie wrocławskiego Śląska:
http://slaskgwiazdy.w.interia.pl/histzgarlow.htm

Oto zdjęcie mistrzowskiej ekipy Śląska z braćmi Garłowskimi (źródło strona Śląska Wrocław)

Football a X muza - Marian SZEJA



Kilka dni temu pisałem o związkach piłkarskich ze światem filmu. Wspominałem również o francuskim filmie twórcy Walki o ogień czy Niedźwiadka Jean-Jacques Annaud Coup de tête czy po polsku "Z główki" lub po czesku "Hlavićka" :) . Dopiero po przeczytaniu na www.zaglebie.walbrzych.pl super wywiadu z Marianem Szeją dowiedziałem się, że w filmie wykorzystano fragmenty meczu z udziałem wałbrzyskiego bramkarza. Nie będę plagiatował znakomitej roboty twórców wywiadu, ale za to umieszczam fragmenty filmu z udziałem Mariana Szei

Rycerze fair play

Pamiętacie taki komiks z lat 80-tych wydany przez wyd.Sport i Turystyka z rysunkami Bogusława Polcha pt. Rycerze fair play? Wtedy to była niezbędna pozycja dla komiksiarza a zarazem kibica. Nie zabrakło wątku futbolowego na kanwie otrzymanej w 1978 nagrody UNESCO przez Włodzimierza Lubańskiego, który w meczu Dania-Polska (1977 el.MŚ 1:2 i jego 2 gole) przeskoczył nad bramkarzem unikając kontaktu, a zarazem być może spowodowania kontuzji duńskiego goalkeepera. Ciekawostką jest fakt, że fragmenty tego meczu znalazły się w sensacyjnym filmie duńskim (pokazywanym później też w TVP) pt. Snajper (tytuł oryg. Skytten), gdzie mówioną rolę miał duński internacjonał Allan Simonsen. Simonsen stanowił nawet cel dla tytułowego snajpera i polscy telewidzowie drżeli by nie trafił czasem Polaka…Takie zachowanie jak wówczas Lubańskiego było obecnie jest na porządku dziennym. Później modne stało się wybijanie piłki gdy rywal leżał na boisku (tzw. Gest Garrinchy), ale czy dziś wszyscy myślą o fair play? Oczywiście od razu przychodzi na myśl zachowanie Henry’ego z barażowego boju Francuzów z Irlandią i ręczna asysta. Waga meczu i nagłośnienie spowodowało, że o tym dowiedzieli się nie tylko piłkarscy kibice. W sobotę Manchester United zmiótł Hull 4:0 a wszystkie gole zdobył Wayne Rooney. Normalka, gdy się to przeczyta. Ja miałem przyjemność (?) oglądania męczarni Czerwonych Diabłów z Tygrysami. Decydującym momentem była bramka na 2:0.


Jak widać na filmie Rooney wykorzystał moment dekoncentracji defensywy gości, gdy w polu karnym po nieszczęśliwym zderzeniu z własnym bramkarzem leżał obrońca. Kilka polskich serwisów nawet nie zająknęło się o tym, tylko komentuje w stylu „fenomenalny Rooney”, ale czy popularny Wazza nie stałby się większym bohaterem gdyby zachował się jak choćby Paolo Di Canio? Włoski napastnik znany z faszystowskich sympatii pokazał ludzką twarz w meczu WHU przeciwko Evertonowi (2001). Pomocnik West Hamu, Trevor Sinclair, wygrał pojedynek w wybiegającym z bramki poza pole karne bramkarzem Paulem Gerrardem, który źle stawiając stopę skręcił nogę i padł na murawę. Sinclair, nie zważając na uraz rywala, dośrodkował. Di Canio, zamiast przyjąć piłkę na klatkę piersiową i strzelić z 15 metrów do siatki, złapał piłkę oraz poczekał na gwizdek sędziego i interwencję lekarza. Można?

czwartek, 21 stycznia 2010

Bramka w debiucie

W Koracie Tajlandia przegrała 1:3 z Polską a pierwszego gola zdobył debiutujący w reprezentacji Kamil Glik. Również w wałbrzyskich zespołach bramki zdobywali debiutanci. Nie jestem w stanie podać wszystkich debiutantów, ale w ostatnich dwóch dekadach dla wałbrzyskich ligowców w premierowych występach trafiali:

Janusz Jelonkowski 2 gole 08.03.98 Wałbrzych GÓRNIK – ODRA Opole 3:1
Marcin Miecznikowski -1 gol 20.09.2000 Katowice MK Górnik Katowice – GÓRNIK ZAGŁĘBIE 0:1
Wojciech Błażyński1 gol 25.08.02. Jedlina Zdrój JEDLINIANKA – GÓRNIK ZAGŁĘBIE 0:3
Tomasz Sikorski1 gol 25.08.02. Jedlina Zdrój JEDLINIANKA – GÓRNIK ZAGŁĘBIE 0:3
Dominik Pala1 gol 29.09.02. Strzegom AKS II – GÓRNIK ZAGŁĘBIE 1:6
Tomasz Sobota1 gol 15.08.03. Wałbrzych GÓRNIK ZAGŁĘBIE – AKS Strzegom 6:0
Bartosz Sobota2 gole 15.08.03. Wałbrzych GÓRNIK ZAGŁĘBIE – AKS Strzegom 6:0
Marcin Masiel – 1 gol 24.03.2007 Kąty Wrocławskie  Motobi – GÓRNIK ZAGŁĘBIE 0:2
Dominik Janik – 1 gol 09.08.2008 Kobierzyce GKS – GÓRNIK PWSZ 0:6
Kazimierz Kupniewski – 1 gol 15.03.2009. ZAGŁĘBIE – Joker Jaczków 3:0

Miasto a futbol

Do pochylenia się nad tematów finansowania,zarządzania futbolu zmusiły mnie dzisiejsze dwa newsy w Internecie: o jutrzejszej debacie „EURO 2012 szansą dla wałbrzyskich przedsiębiorców”
http://www.walbrzyszek.com/news,single,init,article,3301
oraz ze strony dzierżoniowskiej Lechii
TOYOTA dofinansuje najmłodszych.
http://www.lechia.only.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=2323&mode=thread&order=0&thold=0
Czy Wałbrzych ma szansę coś uszczknąć z tortu 2012?? Póki co z tego co wiem nie zakwalifikował się na chwilę obecną jako ośrodek wytypowany dla uczestników czempionatu. To raz. Dwa czas konferencji – dwa lata przed imprezą. Nie za późno panie prezydencie Kruczkowski?? Może to gra przedwyborcza? Co z tego może mieć wałbrzyski futbol? W projektach modernizacji ośrodka przy Ratuszowej pisze się o basenie, a o samym stadionie niewiele. Tylko prezes Górnika PWSZ Czesław Grzesiak został zaproszony (a może będą inni przedstawiciele innych klubów?) na konferencje. To znak, że dla UM liczy się tylko ten jeden klub. A co z pozostałymi? W dotacjach też widać aż nadto widoczną różnicę w traktowaniu, gdzie przecież juniorskie ekipy są w każdym wałbrzyskim klubie. Przypominam sobie Turnieje Białej Piłki z udziałem wielu drużyn. Dziś piłkarze są zmuszeni szukać luki w terminarzach wykorzystywania boisk w Świdnicy czy Dzierżoniowie. Może gdyby podobny ośrodek powstał w Wałbrzychu mielibyśmy okazję obejrzenia sparingów np. z Górnikiem Zabrze, GKS Katowice? Z pewnością wałbrzyski zespół na chwilę obecną jest bardziej atrakcyjnym sparingpartnerem niż chociażby Lechia Dzierżoniów. Ale tam pokazali jak można rozwinąć sport w mieście. Hasło przewodnie, promocyjne: Dzierżoniów miastem sportu. Piękny OSiR, stadion wykorzystywany, obozy dla pierwszo-, drugoligowców. Może u nas nastąpi zmiana frontu? Ale skoro wałbrzyska Toyota będzie finansować juniorów spoza Wałbrzycha to już nie zbyt dobrze świadczy o naszym mieście. O ile spokojnie o dotacje mogą myśleć przy Ratuszowej, to czemu np. nowego sprzętu, pieniędzy na działalność bieżącą, przejazdy nie trafiły do Gwarka, Zagłębia, Czarnych, Juventuru czy odradzającej się właśnie Victorii? Może gdyby w UM była odpowiednia komórka, wydział, ale jak zobaczyłem na strukturę UM to nie znalazłem żadnej informacji na temat osoby/osób zajmujących się sportem w Wałbrzychu. Może wtedy ci ludzie pomogli by tym mniejszym klubom. Sportem na miejski, szczeblu zajmuje się Komisja Sportu, Turystyki i Promocji Rady Miejskiej w składzie:
Artur Torbus –Przewodniczący, Dariusz Stachurski -Wiceprzewodniczący Alina Płocharczyk , Sławomir Rakowski , Paweł Szpur , Jerzy Krzyżowski , Jacek Zaremba, Daniela Sprytula , Ryszard Nowak , Stefanos Ewangielu. Prawdę powiedzawszy w tej komisji ze sportem mają coś wspólnego jedynie Torbus (b.nauczyciel, trener, teraz dyrektor sportowy Górnika), Stachurski (jeden z organizatorów halówki, prezes Stali Świdnica), Ewangeliu (szef wałbrzyskich wodociągów, również angażujący się w halówkę). Reszta sportowo anonimowa, ale przecież prócz sportu zajmują się turystyką i promocją. Torbus w poprzednich kadencjach charakteryzował się najmniejszą liczbą załatwianych spraw, teraz jest jednym z architektów sukcesów aktualnego zespołu seniorów, ale z powodu koneksji politycznym z Zbigniewem Chlebowskim (afera hazardowa) chyba teraz jego kariera będzie staczać się po równi pochyłej. Ogólnie rzecz biorąc teoretycznie są osoby którzy „czują bluesa” w temacie futbolu, tylko czemu nie ma efektów???

środa, 20 stycznia 2010

Talenty polskie AD 2009 wg Piłki Nożnej

 
Tygodnik Piłka Nożna ogłosiła doroczną klasyfikację polskich talentów – urodzonych w 1988 i później. Jest to jak najbardziej subiektywne zestawienie i wg trochę przypadkowe, bo niektórzy zostali ocenieni przez pryzmat nielicznych występów w kadrze, a niektórzy... sam nie wiem za co. Po raz pierwszy bowiem przeczytałem na ten przykład o 22-letnim już bramkarzu Ruchu Mateuszu Struskim. Talenty są oceniane od lat 70-tych i rónież wałbrzyszanie w niej brylowali - od bramkarzy (Zajda, Grzywacz, Matysek - sklasyfikowany na 1.miejscu, Jarosiński), poprzez obrońców (Wójcik), pomocników (Janiec, Sobczyk, Morawski) po napastników (Kosowski, Rzepecki, Włodarczyk). Od ponad dekady próżno szukać graczy wałbrzyskich klubów, pozostaje nam dopingować tylko wychowanków, którzy występują poza Wałbrzychem. Wśród lewych obrońców wyróżniono dwóch zawodników z wałbrzyskimi korzeniami: 4. Paweł Oleksy (Zagłębie Lubin 1991), 5. Dawid Kubowicz (Flota Świnoujście 1988). Przed dnimi dziennikarze sklasyfikowali Michała Płotkę (Arka Gdynia 1988), Pawła Kala (Korona Kielce 1989), Rafała Pietrzaka (Zagłębie Sosnowiec 1992).
Oleksy to podpora mistrzów Polski juniorów i etatowy defensor reprezentacji Polski. Niestety jeszcze nie zdążył zadebiutować w ekstraklasie. Może nowy trener lubinian Marek Bajor da szansę wychowankowi Skalnika Czarny Bór?? Kubowicz to z kolei piłkarz krakowskiej Wisły, wypożyczony do pierwszoligowej Floty Świnoujście. Jesienią grał na tyle dobrze, że znów założył koszulkę z orzełkiem na piersi. Zimą krakowianie chcieli transferować Kubę do bytomskiej Polonii, ale po 3 sparingach trener Szatałow nie podjął tematu transferu. Po powrocie do Świnoujścia działacze Floty nie ukrywają, że Dawida czeka ciężka walka o miejsce w składzie z czym akurat nie powinien mieć problemu.

wtorek, 19 stycznia 2010

Tu też była ekstraklasa...

Czy wyobrażaliście sobie ekstraklasowe derby Wałbrzycha? Ale takie na zasadach jak w ostatniej odsłonie przygód Stallone w roli Rocky'ego: Zagłębie z lat 1968-74 vs Górnik 1983-89. Ciekawa konfrontacja: kto lepiej by bronił czy Szeja czy Walusiak, kto rządziłby w środku pola Truszczyński z Ciołkiem czy Stachuła z Kampą, czy lepszym lewoskrzydłowym byłby Szłykowicz czy też może Rusiecki, kto strzeliłby gola - Kosowski czy Pawsłowski, etc. Może w przyszłości możliwe będzie zorganizowanie takiego meczu? Wzorem hollywoodzkim pomysłów stworzy się avatary z DNA piłkarzy, może odbędzię mecz w rzeczywistości wirtualnej? Oba wałbrzyskie rozegrały równo po 6 sezonów w ówczesnej I lidze. Wszelkie cyfry, liczby zzwycięstw remisów porażek można znaleźć w tabeli wszechczasów. Ale trudno porównać dokonania, bowiem Zagłębie grało w 14 zespołowej lidze a Górnik w 16. Również gdyby ktoś chciał się pokusić o indywidualne oceny piłkarzy to w latach 70-tych była inna skala not.  Pozostaje czysto matematyczne statystyczne uśrednienie: generalnie Zagłębie u siebie zdobywało 1,23 punkta/mecz bramki zdobyte/mecz 1,1 - bramki stracone/mecz 0,77, Górnik natomiast 1,13 pkt. przy bramkach 1,25-1,03, na wyjazdach natomiast Zagłębie 0,53 pkt. 0,53 -1,3,  Górnik 0,59 pkt. 0,88-1,67. Tyle suche liczby. W lidze jednak większy sukces osiągnęła drużyna Zagłebia - brązowy medal mistrzostw Polski w 1971, Górnik natomiast jedynie może pochwalić się mistrzostwem jesieni'83. Zielono-czarni zajmowali kolejno w lidze: 10., 11.,3.,8.,11. i spadkowe 16., natomiast Górnik: 6.,8.6.,10.,14.(barażowe) i spadkowe 15.miejsce. W teorii więc biało-niebiescy wyżej się plasowali w ligowej tabeli. Górnicy również załapali się na premiowe punktowanie zwycięstw różnicą trzech i więcej bramek. Ostatecznie punktowo wyszli ujemnie (2 trzypunktowe zwycięstwa przy 7 porażkach za minus jeden). A jakie korzyści by osiągnęły wałbrzyskie zespoły, gdyby podobny regulamin obowiązywał od zawsze?
Zagłębie Wałbrzych - zwycięstwa różnicą 3 lub więcej bramek - 5 i 11 porażek  różnicą 3 lub więcej bramek. Tylko w jednym sezonie (72/73) wałbrzyszanie nie mieliby punktowego debetu, bo w pozostałych musieli odjąć co najmniej jeden punkt. Najwyższe zwycięstwo to wałbrzyskie 5:0 (3:0) nad bytomską Polonią w sezonie 72/73. Najdotkliwsza porażka to 0:4 (0:0) z GKS Katowice w sezonie 69/70, Ruchem w Chorzowie (71/72).
Górnik Wałbrzych  - 8 zwycięstw różnicą 3 lub więcej bramek i 14 porażek  różnicą 3 lub więcej bramek. Najwyższe zwycięstwo nad Wisłą Kraków (5:1 - 83/84), a najdotkliwsze porażki: 1:6 z Widzewem w Łodzi (85/86), po 0:5 z Legią w Warszawa (83/84), z GKS w Katowicach (85/86).
Przez wszystkie 6 sezonów w I lidze grali: Szeja, Pietraszewski, Cieszowiec, Stachuła, Szłykowicz (Zagłębie) oraz Spaczyński, Sobczyk, Kosowski, Przybysz, Trojak (bez występu w sezonie 84/85).
A czy jest jakiś zawodnik łączący epoki Zagłębia i Górnika? Leszek Wolski (Pogoń Szczecin), Stanisław Grzywaczewski (Szombierki Bytom), Zygmunt Kalinowski (Śląsk Wrocław - Motor Lublin), Hieronim Barczak (Lech Poznań) oni grali w ekstraklasie przeciwko zarówno Zagłębiu jak i Górnikowi.

niedziela, 17 stycznia 2010

REMES CUP EXTRA 2010

W piątek 4 000 kibiców zapełniło poznańską Arenę i ogladało najlepszy, najbardziej prestiżowy turniej halowy w Polsce. Moda na halówkę przyszła z Niemiec, gdzie m.in. w DSF można było zobaczyć mecze z udziałem czołowych drużyn Bundesligi i nie tylko, bowiem w cyklu turniejów eliminacyjnych brały udział zagraniczne drużyny z tym z Polski. Słową kartę w tych niemieckich turniejach zapisał m.in. Marcin Morawski grając w Widzewie. Co prawda przygoda w Łodzi nie była zbytnio udana, ale kibice łódzcy, dziennikarze pisma "Widzewiak" Marcina nazwali "gwiazdą DSF", bo Morawski nieźle sobie radził w hali.

 Marcin Morawski zimą 2002 na hali pokonywał bramkarzy m.in. Hansy, Eintrachtu czy Werderu
W Polsce w latach 90-tych dużym powodzeniem cieszył się turniej w katowickim Spodku, ale do czasu słynnych burd kibiców. Teraz palmę pierszeństwa przejął turniej poznański. W tym roku zagrało 6 drużyn: oprócz trzech najlepszych ubiegłego sezonu (Wisła, Legia, Lech), obrońca trofeum (Arka), Jagiellonia oraz Górnik Zabrze (za którym jak wiadomo jeździ rzesza fanatyków). Puchar obroniła Arka Gdynia, w skłądzie której próżno niestety szukać nazwisko naszego wałbrzyszanina Adriana Mrowca, który nie pojechał na wcześniejsze halowe zmagania żółto-niebieskich do Niemiec. Pojawił się niespodziewanie natomiast w składzie Wisły Kraków Łukasz JAROSIŃSKI. Wałbrzyszanin wykorzystał nieobecnośc Pawełka (w kadrze F.Smudy w Tajlandii), transfer Ilie Cenau do Rosji, a nowopowracający Juszczyk dopiero od poniedziałku wchodzi w rytm treningowy. Jarosiński bronił na przemian z Filipem Kurto, z którym rywalizuje o miejsce w Młodej Ekstraklasie.  Jarosiński trafił do Krakowa dokładnie 3 lata temu i już w tej samej rundzie udało mu się zadebiutować w ekstraklasie. Niestety, przy Reymonta wpuścił 4 gole w meczu z Groclinem, w tym sam praktycznie sobie wrzucił piłkę po wolnym z 40 m P.Świerczewskiego. I to był jedyny mecz w ekstraklasie. Potem bronił w Młodej Ekstraklasie (mistrzostwo w 2008), wypożyczony był na jesień do Polonii/Sparty Świdnica , gdzie z powodzeniem grał, a jego trener Smółka (w przeszłości też bramkarz) twierdził, że Łukasz to jeden z najlepszych bramkarzy w kraju w swoim roczniku. Niestety, musiał wrócić do Krakowa. W minionej rundzie jesiennej tylko w skutek kontuzji Pawełka, raz w meczu z Bełchatowem trafił na ławkę. W ME zagrał w 5 meczach (3 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka 5 puszczonych bramek). Niestety, nie zanosi się na poprawę sytuacji w klubie, gdzie wiosną będzie musiał walczyć o miejsce w Młodej Ekstraklasie, a po sezonie najprawdopodbniej wzorem Kubowicza czy Krasnodębskiego będzie musiał szukać sobie nowego klubu...

Jarosiński (pierwszy z prawej) w poznańskiej Arenie z kolegami wyprzedził tylko Legię... 
Swoją drogą w Wałbrzychu chwaliliśmy się swego czasu najbardziej rozbudowanymi rozgrywkami ligowymi. Czemu potrafimy zorganizować tylko turnieje juniorów (Memoriał im. J.Urbanowicza czy O Puchar Prezesa OSiRu) lub ligę oldbojów, a nie możemy zorganizować turnieju z udziałem np. Polonii/Sparty, Victorii Świebodzice bądź choćby halowych mistrzostw Wałbrzycha?? Okazją mogła być ostatnia niedziela kiedy grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - można było połączyć przyjemne z pożytecznym. A tak oldboje Górnika wówczas zaszczycili Dzierżonów (4.miejsce), ale o tym żadna strona/gazeta wałbrzyska nawet się nie zająknęła...

czwartek, 14 stycznia 2010

Futbol a X muza (świat)

Na świecie powstało wiele filmów o futbolu. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich, bo na ten temat chyba trzeba byłoby napisać doktorat lub co najmniej magisterkę. Oto lista najbardziej znanych, popularnych piłkarskich filmów:
1911 - „Harry piłkarz” ("Harry The Footballer") może i o futbolu dużo nie mówił, ale w dziejach kina zapisał się jako ten pierwszy, który podejmował tematykę piłkarską. Reżyserem był Lewin Fitzhamon.
1965 – Kto zdobędzie puchar (Cup Fever) – oczywiście gdzie jeden z pierwszych familijnych filmów futbolowych miałby powstać jak nie na Wyspach?
1970 - „Jak Kozacy grali w piłkę nożną” – radzieckie kreskówki były częściej puszczane niż produkcje Disneya, ale baśnie czy wilk i zając na pewno nie były gorsze niż dzisiejsze pokemony czy inne domisie. Kultowa seria o kozakach grających w piłkę to była świetna rozrywka!
1979 – Główka – francuska komedia nakręcona przez  Jean-Jacques Annaud (tego od Imienia Róży) w której wszechwładny prezes mści się na rezerwowym (Patrick Dewaere), który sfaulował na treningu ich największą gwiazdę: najpierw wywala go z klubu, potem, dzięki znajomościom. Był u nas w tvp2.
1981 – Ucieczka do zwycięstwa – najsłynniejszy piłkarski obraz o meczu pomiędzy Niemcami a więźniami. Gwiazdą (nieudolnym bramkarzem) był słynny Sly Stallone, ale grał w otoczeniu wielkich gwiazd Pelego, Bobby Moore’a, Kazimierza Deyny, Paula van Himsta, Osvaldo Ardillesa, Johna Warka.

1984 – Zabić sędziego (À mort l'arbitre) – francuskie kino sensacyjne, gdzie rozwścieczeni kibice dybią na żywot sędziego. Również kiedyś pokazywany u nas w TV. Nie ma związku z belgijskim dokumentem z 2009 o arbitrach z ostatniego Euro, gdzie jednym z bohaterów jest popularny u nas Anglik Howard Webb.
1987 – Dlaczego (Proč) czechosłowacka produkcja o kibicach praskiej Sparty – w sumie mój pierwszy obejrzany film o takiej tematyce w czeskiej TV.
1988 – Firm –niezbyt popularny brytyjski film z Garym Oldmanem. Jest to historia o dwóch rywalizujących ze sobą grupach kibiców piłki nożnej. Jeden człowiek pragnie zjednoczyć te dwa obozy na nadchodzące Mistrzostwa Europy w 1988.
1990 – Ultra – włoski dramat o kibicach nagrodzony prestiżowym Feliksem. Krewki szef klubu kibica Romy wychodzi z więzienia, orientuje się, że kumpel odebrał mu nie tylko kibicowską władzę, ale i dziewczynę. "Odbije" to sobie podczas meczu ze znienawidzonym Juventusem...W Polski wyświetlany był kiedyś na kanale Polonia 1.
1996 – Kiedy nadejdzie sobota – Sean Bean jako fan Sheffield United uratowany z alkoholizmu dzięki futbolowi. Mel Sterland, który gra w filmie kapitana zespołu Sheffield United, był profesjonalnym piłkarzem. Grał w... Sheffield Wednesday (lokalny rywal zepołu Sheffield United)
1997 – Miłość kibica – czyli ekranizacja kultowej powieści Nicka Hornby’ego Fever Pitch wydanej również w Polsce o zapalonym fanie Arsenalu. Sam Hornby pojawił się w filmie, ale głównego bohatera zagrał Colin Firth.
2000 – Best – brytyjsko-irlandzki fabularny hołd dla nieżyjącego już George’a Besta, który pojawił się w tym filmie. Best był bohaterem również niemieckiego dokumentu z 1970 Fußball wie noch nie.
2000 – Zwycięski gol – film z muzyką Marka Knopfera z udziałem znakomitych aktorów jak Michael Keaton i Robert Duvall w roli trenera drugoligowej drużyny, który zatrudniając gwiazdę Rangersów Ally McCoista walczy o Puchar Szkocji. W filmie wystąpili również gracze Celticu Henrik Larsson i Didier Agathe, który akurat w filmie gra dla Rangersów!

 2001- Mecz ostatniej szansy – były piłkarz, a obecnie wzięty aktor Vinnie Jones w nielicznej roli piłkarza.  Po kradzieży trafia za kratki, gdzie ma zorganizować mecz przeciwko strażnikom.
2001- - Shaolin soccer - młody mistrz klasztoru Shaolin - Sing oraz była gwiazda futbolu - Fung, postanawiają zbudować drużynę piłkarską i zagrać w turnieju organizowanym przez pewną korporację. Do zespołu zapraszają... mnichów, którzy nie mają zielonego pojęcia o grze w piłkę. Komedia zrobiona w celu promocji MŚ 2002- skrzyżowanie matrixa, klasztoru shaolin.
2002 – Podkręć piłkę jak Beckham – o kobiecym futbolu ze słynną dziś Angielką Keirą Knightley. W materiałach archiwalnych pojawiają się gwiazdy futbolu kobiecego z Mią Hamm i Brandi Chastain na czele oraz oprócz tytułowego Becksa koledzy z Manchasteru Scholes, Giggs, G.Neville. Wystąpił też znakomity przed laty skrzydłowy John Barnes i Gary Lineker oraz Alan Hansen.
2003 – Cud w Bernie – film laurka niemieckiej kinematografii dla mistrzów świata z 1954roku.
2004 – Football Factory – kultowa pozycja dla każdego kibica – rzecz o chuliganach Chelsea oparta na słynnej powieści Johna Kinga.
2004 – Non plus ultras – czeska komedia o fanach m.in. Banika Ostrawa. Do oglądnięcia  tv Nova
2005 – Gra ich życia – film upamiętniający debiut USA w MŚ w 1950 i sensacyjne zwycięstwo nad Anglią 1:0.
2005 – Druga połowa – śmieszna komedia z Dannym Dyerem znanym z Football Factory. Miesiąc miodowy podporządkował sobie ME w Portugalii
2005 – Gol – pierwsza część trylogii, młody Meksykanin Santiago zdobywa piłkarskie szlify i przebija się do pierwszego składu Newcastle. Film sponsorowany przez adidasa z udziałem m.in. Zidane’a, Shearera, Dyera, Kluiverta, Beckhama, Raula, Gerrarda, Risse.
2006 – Green Street Hooligans/Hooligans – występujący pod dwoma tytułami chyba lepszy obraz niż Football Factory, gdzie „Frodo” z Władcy pierścieni, czyli Elijah Wood ze studencika staje się kibolem West Ham United. Naprawdę dobra rzecz a "I'm forever blowing bubbles, pretty bubbles in the air!" na pewno na długo pozostanie w pamięci. W 2009 powstała druga część filmu dziejąca się głownie za kratkami, ale o wiele słabsza.
2006 – Futbol od A do Z – film promujący niemiecki czempionat, w którym John Cleese w zabawny sposób wprowadza laików w tajniki futbolu. W tle swoimi spostrzeżeniami dzielą się m.in. Beckenbauer, Kaka, Pele, Platini, Ballack, Mia Hamm, Ronaldo, v.Nistelrooy i inni.

 2007 – Zawód gangster (Rise of footsoldier) – historia Carltona Leacha chuligana z West Ham United, potem gangstera
2007 – Gol II w pogoni za marzeniami – kontynuacja przygód Santiago, który trafia z Newcastle do Realu Madryt, z którym zdobywa LM, występują oczywiście gwiazdy Realu + Newcastle (Kluivert, Shearer).
2008 – Cass – kolejna niezbędna pozycja dla fanów historii ruchu chuliganki w Anglii. Historia Cassa Pennanta członka słynnej grupy kibiców WHU InterCity Firm.
2009 – Gol III – ostatnia, wręcz beznadziejna część przygód Santiago Muneza. Początkowo trylogia miała skończyć się przed MŚ 2006, a w sumie wykorzystywała urywki meczy Anglii z tego czempionatu. Nieodłączne migawki z Beckhamem, często pokazuje się Rooney z Gerrardem. Ogólnie szkoda czasu.

Z filmów niezwiązanych z futbolem ale mające ciekawe motywy piłkarskie na pewno należy wymienić polski Vabank, gdzie Duńczyk (W.Pyrkosz) często chadzał na mecze czy Formuła (51st State), gdzie oprócz akcji z kibicami Manchesteru finał rozgrywa się w vipowskiej loży na Anfield Road
Piłkarze jako aktorzy:
Pele – jako najsłynniejszy piłkarz i w opinii wielu najlepszy futbolista w historii najczęściej grał siebie, ale wystąpił też w wielu brazylijskich filmach http://www.filmweb.pl/o67721/Pele
Paul Breitner – w 1976 wystąpił w niemieckim … westernie Potato Fritz!
Franz Beckenbauer – wystąpił we włoskiej komedii Squadra antimafia (1978) a ponadto w kilku niemieckich telewizyjnych produkcjach
Gary Lineker – prócz siebie grał m.in. mężczyznę w restauracji w Awanturze o spadek, trenera reprezentacji Anglii a w komedii z 1999  The Nearly Complete and Utter History of Everything zagrał lorda … Gary’ego Linekera!
Zinedine Zidane – główny bohater filmu dokumentalnego o sobie Zidane – portret z XXI wieku zagrał w ostatnim filmie o Asteriksie (Asterix na olimpiadzie), gdzie wcielił się w postać Dziesiętnixa.
Stan Collymore – były gracz m.in. Notiinghamu i Liverpoolu, niespełniona gwiazdka angielskiej piłki zaliczył epizod w Nagim Instynkcie 2. Krótki epizod, ale za to pełen seksu z samą Sharon Stone!
Bernard Lama – zagrał we francuskim kryminale Old school (200), gdzie jego bohater nazywał się tak jak on sam.
Eric Cantona – piłkarz, malarz, prawdziwy człowiek renesansu zagrał w sumie w wielu filmach, nawet historycznych ( Elizabeth !!) http://www.filmweb.pl/o184941/Eric+Cantona
No i najsłynniejszy aktor wśród piłkarzy Vinnie Jones – grający od komandosa, po głupkowatego kibica (Eurotrip) po najczęściej psychopatę. http://www.imdb.com/name/nm0005068/
Osobna postać to Diego Armando Maradona – nakręcono o nim kilka filmów takich jak Santa Maradona (2001) gdzie był obiektem prawdziwego wręcz religijnego kultu, i biograficzne Maradona złoty chłopak (2006), Maradona ręka Boga (2007) oraz dokument słynnego Emira Kusturicy Maradona by Kusturica (2008). Sam dodatkowo w latach 80 i 90 ubiegłego wieku zaliczył gościnne występy w argentyńskich filmach.


Futbol a X muza (Polska)

Na pytanie w Polsce jaki jest najbardziej futbolowy polski film podejrzewam, że w 7 na 10 przypadków padnie odpowiedź Piłkarski Poker a reszta odpowie Boisko bezdomnych. Komedia Janusza Zaorskiego stała się kultowa. Film opowiadający o korupcji wobec działalności CBA stał się wręcz paradokumentem. Wielu chciałoby zobaczyć ciąg dalszy, choć o drugiej części mowa jest w środowisku filmowym już od dawna to niestety prac nie widać. W nim pojawia się wątek wałbrzyski – Andrzej Zaorski gra prezesa Koksu Wałbrzych:). Oprócz aktorów pojawiły się postacie z boisk: Kazimierz Górski jako Wielki Trener, Dariusz Dziekanowski jako Dykta napastnik Powiśla Warszawa zmieniony przez głównego bohatera Olka Groma (Olaf Lubaszenko) a w migawkach często widać bramkarzy Józefa Wandzika (Czarni Zabrze) i Zbigniewa Robakiewicza (Powiśle Warszawa).


Nie był to oczywiście pierwszy film polski o futbolu, ani nie ostatni. Być może pominąłem którąś z pozycji:
- Święta wojna (1965 z duetem z późniejszego Czterdziestolatka Kopiczyński – Kłosowski oraz z Maklakiewiczem i Elżbietą Czyżewską) - Zabawna i lekka komedia o "świętej wojnie", jaka toczy się między kibicami dwóch małomiasteczkowych drużyn piłkarskich jak głosi oficjalna notka. Ten film jest pokazywany w Kino Polska czy TVP Kultura – jeśli ktoś miał okazję to polecam.
- Paragon gola (1969) – kinowa wersja serialu Do przerwy 0:1 czyli przygody Paragona, Mandżaro i Turniej Dzikich Drużyn, podstawowa pozycja dla młodocianych fanatyków piłki nożnej w czasach PRL-u
- Niedziela Barabasza (1971) – krótkometrażowy (25 min.) film Kondraciuka, którego głównym bohaterem jest mężczyzna, dla którego jedyną prawdziwą wartością jest gra na bramce. Podczas niedzielnego meczu do bramkarza przychodzi żona i robi mu awanturę. Jej długi monolog, w którym tony płaczliwe przeplatają się z histeryczną furią, ośmiesza bohatera w oczach kolegów z drużyny i kibiców.
http://www.youtube.com/watch?v=zjRc--xCWFs
- Gra o wszystko (1978) - dokumentujący dzień z życia Gerarda Cieślika, mocno przeplatając codzienną trasę dom-szkoła-klub fabularyzowanymi wspomnieniami i fragmentami relacji archiwalnych.
- Do góry nogami (1982) – młodzieżowy film o dzieciakach z Chorzowa. Piłka i Ruch pojawiają się zawsze i wszędzie, od podwórkowej szmacianki po transmisje radiowe spotkań chorzowskiej drużyny, pojawiają się nawet postacie zawodników wielkiego przedwojennego Ruchu, choć zamiast Wilimowskiego w filmie jest … Wilanowski.
- Boisko bezdomnych – świeżynka bo z 2008 no i deszcz nagród od Złote Lwy w Gdyni poprzez nagrodę dla operatora na CamerImage po Orła Hollywoodzkiego w Los Angeles. Historia dobrze zapowiadającego się piłkarza, którego karierę złamała kontuzja, z życiowymi problemami oraz alkoholizmem walczy zakładając druzynę złożoną z podobnych sobie życiowych wykolejeńców.


Dużo to nie jest, ale w kilku innych filmach pojawiają się wątki futbolowe – jak choćby słynne Drzazgi Macieja Pieprzycy – komedia (?) górnośląska, gdzie Antoni Pawlicki jest fanem zabrskiego Górnika.


Oczywiście są również filmy dokumentalne takie jak W kadrze (2002 autorstwa dziennikarza C+ o polskiej reprezentacji na MŚ 2002),Deyna (2003), Droga po puchar (2004 kapitalny dokument o finałowych kulisach zdobycia PP przez Lecha),Klatka (2004 – dla niektórych szokujący a dziś wręcz kultowy dokument o kibicach), Kaziu, Polska ci dziękuje (2006 o K.Górskim), Trzecia część meczu (2009 ostatni rok pracy Beenhakkera). W ogóle teraz można zauważyć wzrost produkcji ciekawych dokumentów produkowanych przez C+ (np. 7 dni do mistrzostwa – o przegranej walce o mistrza przez Bełchatów w 2007 czy Poza kadrem – o przygotowaniach do meczu Korona-Arka ,realizacji transmisji itd.)
No i występy ludzi piłki w filmach nie traktujących o futbolu:
Śp. Kazimierz Górski w serialu Pierwsza miłość jako Mąż nieboszczki Mariety przegotowywanej w prosektorium do pogrzebu przez Pawła Krzyżanowskiego i Młodego (gościnnie)
Kazimierz Deyna – oczywiście w Ucieczce do zwycięstwa
No i Olaf Lubaszenko, który jako były junior Legii angażował do swoich filmów ludzi futbolu: Janusz Wójcik (w pubie w Chłopaki nie płaczą), Michał Listkiewicz, Zdzisław Kręcina, Henryk Apostel (rozmawiający na ulicy działacze), Tomasz Iwan (jedzący w Barze u Zdzicha w Poranku Kojota), Lesław Cmikiewcz, Andrzej Szarmach, Grzegorz Lato, Władysław Żmuda i Robert Gadocha (w filmie Jest sprawa), Roger Guerreiro (Złoty środek).
Z kolei ciekawie zapowiadały się inne polskie projekty – o kibicach z Pawłem Małaszyńskim Skrzydlate świnie, które miały mieć premierę w ub.roku. Zdjęcia kręcono m.in. w Grodzisku Wielkopolskim.

  Drugim obrazem może być Transfer do którego jest gotowy scenariusz, ale nadal nie wiadomo kto będzie reżyserem (może Maciej Odoliński od serialu TVN-owskiego Naznaczony). Młody napastnik Lechii Gdańsk Sławomir Kiciński jest zmuszony przenieść się do Wisły Puławy. Nie dość, że uważa nowe miejsce pracy za prowincję, to wokół niego wciąż krąży jego złowrogi menedżer. Tak zaczyna się scenariusz, w którym mają być i afery korupcyjne i potyczki kibiców (fani Avii Świdnik). Ogólnie rzecz ma dziać się w środowisku lubelskim, a marzeniem scenarzysty był angaż napastnika Cracovii Radosława Matusiaka. Ale póki co marzeniem chyba jest powstanie samego filmu, bowiem zdjęcia miały ruszyć wiosną ubr. a póki co cisza…
Z kolei w 2008r miał być ukończony film o zmarłym tragicznie po ciężkiej chorobie byłym graczu Pogoni Szczecin Jerzym Hawrylewiczu. Trenera kadry miał zagrać Marek Włodarczyk, znany widzom jako kapitan Zawada z serialu Kryminalni. Pojawiły się również plotki o dokumencie o największym obecnie cel brycie wśród naszych kopaczy Radosławie Majdanie…

środa, 13 stycznia 2010

Sztafety rodzinne czy nepotyzm

Kiedyś przeczytałem na forum oficjalnej strony GKS „ZAGŁĘBIE” Wałbrzych temat dotyczący sztafet rodzinnych. Przypomniałem sobie również to co pisał w swej pracy p.Kazimierz Niemierka – prywatnie sympatyzującego z Górnikiem Wałbrzych. Spróbowałem zebrać myśli i zastanowić się czy o tym, że występuje w danej drużynie syn decydują umiejętności czy też nepotyzm. W dawnych czasach raczej było to nie do pomyślenia – większa konkurencja, słabszy po prostu odpadał. Tak między innymi w seniorach w 2.lidze nie zaistniał Piotr Matysek starszy brat Adama, syn Jan – bramkarzy, reprezentantów kraju. Może gdyby wybrał pozycję bramkarza… W Zagłębiu grali m.in. Borconiowie, Skurczyńscy, Bonkowie, Kalitowie, Wodzyńscy, Szejowie, z kolei w Górniku Kosowscy, Nyklowie, Walusiaki, Milewscy ,teraz pojawił się Ciołek junior. Przeglądając kadry juniorów można spodziewać się, że w seniorach zadebiutują synowie nie tak dawnych ligowców z Ratuszowej Krzysztofa Radziemskiego (syn Dominik), Mirosława Otoka (Gaspar) czy Radosława Matuszaka (Paweł). A i tak póki co najwięcej pociechy z własnego potomka Michała ma Sylwester Bartkowiak, bowiem syn zgrania do tej pory wszelkie nagrody w turniejach za grę/skuteczność i już gra w kadrze regionu. Oczywiście minęły lata i nie doszło jeszcze do takiej sytuacji jak w latach 90-tych kiedy to w barwach wrocławskiej Polonii wystąpił b.ligowiec Śląska Wrocław Zdzisław Rybotycki bądź Stanisław Terlecki z synem Maciejem w barwach  stołecznej Polonii. Zdarzało się owszem, że np. Józef Borcoń prowadził w seniorach syna Jarosława, ale miał on na tyle ugruntowaną pozycję, że trudno podejrzewać p.Józefa o nepotyzm.  Obecny rezerwowy Górnika PWSZ Wałbrzych Wojciech Ciołek nigdy nie wyjdzie z cienia ojca Włodzimierza. Swoje pierwsze piłkarskie kroki, również w klubie stawiał pod okiem taty i mimo, że doszedł do pierwszej drużyny seniorów nikt nie może powiedzieć, że do po ojcowskich koneksjach. Bo po prostu takie sprawy p.Włodzimierza nie interesują. A przypominacie sobie sezon 3.ligi 1994/95? KP Wałbrzych po spadku z drugiej ligi początkowo nie mogło się odnaleźć w trzecioligowej rzeczywistości – porażki, za Wiesława Walczaka trenerem został Zbigniew Górecki. Zdolny szkoleniowiec juniorów w seniorach kariery nie zrobił – owszem zajął na mecie 7.miejsce, ale po do zespołu wrócili najpierw na końcówkę jesieni bramkarz Waldemar Nowicki i Marek Wierzbicki, a do końca sezonu zagrał Jacek Sobczak. Pan Zbigniew, który do dziś chwali się wychowaniem na Podzamczu Morawskiego, Włodarczyka czy Janikowskiego z uporem maniaka stawiał na swego 17-letniego syna Marcina. Ów młodzian przewyższał umiejętnościami rówieśników, ba nawet otarł się o kadrę juniorów (2 mecze w kadrze U 16 Jana Pieszko na Słowacji), ale w dorosłym futbolu w ogóle się nie odnajdywał. Ojciec wystawiał go od pierwszego gwizdka, Marcinek grał bojaźliwie, partolił sytuację za sytuacją. Dowodem jest fakt, że w tym sezonie zagrał aż w 28 meczach i strzelił tylko jedną bramkę. I to w prostej sytuacji do pustej bramki podczas pogromu Orła Ząbkowice (6:1). W następnym sezonie po nieudanym początku posadę stracił Zbigniew Górecki i przestał grać Marcin. Co prawda był w KP do 1997 i zdołał nawet zadebiutować w 2 lidze (łącznie 5 epizodów), ale kariery nie zrobił, choć miał dopiero 20 lat!! Potem było granie po Stroniach, Świdnicy, Bolkowie, nawet staż w Auxerre, jakiś powrót niedawno w Mieroszowie, ale kariery takiej jaką mu wróżył ojciec nie zrobił.  Ojciec z kolei trenuje obecnie Białego Orła Mieroszów, ale wciąż żyje przeszłością na Podzamczu…
A pamiętacie takiego drobnego napastnika Marcina Domagałę, który z kolegami z Górnika sięgnął po 4.miejsce w 1998? Grał wtedy pod opieką wujka Wiesława Walczaka, który również dawał mu szansę, gdy niebawem objął zespół seniorów. „Cinek” w sezonie awansowym zgromadził 23 mecze (0 w pełnym wymiarze i 2 gole) a w 3.lidze najpierw 8 epizodów (lepsi byli w składzie Paweł Murawski, Marek Wojtarowicz czy Marcin Morawski z Rafałem Tragarzem). A jesienią 2000 kiedy nie było komu w Górniku/Zagłębiu grać Domagała u Walczaka zaliczył wreszcie dwa pełne mecze! (ogólnie 18 i 2 gole). Gdy wydawało się że wreszcie zaskoczy wyemigrował bez sukcesów do Austrii. Po powrocie próbował jeszcze sił w Czarnym Borze czy Szczawnie Zdrój, ale nic wielkiego nie pokazał. Gdyby seniorów nie trenował wujek Domagała by nie zaistniał…
Na drugim biegunie ustawiłbym klan rodzinny Michalaków. Pana Włodzimierza nie pamiętam jako piłkarza, zacząłem kojarzyć go gdy jako dobrodzieja Zagłębia, które zaczęło występować w koszulkach z napisem jego firmy Budopol. Potem był również prezesem KP. Zetknąłem się z nim również jako graczem oldbojów, którzy wielu drużynom dawali solidną lekcję futbolu i nie tylko dzięki obecności Włodzimierza Ciołka. W tej dekadzie pojawiło się 4 Michalaków w Górniku/Zagłębiu czy obecnym KP Górniku PWSZ. Piotra zapamiętałem nie jako prawego obrońcę (grał w IV lidze sezonu 2001/02 -11 meczy i w A klasie rok później 23 mecze), ale bardzo na lansera, który musiał mieć postawiony kołnierzyk a’la Eric Cantona (tak na marginesie nosi się tak również Piotr prywatnie). Ale nie było żadnego nepotyzmu ze strony ojca. Po prostu był słabszy i gdy wrócił do Wałbrzycha Adam Wolniewicz zabrakło dla niego miejsca. Mimo jeszcze „reprodukcyjnego” wieku kopie piłkę w Grodnie, ale sama sylwetka świadczy o tym, że jest to tylko rekreacja. Z kolei jego starszy brat Krzysztof (obecnie Podgórze Wałbrzych) zaistniał marginalnie w seniorach Górnika/Zagłębia  (17 niepełnych meczy w A klasie i jeden w kl.okręgowej). Częściej grywał w rezerwach, by via Jedlina Zdrój odnaleźć się w Podgórzu.  Gdy Krzysiek pojawiał się na murawie wiadomo było, że nie będzie żadnych fajerwerków, bo umiejętności nie te, ale swoje zdrowie zostawi. Wtedy można było zobaczyć reakcję p.Włodka. Prawdziwy znawca futbolu, wiedząc, że syn zbyt wiele nie potrafi zawsze krzykiem potrafił dodać otuchy z trybun. Naprawdę wielki szacuneczek – jakby powiedział Mirosław Szymkowiak w Canal+. O Grzegorzu i Darku Michalaku nie chce szerzej się rozpisywać, bo swoją gra udowodnili, że nie za „nazwisko” grają w podstawowym składzie. Ale nie każdy wie, że Grzesiek kilkakrotnie bywał na testach w większych klubach (blisko był angaży m.in. w Odrze Wodzisław). Mimo chyba większej pozycji w futbolu niż Górecki Włodzimierz Michalak nie starał się nigdy forować synów. A na zakończenie podam przykład piłkarza, któremu nazwisko … przeszkadzało w zrobieniu kariery w Wałbrzychu. Skoligacony z prezesem Czesławem Grzesiakiem Jarosław, zdolny i skuteczny junior w seniorach zagrał dopiero w wieku 27 lat w sezonie 2006/07 (3 epizody). Popularny „Jajo” lepiej się czuje w Gorcach choć zapewne nigdy by nie odmówił gry przy Ratuszowej, ale pod warunkiem , ze nie będzie tam prezesa Grzesiaka…

Wałbrzych a afera korupcyjna cz.4 Adamski i Banaszyński


Tych dwóch piłkarzy łączy kilka elementów: w Wałbrzychu grali bardzo krótko, ale bardzo efektywnie, razem grali w polkowickim Górniku gdzie właśnie zetknęli się z korupcją oraz zostali zatrzymani w maju 2009r. Ale po kolei. W Wałbrzychu najpierw pojawił się Ireneusz Adamski pseudo Adams, którego KP Wałbrzych wypożyczyło zimą na wiosnę 1995. 21-letni wówczas defensor trafił w pakiecie z bramkarzem Markiem Siemiątkowskim. Irek zagrał we wszystkich 17 meczach i zdobył nawet jedną bramkę (w Świerzawie 5:0 z Pogonią). Ale latem po wypiciu szampana z okazji awansu spakował sprzęt i pociągiem wrócił do Wrocławia, gdzie balansował ze Śląskiem między pierwszą a drugą ligą. W międzyczasie przygodę w Wałbrzychu zaliczył Jacek Banaszyński. Wychowanek Zagłębia Lubin zaliczył wypożyczenia do Chrobrego Głogów i Zawiszy Bydgoszcz. W obu klubach zasłynął ze znakomitego kontaktu z szalikowcami oraz … pierwszymi podejrzeniami o sprzedaż meczy (Głogów!!). Mimo tego jesienią 1997 drugoligowy Górnik SSA Wałbrzych wobec kontuzji Siemiątkowskiego i permanentnych wpadek R.Wodzyńskiego zdecydował się wypożyczyć „Banana”.  Jacek przy Ratuszowej bronił bez zarzutów, był jednym z liderów zespołu, dzięki niemu Górnik wiosną zachował czyste konto w meczach z Krisbutem, Radzionkowem czy Śląskiem. Jedynym zgrzytem była domowa porażka z broniącą się przed spadkiem zielonogórską Lechią (1:2), która szybko została wybaczona po pokonaniu Śląska (1:0). Po wycofaniu się wałbrzyszan Banaszyński wrócił na krótko do Lubina by przenieść się do Miedzi, z którą bezskutecznie 2,5 roku walczył o awans choć trafiał do siatki rywali z rzutów karnych! Przed sezonem 2001/02 w tym samym czasie co Adamski zasilił Górnika Polkowice. Polkowiczanie właśnie co przegrali baraże o awans do ekstraklasy z olsztyńskim Stomilem. Najpierw utrzymali się  by w następnym sezonie awansować do elity z 1.miejsca! Nie powiem sam jeździłem na mecze na kameralny modernizowany stadionik w Polkowicach. Przygoda trwała sezon, by po koszmarnych pogromach w barażach z Cracovią spaść do 2.ligi. Po tym fakcie odszedł Banaszyński, który zapracował sobie na miano najlepszego w zespole. Grał później z różnym powodzeniem w Polonii Warszawa, GKS Bełchatów i Śląsku Wrocław. Adamski został na jeden drugoligowy sezon w którym zdobył aż 6 goli! Później leczył kontuzję po której na krótko zakotwiczył w Gawinie, z którego trafił do legendarnego Ruchu Chorzów, z którym wrócił do ekstraklasy a potem wywalczył awans do finału Pucharu Polski.  Najciekawszy okazał się okres gry w Polkowicach – wrocławska prokuratura udowodniła kilkadziesiąt meczy, które Górnik chciał skorumpować !! PZPN najpierw ukarał zespół degradacją o 1 klasę, by później zdegradować  o dwie – dzięki czemu polkowiczanie rywalizowali w IV lidze z Górnikiem/Zagłębiem Wałbrzych. Obaj zawodnicy zostali aresztowani w połowie maja wraz z kolegą z Polkowic Tomaszem Moskalem. Usłyszeli zarzuty wręczania łapówek sędziom i obserwatorom PZPN w sezonach 2003/2004 i 2004/2005. Zarzuty dotyczą niemal 40 meczów! Zawodnicy składali się na łapówki - pieniądze na ten cel szły z premii meczowych. Piłkarze otrzymywali w rzeczywistości połowę deklarowanych kwot. Co ciekawe głównym sponsorem klubu była w tym czasie gmina - prokuratura sprawdza więc czy urzędnicy wiedzieli, że pieniądze szły na łapówki. Aby wyjść na wolność Jacek B. musiał wpłacić 10 tysięcy a Ireneusz A. 5 tys. Dzień po aresztowaniu wrocławski Śląsk podobnie jak w przypadku Wójcika rozwiązał umowę z Banaszyński, a Adamski… Cóż piłkarska Polska podzieliła się co do jego postaci, bowiem już w najbliższej kolejce wybiegł na ligowe boisko w Gdyni!! Ba z powodzeniem grał do końca rozgrywek i zaliczył wspomniany wyżej finał PP! Gdyby spuścił nieco z wymagań finansowych być może grałby do dziś w Ruchu, ale ostatecznie jesień spędził w katowickiej okręgówce.  Ciekawostką były również okoliczności aresztowania Banaszyńskiego – policja aresztowała tuż po zwycięskim finale Pucharu Ekstraklasy w Wodzisławiu (1:0 nad miejscową Odrą). Gracz klubu z Dolnego Śląska został wyciągnięty z szatni razem ze świętującymi kolegami i zapakowany do radiowozu. Nie będzie więc mu dane wrócić do Wrocławia razem z partnerami z drużyny, lecz w policyjnej obstawie. Medialną sprawę zrobił z tego znany dziennikarz Polsatu Mateusz Borek. W swoich felietonach oburza się, że nie sprawy czysto piłkarskie zostały przesłonięte przez akcje CBA. Nasza telewizja zaangażowała ogromne środki w to sportowe wydarzenie. Było studio, kilka godzin transmisji, eksperci, wozy transmisyjne, technologia HD... I jaki jest tego finał?""Teraz pytam: czy CBA odda mi te obrazki z szatni, które mogliśmy nakręcić? Przecież to się działo tylko w tym jednym momencie, było niepowtarzalne. Nie da się tego zagrać, odtworzyć czy wyprodukować. Tak naprawdę ja jako dziennikarz i my jako stacja straciliśmy coś wartościowego w programie, jakąś część naszego produktu. Nikt nam tego nigdy już nie odda"."My jako podatnicy zapłaciliśmy za delegację panów z CBA, którzy jechali po Jacka B. z Wrocławia do Wodzisławia, choć on przecież gra w Śląsku i mieszka kilka przecznic od prokuratury".
Na chwilę obecną Banaszyński od ponad pół roku pozostaje bez pracy, a Adamski bliski jest angażu w drugoligowych Tychach po niezwykle udanej rundzie w okręgówce gdzie strzelił aż 7 bramek w 15 meczach grając jako obrońca!

wtorek, 12 stycznia 2010

Wałbrzych a afera korupcyjna cz.3 Wójcik

2 grudnia 2008 na polecenie prokuratury prowadzącej śledztwo zatrzymani zostali Robert Dominiak, były masażysta Lecha Poznań oraz Zbigniew Wójcik – były gracz tego klubu. Wójcikowi postawiono trzy zarzuty handlu meczami z czasów występów w Lechu z sezonu 2003/04. – tak brzmiał suchy komunikat w mediach. Oczywiście początkowo był to tylko Zbigniew W., ale i tak wiadomo o kogo chodzi. O jakie mecze chodziło?  Mecz ze Świtem Nowy Dwór prowadzony przez Janusza Wójcika, który poznaniacy przegrali 0:1, dzięki „pomocy” Zbyszka. www.weszlo.com/news/1852                                  Drugim meczem było spotkanie w Polkowicach, które Lech wygrał 2:0 a Wujo w nim zdobył jedną z dwóch w swojej ekstraklasowej karierze bramek. Zwycięstwo w Polkowicach było dotowane właśnie z Nowego Dworu, bowiem tylko porażka Górnika przedłużała nadzieje na pozostanie w elicie. Nie znam niestety szczegółów trzeciego meczu.

Zbyszka osobiście ceniłem jako gracza. Defensor rodem z Żar był, podobnie jak wspomniany wcześniej Piotr Juraszek, odkryciem trenera Wiesława Pisarskiego, który ściągnął go z Kuźni Jawor do drugoligowej Lechii Dzierżoniów. Obaj panowie przenieśli się potem do budującej wówczas swoją potęgę Ślęzę Wrocław (nie jest tajemnicą, że wówczas również wrocławianie dzięki sędziom byli blisko awansu do ekstraklasy).  Tam szerzej usłyszała o nim ogólnopolska opinia publiczna. Wrocławianie stawiali astronomiczne ceny zaporowe (wówczas w miliardach złotych), a o Zbyszku pisano nowy Żmuda. Wiosną 1997 zadebiutował w ekstraklasie w barwach Amiki Wronki, gdzie nie zrobił kariery. Po powrocie do trzecioligowej Ślęzy dość szybko trafił pod skrzydła ekstrenera Ślęzy Grzegorza Kowalskiego, który właśnie trenował KP Wałbrzych, które przemianowywało się w Górnika SSA.  Wujo zagrał w pełnych 25 meczach i zdobył 3 gole, a po wycofaniu się z ligi trafił do ekstraklasowego Zagłębia Lubin, gdzie zdobył przepiękną bramkę przeciwko Zabrzu. Po rundzie przeniósł się do Jeleniej Góry, gdzie nie udało mu się uratować 2.ligi po czym na 2 sezony zakotwiczył we wrocławskim Polarze. Tam potwierdził opinię dobrego defensora i w 2001 stał graczem Lecha Poznań, gdzie po pierwszym sezonie gry w 2001 świętował awans do ekstraklasy pod wodzą Bogusława Baniaka. Tam grał aż do 2006roku i świętował w 2004 zdobycie Pucharu Polski (grał również w PUEFA).  Potem za namową Baniaka przeniósł się do Bydgoszczy gdzie zagościł Kujawiak Hydrobudowa z Włocławka przemianowany na Zawiszę, ale nie dane było mu bronić fotelu lidera, bowiem wycofano zespół po fali krytyki i podejrzeń o korupcję. Wójcik wylądował we wrocławskim Śląsku, gdzie w 2008 awansował do ekstraklasy i dzień po aresztowaniu pozbyto się go z klubu. Cały ubiegły rok blisko 39-letni defensor spędził w drugoligowej Ślęzy Wrocław. Ogólnie zarzuty usłyszał za grę w poznańskim zespole, choć umoczone w sprzedajno-kupny proceder były również Amica czy Zawisza (Hydrobudowa).  Swoimi zeznaniami na pewno obciążył byłego selekcjonera innego Wójcika – Janusza. Rzucił cień na zdobyty w 2004 PP przez „Kolejorza”, choć z drugiej strony „życzliwi” poznańskiej ekipie wspominają o działalności duetu Baniak-Forbrich w 2001 kiedy to Lech wracał do ekstraklasy. Może Wujo podpatrzył i się nauczył???


Wałbrzych a afera korupcyjna cz.2 - Juraszek

Jest sobie piłkarz pochodzący z Piławy Górnej, który dzięki wałbrzyskiemu trenerowi Wiesławowi Pisarskiemu trafił nawet do ekstraklasy. Mimo, ze nie został aresztowany w aferze korupcyjnej to smrodek przedajności ciągnie się za nim od wielu lat. O kim mowa? O Piotrze Juraszku. W Wałbrzychu pojawił się jesienią 1995roku, kiedy za namową wspomnianego Pisarskiego trafił do walczącego o awans do 2.ligi KP Wałbrzych. Wtedy były takie czasy, że wystarczyło zbudować szkielet zespołu i śmiało można było rządzić w lidze. Juraszek wypełnił lukę w środku pola i był jednym z architektów awansu. W następnej rundzie już w 2.lidze nie spuszczał z tonu, jesienią zaliczył 16 meczy i zdobył jedną bramkę, po efektownym slalomie między obrońcami Dyskobolii Grodzisk Wlkp. w jednym z najlepszych meczy ówczesnych czasów w wykonaniu wałbrzyszan (4:3 dla KP). Zimą sezonu 1996/97 Wałbrzych żył transferem Piotra Włodarczyka do Legii Warszawa, a okazało się, że „Jura” również ma ciekawe oferty. Wydawało się, że najbliżej mu do słynnego Górnika Zabrze, z którym nawet wystąpił w halowym turnieju w katowickim Spodku, ale ostatecznie został na zapleczu ekstraklasy w … Dyskobolii. Z grodziskim zespołem awansował do ekstraklasy  i spadł z niej (13 meczy i 2 gole w sezonie 1997/98). Później nastąpiła wędrówka: RKS Radomsko, Odra Opole (przegrała awans do ekstraklasy wiosną 2001 co szeroko i bardzo barwnie opisał jej b.prezes Ryszard Niedziela, który już odsiedział karę za korupcję), dwuletni pobyt w Polarze Wrocław, sezon w Piaście Nowa Ruda, przygoda z Górnikiem/Zagłębiem Wałbrzych, wyjazd do USA, gdzie w Polonia New York SC grał m.in. z Robertem Rzeczyckim i od 3 lat gra w wałbrzyskiej okręgówce w Piławiance. Na jakiej podstawie uważam, że Jura był skorumpowany/brał udział w kupionych meczach?:
KP Wałbrzych – w awansowym sezonie 1995/96 wałbrzyszanie walczyli o awans z Moto Anną Oława, która wstydliwą nazwę odziedziczyła po cukierniczym sponsorze. Zwłaszcza wiosną  kilka wyników, a szczególnie okoliczności ich uzyskania budziły wątpliwości szeroko opisywane w dolnośląskiej prasie. Sensacyjne porażki oławian w Świebodzinie (1:2), czy z beznadziejną Pogonią w Świerzawie (0:1) były spowodowane nie tylko „dobrą” formą rywali, ale i kontrowersyjnymi decyzjami arbitra. Również szeroko komentowane było zwycięstwo 1:0 wałbrzyszan w Świebodzinie. Gdy jednak skojarzymy fakt, że wówczas dyrektorem sportowym KP był szef wałbrzyskich sędziów to pewne sprawy staną się jaśniejsze.
Dyskobolia, RKS – oba zespoły były, a w przypadku RKS jest nawet pewność o uczestniczenie w korupcji, tylko dotyczy to innego okresu niż gra Juraszka w tych zespołach.
Odra Opole – ściślej Odra Ryan Opole pod prezesurą Ryszarda Niedzieli, który w swojej książce barwnie opisuje współpracę ze swoim imiennikiem z Wronek.  W 2001 zamiast awansu był tylko półfinał PP i dopiero czwarte miejsce. Zdaniem Niedzieli do korupcji namówiła go starszyzna zespołu, do której należeli m.in. Z.Czajkowski, D.Solnica, S.Machaj jak i również Juraszek.
Nikogo jednak z nich prokuratura nie aresztowała (Solnica sam się zgłosił). Gdy opolski statek zaczął tonąć Juraszek trafia do Polaru…
Polar Wrocław – przygoda na Zakrzowie trwała rok, ale była bardzo kontrowersyjna.  Już w trakcie dochodzenia padły zarzuty nieuczciwego zachowania (m.in. celowe zagranie ręką we własnym polu karnym w meczu z Arką Gdynia). Mimo to w dochodzeniu nie padło jego nazwisko jako pośredniczącego w namawianiu/przekazywaniu pieniędzy. Po raz pierwszy wątpliwości co do gry piłkarzy Polaru w rundzie wiosennej pojawiły się po przegranym u siebie 1:2 meczu z Arka Gdynia. Wówczas przy stanie 0:0 Juraszek w zupełnie niegroźnej sytuacji celowo zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Kilka minut po tej sytuacji Juraszek został zdjęty z boiska. - Po meczu w szatni zawodnicy chcieli go zlinczować - opowiada prezes Polaru Bogdan Ludkowski. Po tym spotkaniu Juraszek został pozbawiony funkcji kapitana, usunięty z rady drużyny i odsunięty od następnego meczu z Aluminium Konin. Polar wygrał. Później znów wrócił do gry. Przed wtorkowym wyjazdem do Ostrowca Juraszek zgłosił kontuzję i na mecz nie pojechał.
Piast Nowa Ruda – trudno oczekiwać było by w 4.lidze Juraszek handlował meczami. Pobyt w Nowej Rudzie wiąże się jedynie ze … strajkiem. Piotr Juraszek został zawieszony w prawach piłkarza przez PZPN, gdyż dwukrotnie nie stawił się posiedzenie Wydziału Dyscypliny, gdzie jako świadek miał składać wyjaśnienia w aferze korupcyjnej. - Zastrajkowałem, gdyż PZPN jest niesprawiedliwy .  tutaj można przeczytać kulisy sprawy związanej z jego grą w Polarze:  http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,47521,2434271.html
Górnik/Zagłębie Wałbrzych – grał tylko jeden sezon 2005/06 kiedy to nieco zabezpieczał środek pola. W 22 meczach zdobył 2 gola. Dla fachowców ten 34-letni już gracz był pożyteczny dla zespołu, dla kibiców – niekoniecznie. O ile z trybun Stadionu 1000-lecia dekadę wcześniej mógł usłyszeć humorystyczne „Juraszek ni ch… ni ptaszek” to teraz po pucharowym odwołanym meczu w Mieroszowie z powodu śnieżycy dostał po prostu po gębie od szalikowców. Po takim traktowaniu wyemigrował najpierw do USA a później do rodzinnej Piławy gdzie gra do dziś.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Wałbrzych a afera korupcyjna cz.1

Korupcja w futbolu była od zawsze. Handlowano meczami już od dawna, nie trzeba było przekupywać ani sędziego ani zawodników rywala. Wałbrzych również nie był święty pod tym względem. Ikona trenerskiej ławki Horst Panic kiedyś rozmawiał z reżyserem Januszem Zaorskim, który w 1984r. pracował w Szczawnie Zdroju nad „Barytonem” z P.Fronczewskim i śp. Z.Zapasiewiczem. M.in. refleksje p.Horsta Zaorski wykorzystał w „Piłkarskim pokerze” z 1988 kiedy to jedną z drużyn był Koks Wałbrzych.  Obecnie prokuratura we Wrocławia zatrzymała ponad 300 osób w sprawie korupcji w piłce nożnej. Początkiem walki z korupcji było aresztowanie sędziego Antoniego Fijarczyka, który  dał się złapać dzięki kooperacji z organami ścigania prezesa GKS Katowice Piotra Dziurowicza. Potem poszło już szybko, kolejne aresztowania, słynna Lista Fryzjera opublikowana w 2006 przez Przegląd Sportowy czy książka ex prezesa Odry Opole Ryszarda Niedzieli „Mafia Fryzjera”.

Czy w tej ośmiornicy nie brak wątków wałbrzyskich? Samych „umoczeń” dotyczących wałbrzyskich klubów nie ma, bowiem okres, który podlega karze (od 2003) to czas odbudowy wałbrzyskiego futbolu. Ale gdyby tak sięgnąć pamięcią, pokojarzyć pewne fakty to okazało się, że bez przychylności sędziów, niezrozumiałej wówczas nieudolności rywali nie byłoby czasami sukcesów czy to Górnika czy Zagłębia. Ktoś powie- nikogo nie złapano za rękę. OK , ale nie możemy ślepo twierdzić, że Wałbrzych był oazą na pustyni korupcji.
Jakie nazwiska związane z korupcją przewijały się w wałbrzyskich klubach? Dużo ich nie jest, ale trzeba pamiętać, że swego czasów w osławionych Wronkach z Ryszardem Forbrichem w roli managera w 2.lidze zespół szkolił Horst Panic, a pomocnikiem był Jacek Cieśla, z kolei do ekstraklasy w roli kapitana wprowadził b.gracz Górnika Zbigniew Małachowski, który wznosił również Puchar Polski po osławionym przekręcie w Poznaniu (5:3 z Aluminium Konin) . Ale obecnie nie ma żadnego śledztwa w sprawie korupcji w Amice.
Pierwszym dolnośląskim klubem umoczonym w korupcje jest pętający się obecnie gdzie w okolicach A klasy Polar Wrocław. Jeśli chodzi o rywalizację z wałbrzyskimi zespołami na szczeblu seniorów to akurat się Polar się rozminął, a nawet w 2000 roku drugoligowcy z wrocławskiego Zakrzowa w sparingu zmietli Górnika/Zagłębie aż 9:0!! W latach 1999 – 2004 wrocławianie spędzili 5 sezonów na zapleczu ekstraklasy sięgając dwukrotnie po 9.miejsce i dochodząc do ¼ PP. W tym czasie barw Polaru bronili m.in. Hubert Łukasik (1999-03), Zbigniew Wójcik (1999-2001), Piotr Juraszek  (2002-04), Jarosław Solarz (od wiosny 2002 do końca sezonu 2002/03), Jacek Cieśla (wiosna 2003 9 meczy 1 gol) i Jacek Sorbian (2002, 2003/04). Jak się później okazało najbardziej skorumpowany sezon był 2003/04 w którym we wrocławskiej ekipie występowali Juraszek ze Sorbianem a przez 3 miesiące trenerem był Tadeusz Pawłowski.  Będący w kłopotach finansowych wrocławianie zajęli przedostatnie 15.miejsce i opuścili drugą ligę.  Wiele meczów było, lekko mówiąc podejrzanych. Jako pierwszy na te fakty uwagę zwrócił dziennikarz Artur Brzozowski z Gazety Wyborczej. W 2004 następują pierwsze aresztowania w sprawie kupienia mecze Polar Wrocław – Zagłębie Lubin (0:4) przez walczących o awans lubinian. Wśród nich był Jacek Sorbian, który w latach 1997-98 bronił z powodzeniem barw drugoligowego KP/Górnik SSA Wałbrzych.  Dzięki właśnie Jackowi S. proces przeciągał się przez wiele lat, bowiem sędzina utajniła proces ze względu na stan zdrowia psychicznego Sorbiana). W trakcie śledztwa okazało się że oławianin otrzymał od napastnika Zagłębia 25 tys., potem okazało się, że sam Jacek namawiał do ustawienia meczu (chodzi o bramkarza Tłoków Gorzyce Krzysztofa Pyskatego, który swego czasu bronił w Śląsku Wrocław). Za te zarzuty został najpierw skazany na 4 miesiące w zawieszeniu na 2 lata. Sąd Apelacyjny nie uznał za wiarygodne, że Jacek Sorbian chciał w ten sposób wprowadzić zaniepokojenie w szeregach przeciwników, "wypuścić szczura". Zdaniem sędziów kara dla tych oskarżonych była zbyt łagodna. - Sportowcy są stawiani jako wzór, kreuje się idoli młodzieży, są oni wzorcami dla młodszych zawodników. Stąd też jakiekolwiek postępowanie niegodne sportowca, zwłaszcza składanie korupcyjnych propozycji należy uznać za szczególnie groźne społecznie - dodawał sędzia Tocicki.

Przed Rasiakiem był ... Śmietański !!

Powszechnie wiadomo, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Wielokrotnie kibice mają w swojej drużynie „ulubieńców”, którym nie udało się zaskarbić sympatii w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Symbolem tego zjawiska w polskim futbolu jest Grzegorz Rasiak – gracz na pewno nie wybitny, ale na pewno nie słaby. W polskiej lidze grał m.in. w GKS Bełchatów, Odrze Wodzisław i przede wszystkim w Dyskobolii Grodzisk z którą z powodzeniem grał w PUEFA. Jego gol zadecydował o wyeliminowaniu Herthy Berlin. Od ponad 5 lat gra z różnym powodzeniem za granicą: o ile nie powiódł mu się pobyt w Tottenhamie (8 meczy bez gola) to trudno nie zauważyć 18 goli w 41 meczach w Derby, 24 bramek w Southampton czy 6 w 15 meczach w 2009 roku w Reading. W kadrze Rasiak zagrał AŻ 37 razy i zdobył 8 goli. Mało? Co prawda były to gole w meczach towarzyskich (3 gole w Turnieju im. Łobanowskiego w Kijowie w 2005 oraz 2 przeciwko Wyspom Owczym oraz po 1 bramkarzom Macedonii, Serbii i Litwy), ale za jego plecami w kadrze są takie nazwiska napastników jak Banaś, Żmijewski, Ogaza, Kempny, Niedzielan, Saganowski, Wilim, Gracz, Wichniarek, Jeleń,  Paweł Brożek, Okoński, Mielcarski … A mimo to w ogólnej opinii Rasiak to „drewno” nieudacznik itd. Itp.  A czy naprawdę taki jest pokazuje zamieszczony filmik z jednego z występów w barwach Watford.

W Wałbrzychu też mieliśmy swoich „Rasiaków”. Na pewno kibice swoich ulubieńców mieli dużo wcześniej niż sięgam pamięcią, ale na myśl jako pierwszy przychodzi mi przede wszystkim Robert Śmietański. Trafił on do wałbrzyskiego Górnika tuż po awansie do ekstraklasy w 1983 z Włókniarza Głuszyca. Ci co go pamiętają wiedzą, że posturą przypominał Rasiaka choć niższy od niego w rzeczywistości był (186 cm przy ponad 1,9m „Rasialdo”).  Trudno było mu wygrać rywalizację w ataku z Zbigniewiem Stelmasiakiem , nie mówiąc już o Leszku Kosowskim. Mimo to w ciagu 4,5 sezonu do końca rundy jesiennej 1987 zdołał skompletować 38 meczy w ekstraklasie, w których trzykrotnie wpisał się na listę (wiosną 1986 pokonał na wyjazdach bramkarzy Motoru /3:2/ i Zagłębia Lubin /1:2/, a jesienią tegoż samego roku w Szczecinie Marka Szczecha /4-3 z Pogonią/) i jak łatwo zauważyć zawsze NA WYJEŹDZIE! Czy aby presja kibiców nie blokowała popularnego „Śmietany”?  Te fatum mógł przełamać jesienią sezonu 1987/88 ale nie wykorzystał rzutu karnego z Lechią Gdański (0:0) posyłając bombowy strzał w poprzeczkę a odbitą piłkę sam próbował (skutecznie!!) umieścić w bramce zapominając, że nie jest to zgodne z przepisami. Boiskowe popisy Roberta przynosiły jedynie śmiech, czasami irytację i trzeba szczerze przyznać, że naprawdę zasłużenie.
Z kolei na podobną „estymę” wśród kibiców Zagłębia mógł nieco później liczyć Jacek Buganiuk (grał przy Ratuszowej w latach 1988-92), choć potrafił strzelać bramki, dryblować i być kluczowym zawodnikiem to nie przekonał do końca kibiców Zielono-czarnych.  Po prostu szybko się psychicznie spalał. Reakcje z trybun nie pomagały Jackowi, który mógłby osiągnąć o wiele więcej.  Buganiuk później z powodzeniem radził sobie w GKS Bełchatów i Raczkowskim Namysłów oraz na Wyspach Owczych.  
W późniejszych latach było kilku „ulubieńców trybun”, ale chyba już nie tak charakterystycznych jak Śmietański czy Buganiuk. Na Nowym Mieście krótko bowiem grał niejaki Tomasz Frelek, grajek rodem z Grudziądza, który zdobył jedyną swoją bramkę w meczu ze Stilonem Gorzów (1:1) głową po tym jak ktoś w nią go trafił!!
W XXI wieku kibice skutecznie zniechęcili do występów Piotra Kałonia, którego bezczelnie wygwizdano podczas wygranego spotkania!!  20 wówczas Kałoń dał się poznać wcześniej jako skuteczny junior , w seniorach debiutował w starej trzeciej lidze (13 meczy i 1 gol w sezonie 2000/01), w następnym w IV lidze był już podstawowym zawodnikiem Górnika/Zagłębia (19 meczy i 5 goli). Ale meczem, który na długo zapamięta (ł) 20-letni wówczas Kałoń był mecz 6.kolejki, gdy do zamykającego tabeli z zerowym kontem Górnika/Zagłębia przyjechał lider … Iskra Kochlice. Na boisku różnica klas aż nadto widoczna, ale na korzyść outsidera! Podopieczni Bogdana Przybyły zmiażdżyli kochliczan aż 7:0! Ale gdyby Piotrek wykorzystał choćby połowę ze swoich szans to wynik byłby dwucyfrowy. Kibice z głównej trybuny od strony Chełmca  nie mieli dla młodego napastnika litości i najpierw śmiechem, potem gwizdami komentowali jego strzeleckie wyczyny. Dobrze, że trener Przybyła w 81min. się zlitował i zmienił go na M.Gaczyńskiego. Potem Kałoń grał w Gorcach (król strzelców A klasy), Mirsku, gdzie świętował awanse. Po jednorocznej przygodzie w Lubawce obecnie przewodzi stawce snajperów w wałbrzyskiej grupie A klasy w barwach LZS Grodno Zagórze Śląskie (16 goli w 11 meczach!).